Zachód nie musi przegrać z resztą świata

Brytyjski historyk Niall Ferguson znany jest w Polsce z „Potęgi pieniądza”. Teraz Wydawnictwo Literackie udostępnia po polsku „Cywilizację”. Krytycy książki uważają, że nie mówi w niej nic nowego, jest chaotyczny i co gorsza nieobiektywny, fascynując się anglosaskim modelem cywilizacji Zachodu. Wszystko po części prawda. Ale rzecz jest znakomita.
Zachód nie musi przegrać z resztą świata

Niall Ferguson, autor "Zachód i reszta świata" (CC BY-NC-ND The Aspen Institute)

Dlaczego cywilizacja Zachodu dominowała nad resztą przez ostatnie 500 lat (polski podtytuł książki : „Zachód i reszta świata”, angielski „West and the Rest”? Ferguson stawia tezę, że zadecydowało sześć „zabójczych aplikacji” i związanych z nimi idei i zachowań: rywalizacja, nauka, prawo własności, medycyna, społeczeństwo konsumpcyjne i etyka pracy.

Rywalizacja to decentralizacja życia politycznego i gospodarczego, konkurencja w Europie, która umożliwiła powstanie kapitalizmu i państw narodowych.

Nauka to sposób badania i zmieniania świata przyrody, który w efekcie niósł ze sobą innowacje decydujące o przewadze technicznej i militarnej Zachodu; wszystkie istotne przełomy XVII wieku w matematyce, astronomii, fizyce, biologii i chemii wystąpiły w Europie Zachodniej.

Prawo własności dało podstawę rządom przedstawicielskim i stabilności rozwoju.

Osiągnięcia medycyny wydłużyły życie i pozwoliły zwalczyć choroby tropikalne; przełomy w medycynie miały miejsce niemal wyłącznie w Europie Zachodniej i USA.

Społeczeństwo konsumpcyjne – do rewolucji przemysłowej doszło tam, gdzie istniał dostęp do technologii zwiększających produktywność i popyt na lepsze i tańsze towary.

Etyka pracy stworzyła moralne ramy społeczeństwu, a bardziej wydajna i intensywniejsza praca połączona z większymi oszczędnościami umożliwiła akumulację kapitału.

W kolejnych rozdziałach Ferguson opisuje przewagi cywilizacji Zachodu i odpowiada na pytanie, dlaczego słabości w tych sferach okazały się przyczyną rozpadu lub osłabienia cywilizacji wcześniej dominujących. Tu często zaciera się różnica między cywilizacją, a imperium, gdy Ferguson pisze o rozpadzie imperium otomańskiego i andyjskich Inków, czy o osłabieniu cywilizacji chińskiej.

Na przykład Chiny. W XVI wieku dokonał się „zwrot do wewnątrz”, Chiny odcięły się od poszukiwań geograficznych, zrezygnowały z handlu międzynarodowego i innowacji. Etyka stabilności konfucjanizmu też zniechęcała do eksperymentowania i nowości. A w XVII wieku doszło do kryzysu fiskalnego, który przypieczętował los imperium.

Tymczasem w Europie rywalizacja Portugalii, Anglii i Hiszpanii, a także setek mniejszych państw i miast, prowadziła do odkryć geograficznych, podbojów, ożywionego handlu i szybkiego rozprzestrzeniania się wynalazków. Chiny, gdzie przed XV wiekiem powstały dziesiątki najważniejszych wynalazków w historii ludzkości – papier i proch, prasa drukarska z ruchomą czcionką, pług i chemiczny środek owadobójczy, kołowrotek, kompas, zapałki i szczoteczka do zębów, pogrążyły się w zastoju.

Czasami jedna anegdota mówi więcej o dynamice kultury Zachodu niż naukowy opis. Oto w XVI wieku angielscy żeglarze próbują odkryć przejście północno-wschodnie, by skrócić drogę do Indii. Willoughby zamarzł, ale Chancellor dopłynął do Archangielska, po czym ruszył lądem i dotarł do Moskwy. Zaraz po powrocie założył w Londynie Kompanię Moskiewską. Jak się nazywała? „Bractwo i Spółka Kupców Ryzykantów w celu Odkrycia Obszarów, Dominiów, Wysp i Miejsc Nieznanych”.

A nauka? Islam przywrócił światu kulturę i naukę antyczną, miał też własne osiągnięcia naukowe w średniowieczu. Jednak scentralizowane Imperium Ottomańskie nie potrafiło dokonać zwrotu w stronę nauk przyrodniczych i ich zastosowań, zwłaszcza „w planowaniu działań wojennych i wykorzystaniu zasad racjonalności w procesie sprawowania władzy”. Wręcz przeciwnie. Rozprzestrzenienie się druku w Europie w XVI i XVII wieku miało kluczowe znaczenie dla rozwoju myśli i nauki. Natomiast w imperium otomańskim sułtan Selim I zakazał posługiwania się prasą drukarską, a duchowni muzułmańscy w pięć lat po wybudowaniu znakomitego obserwatorium astronomicznego doprowadzili do jego rozbiórki.

