Banki potrzebować będą więcej kapitału niż wskazała EBA

Europejski Nadzór Bankowy (EBA) opublikował 8 grudnia rekomendacje dotyczące potrzeb kapitałowych europejskich banków. Bankom brakuje około 115 mld euro, by mogły spełniać narzucone im przez nadzory krajowe i EBA standardy. W rzeczywistości mogą potrzebować znacznie więcej pieniędzy.

O rekomendacjach Europejskiego Nadzoru Bankowego (EBA, od ang. European Banking Authority) pisaliśmy już na łamach Obserwatora Finansowego (Tylko pół roku na zebranie 114 mld euro kapitałów), zwracając uwagę na metodologię przyjętą przez tę instytucję oraz wskazując, dla których z banków nowe wymogi kapitałowe mogą okazać się największym wyzwaniem. Powracamy do tego arcyważnego tematu, przyglądając się wynikom niektórych banków.

Są dwa powody, dla których banki muszą podnieść swoje kapitały. Na posiedzeniu Rady Europejskiej w październiku i na spotkaniu ministrów finansów krajów Unii w listopadzie uzgodniono, że banki powinny podnieść wskaźnik adekwatności kapitałowej z 5 do 9 proc., by poprawić swą stabilność i zaufanie rynków nadszarpnięte kryzysem zadłużenia w strefie euro. Wymóg ten banki muszą spełnić do końca czerwca 2012 roku. Z drugiej strony wiele banków posiada w swych portfelach obligacje krajów zagrożonych, których wartość liczona jest po cenie rynkowej, a więc jest niższa od nominalnej.

Celem bufora kapitałowego nie jest zaabsorbowanie możliwych strat, jakie banki poniosą na skutek możliwej niewypłacalności takich krajów jak Grecja, Hiszpania lub Włochy, lecz przywrócenie zaufania ze strony rynków. Wskaźnik został przyjęty arbitralnie. Jest krytykowany – podobnie jak raport EBA – zarówno przez banki, które poczuły się pokrzywdzone negatywną oceną, jak i przez analityków bankowych, którzy uważają, że możliwy jest scenariusz bardziej negatywny – konieczność redukcji długu Włoch lub/i Hiszpanii. Wówczas banki nie będą w stanie zrekompensować strat, nawet jeśli osiągną wymagane wskaźniki adekwatności kapitałowej.

Dla nikogo nie było zaskoczeniem, że największe potrzeby kapitałowe mają banki greckie, hiszpańskie, włoskie i portugalskie. Także kilka dużych banków niemieckich musi znaleźć dodatkowych kapitał, aby spełnić zaostrzone wymagania.

Wyniki dla banków greckich, które prawdopodobnie będą musiały spisać na straty 50 proc. wartości obligacji swego rządu nie zostały opublikowane. Podana w tabeli liczba 30 mld euro koniecznego dofinansowania jest szacunkowa. Zgodnie z porozumieniem, uzgodnionym w październiku greckie banki otrzymają powyższą sumę (30 mld euro) ze 130 mld funduszu pomocowego, udostępnionego Grecji. Dokapitalizowanie greckich banków nastąpi na początku 2012 roku i wówczas będą one, zdaniem greckiego nadzoru, miały wskaźnik kapitału podstawowego (Tier 1) do aktywów na poziomie 10 proc. Podczas stress-testów, przeprowadzonych w lipcu tylko jeden bank grecki – Eurobank EFG – „oblał egzamin”. Protestował zresztą, wykazując, że jego wskaźniki poprawią się po sprzedaży za 600 mln euro Polbanku.

W drugiej połowie 2011 roku sytuacja sześciu banków greckich pogorszyła się jednak na skutek zaabsorbowania strat od 13 do 21 proc. na rządowych obligacjach. Dopiero, gdy zostanie podpisana umowa z posiadaczami obligacji, reprezentowanymi przez Institute of International Finance, będzie wiadomo, jakie są rzeczywiste straty greckich banków.

Po Grecji największe potrzeby kapitałowe mają banki hiszpańskie. Banco Santander musi zwiększyć kapitał o 15,3 mld euro, BBVA o 6,33 mld euro,  Banco Popular o 2,581 mld euro, Bankia (bank powstał niedawno z fuzji Caja Madrid z kilkoma innymi kasami oszczędnościowymi) o 1,329 mld euro, La Caixa o 630 mln euro.

Włoskim bankom brakuje ponad 15 mld euro. Najwięcej dodatkowego kapitału potrzebuje UniCredit – 8 mld euro, Monte dei Paschi ma 3,3 mld euro deficytu, Banco Popolare 2,7 mld, UBI Banca 1,4 mld euro.

