Kwestia imigracji testem dla Obamy

Prezydenta Baracka Obamę drażni standardowe podejście dziennikarzy do debaty politycznej, polegające na założeniu, że ma ona zawsze dwie strony. Obama pytał niedawno: "Co właściwie utrudnia demokratom i republikanom porozumienie?”
Kwestia imigracji testem dla Obamy

(CC BY-NC Matt Ortega)

Jeśli chodzi o reformę prawa imigracyjnego – podział rzeczywiście nie jest jeszcze mocno zarysowany. Co więcej, widoki na wspólne stanowisko obu partii są zaskakująco dobre. Liderzy obu ugrupowań wydają się rozumieć, że nasz system imigracyjny jest nieludzki i ekonomicznie nie sprzyja produktywności. Międzypartyjna grupa ośmiu senatorów wspólnie opracowała zasady planowanej reformy, włączając w to poprawę ochrony granic, uporządkowany system dla zagranicznych pracowników tymczasowych i rygorystyczną ścieżkę prowadzącą do zdobycia obywatelstwa dla 11 mln nielegalnych imigrantów przebywających obecnie w kraju.

Za tym kruchym konsensusem stoją wysiłki republikańskiego senatora Marco Rubio, który robi wszystko by odciągnąć swoich partyjnych kolegów od popierania samobójczej polityki samodeportacji [polega ona na instytucjonalnym utrudnianiu życia niezarejestrowanym imigrantom tak, by sami zdecydowali się opuścić USA – przyp. red.].

Prezydent Obama mógłby, gdyby tylko chciał, z łatwością spolaryzować w tej kwestii obie partie. Nie byłoby to trudne i wysiłki senatora Rubio ległyby w gruzach. Obama mógłby na przykład chcieć szybko przepchnąć zielone karty dla niezarejestrowanych robotników, stawiając tym samym w gorszej sytuacji tych, którzy już teraz oczekują w kolejce do legalizacji swojego pobytu w USA. Mógłby także, pod ciśnieniem związków zawodowych, ograniczyć zasięg programów pozwalającym na pracę w Stanach osobom z zagranicy.

Co zrobi Obama? Zależy to od tego, czy zrozumie republikanów.

>>cały komentarz na Theindependent.com

oprac. SS

(CC BY-NC Matt Ortega)

Tagi


Artykuły powiązane