Widmo centralizacji zagraża gospodarce

Zapędy do centralizowania gospodarki są obecne i w Europie, i w USA. Polacy powinni w tej sytuacji trzymać się swojej dotychczasowej polityki. Polska nie ma żadnego pakietu stymulacyjnego i dobrze sobie radzi, bo pakiety tylko psują gospodarkę - twierdzi prof. Edward Prescott, laureat nagrody Nobla z roku 2004 i gość honorowy 19. Europejskiego Warsztatu z Teorii Równowagi Ogólnej. Konferencja odbywa się w Krakowie na Uniwersytecie Ekonomicznym. Jej patronem są KNF i NBP.

Żeby gospodarka działała dobrze, trzeba spełnić dwa warunki. Po pierwsze ludzie muszą pracować. W Stanach Zjednoczonych przeciętny pracownik pracuje 1800 godzin w ciągu roku, w Holandii 1400 godzin. To jest główna przyczyna różnic dochodów między Amerykanami a zachodnimi Europejczykami.

Przez kilka lat nie mogłem zrozumieć, dlaczego Amerykanie tak dużo pracowali w latach 90. Statystyki PKB w przeliczeniu na liczbę przepracowanych godzin nie wykazywały wzrostu. Zyski firm były niskie, ale przedsiębiorstwa inwestowały jak szalone. Wydatki na badania i rozwój według szacunków Narodowej Fundacji Naukowej były na niezwykle wysokim poziomie. Powstające firmy notowały księgowe straty, ale w sensie ekonomicznym to były bardzo udane przedsięwzięcia. W ciągu ostatnich lat nastąpiła istna eksplozja zasobu wiedzy.

Ten fenomen ma także znaczenie międzynarodowe. Dlaczego Stany Zjednoczone zarabiają więcej na swoich inwestycjach zagranicznych niż zagranica na inwestycjach w Ameryce? Stany Zjednoczone mają kapitał technologiczny, know-how i kiedy inwestują za granicą, czynią z niego użytek. Ten kapitał się nie wyczerpuje, można go zastosować wielokrotnie w różnych miejscach. Wal-Mart wie, jak prowadzić hipermarkety, i nie ma większego miasta w Stanach, gdzie nie byłoby ich sklepu. Ale opracowawszy procedury, stosuje je gdzie indziej. Wal-Mart jest największym detalistą w Meksyku i ma wielkie inwestycje w Wielkiej Brytanii. Stopa zwrotu z tych inwestycji jest tak wysoka właśnie ze względu na niemierzalną, ale bardzo cenną formę kapitału, jaką jest know-how. Korzyści z zastosowania know-how odnoszą w pierwszym rzędzie klienci i wykwalifikowani pracownicy – dostarczyciele kapitału ludzkiego.

W tym miejscu dochodzimy do drugiego punktu – produktywność, czyli ile wartości wytwarzane jest w ciągu godziny pracy. Produktywność jest kluczem do zrozumienia sukcesów gospodarki, niezależnie od tego, gdzie miałyby się one zdarzyć. Byłem w Hong-Kongu i tamtejsi oficjele zapytali mnie jak oceniam ich gospodarkę. Zapytałem: jaką macie produktywność? Była na najwyższym możliwym poziomie. Podniosłem kciuk do góry i powiedziałem – radzicie sobie znakomicie.

Produktywność zależy od wykorzystania kapitału. Dotyczy to oczywiście kapitału materialnego, takiego jak budynki i maszyny, ale jeszcze istotniejszy jest kapitał niematerialny – wiedza, umiejętności, rozpoznawalna marka.

