Zadłużenie wewnętrzne może doprowadzić do kryzysu w Polsce

 

Wielu obserwatorów sytuacji w światowej gospodarce skłania się w ostatnim okresie do ocen optymistycznych. Ale są i tacy, którzy wieszczą, że w połowie przyszłego roku spodziewać się trzeba kontrataku kryzysu. Nie brak też ocen sugerujących, że wychodzenie z kryzysowych czasów będzie drogą przez czyściec. Jakie wynikają z tego wnioski dla Polski? Myślę, że ważne i – paradoksalnie – w obu przypadkach takie same. Rzecz w tym, że scenariusz gasnącego kryzysu w gospodarce światowej – choć pozwoli pewnie uniknąć w Polsce recesji – nie oddala poważnych problemów z deficytem i długiem w naszej gospodarce. Ekstrapolacja skłania przecież do prognozy, że w 2010 deficyt sektora finansów publicznych osiągnąć może 8 proc. PKB, a dług przekroczyć 55 proc. PKB.

 W roku następnym może być jeszcze gorzej. To groźne nie tyle ze względu na „losy następnych pokoleń”, co ze względu na reputację. W szczególności, gdyby konieczne stało się ustawowe usunięcie 55 proc. progu ostrożnościowego (nie wspominając o 60 proc. progu ostrożnościowym zapisanym w konstytucji). Wówczas rynki mogłyby zwątpić w naszą zdolność do obsługi zadłużenia. Łatwo mogło by to prowadzić do pozbywania się przez zagranicznych (także krajowych) inwestorów skarbowych papierów dłużnych i drugiej fali deprecjacji złotówki (a gdyby jej skala była znaczna, to pewnie powstałyby problemy w bankach). Oczywiście liczyć należało by się również z wzrostem kosztu  pozyskania pieniądza przez budżet i negatywnymi tego następstwami dla kosztów obsługi długu.

Nie wiemy oczywiście, czy 8 proc. deficyt musi przynieść załamanie wiarygodności polskiej gospodarki, a następstwa tego nie muszą być aż tak dewastujące. Jednak w tym przypadku z pewnością trzeba „dmuchać na zimne”. Tym bardziej, że – z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia – nie widać twardych blokad, które uniemożliwiałyby podjęcie przeciwdziałania. W istocie chodzi chyba o to, by zredukować potencjalny deficyt o 1,5-2 punkty procentowe (czyli mniej więcej o 20-25 mld zł). Nie można o tyle zredukować wydatków (zarówno z powodów społecznych, jak i następstw dla popytu). Z różnych powodów nie wydaje się też celowe uzyskanie z wpływów podatkowych takiej dodatkowej kwoty. Sądzę, że trzeba ciułać: kilka mld mniej wydatków, kilka mld więcej dochodów z podatków i… kilka mld dodatkowych dochodów z tytułu składek ubezpieczeniowych.

 Przeszkody dla takiego scenariusza są… natury politycznej. Przed wyborami nikt nie chce powiedzieć, że są to kroki konieczne. To się jednak może źle skończyć. Odpowiedzialność obciąży ludzi polityki (przede wszystkim premiera), ale bolesne konsekwencje – zwykłych obywateli. Wszystko to przy założeniu, że uwarunkowania zewnętrzne… będą sprzyjające. A gdy będziemy mieli do czynienia z drugim atakiem kryzysu? Cóż, wtedy liczyć się trzeba z bardzo poważnymi kłopotami… nawet, gdy konieczne kroki zostaną wcześniej podjęte. Strach pomyśleć, czego można się spodziewać, gdy podjęte nie zostaną.


Tagi


Artykuły powiązane

Przyczyny ogromnego długu publicznego Włoch

Kategoria: Analizy
Wartość relacji długu publicznego do PKB we Włoszech nie zawsze była tak wysoka jak obecnie. Dług zjednoczonego państwa włoskiego w 1861 r. stanowił mniej niż 40 proc. jego PKB, zaś jeszcze w latach 60. XX w. zaledwie 25 proc. PKB. W historii tego kraju zdarzały się także okresy, w których relacja długu publicznego do PKB była jeszcze wyższa niż obecnie i sięgała 160 proc. PKB, by następnie spaść. Skąd zatem wziął się dług publiczny Włoch, notujący dziś jedne z wyższych poziomów w ponad stusześćdziesięcioletniej historii tego państwa?
Przyczyny ogromnego długu publicznego Włoch

Dwa oblicza francuskiej gospodarki

Kategoria: Instytucje finansowe
Kraj nad Sekwaną zmaga się z rosnącymi problemami strukturalnymi. Ma też istotne atuty gospodarcze. W obecnej sytuacji politycznej jednymi i drugimi może być coraz trudniej zarządzać.
Dwa oblicza francuskiej gospodarki

Trendy w globalnych przepływach zagranicznych inwestycji bezpośrednich

Kategoria: Polityka fiskalna
Spowolnienie gospodarcze, napięcia geopolityczne, obawy dotyczące bezpieczeństwa łańcucha dostaw i szerzej bezpieczeństwa narodowego prowadzące do wzrostu protekcjonizmu i fragmentacji handlu, bardziej restrykcyjne otoczenie regulacyjne biznesu, trudniejsze globalne warunki finansowe i rosnące koszty negatywnych skutków zmian klimatu to wybrane czynniki podważające stabilność i przewidywalność globalnych przepływów inwestycyjnych. Nie pozostają bez wpływu na przepływy zagranicznych inwestycji bezpośrednich (ZIB), zarówno w rozwiniętych, jak i w rozwijających się krajach.
Trendy w globalnych przepływach zagranicznych inwestycji bezpośrednich