Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Agencje ratingowe wpływają na rynek obligacji

Agencje ratingowe mają znaczenie systemowe dla rynku finansowego i wpływają swoimi decyzjami na rentowności obligacji, a w nieznacznym stopniu także na wycenę spółek giełdowych. Problem w tym, że ich rynek jest zoligopolizowany, a one często się mylą.
Agencje ratingowe wpływają na rynek obligacji

Taka jest opinia prof. SGH Izabela Pruchnickiej-Grabias oraz prof. SGH Anny Szelągowskiej, zawarta w książce „Agencje ratingowe a rynki akcji i obligacji” (CeDeWu, Warszawa 2019). Obniżki ratingów państw lub ich perspektywy wpływają dość istotnie na rentowność 10-letnich obligacji skarbowych, przy czym im więcej czasu mija od ogłoszenia takiej decyzji, tym mniejszy jest ten wpływ – wynika z badania przeprowadzonego przez obie autorki.

W ramach badania prowadzonego przez krajowych naukowców nie mogło zabraknąć wątku polskiego. Okazuje się, że w analizowanym okresie 2008-16 tylko raz obniżono rating naszego kraju – zrobiła to agencja S&P w dniu 15 stycznia 2016 roku. I to wydarzenie miało znaczący wpływ na rentowność polskich 10-latek, bo wzrosła ona po tej nieoczekiwanej decyzji odpowiednio o 21,7 pb. w pierwszym dniu, o 15,9 pb. w piątym dniu oraz o 12,4 pb. w dziesiątym dniu.

Mniej wrażliwe akcje

W tytule mamy jednak również wspomniane rynki akcji. Czy decyzje agencji ratingowych wpływają również na wycenę spółek giełdowych? Okazuje się, że te negatywne decyzje tak, owszem, oddziałują, ale w minimalnym stopniu. Z badania prof. Pruchnickiej-Grabias i prof. Szelągowskiej wynika, że brak jest również „jednorodności w zakresie czasu trwania oraz terminu wystąpienia wspomnianego oddziaływania”.

Agencje ratingowe mają tendencję do zawyżania ratingów dużym podmiotom.

Zanim jednak podczas lektury dobrniemy do tych kluczowych rozdziałów, mamy przyjemność zapoznać się z historią agencji ratingowych oraz wykazem ich grzechów. Prof. Pruchnicka-Grabias i prof. Szelągowska podkreślają, że agencje ratingowe mają tendencję do zawyżania ratingów dużym podmiotom (co jest udowodnione naukowo), że bardzo często się mylą (np. S&P nadała rating A bankowi Lehman Brothers na początku września 2008 roku, a co nastąpiło pod koniec tegoż miesiąca to chyba wszyscy pamiętamy…), a system ich wynagradzania (płaci oceniany emitent, a nie czytający raport inwestor) rodzi liczne patologie. Co ciekawe, system ten był kiedyś inny – działał jeszcze w latach 70. XX wieku na zasadzie „inwestor płaci” – ale nie zapewniał on optymalizacji zysków, bo publikacje zawierające oceny były zbyt łatwe do skopiowania.

Jakby tego było mało, na rynek agencji ratingowych trudno jest wejść, bo jest on zoligopolizowany. Trzy wiodące agencje (S&P, Moody’s, Fitch) pod koniec 2017 roku miały 93,3 proc. udziału w rynku Unii Europejskiej. Czyli dla reszty – dla kilkunastu działających w Europie podmiotów – zostawało ledwie 6,7 proc. tortu. Podobno na całym świecie istnieje około 150 organizacji, które mogą być nazywane agencjami ratingowymi, ale tylko te trzy wyżej wymienione odgrywają znaczącą rolę. W drugim szeregu są m.in. DBRS, Economist Intelligence Unit, AM Best, Euler Hermes Rating czy Scope Ratings.

Niedoskonała konkurencja

Niezwykle ciekawa jest odpowiedź na pytanie: dlaczego rynek agencji ratingowych jest tak bardzo zoligopolizowany? Otóż to nadzór finansowy, który stwarza mocne bariery wejścia na ten rynek, walnie się do tego przyczynia. Wynika tak z badań nad postępowaniem amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w latach 1991-2003. A patologia rodzi patologię. „Niedoskonała konkurencja spowodowana oligopolem sprawia, że oligopoliści mają zdolność do czerpania korzyści z sytuacji rynkowej. Pojawiają się przywódcy cenowi, a pozostałe agencje stają się ich naśladowcami” – alarmują prof. Pruchnicka-Grabias i prof. Szelągowska.

