Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Bankom trudno odejść od finansowania paliw kopalnych

Największe globalne banki, mimo zobowiązań i deklaracji, wciąż finansują wydobycie i wykorzystywanie paliw kopalnych w celach energetycznych. Kredyty z tym związane nie są jednak istotną częścią ich portfeli.
Bankom trudno odejść od finansowania paliw kopalnych

(©Envato)

Od czasu przyjęcia Porozumień Paryskich (2015) do końca zeszłego roku finansowanie sektora paliw kopalnych i powiązanej z nim branży energetycznej przez 60 największych globalnych banków osiągnęło wartość 4,6 bilionów dolarów – wynika z obszernej analizy przygotowanej przez Rainforest Action Network, Reclaim Finance oraz kilka innych znaczących organizacji ekologicznych. W badanym okresie wartość corocznego wsparcia finansowego dla sektora węglowego, naftowego, gazowego i związanej z nimi energetyki praktycznie się nie zmieniła. Wyniosła 723 mld dolarów w roku 2016, 830 mld dolarów w 2019 (osiągając szczyt) i spadając, głównie z powodu pandemii, do 742 mld w zeszłym roku.

Słabe zaangażowanie proklimatyczne

Największe „kopalne” portfele kredytowe posiadają banki amerykańskie, kanadyjskie i japońskie. Tylko w zeszłym roku 60 banków udzieliło 100 podmiotom szeroko pojętego sektora paliwowego kredytów opiewających na ponad 185 mld dolarów (m.in. takim firmom jak Saudi Aramco czy ExxonMobil). Szczególnie niepokojące jest to, że finansowane były kapitałochłonne projekty połączone z ponadprzeciętną dewastacją środowiska. Należą do nich: pozyskiwanie ropy z piasków bitumicznych (banki kanadyjskie), które zanotowało w latach 2020–2021 skok wartości finansowania o 50 procent, wydobywanie gazu i ropy w Arktyce (J.P. Morgan Chase, SMBC Group i inne) oraz szczelinowanie (zwiększające wydajność odwiertu ropy i gazu), które uzyskało finansowanie powyżej 62 mld dolarów (banki amerykańskie). Do sektora węglowego najszerzej natomiast płynął chiński kapitał bankowy.

Szczególnie niepokojące jest to, że finansowane były kapitałochłonne projekty połączone z ponadprzeciętną dewastacją środowiska.

To wszystko w sytuacji gdy Międzynarodowa Agencja Energetyczna ogłosiła w maju zeszłego roku, że aby ograniczyć do 2050 r. wzrost temperatury globu do 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomów preindustrialnych konieczne jest powstrzymanie się od rozwoju nowych projektów opartych na paliwach kopalnych. Co więcej, aby ograniczyć globalne ocieplenie powyżej zdefiniowanych poziomów, światowe emisje powinny zacząć spadać już po roku 2025. Optymizmem nie napawa w tym kontekście obecna sytuacja – 44 globalne banki (z 60 największych) podjęły jednocześnie zobowiązania klimatyczne oraz finansowanie projektów dotyczących paliw kopalnych (na kwotę 146 mld dolarów!). Co bardziej ciekawe, stopniowa dekarbonizacja inwestycji w większości banków wydaje się możliwa, biorąc pod uwagę dość niski udział wysokoemisyjnych kredytów w ich portfelach kredytowych. Reclaim Finance szacuje jego średni poziom na 8 procent wśród 60 globalnych banków. W przypadku Morgan Stanley to zaledwie 4 procent, choć dla kanadyjskiego CIBC prawie pięć razy więcej.

Transformacja energetyczna i klimatyczna: obecne i przyszłe wyzwania

Dowodów na słabe zaangażowanie banków w działania proklimatyczne przynosi lektura ich raportów rocznych. Badacze z Uniwersytetu w Göteborgu przeanalizowali finansowanie paliw kopalnych w latach 2015–2019 przez dziesięć banków w największym stopniu odpowiedzialnych za kredytowanie takich działań. Tylko w 2020 r. banki te przeznaczyły 426 mld dolarów na finansowanie projektów wysokoemisyjnych. Oświadczenia prezesów tych banków nie odwoływały się w istotny sposób do wspierania działań proekologicznych, w szczególności związanych z odchodzeniem od paliw kopalnych, a prawo funkcjonujące w państwach, gdzie znajdują się siedziby ich zarządów, nie wymagało ujawniania poziomu emisji gazów cieplarnianych. Z największych rynków finansowych na świecie, w okresie objętym analizą, wymogi prawne w tym zakresie zostały nałożone tylko na spółki publiczne w Wielkiej  Brytanii. Raporty roczne badanych banków nie wykazały też nadmiernego promowania proekologicznych produktów finansowych, takich jak zielone obligacje, finansowanie zielonej transformacji czy usługi doradcze ich dotyczące. Najczęściej w raportach rocznych organizacje finansowe skupiały się na wskazywaniu dążenia do osiągnięcia neutralności klimatycznej ich siedzib i sieci oddziałów, co miało jednak marginalne znaczenie w porównaniu z ich portfelami kredytowymi i bieżącą akcją kredytową, które wspierają wysokoemisyjność.

