Autor: Anna Wielopolska

Korespondentka Obserwatora Finansowego w USA.

Warto przeczytać: Chiny, bastion globalizacji

Chińczycy promują się na lidera globalizacji wobec izolacjonistycznych tendencji nowego prezydenta USA. Szykują też, podobnie jak firmy innych azjatyckich krajów uderzenie inwestycyjne w USA.
Warto przeczytać: Chiny, bastion globalizacji

Chiński prezydent Xi Jinping przedstawił w Davos swój kraj jako lidera globalizacji, zachęcając, aby inne kraje zaniechały polityki izolacjonizmu i zjednoczyły się przeciw globalnym wyzwaniom, takim jak terroryzm, zbrojenia nuklearne i ocieplenie klimatu  Wypowiedzi te, przeciwne stanowisku nowego prezydenta USA i tendencjom izolacjonistycznym w Europie, pozwoliły komentatorom określić Chiny jako konsekwentny bastion globalizmu i wolnego handlu.

>>relacje z Davos 2017

Protekcjonizm nowej administracji USA chcą wykorzystać dwaj najwięksi producenci samochodowi z Południowej Korei — Huyndai Motor i Kia Motor. Planują wydanie razem ponad 3,1 mld dolarów na inwestycje w produkcję swoich samochodów w Ameryce i stworzenie nowych miejsc pracy

Szefowa Federalnej Rezerwy Janet Yellen zapowiedziała, że dane gospodarcze wskazują na to, że cele zostały osiągnięte, i dlatego stopy procentowe będą podnoszone stopniowo. Rezerwa zaczyna również rozważać znormalizowanie własnego bilansu księgowego, czyli zmniejszenie stanu posiadania obligacji nagromadzonych w ramach polityki wychodzenia z kryzysu 2008 roku, których wartość wynosi ok. 4 bln dolarów. Rozpoczęcie tego procesu byłoby znakiem zakończenia ery pokryzysowej polityki Rezerwy; mogłoby także pomóc gospodarce USA.

Zdaniem obserwatorów Rezerwa jest na kursie kolizji z prezydentem Trumpem, co może skutkować wzmocnieniem dolara. Osią kolizji może być dążenie administracji Trumpa do osiągnięcia 3- lub 4-procentowego wzrostu gospodarczego i przywiązanie Rezerwy do utrzymania rosnącej inflacji na poziomie 2 proc. Według ekonomistów, którzy brali udział w konferencji zorganizowanej przez Bank Francji polityka Trumpa polegająca na fiskalnym pobudzaniu, reformie podatkowej oraz protekcjonizmie w handlu spowoduje dwucyfrową aprecjację dolara.

Obok analiz dotyczących tego, co może przynieść przyszła polityka administracji Trumpa, są już analizy polityki już prowadzonej przez nowego prezydenta USA, czyli polityki przemysłowej. Trump zdołał zmusić kilka amerykańskich firm, takich jak Carrier, Ford i General Motors, do pozostawienia produkcji w USA a firmy Boeing i Lockheed Martin do zmiany kosztów rządowych zamówień, ogłaszając wyniki swoich nacisków jako zwycięstwo.

Dani Rodrik z uniwersytetu Harvarda określił tę politykę jako głęboko wadliwą. Zastraszanie i specjalne zachęcanie jest szkodliwe dla demokratycznych norm, uważa autor. Normy takie wymagają, aby relacje rządu z prywatnymi firmami (którym rząd może pomagać) były przejrzyste, oparte na odpowiedzialności i zinstytucjonalizowane. I tu zdaniem Rodrika polityka Trumpa nie zdaje egzaminu, bo tweetowanie nie zastąpi budowania instytucjonalnego dialogu.

Desmond Lachman z American Enterprise Institute z kolei znów miał okazję do stwierdzenia, iż konsekwencja w polityce i rozumienie ekonomii nie są mocną stroną Donalda Trumpa. Przyczyną była wypowiedź prezydenta, iż „mocny dolar nas zabija!”. Gdyby Trump rozumiał, co mówi – pisze Lachman – nie zapowiadałby jednocześnie polityki, która będzie dolara wzmacniać.

Tymczasem zapowiedzi Trumpa, iż jego programy infrastrukturalne będą miały wartość ponad 1 bln dolarów, powodują mieszane reakcje. Wall Street widzi możliwości zrobienia pieniędzy podobnie jak sektor budowlany. Kongresmeni natomiast chcą utemperować zapał prezydenta.