Portugalskie banki są na czwartym miejscu, jeśli idzie o potrzeby kapitałowe. Muszą zwiększyć kapitał podstawowy o prawie 7 mld euro. Espírito Santo potrzebuje dodatkowo 1,597 mld euro, państwowy bank Caixa Geral de Depósitos 1,83 mld euro, Banco BPI 1,389 mld euro, Banco Comercial Português (BCP) 2,13 mld euro. Zdaniem BCP potrzeby są nieco mniejsze, gdyż bank rozpoczął już działania, mające na celu podniesienie kapitału.

W zadziwiająco dobrej kondycji są banki irlandzkie. Allied Irish Banks osiągnął wskaźnik adekwatności kapitałowej 13 proc.,  Bank of Ireland 10,3 proc., a Irish Life & Permanent 23,9 proc. Instytucje te zostały w latach 2009-2011 dokapitalizowane przez państwo irlandzkie, które samo wpadło w pułapkę zadłużenia. AIB otrzymał łącznie 13,3 mld euro, Bank of Ireland 5,2 mld euro, Irish Life and Permanent 4 mld euro.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

(Opr. DG)

(Opr. DG)


Do 20 stycznia 1012 banki muszą przedstawić krajowym nadzorom bankowym plan działania, którego efektem będzie osiągnięcie wyznaczonych wskaźników bezpieczeństwa.

Banki mogą zrobić to na trzy sposoby: Mogą sprzedać niektóre oddziały, emitować akcje lub też przeznaczyć zysk osiągnięty w roku 2011 na podniesienie kapitału. Każdy z tych sposobów jest trudny do przeprowadzenia. W okresie dekoniunktury na giełdzie trudno będzie uplasować nowe akcje lub znaleźć chętnych na niektóre spółki bankowe. Zyski wielu banków potrzebujących kapitałów są zbyt małe, by mogły stanowić efektywne źródło dofinansowania.

Bank, mający największe niedobory kapitałowe hiszpański Banco Santander, po dziewięciu miesiącach 2011 r. osiągnął zysk netto 5,3 mld euro, o 13 proc. niższy niż w tym samym czasie roku ubiegłego. Analitycy spodziewali się nieco większego zysku, który za cały rok może wynieść około 7 mld euro. To wystarczy na pokrycie niespełna połowy brakującego kapitału. Santander zaczął sprzedawać niektóre swoje aktywa – między innymi spółkę bankową w Kolumbii i udziały w banku w Chile.

Włoski UniCredit w II kwartale odpisał jednorazowo z aktywów 9320 mln euro. To efekt nietrafionych inwestycji w Kazachstanie i na Ukrainie oraz w niemiecki Hypovereinsbank. Do strat zaliczył też obniżkę wartości obligacji greckich, które ma w swoim portfelu. Bank ma też obligacje włoskie – za 49 mld euro. Od czerwca ta pozycja wzrosła o 2 mld euro.

To pokazuje dwuznaczność starań instytucji włoskich i europejskich o stabilność systemu bankowego. Obligacje państwowe są, według regulatorów, obciążone zerowym ryzykiem, choć dla wszystkich jest jasne, że rzeczywiste ryzyko jest całkiem duże. Unicredit i inne włoskie banki kupują obligacje swego kraju, bo rząd włoski potrzebuje środków na finansowanie swego długu. W gruncie rzeczy włoski regulator powinien zakazać takich praktyk, ale nie jest niezależną instytucją (jak agencje ratingowe), lecz częścią włoskiego państwa. Gdyby doszło do niewypłacalności Włoch i trzeba było zredukować o kilkadziesiąt proc wartość zadłużenia, włoskie banki poniosły straty i  miałby poważne kłopoty z przetrwaniem.

Zysk Unicredit  po dziewięciu miesiącach wyniósł 847 mln euro. Za cały rok będzie to około 1 mld euro. Bank już w listopadzie ogłosił, że zamierza pozyskać 7,5 mld euro poprzez emisję nowych akcji. Bank zapowiedział też, że do roku 2015 zmniejszy zatrudnienia o 12 proc.

Deutsche Bank, który po trzech kwartałach 2011 roku miał 4,1 mld euro zysku, zamierza sprzedać część biznesu zarządzania aktywami. Do transakcji może dojść wiosną, a cena minimalna została określona na 2 mld euro. To pozwoliłoby największemu bankowi niemieckiemu spełnić wymagania kapitałowe nadzoru.

W gorszej sytuacji jest portugalski BCP Millenium. Za trzy kwartały portugalski bank osiągnął niespełna 80 mln euro zysku (cała grupa miała zysk znacznie większy), przy czym w trzecim kwartale bank poniósł straty, wynikające z inwestycji w greckie obligacje. Aby spełnić wymogi kapitałowe, Millenium będzie musiał pozbyć się niektórych aktywów. Pod koniec lipca 2011 r. BCP poinformował, że rozpoczął analizę możliwych scenariuszy związanych z oceną wartości swojej inwestycji w Polsce, a we wrześniu, że otrzymał trzy pisemne oferty wstępne kupna Banku Millennium.