Równie interesujący jest rozdział o prawach własności, które dała Ameryce Anglia (podobnie jak zasadę nie ma podatków bez reprezentacji, czy struktury korporacyjne). Tu kluczem był podział ziemi przez kolonistów i związane z tym szybkie upowszechnienie prawa głosu. Podczas gdy w Ameryce Łacińskiej, podbitej przez Hiszpanów i Portugalczyków, powstała wąska klasa właścicieli ziemskich eksploatujących miejscową ludność i skoncentrowanych na obronie swojej uprzywilejowanej pozycji, w Ameryce Północnej zakwitła republika i federalizm.

To przykład też, że nie wszystko o czym pisze Ferguson jest powszechnie znane. Historia podziału ziemi w Karolinie – kto z ręką na sercu powie, że wiedział od dawna, jak ważne miała znaczenie dla powstania i siły Stanów Zjednoczonych? Albo dlaczego Simon Bolivar, choć pokonał i rozbił imperium hiszpańskie, nie stworzył Stanów Zjednoczonych Ameryki Łacińskiej? Przede wszystkim Latynosi nie mieli doświadczenia w demokracji, sam Simon Bolivar miał apetyty dyktatorskie, kompletnie nie wierzył w republikę i tworzył scentralizowaną władzę napotykając zresztą opór lokalnych caudillos, a podział własności od początku był drastycznie nierównomierny.

Ferguson daje pożywkę intelektualną i zaciekawia, wciąga w lekturę wielkim talentem narracyjnym i zdumiewającą wiedzą (złośliwi twierdzą, że to zasługa researcherów). Chciałem napisać też, że porządkuje, ale to już byłaby nieprawda. Owszem, porządkuje stwarzając jako kanwę opowieści sześć wspomnianych „zabójczych aplikacji”, ale wewnątrz…. Cóż za misz-masz! Dygresyjność jak jazzowe improwizacje. Powrót do tematu następuje w sposób dobrze znany z muzyki Tomasza Stańki czy Keitha Jarreta: szybko, zaskakująco, na „wariackich papierach”.

W rozdziale o społeczeństwie konsumpcyjnym (kluczowy był w jego powstaniu rozwój produkcji włókienniczej i odzieżowej) Ferguson potrafi połączyć zbrodnie hitleryzmu z modą mundurową i przejść do bomby atomowej. Wcześniej zaś pisząc o powstaniu państw narodowych w XIX wieku rzuca mimochodem: „To paradoks, że ów wiek ruchów narodowych zbiegł się z trwałą uniformizacją ubioru”, by powrócić do społeczeństwa konsumpcyjnego i tekstyliów.

Z kolei w rozdziale o medycynie, przechodzi od eugeniki do zbrodni niemieckich w Namibii, by powrócić do śmiertelności tubylczej ludności. Ba, Ferguson potrafi też nagle wrzucić odniesienie współczesne: „ Rasizm nie był jakąś reakcyjną ideologią; osoby nie posiadające przygotowania naukowego pojmowały go równie entuzjastycznie, jak dzisiaj przyjmuje się teorię spowodowanego przez człowieka globalnego ocieplenia. Dopiero w drugiej połowie XX wieku eugenika i kojarzone z nią pojęcie „higieny rasowej” zostały ostatecznie zdyskredytowane, kiedy uświadomiono sobie, że genetyczne różnice między rasami są stosunkowo niewielkie, a zróżnicowanie w obrębie ras dość duże”.

Jednym czytelnikom ten misz-masz się podoba, inni uważają, że to wątpliwy metodologicznie i ideowo totalny bałagan. Owszem, bałagan jest, ale nie totalny. Ferguson to historyk, ale jego historia cywilizacji ma za podstawę nie monotonnie wyliczane dokumenty z archiwów, lecz przesłanki gospodarcze, społeczne i przede wszystkim decyzje indywidualnych osób. Uważa bowiem, że nic nie jest zdeterminowane, to wybory konkretnych ludzi w danych okolicznościach gospodarczych i politycznych decydują o biegu wydarzeń.

Fergusona wielokrotnie krytykowano wielokrotnie za efektowne, ale fałszywe interpretacje, i za wątpliwe wnioski wyciągane na podstawie dobranych pod tezę faktów. Zarzucano rasizm i pochwałę kolonializmu i imperializmu. Na stronie amazon.com można znaleźć takie głosy czytelników: „To mało chronologiczne studium na temat świetności imperium brytyjskiego, antykatolicka ulotka i antyniemiecka broszura”. Albo: „Ferguson uważa, ze Zachód wyświadczył reszcie świata łaskę, że go skolonizował i eksploatował. To w najlepszym przypadku książka niedokładna, w najgorszym rasistowska”. Albo: „Ideologia Fergusona zmarła wraz Churchillem i tam powinna pozostać”. Cóż, tak zwykle bywa, gdy historyk jest równocześnie wyrazistym publicystą umiejętnie przyciągającym czytelników i widzów („Cywilizacja” byłą podstawą serialu popularno-naukowego emitowanego w publicznej brytyjskiej telewizji Channel 4).

