Autor: Zsolt Zsebesi

Jest zastępcą redaktora działu krajowego w węgierskim dzienniku Népszava.

Węgierski rząd przeciw Brukseli, własnym bankom i rolnikom

W odpowiedzi na nowy pakiet oszczędnościowy rządu i kolejne obciążenie banków prezes Związku Banków Węgierskich zrezygnował z funkcji. Bank centralny przestrzegł przed fatalnym dla kurczącej się gospodarki zamrożeniem kredytów. Nawet Bruksela posunięcia Budapesztu oceniła negatywnie.
Węgierski rząd przeciw Brukseli, własnym bankom i rolnikom

Komisarz Olli Rehn ocenił, że dzięki podwyższeniu podatków oczekiwane jest polepszenie podstawowych relacji węgierskiego budżetu, ale Komisja nie jest pewna trwałej poprawy. (CC By-NC-SA ALDEADLE)

We wtorek, 13 listopada, zrezygnował ze stanowiska Mihály Patai, prezes Związku Banków Węgierskich, który jest jednocześnie dyrektorem generalnym i prezesem węgierskiego Unicredit. Patai już wcześniej dawał do zrozumienia, że odejdzie, jeżeli parlament węgierski uchwali następny zestaw posunięć „oszczędnościowych” obciążających bilanse banków.

Zerwane umowy

Chodzi o to, że wbrew uprzednim obietnicom, nadzwyczajny podatek bankowy nie zostanie obniżony o połowę. Na dodatek podwojono stawkę nowego podatku transakcyjnego, który będzie obowiązywać od stycznia przyszłego roku.

Patai uważa, że złamanie pisemnego porozumienia pomiędzy rządem a bankami będzie interpretowane jako klęska jego polityki, polegającej na próbach układania się z administracją. Już w końcu października, w dniu opublikowania rozszerzonego pakietu oszczędnościowego, reprezentant węgierskich banków i bankowców powiedział, że planowane podniesienie podatku transakcyjnego z 1 do 2 promili od każdej transakcji bankowej, a do 3 promili od wypłat i wpłat dokonywanych w kasach bankowych, jest nieoczekiwane i zadziwiające.

– Mogę zrozumieć, że warunki się zmieniają i ktoś nie może dotrzymać swojego zobowiązania, wynikającego z umowy przez niego podpisanej, ale w takich przypadkach uznana metoda to zmiana umowy, a rząd nie dał nam takiej możliwości – stwierdził Patai, odnosząc się do decyzji, które spowodują w sektorze bankowym wzrost kosztów oceniany na kilka miliardów forintów. Wyraził zdumienie, że nowy plan rządu, o tak daleko idących skutkach, mógł poznać dopiero na dzień przed jego publicznym ogłoszeniem.

Decyzja M. Patai’a staje się bardziej wyrazista, jeśli poznać zawartość opublikowanego w tych dniach raportu Węgierskiego Banku Narodowego (MNB) o stanie sektora bankowego. System bankowy na Węgrzech charakteryzuje się wysoką płynnością środków, lecz w perspektywie do 2015 r. nie można od niego oczekiwać wzrostu akcji kredytowej. MNB ocenia, że dotyczy to zarówno relacji z klientami indywidualnymi, jak i z przedsiębiorstwami.

Wstrzymane kredyty, PKB się kurczy

Powodem są wysokie obciążenia podatkowe banków oraz zła jakość portfela kredytowego. Brak wsparcia ze strony banków dążeń zmierzających do pobudzania wzrostu gospodarczego, źle wróży perspektywom rozwoju na średnią i dłuższą metę.

Bank centralny podał, że między rokiem 2010 a 2012 suma kredytów dla przedsiębiorstw zmniejszyła się o 1,4 bln forintów, tj. równowartość 5 proc. PKB. Do 2015 r. ich wartość skurczy się o następne 960 mld forintów.

W raporcie zwrócono uwagę, że między 2009 a połową 2012 r. banki otrzymały od swych macierzystych centrali za granicą 2,4 mld euro, na podniesienie kapitałów. Połowa z tej kwoty została przekazana w 2011 r. czyli wtedy, kiedy banki węgierskie zostały zmuszone przez władze do udziału w finansowaniu akcji ratunkowej. Podjęto ją, by ocalić kredytobiorców przed następstwami gwałtownego wzrostu kursu franka szwajcarskiego i kosztów obsługi kredytów mieszkaniowych, masowo udzielanych wcześniej w tej walucie. 2,4 mld euro to jednocześnie wielkość łącznych strat węgierskiego sektora bankowego poniesionych przez ostatnie 3,5 roku.

