Wciąż jest popyt na nasze towary

W trzecim kwartale tego roku w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego eksport spadał zdecydowanie wolniej niż import – wynika z najnowszego raportu NBP. Gdy porównamy II i III kwartał, wzrosła sprzedaż za granicą  przede wszystkim naszych komputerów - o 40 procent, oraz  telewizorów - o 20 procent. Ten trend w polskim bilansie handlowym powinien się utrzymać w 2010 roku.

W środę, 30 grudnia 2009 r., NBP opublikował bilans płatniczy, pokazujący przepływy pieniężne między Polską a zagranicą. Z raportu wynika, że po trzecim kwartale saldo rachunku bieżącego było ujemne i wyniosło niemal 1,2 mld euro. To zdecydowanie lepiej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Tak, saldo rachunku bieżącego w porównaniu z trzecim kwartałem 2008 r. poprawiło się o niemal 2,8 mld euro. Ale to trend, z którym mamy do czynienia w całym 2009 r. To zasługa dodatniego salda eksportu netto, który odgrywa bardzo pozytywną rolę z punktu widzenia wzrostu gospodarczego.

Przecież w porównaniu z 2008 r. eksport spada.

Ale wolniej niż import. Eksport r/r spadł o 21 proc., a import o 28 proc. Ten spadek jest oczywiście spory, ale na tle innych krajów regionu – Czech, Słowacji czy Węgier, z którymi jesteśmy tradycyjnie porównywani, dane te są całkiem dobre.

Oczywiście, najlepiej by było, żeby eksport miał dodatnią dynamikę przez cały rok, ale jest pewien pozytyw – ma dodatnią dynamikę w stosunku do drugiego kwartału tego roku. Nie jest to zdecydowany przełom, ale świadczy o tym, że polskie podmioty gospodarcze całkiem dobrze sobie radzą w tym trudnym okresie dekoniunktury gospodarczej w Europie i na świecie. Nasze przedsiębiorstwa są mobilne i oferują  bardzo nowoczesne i równocześnie konkurencyjne cenowo produkty. Nie zgadzam się z prezentowaną przez wielu publicystów tezą, że jesteśmy zacofani i wysyłamy za granicę głównie surowce i towary nisko przetworzone.

Jakie dziedziny eksportu cieszyły się największym popytem ze strony zagranicy?

Wartość eksportu ogółem wyniosła 23,8 mld euro, mówię o trzecim kwartale tego roku. W tym czasie wysłaliśmy za granicę telewizory za ponad 1 mld euro – o 20 proc. więcej niż w drugim kwartale, i części do nich za 250 mln euro. Części i akcesoria samochodowe  – za 1,1 mld euro, samochody osobowe – za 1,5 mld euro. W segmencie motoryzacyjnym nastąpił wprawdzie spadek, ale wynikał on z globalnego spadku popytu na auta.

Kolejną istotną pozycją w eksporcie są komputery i akcesoria – 560 mln euro, to oznacza 41-procentowy wzrost w porównaniu z drugim kwartałem.  Trudno o tych produktach powiedzieć, że jest to eksport surowcowo – zaopatrzeniowy. To towary wysoko przetworzone.

Z bilansu płatniczego wynika również, że nastąpił znaczny wzrost inwestycji zagranicznych w Polsce.

Saldo wyniosło niemal 12,1 mld euro. Niestety, nie jest ono rezultatem inwestycji bezpośrednich czy zakupu przez obcych inwestorów dużych pakietów akcji polskich spółek. W trzecim kwartale inwestycje bezpośrednie w Polsce wzrosły tylko o 700 mln euro. Tymczasem aż o 5,6 mld euro wzrosły inwestycje portfelowe. Niemal ten napływający z zagranicy kapitał został ulokowany w papiery wartościowe skarbu państwa, czyli sfinansował nasz dług publiczny. I choć wolałbym, żeby Polska długu nie miała, to muszę przyznać, że popyt na nasze obligacje świadczy o zaufaniu, jakie inwestorzy mają do naszej gospodarki. Nie bez znaczenia jest oczywiście wysokie oprocentowanie tych papierów, ale  jeżeli nasz standing finansowy byłby oceniany negatywnie, to nawet oferowana wysoka stopa zwrotu by nam nie pomogła. Mamy tu przykład Grecji.

Inwestycje podmiotów polskich za granicą wyglądają mniej imponująco.

Jeszcze nie jesteśmy krajem o nadwyżkach finansowych, które moglibyśmy lokować za granicą. Te inwestycje zwiększyły się w sumie w trzecim kwartale o 1,5 mld euro. Z tego 540 mln euro stanowi wzrost zaangażowania w istniejące przedsiębiorstwa. Pozostałą część niemal w całości stanowią inwestycje portfelowe – głównie funduszy inwestycyjnych i OFE w papiery wartościowe: akcje i obligacje na zagranicznych rynkach.

Czy sądzi Pan, że w czwartym kwartale nasz bilans płatniczy nadal będzie się poprawiał? Jaka jest Pana prognoza na 2010 r.?

Być może wzrośnie import, bo w okresie przedświątecznym jest zawsze większy popyt na zagraniczne towary. Ale mam nadzieję, że w innych krajach też jest popyt na dobra przedświąteczne – polskie telewizory, meble czy inne urządzenia trwałego użytku, np. elektronikę użytkową. Więc nie sądzę, by nastąpiło tu jakieś zachwianie relacji pomiędzy eksportem a importem. Z danych, jakie już znamy, wnioskuję, że tego pozytywnego obrazu budowanego przez klasyczne wskaźniki  nic nie zmieni, a może on nawet poprawić się.

Natomiast co do 2010 r. – w tej chwili jest zbyt wiele niewiadomych, by jednoznacznie wyrokować, jaki będzie przyszły rok dla bilansu płatniczego. Wolałbym nie ryzykować.

Rozmawiali: Beata Tomaszkiewicz, Krzysztof Nędzyński

Bilans płatniczy – dane z III kwart.

Zadłużenie zagraniczne Polski

Międzynarodowa pozycja inwestycyjna


Tagi