Kontrowersyjny jest także rozdział o etyce pracy, gdzie Ferguson kwestionuje sam lub powołując się na innych autorów niektóre tezy Webera na temat znaczenia etyki protestanckiej w rozwoju kapitalizmu i cywilizacji Zachodu. Wyjątkowa pozycja Żydów w gospodarce, nauce i kulturze, jest najbardziej oczywistym wyjątkiem, nadto pierwsze oznaki kapitalizmu pojawiły się przed reformacją w miastach Lombardii i Flandrii, firmy z krajów katolickich odnoszą także sukcesy itd.

„Przypuszczalnie największy wkład religii w historię cywilizacji zachodniej jest następujący” – pisze Ferguson. „Dzięki protestantyzmowi ludzie na Zachodzie nie tylko pracowali, ale też oszczędzali i czytali. Rewolucja przemysłowa rzeczywiście jest produktem innowacji i konsumpcji, lecz wymagała także zwiększenia intensywności i czasu pracy w połączeniu z akumulacją kapitału poprzez oszczędzanie i inwestowanie. A przede wszystkim zależała od akumulacji kapitału ludzkiego. Alfabetyzacja, którą na większą skalę zapoczątkował protestantyzm, była do tego wszystkiego niezbędna”.

Skoro wszakże, jak pisze Ferguson „dzisiejsi Europejczycy są próżniakami”, a dechrystianizacja postępuje, pojawia się pytanie, czy nadchodzi zmierzch cywilizacji Zachodu, a zwłaszcza europejskiej. W końcu – odwołując się do Gibbona i jego „Zmierzchu i upadku cesarstwa rzymskiego” – tak jak wówczas mamy m.in. do czynienia z kryzysem gospodarczym i fiskalnym, powstaniem konkurencyjnego imperium na Wschodzie i terrorem (terroryzmem) co najmniej takim, jaki siali Wizygoci i Hunowie.

Ferguson zwraca też uwagę, że w istocie upadek cesarstwa rzymskiego nie trwał wieleset lat, lecz tylko pięćdziesiąt. Imperia upadają szybko, gdyż nawet niewielkie wydarzenie jest w stanie wytrącić z równowagi tak złożony układ jakim jest cywilizacja. Najazd Wandali, wyprawa konkwistadorów Pizarra, kryzys finansowy we Francji Burbonów, upadek cesarstwa Japonii, Trzeciej Rzeszy i Związku Sowieckiego  to nie jedyne przykłady błyskawicznego rozpadu imperiów, czasem w kilka lat, przy czym zawsze u źródeł klęski była wojna albo kryzys finansowy.

Ferguson nie ma jednak jasnej odpowiedzi na pytanie o trwałość cywilizacji Zachodu. Z jednej strony polemizuje z tezą Huntingtona o nieuchronnym zderzeniu cywilizacji . Z drugiej dostrzega, że Chiny prowadzą świadomą politykę budowy imperium, poczynając od źródeł zaopatrzenia, przez budowę floty wojennej na edukacji i innowacjach kończąc.

Zauważa jednak, że są co najmniej cztery hipotezy, że Wschód nie musi dominować, a może się potknąć.

Po pierwsze obciąża go brak konkurencji wewnątrz chińskiego systemu gospodarczego i politycznego (podobnie jak w Japonii lat 70. i 80., która też miała zdominować świat, przynajmniej gospodarczo).

Po drugie – Chiny mogą ulec fali niepokojów społecznych w związku z narastaniem nierówności, ale to zdaniem Fergusona mniej prawdopodobne, prawdziwe zagrożenie jest demograficzne.

Po trzecie istotne jest powstanie klasy średniej z innymi aspiracjami niż zaspakajane przez reżim.

Po czwarte wreszcie zantagonizowanie państw ościennych, które zaczną dążyć do koalicji pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych jako przeciwwagi. Na każdą z tych tez autor znajduje jednak kontrargumenty.

A zatem w końcu Chiny zdominują świat i pognębia cywilizację Zachodu, czy nie?

Ferguson nie jest  przekonany o nieuchronności upadku cywilizacji Zachodu, bo nie należy być fatalistą. Owszem Chiny maja kapitalizm, Iran naukę, Rosja demokrację, do Afryki dociera nowoczesna medycyna, a Turcja społeczeństwo konsumpcyjne. Słowem przewagi Zachodu znikają. Jednak w istocie to pakiet oferowany przez Zachód zdobywa świat, a cywilizacyjni konkurenci nie mają nowych „zabójczych aplikacji”. „Dzisiaj największym zagrożenie dla zachodu nie stanowią inne cywilizacje, ale nasza własna bojaźliwość – i nieznajomość historii, która ją wzmaga”.

Niall Ferguson, autor "Zachód i reszta świata" (CC BY-NC-ND The Aspen Institute)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Długi marsz Chin na pozycję numer 1

Kategoria: Trendy gospodarcze
Profesor Bogdan Góralczyk, jeden z najwnikliwszych znawców Chin w Polsce, podejmuje kolejny raz temat Państwa Środka. W tomie „Nowy Długi Marsz” autor opisuje, jak chińskie władze dążą do odzyskania pozycji największego mocarstwa na świecie.
Długi marsz Chin na pozycję numer 1