Co może zrobić kraj taki jak Polska, żeby zwiększyć swoją produktywność? Nie można przecenić znaczenia jakości systemu prawnego i regulacyjnego. Udzielanie subsydiów i blokowanie twórczego potencjału ludzi szkodzi gospodarce. Jeśli uda się stworzyć reguły i efektywne instytucje do ich egzekwowania, to będzie to pomagało firmom rosnąć i tworzyć nadwyżkę społeczną. Największymi beneficjentami są konsumenci, ale także przedsiębiorcy otrzymują swój udział w nadwyżce społecznej, którą tworzą. Kolejna, szalenie istotna rzecz – utrzymajcie swoją suwerenność. Bądźcie Polakami i dawajcie innym przykład dobrej polityki gospodarczej. Polska nie miała pakietu stymulacyjnego. Każdy wie, że pakiety stymulacyjne osłabiają gospodarkę. Kiedy zaczął się kryzys finansowy, polskie władze nakazały bankom zwiększyć kapitały. Banki to zrobiły i dalej funkcjonują bez przeszkód. Podatnicy nie musieli ich ratować swoimi pieniędzmi.

Obawiam się centralizacji w Unii Europejskiej. Centralizacja nie przynosi dobrych skutków i jest trudna do odwrócenia. Historii Związku Radzieckiego nie muszę Wam przypominać. Podobna rzecz miała miejsce za rządów dynastii Ming w Chinach. Centralizacja zatrzymała rozwój technologiczny. Nie twierdzę, że taki scenariusz jest nieunikniony w Unii Europejskiej, dostrzegam jednak takie ryzyko, zresztą nie tylko w Europie.

Popatrzmy na politykę gospodarczą, jaką prowadzi amerykański rząd. Dlaczego administracja Obamy zrezygnowała z przeprowadzania analizy kosztów i korzyści planowanych ustaw? Ta instytucja została po raz pierwszy wprowadzona przez Reagana, utrzymali ją Clinton i Bush. Odpowiedź jest prosta – aby łatwiej było subsydiować grupy specjalnego interesu. To szkodzi produktywności. Wszystkie badania empiryczne wskazują, że wzrost stóp podatków prowadzi do tego, że ludzie oferują mniej swojej pracy na rynku. Mimo to Kongresowe Biuro Budżetowe zakłada, że po planowanych podwyżkach podatków podaż pracy w amerykańskiej gospodarce się nie zmniejszy. To jest oczywiście nieprawda.

Z gospodarki nie można wyciągnąć więcej niż pewna maksymalna wartość wpływów podatkowych. Kiedy podnoszone są podatki, bochenek obrazujący całość gospodarki się zmniejsza. Rośnie wprawdzie część, która przypada rządowi, ale te dwa efekty się znoszą i wpływy budżetowe nie rosną. Dlatego głównym problemem rozwiniętych gospodarek dzisiaj nie są zbyt duże deficyty, lecz zbyt wysokie wydatki publiczne. Konieczność obcięcia wydatków publicznych nie oznacza jednak, że model państwa dobrobytu jest nie do utrzymania. Jego fundamentem powinna być jednak zasada przymusowych oszczędności i przymusowych ubezpieczeń. Polityka transferów społecznych, czyli opodatkowania i wydatków, tylko poszerza problem ubóstwa.

not. Krzysztof Nędzyński

Prof. Edward Prescott otrzymał nagrodę Nobla w 2004 roku za dwa artykuły, które napisał wspólnie z prof. Finnem Kylandem. W „Rules rather than Discretion” pokazali problem niespójności w czasie, przed jakim staje decydent. Na przykład rząd może twardo zapowiadać, że nie udzieli bankom pomocy w razie trudności, aby skłonić je do odpowiedzialnej polityki kredytowej. W chwili kryzysu rząd staje jednak przed pokusą, żeby pomocy udzielić. Racjonalne i przewidujące banki wiedzą o tym cały czas. W związku tym Prescott i Kyland argumentowali, że związanie polityki gospodarczej z góry przyjętymi regułami będzie dawało lepsze skutki niż doraźne decyzje podejmowane w miarę napływania nowych informacji. W „Time to Build” Prescott i Kyland pokazali, że większy wpływ na wysokość PKB ma poziom produktywności niż poziom zagregowanych wydatków, jak utrzymywali keynesiści. W styczniu 2009 r. Prescott razem z 250 innymi ekonomistami podpisał list otwarty do prezydenta Obamy, nawołujący do niepodpisywania ustawy o pakiecie stymulacyjnym.


Tagi