Bank centralny przewiduje ponadto, że do końca tego roku stosunek wartości kredytów do depozytów bankowych spadnie do 110 proc. (ze 130 proc. na koniec 2011 r.), a na koniec 2013 r. dojdzie do wyrównania proporcji. Węgierski Bank Narodowy skonstruował również tzw. indeks finansowo-koordynacyjny, służący do pomiaru wpływu systemu bankowego na wzrost gospodarczy kraju. Z analizy tej wynika, że sytuacja w bankach przekłada się w 2012 r. na zmniejszenie tempa wzrostu o 2 punkty procentowe.

Ponieważ w porównaniu z ubiegłym rokiem PKB ma w 2012 r. spaść o 1,7 proc., można wniosek MNB odczytywać w ten sposób: gdyby nie bierność banków komercyjnych, to Węgry odnotowałyby w 2012 r. symboliczny, ale jednak wzrost.

Bruksela nie odpuszcza

Nie lepiej wyglądają sprawy Węgier na arenie międzynarodowej. Z jesiennego raportu Komisji Europejskiej, opublikowanego 7 listopada, wynika, że ani w tym , ani nawet w przyszłym roku Węgry nie wyzwolą się spod ciężaru procedury nadmiernego deficytu (EDP). Zważywszy na tempo w jakim Bruksela, w ciągu zaledwie kilkunastu godzin, wydała w październiku negatywną ocenę nowego, podwojonego pakietu oszczędnościowego (o wartości 764 mld forintów, co odpowiada 2,7 proc. PKB Węgier), obserwatorzy nie wyrażają nadmiernego zdziwienia.

Taka perspektywa jest dla Budapesztu bardzo bolesna i rząd węgierski uważa ją za niesprawiedliwą. Jego przedstawiciele zwracają uwagę, że np. polskie wskaźniki są gorsze od węgierskich, a mimo to wszyscy spodziewają się zamknięcia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski. Jeśli według szacunków KE deficyt węgierskiego sektora finansów publicznych wyniesie w 2012 r. 2,7 proc., to w Polsce będzie to 3,4 proc. Z kolei, według prognozy na lata 2013-14 wskaźniki dla Węgier mają wynieść 2,9 i 3,5 proc., a dla Polski odpowiednio 3 i 3,1 proc.

Mimo, że polski deficyt od 2012 do 2014 r. ani razu nie miałby zejść poniżej 3 proc. wymaganych przez Brukselę, to Ministerstwo Finansów w Warszawie wydało oświadczenie, w którym stwierdza, że „prognozy Komisji Europejskiej otwierają nam drogę do zdjęcia procedury nadmiernego deficytu w 2013 roku.” To boli władze nad Dunajem.

W przeciwieństwie do spokoju i optymizmu w Warszawie, na Węgrzech dominuje więc rozczarowanie i poczucie krzywdy. Nastroje pogorszył Olli Rehn, komisarz unijny ds. finansowych. Wprawdzie po opublikowaniu jesiennego raportu na temat gospodarek państw członkowskich, ocenił, że dzięki podwyższeniu podatków w 2012 i 2013 r. oczekiwane jest polepszenie podstawowych relacji węgierskiego budżetu, ale wskazał również, że Komisja nie jest pewna trwałej poprawy. KE uważa, że w 2014 r. deficyt budżetowy Węgier znów znacznie przekroczy 3 proc. i dojdzie aż do 3,5 proc. PKB.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bruksela uważają, że polityka Budapesztu zabija wzrost gospodarczy i pośrednio odtwarza ten sam deficyt, który chce likwidować.

Z MFW na wojennej ścieżce

Negatywna ocena starań węgierskiego rządu o równoważenie budżetu jest dużą porażką dla premiera Viktora Orbána, który podporządkował swoje działania międzynarodowe jednemu celowi. Tym celem jest uniknięcie podpisania porozumienia kredytowego z MFW. A tym samym niedopuszczenie Funduszu do uzyskania prawa kontrolowania polityki gospodarczej Węgier, która zasadniczo odbiega się od tego, co MFW i Unia Europejska uważają za słuszne i produktywne.

W 2010 r. Orbán rozpętał gospodarczą „wojnę niepodległościową” skierowaną przeciwko Brukseli i MFW, a jednocześnie nadzwyczajnymi podatkami przyparł do ściany międzynarodowe korporacje, przede wszystkim banki działające na Węgrzech. Dziś ta wojna wydaje się przegrana, lecz premier nawet nie myśli złożyć broni.

