Banki muszą znaleźć lepsze sposoby na gromadzenie kapitału

Osiągnięcie przez polskie banki norm płynności długoterminowej może być trudne bez wsparcia Ministerstwa Finansów. Resort jednak nie kwapi się, by wprowadzić ulgi podatkowe dla osób i firm. Banki nie będą się rozwijać jeśli nie znajdą sposobu na gromadzenie sposobu na gromadzenie kapitału. Państwo im w tym raczej nie pomoże.
Banki muszą znaleźć lepsze sposoby na gromadzenie kapitału

(CC By Images of Money)

Dyrektywa CRD IV (a właściwie rozporządzenie, bo taki status ma ten przepis) wprowadza, jak  wiadomo ostrzejsze normy płynnościowe (LCR i NSFR) oraz konieczność podniesienia jakości kapitału. Dostosowanie do niej powodować będzie powstanie dodatkowych obciążeń dla banków, dla rynku oraz ryzyko delewarowania działalności.

Co więcej, można się spodziewać, że nadzór krajowy w odniesieniu do banków krajowych działających w holdingach bankowych utraci część uprawnień na rzecz zagranicznych kolegiów nadzorczych.

Nastąpi ograniczenie swobody funkcjonowania władz nadzorczych oraz rozdzielenie krajowych uprawnień nadzorczych od odpowiedzialności za zgromadzone środki (systemu gwarancji depozytów).

Szczególnie niekorzystne dla polskiego sektora bankowego jest przewidywane  dyrektywą podejście grupowe w odniesieniu do możliwości tworzenia grup płynnościowych, którego elementem stałyby się banki zależne od podmiotów zagranicznych.

Szacuje się, że do roku 2019 banki w Europie będą musiały zdobyć około 2,3 bln euro dla dodatkowego sfinansowania płynności długoterminowej i 1,3 bln euro na sfinansowanie płynności krótkoterminowej (utrzymywanej w wysoce płynnych aktywach). Te nowe koszty, które będą musiały zostać poniesione przez banki spowodują obniżenie ROE europejskiego sektora bankowego w 2012 r. o 5 punktów procentowych.

Zdaniem Andrzeja Jakubiaka, przewodniczącego KNF, polski system bankowy jest dobrze przygotowany na przyjęcie rozporządzenia CRD.

– Nie mamy problemów ze spełnieniem wymogów kapitałowych. Nieco gorzej jest z normami płynności – zwłaszcza długoterminowej – zauważa Andrzej Jakubiak.

Istnieją też dość istotne problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa i płynnością grup spółdzielczych.

Przyczyny i skutki

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w przypadku długoterminowej płynności mamy do czynienia z teorią okrężnej przyczynowości Karla Gunnara Myrdala. Oto bowiem, nie sposób pominąć aspektu złożoności rynku i wzajemnego oddziaływania na siebie poszczególnych jego elementów.

Cezary Stypułkowski, prezes BRE Banku, zauważa na przykład, że przez dziesięć lat nie powstał w Polsce rynek listów zastawnych.

– Te instrumenty mogłyby przyciągnąć obecnie inwestorów zagranicznych. Winą za ten stan można obarczyć pewną beztroskę i niechlujność środowiska bankowego – ocenia prezes BRE Banku.

Z kolei Jacek Socha, wiceprezes PricewaterhouseCoopers  i były minister skarbu państwa, ocenia, że dużym błędem była zmiana sposobu funkcjonowania OFE po decyzji obniżającej wpływ składki do 2,5 proc..

– Jestem przeciwny oparciu przyszłych emerytur na zysku kapitałowym funduszy emerytalnych. Portfele OFE powinny być bardziej konserwatywne (co oznacza np. inwestowanie w listy zastawne) – podkreśla Jacek Socha.

Mówimy zatem wręcz o systemowej zmianie struktury tego portfela. Czy to wystarczy? Prawdopodobnie nie.

– Nie ma bowiem naturalnego dostawcy pieniądza w długim czasie – mówi wiceprezes PricewaterhouseCoopers.

– Największy problem wiąże się z tym, że krótkimi pasywami finansowane są długoterminowe aktywa. Zwiększenie udziału płynnych środków długoterminowych o 20 proc. byłoby już sukcesem – ocenia tymczasem Andrzej Jakubiak.

Warto też jednak zauważyć, że zawsze istniało niedopasowanie aktywów i pasywów bankowych pod względem terminu.

– Warto się zastanowić, czy groźniejsze nie jest niedopasowanie walutowe – mówi Jacek Kseń, były prezes BZ WBK, obecnie w Jacek Kseń Consulting.