Zmiana polityki czy greenwashing?

Zmianę podejścia części banków można zaobserwować w 2020 r., kiedy takie podmioty jak JP Morgan Chase, MUFG czy Barclays złożyły deklaracje osiągnięcia neutralności klimatycznej swoich portfeli do 2050 r. (choć próżno szukać takich oświadczeń w ich raportach rocznych). Wydaje się, że realny przełom nastąpił w 2021 r., kiedy finansowanie paliw kopalnych przez część banków (m.in. Wells Fargo, Morgan Stanley, Citigroup) było wartościowo niższe (74 mld dol.) niż udzielone kredyty i wyemitowane obligacje związane z przedsięwzięciami proklimatycznymi – wskazuje firma badawcza Autonomous. Taka polityka zapewniła trzem wymienionym instytucjom wyższą pozycję w rankingu czynników pozafinansowych ESG (środowisko, społeczna odpowiedzialność, ład korporacyjny) w ramach indeksu MSCI, stając się swoistym sygnałem dla inwestorów w zakresie pozytywnego oddziaływania tych firm na środowisko. Jednak biorąc pod uwagę jednoczesne finansowanie toksycznej środowiskowo działalności, taką dwuznaczną postawę można uznać za rodzaj greenwashingu. Najdobitniejszym przykładem polityki „udam, że dbam o ekologię, ale muszę zarobić swoje” stał się bank JP Morgan Chase. Jest on – jednocześnie – największym amerykańskim gwarantem emitowanych obligacji wspierających zieloną transformację i inwestycje w paliwa kopalne – informuje agencja Bloomberg.

Najważniejsze wyzwania gospodarcze przyszłości

Realizacja zobowiązań klimatycznych podjętych w ramach konferencji COP26 w Glasgow, gdzie został zawiązany sojusz GFANZ (Glasgow Financial Alliance for Net Zero) obejmujący 450 instytucji finansowych, nie jest więc wcale przesądzona. Jego celem jest, począwszy od 2030 r., ustanowienie działań operacyjnych zmierzających do osiągnięcia neutralności klimatycznej ich portfeli inwestycyjnych do połowy wieku. Wells Fargo zapowiedział finansowanie zrównoważonych ekologicznie projektów w wysokości pół biliona dolarów, a JP Morgan biliona dolarów do końca bieżącej dekady. Jednocześnie jednak mniej niż 20 proc. akcjonariuszy tych dwóch banków oraz Citi zgodziło się w kwietniu br. na dostosowanie ich polityki inwestycyjnej do celów klimatycznych. Ten ostatni bank oraz HSBC w dalszym ciągu finansują wydobywanie ropy w Amazonii, a Deutsche Bank i Credit Agricole zorganizowały emisje obligacji dla firm produkujących rury do budowy naftociągów. Jak więc widać, realizacja proklimatycznych zobowiązań wielu podmiotów sektora finansowego może być wątpliwa, szczególnie jeśli nie ma wsparcia w rozwiązaniach prawnych. Z drugiej strony warto jednak zauważyć, że aż 60 proc. przedsiębiorstw o łącznej kapitalizacji ponad 20 bilionów dolarów wchodzących w skład indeksu S&P posiada ekspozycje na ryzyka klimatyczne. Wobec tego niepodejmowanie działań zmierzających do ograniczenia tych zagrożeń może się okazać niezwykle kosztowne, bo w całej światowej gospodarce zagrożone do 2050 r. mogą być aktywa o wartości ponad 23 bilionów dolarów, czyli nawet 14 proc. globalnego PKB.

Realizacja proklimatycznych zobowiązań wielu podmiotów sektora finansowego może być wątpliwa, szczególnie jeśli nie ma wsparcia w rozwiązaniach prawnych.

