Awersja do depozytów

Odpływ pieniędzy z lokat terminowych nasila się - w kwietniu ich saldo zmniejszyło się aż o 6,7 mld zł, wynika z danych o należnościach i zobowiązaniach banków Narodowego Bank Polskiego.  Na rynku kredytowym jedynym sektorem, który może się pochwalić znaczącym wzrostem są złotowe kredyty hipoteczne.

Suma oszczędności gospodarstw domowych zgromadzonych w bankach w kwietniu zmniejszyła się o 1,4 mld zł i na koniec miesiąca wyniosła niecałe 519,2 mld zł. To pierwszy od roku spadek całkowitej wartości depozytów. Powodem są oczywiście malejące stopy procentowe. W kwietniu banki obniżały oprocentowanie depozytów, reagując na marcowe cięcie stóp przez Radę Polityki Pieniężnej i wyprzedzając jej kolejne ruchy.

I jak się okazało słusznie, bo na początku maja stopy NBP zredukowano o kolejne 0,25 punktu procentowego. W kwietniu stawki najlepszych depozytów zjechały więc w dół o 0,1-0,2 punktu procentowego, i już tylko nieznacznie przekraczają poziom 4 proc. Zniechęca to posiadaczy oszczędności, do lokowania nadwyżek w depozytach terminowych.

Pieniądze nie płyną już na lokaty, ale zostają na ROR-ach, lub trafiają do funduszy inwestycyjnych. Saldo lokat terminowych zmniejszyło się w kwietniu o 6,7 mld zł do 262 mld zł. Z kolei przybyło pieniędzy na depozytach bieżących, czyli ROR-ach i kontach oszczędnościowych. Leży tam 257,1 mld zł, czyli o 5,3 mld zł więcej niż miesiąc temu. Polacy mniej chętnie zakładają nowe depozyty terminowe, bo różnica pomiędzy nieoprocentowanym ROR-em, a lokatą nie jest już tak znacząca. Trzeba bowiem pamiętać, że wspomniane 4 proc. przynoszą tylko najlepsze depozyty, a oprócz nich znajdziemy całą masę ofert poniżej tego poziomu.

Z kolei do funduszy inwestycyjnych napłynęło w kwietniu 2,4 mld zł – podaje Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami. Widać też, że banki przestawiają się na promocję funduszy, czy też lokat z funduszami, czyli produktów obligujących klienta do wpłaty określonej części pieniędzy do funduszu i na depozyt.

Co ciekawe oprócz funduszy zyskują też SKOK-i. Statystyki pokazujące stan należności i zobowiązań monetarnych instytucji finansowych, czyli zarówno banków, jak i SKOK-ów, pokazują, że w kwietniu wartość depozytów zmniejszyła się o 0,9 mld zł. Skoro w samych bankach spadla ona o 1,4 mld zł, to kasy musiały zanotować niemal 0,5 mld zł przypływu środków. Część z nich oferuje bowiem stawki depozytów wyższe niż banki, i część aktywnych klientów mogła tam poprzenosić swoje oszczędności.

W kwietniu zmniejszyło się również całościowe zadłużenie gospodarstw domowych. Spadło ono o niecałe 0,5 mld zł do 528,1 mld zł. To efekt tego, że o 1,3 mld zł zmniejszyło się zadłużenie z tytułu kredytów na nieruchomości, które na koniec kwietnia wynosiło prawie 329,2 mld zł. Ta kategoria dzieli się na kredyty złotowe i walutowe. Saldo tych pierwszych wzrosło jednak o 1,9 mld zł do 155,8 mld zł, co jest jak na razie najlepszym wynikiem w tym roku.

Sprzedaż złotowych kredytów hipotecznych musiała się więc wyraźnie zwiększyć. Sprzyjają temu coraz niższe stopy procentowe, a trzymiesięczny WIBOR, który jest podstawą oprocentowanie większości kredytów, zszedł już do rekordowo niskiego poziomu 2,76 proc. Niższe oprocentowanie oznacza mniejszą miesięczną ratę dla potencjalnych kredytobiorców, a co za tym idzie rośnie ich zdolność kredytowa. To powoduje, że znajduje się coraz więcej amatorów na kredyty hipoteczne. Jednak na całościowym zadłużeniu z tytułu kredytów na nieruchomości zaważyło to związane z kredytami walutowymi. Spadło ono aż o 3,2 mld zł do 173,3 mld zł, co jest zarówno efektem umocnienia złotego, który zyskał 1,5 proc. do franka szwajcarskiego i 0,8 do euro, jak również ograniczonej do minimum sprzedaży nowych kredytów walutowych.

W przypadku kredytów konsumpcyjnych cały czas widać słabość rynku, ale może kwietniowy wynik jest zwiastunem poprawy. Zadłużenie wzrosło bowiem nieznaczenie, bo o 200 mln zł do 126,9 mld zł, podczas gdy w ostatnich miesiącach notowano głównie spadki salda kredytów konsumpcyjnych. Banki mogą teraz zgodnie z nowelizacją rekomendacji T poluzowywać przepisy dotyczące udzielania kredytów gotówkowych, czy ratalnych. Można się więc spodziewać, że w kolejnych miesiącach zadłużenie z ich tytułu zacznie się powoli zwiększać.

Z kolei jeśli chodzi o kredyty w rachunku, to na koniec kwietnia ich saldo wynosiło niecałe 10,7 mld zł, czyli o 128 mln zł mniej niż miesiąc wcześniej. W przypadku kart kredytowych zanotowano symboliczny wzrost  o 57 mln zł do nieco ponad 12 mld zł.

OF

Otwarta licencja


Tagi