13 listopada Węgry zwróciły do kas MFW 633,4 mln euro z kredytu, który pobrały od Funduszu na podstawie porozumień na okres 2005-2009. Operacja ta pomniejszyła rezerwy walutowe Węgierskiego Banku Narodowego (MNB), które są teraz na poziomie najniższym od dwóch lat. Na grudzień przypada spłata następnych 515 mln euro na rzecz MFW. Po uregulowaniu tej transzy do zwrotu pozostanie jeszcze 8,8 mld euro. Z tej kwoty do spłaty w 2013 r. jest 4,6 mld euro, na kolejny rok przypada 2,7 mld, a ostatnia rata w wysokości 1,5 mld euro ma być uregulowana w 2016 r. (2015 r. jest wolny od płatności).

Między inflacją a buntem chłopów

Kurczące się rezerwy walutowe to nie jedyny poważny kłopot banku centralnego. Nie ma zgody w Radzie Monetarnej, czyli odpowiedniku polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Od kilku miesięcy przewagę w niej mają czterej tzw. członkowie „zewnętrzni”, czyli osoby mianowane przez rząd, po rozszerzeniu składu rady z 5 do 7 członków. „Zewnętrzna” czwórka już trzy raz głosowała za zmniejszeniem podstawowej stopy oprocentowania, która z 7 proc. w sierpniu tego roku spadła do 6,25 proc. podczas ostatniego głosowania RM w końcu października. Za każdym razem prezes MNB i jego dwaj zastępcy byli przeciw.

Widocznie obawiają się inflacji bardziej niż członkowie Rady z nadania rządu. W październiku inflacja na Węgrzech spadła do 6 proc. (we wrześniu – 6,6 proc.), ale nadal jest najwyższa w całej Unii Europejskiej. Średnia europejska wynosi 2,7 proc.

Najbardziej dotkliwy dla ludności jest wzrost cen żywności w ciągu roku, przeciętnie o 7,6 proc. Jaja zdrożały o 33 proc., tłuszcze o 20 proc., wieprzowina o 15 proc. Znacznie podrożały także alkohole (o 15 proc.) i benzyna (o 10 proc.). W stopę życiową Węgrów mocno uderza wzrost kosztów energii dla gospodarstw domowych (o 5 proc.), gazu w butlach (o 11 proc.), wywozu śmieci (o 8 proc.), usług wodno-kanalizacyjnych (o 5 proc.) i wody (o 5 proc.).

Niezadowolenie rośnie najbardziej na prowincji, a pogłębiły je ostatnie państwowe przetargi na dzierżawę ziemi. Doszło już do pierwszych wystąpień przeciwko rządowi. Chłopi z okolic Kajászó, w województwie Fejér, zajęli i zaorali samowolnie blisko 80 hektarów. Uważają, że są „w prawie”, ponieważ ich zdaniem doszło do nieprawidłowości podczas konkursu na dzierżawę interesującego ich kawałka państwowych gruntów ornych.

Powstała już zresztą organizacja rolników, domagających się unieważnienia wyników wszystkich konkursów, w których na 20 lat rozdzielono 60 tys. hektarów. Rząd planuje wysłać do Kajászó odziały policyjne z zadaniem przywrócenia porządku. Chłopi odgrażają się, że mają dość sił, żeby uniemożliwiać zwycięzcom konkursów korzystanie z ziemi. Może być gorąco, zwłaszcza że stawka jest wysoka. Czynsz dzierżawny za ziemię państwową jest stały i wynosi 50-60 tys. forintów (700-900 zł) za hektar, a to tylko jedna trzecia ceny rynkowej.

OF

Komisarz Olli Rehn ocenił, że dzięki podwyższeniu podatków oczekiwane jest polepszenie podstawowych relacji węgierskiego budżetu, ale Komisja nie jest pewna trwałej poprawy. (CC By-NC-SA ALDEADLE)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Sektor bankowy Trójmorza na froncie covidowym

Kategoria: Analizy
Efektywny policy mix polityki pieniężnej, fiskalnej i ostrożnościowej zastosowany wobec sektora bankowego przyniósł w państwach TSI oczekiwane efekty: zachowanie stabilności systemu finansowego i utrzymanie dostępności finansowania dla gospodarki realnej po wybuchu pandemii.
Sektor bankowy Trójmorza na froncie covidowym