Niespodziewanie 19 grudnia BCP postanowił nie sprzedawać polskiego Millennium, wydając enigmatyczny komunikat: „W wyniku dokonanej analizy Millennium BCP uznał, że rozwiązaniem najlepiej zabezpieczającym interesy wszystkich interesariuszy, a także najlepiej utrwalającym zdolność do kreowania wartości, jest utrzymanie swych udziałów w Banku Millennium”. Ale jakieś banki portugalska grupa będzie musiała sprzedać.

Istnieje jeszcze jedna możliwość dokapitalizowania banków – przejęcie ich przez państwo. Pierwszym bankiem, który stał się ofiarą kryzysu zadłużenia państw strefy euro jest belgijska Dexia. Bank inwestował między innymi w greckie obligacje. 9 października szefowie rządów Francji, Belgii i Luksemburga uzgodnili plan ratowania Dexii, zakładający m.in. podział banku. Następnego dnia premier Belgii Yves Leterme ogłosił, że belgijskie rząd przejmuje 100 procent udziałów belgijskiej części banku. Belgia zapłaci za przejęcie „Dexia Banque Belgique” 4 miliardy euro i zostanie jego właścicielem przez następnych kilka lat. Jest to wydatek rzędu 1 proc. belgijskiego PKB, a kraj należy do czołówki najbardziej zadłużonych państw Unii Europejskiej. Przejęcie Dexii było ostatecznym powodem obniżenia aż o 2 poziomy (z „Aa1” na „Aa3”) z ratingu Belgii przez agencję Moody’s. W ostatnich dniach ogłoszona została informacja, iż luksemburska część Dexii zostanie sprzedana katarskiemu inwestorowi Precision Capital, za 730 mln euro.

Śladami Dexii być może pójdzie niemiecki Commerzbank, właściciel BRE Banku. W III kwartale drugi co do wielkości niemiecki bank poniósł stratę 687 mln euro, głównie na skutek spadku wartości posiadanych przez bank greckich obligacji. Po 9 miesiącach zysk netto wyniósł 322 mln euro. Luka kapitałowa banku wynosi przeszło 5 mld euro. Niemiecki rząd dał zarządowi Commerzbanku czas do końca czerwca 2012 roku, by ten znalazł inwestora. W przeciwnym wypadku możliwe jest, że państwo przejmie nad nim kontrolę. Commerzbank stracił płynność w 2008 roku i wówczas niemiecki fundusz stabilizacyjny Sonderfonds Finanzmarktstabilisierung objął akcje wartości 10 mld euro, stając się właścicielem jednej czwartej banku.

Niemal jednocześnie z EBA swój raport dotyczący 145 największych banków na świecie opublikowała firma doradcza Boston Consulting Group. W ocenie BCG europejskie banki muszą podnieść swój kapitał o 200 mld euro, by sprostać wymaganiom Bazylei III. Według BCG potrzeby banków europejskich są większe niż amerykańskich i azjatyckich. Wymagania Bazylei III wejdą w życie pod koniec dekady, ale większość banków chce je spełnić już w roku 2013.

Według EBA operacja poprawy adekwatności kapitałowej banków powinna być przeprowadzona w taki sposób, by nie powodować ograniczenia akcji kredytowej. „Nie pozwolimy bankom zredukować akcji kredytowej” – mówił niedawno w wywiadzie dla „Der Spiegel” szef EBA Andrea Enria. „Nie jesteśmy Wielkim Bratem, ale banki muszą przedstawić nadzorom krajowym plany zmniejszenia luki kapitałowej. Jeśli bank zredukuje akcję kredytową – na przykład dotyczącą małych i średnich firm – nie zostanie to uznane za spełnienie warunku”.

Ten warunek wygląda na oderwany od rzeczywistości. Banki albo ograniczą akcję kredytową i/lub zmniejszą w swych portfelach udział obligacji państwowych, albo pozostaną instytucjami, mającymi problemy ze stabilnością finansową. 21 grudnia Europejski Bank Centralny ogłosił, że udostępni 523 bankom strefy euro kredyty o wartości 489,191 mld euro.  Poprawi to płynność banków, ale może raczej pogorszyć adekwatność kapitałową. Część tych pieniędzy zostanie przeznaczona na zakup rządowych obligacji, które wciąż mają w teorii zerowy wskaźnik ryzyka, ale są coraz bardziej niebezpieczne dla systemu bankowego.

(Opr. DG)
do Gadomskiego, banki niedobór kapitału
(Opr. DG)
do Gadomskiego, banki kapitał 2

Otwarta licencja


Tagi