Coraz bardziej ryzyka te zaczynają sobie także uświadamiać prawodawcy w USA. W połowie kwietnia amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) przedstawiła propozycję dotyczącą wymogu raportowania przez spółki publiczne wielkości emisji gazów cieplarnianych. Regulacje miałyby jednak dotyczyć przede wszystkim emisji bezpośrednich, a więc w przypadku banków nie obejmowałyby emisji pośrednich wynikających z finansowanych projektów energetycznych (tzw. Scope 3), które są znacznie trudniejsze do oszacowania. Na szczęście coraz więcej mniejszych banków w USA gotowych jest do przekierowania kapitału poza tradycyjny sektor energetyczny. Taką postawę deklaruje według badań Accenture 67 proc. przedstawicieli sektora finansowego. Przynajmniej częściowo wynika ona z faktu olbrzymich wydatków inwestycyjnych niezbędnych do dokonania światowej zielonej transformacji, które McKinsey szacuje na 275 bilionów dolarów do 2050 r. Duża ich część będzie musiała być sfinansowana przez banki.

 Liderzy transformacji

Na razie banki, które deklarują zakończenie finansowania toksycznych klimatycznie projektów przed 2030 r., należą do rzadkości. Z listy 60 najbardziej „toksycznych” dla środowiska banków przedstawionych w raporcie „Banking on Climate Chaos” wskazać można francuski La Banque Postale, który do końca dekady zakończy finansowanie eksploatacji ropy i gazu, oraz Credit Agricole i Nordea Bank, które zaprzestaną do tego czasu pożyczać środki na projekty węglowe. Holenderski ING poinformował z kolei o zaprzestaniu finansowania nowych projektów dotyczących paliw kopalnych, co nie oznacza dalszego finansowania innej działalności firm, które je realizują. Inne globalne banki są mniej ambitne, choć może bardziej realistyczne, np. Barclays zadeklarował redukcję o 15 proc. finansowania producentów gazu, ropy i węgla oraz producentów energii pochodzącej z tych kopalin. Natomiast całkowicie neutralnym klimatycznie nowym bankiem (choć tylko lokalnym) ma być założony w zeszłym roku na Florydzie Climate First Bank, który finansuje wyłącznie zielone projekty inwestycyjne.

Wysokie koszty klimatycznego zaniechania

Misję szybkiego osiągnięcia neutralności klimatycznej portfela kredytowego w zgodzie z celami Porozumień Paryskich realizuje brytyjski fintechowy bank OakNorth. Wdrożył on oryginalny sposób kalkulacji ryzyka klimatycznego w procesie udzielania kredytów komercyjnych. Oprogramowanie pod nazwą ON Credit Intelligence Suite znajduje zastosowanie w kredytach o wartości od 1 do 100 mln dolarów adresowanych do małego i średniego biznesu, często w niedostatecznym stopniu finansowanego przez tradycyjne brytyjskie banki. To cenna inicjatywa, tym bardziej że rozwiązanie może być udostępnione innym podmiotom rynku finansowego.

 Na razie w finansowanie zielonej transformacji najbardziej zaangażowane są państwowe banki rozwoju, których jest około 900.

 Na razie w finansowanie zielonej transformacji najbardziej zaangażowane są państwowe banki rozwoju, których jest około 900. Udzieliły dotąd kredytów na ekologiczne przedsięwzięcia o takiej samej wartości jak banki komercyjne, mimo że ich udział w globalnych aktywach sektora bankowego nie przekracza 20 proc. Jednym z nich jest szkocki National Investment Bank, któremu lokalny parlament wyasygnował kwotę miliarda funtów na ekologiczne projekty inwestycyjne. Wspierać klimatyczną transformację ma też niemiecki bank rozwoju KfW, który oferuje kredyty firmom z branży stalowej, pod warunkiem że wykażą możliwość znaczącej redukcji emisji dwutlenku węgla. Łączne wsparcie klimatycznej transformacji finansowanej przez banki rozwoju na świecie do 2023 r. ma wynieść blisko bilion dolarów. Istnieją jednak uzasadnione obawy, że wychodzenie gospodarek z kryzysu po pandemii i sankcje związane z wojną w Ukrainie opóźnią realizacje zobowiązań klimatycznych światowego sektora finansowego, w tym banków.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wojna nie zatrzyma Fit for 55

Kategoria: Analizy
Rosyjska agresja przeciw Ukrainie może doprowadzić w UE do zwiększenia spalania węgla z uwagi na konieczność ograniczenia zużycia gazu. Jednak konieczność uniezależnienia się od surowców energetycznych ze Wschodu w średniej perspektywie może nawet przyspieszyć dekarbonizację gospodarki unijnej.
Wojna nie zatrzyma Fit for 55