Podatkami w płynność

Andrzej Jakubiak pozostaje jednak optymistą i zapowiada ciekawe zmiany.

– Mamy już plan budowania płynności w dłuższej perspektywie czasowej. Na szczęście jest na to trochę czasu, gdyż banki będą musiały osiągnąć te normy dopiero w latach 2019-2020 – mówi przewodniczący KNF.

Na czym polega ten plan? Na razie nie do końca wiadomo.

– Chcemy wykorzystać już dostępne na rynku instrumenty: list zastawny, sekurytyzację oraz niezabezpieczone obligacje bankowe – twierdzi Andrzej Jakubiak.

Pytany o szczegóły rzecznik UKNF nie chce jednak uchylić rąbka tajemnicy.

–  Pierwszy etap prac zakończy się w najbliższych miesiącach, wtedy będziemy mogli dać informację. Być może nastąpi to jeszcze w grudniu 2012 roku – informuje Łukasz Dajnowicz z UKNF.

Tymczasem środowisko bankowe od dawna oczekuje na jakiś ruch w tej kwestii ze strony Ministerstwa Finansów.  W wystąpieniu wygłoszonym na VII Kongresie Ryzyka Bankowego 8 listopada 2012 r., przewodniczący KNF był w tej kwestii optymistą.

– Osiągamy pewien daleko idący postęp, jeśli chodzi o kwestie związane z rozwiązaniami podatkowymi. W minionym tygodniu mieliśmy spotkanie z panem ministrem Maciejem Grabowskim, który wykazał w tych sprawach bardzo duże otwarcie. Najważniejsze jest, aby otworzyć kanały do budowania płynności – zapowiedział Andrzej Jakubiak.

Niestety, indagowany w tej sprawie resort finansów zaprzecza, by pracował na rzecz poprawy długoterminowej płynności.

– W chwili obecnej Ministerstwo Finansów nie prowadzi prac legislacyjnych dotyczących  rozwiązań podatkowych w tym zakresie  – mówi Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy ministra finansów.

Trzeba przyznać, że przewodniczący KNF nie wspominał wprost o jakichkolwiek ulgach podatkowych ani dla osób fizycznych, ani dla osób prawnych zainteresowanych długoterminowymi depozytami. Być może chodzi więc tylko i wyłącznie o konieczność realnej współpracy ze strony sektora bankowego i uwzględnienie istniejących ograniczeń.

– Niezbyt wierzę w to, by Ministerstwo Finansów zaczęło wspierać ulgami klientów decydujących się na długoterminowe produkty finansowe – ocenia Jacek Socha. I w tym momencie trzeba mu przyznać rację.

Płynność

Płynność oznacza, jak łatwo można dokonać transakcji danym papierem wartościowym czy innym instrumentem finansowym. Płynnym instrumentem może być na przykład akcja spółki notowanej na giełdzie, której cenę można łatwo uzyskać na rynku i której nabycie czy sprzedaż nie wiąże się ze specjalnymi problemami. Inaczej ma się sprawa z instrumentem, który nie jest płynny. W takiej sytuacji jego sprzedaż – o ile w ogóle możliwa – może mieć istotny wpływ na uzyskaną cenę.

Komitet Bazylejski rekomenduje, by banki utrzymywały na tyle dużo płynnych aktywów (gotówka, obligacje skarbowe) by mogły się nimi posiłkować w sytuacji kryzysu na rynku do 30 dni (LCR – wskaźnik krótkoterminowej płynności). NSFR (wskaźnik płynności długoterminowej) z kolei miałby na celu promowanie długoterminowego finansowania aktywów w czasach napięć rynkowych, a także zmniejszyć zależność banków od niepewnych źródeł finansowania (np. nadmiernego opierania się na uzyskiwaniu płynności w wyniku sprzedaży aktywów).

LCR ma zwiększyć odporność banków na chwilowe niedobory płynności i wyliczany jest przez podzielenie wartości wysoce płynnych aktywów przez odpływ gotówki netto w trzydziestodniowym okresie stresu rynkowego. Wskaźnik ten powinien być niższy niż 100 proc. Odpływ gotówki netto będzie musiał być pokrywany przez rezerwy płynności w banku, stanowiące przede wszystkim gotówkę i papiery wartościowe uznawane w operacjach banku centralnego.

(CC By Images of Money)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?

Kategoria: Analizy
Cały zestaw skorelowanych ze sobą działań polskich instytucji finansowych znacząco ułatwia przybywającym do Polski uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy szybkie włączenie się do społecznego i gospodarczego życia w naszym kraju.
Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?