Zapowiedź premier Theresy May dotycząca „twardego” Brexitu podzieliła uczestników konferencji w Davos na dwa obozy — zachwyconych nowymi możliwościami, które otwiera decyzja premier May, i przerażonych niebezpieczeństwami, jakie ta decyzja spowoduje.

Wymownie zareagował brytyjski sektor finansowy — jak wyraził to jeden z bankowców, „najgorszy scenariusz jest obecnie podstawą do działania”. Finansiści chcą przenieść część operacji do Unii Europejskiej, co premier May zamierza im wyperswadować.

Po oświadczeniu brytyjskiej premier wartość funta szterlinga skoczyła o 3 proc. po to tylko, by z powrotem wrócić do dolnych stanów, kiedy premier przypominała, że jej plany musi jeszcze zaakceptować brytyjski parlament.

Opinie ekonomistów również pozostają spolaryzowane — brytyjski Economist wylał kubeł zimnej wody na paradę premier May. Wskazał, że jej stanowisko jest sprzeczne samo w sobie, bo zapowiedź, że Brytania będzie globalna, wymaga otwarcia rynku pracy również dla imigrującej siły roboczej, który to rynek premier chce właśnie zamknąć.

Philippe Legrain poszedł w krytyce jeszcze dalej, wskazując, że perspektywy, jakie premier odmalowała, są zafałszowane, bo są politycznie nieprawdopodobne, logistycznie niemożliwe, a według zasad Światowej Organizacji Handlu nielegalne.

Część publicystów natomiast oceniła, iż opuszczenie wspólnego rynku jest oczywistą i logiczną konsekwencją czerwcowego referendum

Polityka gospodarcza, którą przyjęły kraje Europy Wschodniej i Centralnej, może być bardzo skuteczna dla ekspansji biznesu i gospodarczej aktywności w Europie Zachodniej i Południowej, która do dziś nie może otrząsnąć się z kryzysu. Tak twierdzą Anders Aslund i Simeona Djankov. Kluczowe zdaniem autorów jest zmniejszenie finansowej roli państwa w gospodarce, dostosowanie systemów podatkowych, poprawa warunków dla start-upów i poluzowanie kontroli rynku pracy i migracji. Zwracają oni uwagę także na sektorowe zmiany na rynku usług, technologii i energii, które znacznie skuteczniej są wykorzystywane w USA niż w Europie.

Redakcja Bloomberga zamieszcza autorski ranking ryzyka, jakie gospodarki poszczególnych krajów mają przed sobą. Dla określenia stopnia ryzyka autorzy wzięli pod uwagę 29 czynników finansowych, gospodarczych i politycznych i przedstawili pięć segmentów — generalną ocenę, stan rezerw, ogląd stanu zatrudnienia, prognozę inflacyjną oraz zmienność kursu waluty. Polska ma relatywnie niewysoki stopień ryzyka — 68,9 i jedynie fluktuacja wartości złotówki jest w niebezpiecznym kolorze czerwonym.

Bloomberg dał także ciekawy, bo w wykresach, przegląd, co się działo przez rok z bankowością na Wall Street. Między innymi — nie zwiększyły się dochody banków, wydatki natomaist były niższe (z wyjątkiem Wells Fargo), skoczyły zyski z operacji na obligacjach, a operacje na akcjach firm spadły najbardziej ze wszystkich segmentów działalności banków.

Na koniec — ośmiu najbogatszych ludzi na świecie posiada połowę zasobów bogactwa całego świata, twierdzi organizacja charytatywna Oxfam.

Peter Thiel, jedyny bogaty przedsiębiorca z Krzemowej Doliny, który prowadził kampanię na rzecz Donalda Trumpa, rozsmakował się najwyraźniej w polityce, albowiem rozważa kandydowanie na stanowisko gubernatora Kalifornii.

Dużo bogatszy przedsiębiorca z Krzemowej Doliny, Jeff Bezos, który otwarcie krytykował Donalda Trumpa, zakupił właśnie największy dom w Waszyngtonie, dawną fabrykę tekstyliów o powierzchni ponad 2,5 tys. mkw., którą chce zaadaptować na mieszkanie. Bezos będzie w Waszyngtonie sąsiadem prezydenta Obamy, który wynajmuje mieszkanie w tej dzielnicy, oraz Ivanki Trump i jej rodziny


Tagi