Podsumowując, nie ma żadnych wątpliwości, że agencje ratingowe mają znaczenie systemowe dla rynku finansowego i wpływają swoimi decyzjami na rentowności obligacji, a w nieznacznym stopniu także na wycenę spółek giełdowych.

„Dominacja trzech agencji na światowym rynku ratingowym skutkuje przyjmowaniem ocen ratingowych nadawanych przez te podmioty za podstawę do podejmowania decyzji odnośnie do inwestowania w skarbowe papiery wartościowe. Agencje ratingowe są więc ważnym elementem opiniotwórczym współczesnych rynków finansowych. Wiąże się to m.in. z faktem, że agencje ratingowe jako prywatne podmioty tworzące i sprzedające informacje, podlegają szczególnej konstytucyjnej ochronie w zakresie wolności słowa. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych jest to swoisty atrybut jaki posiadają agencje, ponieważ wzmacnia on ich pozycję wobec państw, których organy nie korzystają z podobnej ochrony” – wskazują prof. Pruchnicka-Grabias i prof. Szelągowska.

Cały problem w tym, że rynek agencji ratingowych jest zoligopolizowany, a system ich wynagradzania jest patologiczny. Podejmowane są próby naprawy tej sytuacji.

„W połowie lat 90. XX wieku wydział antymonopolowy amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości wskazał na immanentny konflikt interesów tkwiący w modelu biznesowym agencji ratingowych. […] Wyzwaniem […] jest stworzenie takich modeli ryzyka, które będą o wiele skuteczniej przewidywały możliwość bankructwa. […] Rewizja metodologii i modeli, które muszą być podawane do publicznej wiadomości […] pozwala zwiększyć transparentność ocen. Istotne znaczenie w przeciwdziałaniu szokom informacyjnym na rynku ratingów kredytowych ma wprowadzony obowiązek publikowania kalendarza z datami ogłaszania ratingów państw. Obowiązkiem agencji ratingowych jest też zawiadamianie rządu ocenianego kraju o nocie ratingowej co najmniej jeden pełny dzień roboczy przed jego publikacją” – wskazują autorki książki „Agencje ratingowe a rynki akcji i obligacji”.

Monografia trafia w zapotrzebowanie

Monografia „Agencje ratingowe a rynki akcji i obligacji” nie jest miłą lekturą do poduszki. Jest z pewnością publikacją, która wypełnia ważną lukę na polskim rynku wydawniczym, przybliżając tematykę agencji ratingowych. Uświadamia, jak ważne są to podmioty i w jak bardzo uprzywilejowanej pozycji znajdują się te trzy dominujące. Ich reputacja podczas kryzysu z lat 2007-09 została nadszarpnięta, ale to ich nie zniszczyło i stanowią w dalszym ciągu pewien problem dla pozostałych uczestników rynku finansowego, a w szczególności dla państw.

„Powstanie monografii ma głębokie uzasadnienie praktyczne i wypełnia lukę w polskojęzycznej literaturze finansowej, która nie zawiera dotąd tak kompleksowego opracowania na temat funkcjonowania agencji ratingowych i ich wpływu na wybrane segmenty rynków finansowych, na dodatek wzmocnionego rzetelnie przygotowanymi badaniami empirycznymi przeprowadzonymi przy pomocy przejrzystych, powszechnie uznawanych za prawidłowe, metod analizy ilościowej” – napisał w swojej recenzji dr hab. Grzegorz Kotliński, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Nic dodać, nic ująć.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Listy zastawne – odporne na kryzys i coraz bardziej zielone

Kategoria: Analizy
Coraz więcej emisji listów zastawnych wpisuje się w cele zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej. Zielone i społeczne listy zastawne mogą wkrótce stać się znaczącym segmentem rynku i pożądanym elementem portfeli inwestycyjnych inwestorów instytucjonalnych.
Listy zastawne – odporne na kryzys i coraz bardziej zielone