(CC BY-NC-SA mjaniec)
– Szybko rosnąca kwota nominalna i rosnący udział długoterminowych aktywów w bilansach banków wymaga poszukiwania przez banki długoletniego finansowania swojej działalności. Brak adekwatnego dostosowania po stronie pasywnej bilansu banków może prowadzić do poważnych trudności w zarządzaniu płynnością w bankach – zauważa dr Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich.
Trzeba dodatkowo mieć na uwadze jeszcze jeden element. Konieczność poszukiwania długoterminowych źródeł finansowania działalności zostanie jeszcze bardziej wzmocniona w najbliższych latach poprzez nałożenie na banki nowych konieczności spełniania nowych ilościowych norm płynności wprowadzanych obecnie w Unii Europejskiej. Wiąże się to oczywiście z sytuacją pokryzysową.
W trakcie kryzysu, w wyniku zaburzeń na rynku międzybankowym, wiele dużych, globalnych banków stanęło w obliczu ryzyka utraty płynności. Szybka reakcja Komitetu Bazylejskiego zaowocowała zdefiniowaniem norm płynności krótkoterminowej (Liquidity Coverage Ratio – LCR) oraz długoterminowej (Net Stable Financing Ratio – NSFR).
– Symulacje wykonane przez nadzorców i instytucje międzynarodowe pokazują, że w światowym sektorze bankowym występują istotne niedobory płynności. Dotyczą one zwłaszcza płynności długoterminowej – tłumaczy Andrzej Reich, dyrektor departamentu regulacji bankowych i instytucji płatniczych w Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).
Jak widać, problem z długimi pasywami mają nie tylko polskie banki. Warto pamiętać, że normy płynności, nad którymi trwają jeszcze prace w Komitecie Bazylejskim, a które wejdą w życie najprawdopodobniej w roku 2015 (LCR) i w 2018 (NSFR), wymuszą na bankach znaczne zwiększenie finansowania długoterminowego.
– W porównaniu z polską regulacją płynnościową projektowane normy są bardziej restrykcyjne i będą wymuszały przebudowę bilansów w celu zwiększenia udziału długich pasywów. Wspierać je w tym będą działania KNF, mające na celu zwiększenie podaży odpowiednich instrumentów – dodaje Andrzej Reich.
Bankowcy na rozdrożach
– Kluczowym problemem pozostaje sposób pozyskiwania długoterminowego finansowania przez banki – ocenia Mariusz Zygierewicz.
Teoretycznie najprostszym rozwiązaniem mogłoby być podwyższenie wysokości oprocentowania lokat oferowanych na dłuższe terminy.
– Takie podejście może jednak okazać się nieskuteczne – ostrzega przedstawiciel ZBP.
Po pierwsze, w polskim społeczeństwie nadal jest silne dążenie do szybkiej poprawy statusu materialnego życia i przeznaczanie znacznych środków na bieżącą konsumpcję i wielkość oprocentowania może nie mieć wielkiego znaczenia przy wyborze sposobu przeznaczenia dochodów.
Po drugie, w niepewnych obecnie czasach na rynku finansowym, niepewnej perspektywy wstąpienia Polski do strefy euro określenie długoterminowych stawek lokat jest ryzykowne i może okazać się bardzo kosztowne dla banków.
– Dlatego też zamiast klasycznych lokat bankowych warto rozważyć inne rozwiązania – stworzenie systemu docelowego oszczędzania, np. na cele emerytalne lub na cele mieszkaniowe – mówi Mariusz Zygierewicz.
Pierwsze mogłoby być adresowane głównie do osób w wieku średnim, drugie do osób młodszych. Prawdopodobne ograniczenie dostępu do kredytu mieszkaniowego dla młodych obywateli powinno być rekompensowane ofertą docelowego oszczędzania na ten cel.
Stratedzy, czyli ekonomiści pracujący w bankach myślą zapewne podobnie. A jakie jest nastawienie kadry zajmującej się produktami?
– W najprostszej formie depozytu długoterminowego do dłuższej inwestycji zachęca klientów po prostu oprocentowanie, które jest wyższe niż w przypadku krótszych terminów – mówi Piotr Czajka, menedżer produktów depozytowych, inwestycyjnych i ubezpieczeniowych w Banku BPH.
Nie zgadza się z nim Marek Ubysz, kierujący wydziałem produktów oszczędnościowych w Banku Millennium. Jego zdaniem, samo wysokie oprocentowanie nie jest wystarczającą zachętą do lokowania środków na długie terminy.
– Wiemy z doświadczenia, że z atrakcyjnej oferty nawet gwarantowanego wysokiego oprocentowania (np. 7 proc. rocznie na lokacie 2-3 letniej), skorzysta może 5-10 proc. klientów. I oprocentowanie nie ma tu kluczowego znaczenia – zauważa Marek Ubysz.
Powód? Większość oszczędzających preferuje raczej dostęp do środków niż wyższe oprocentowanie. Widać to chociażby po danych NBP : około połowa oszczędności leży na ROR-ach lub na kontach oszczędnościowych, na których oprocentowanie jest niższe niż na dłuższych lokatach.
Jak zauważa Monika Szlosek, dyrektor departamentu bankowości detalicznej Deutsche Banku PBC, jest jeszcze jeden element: dla banków bazą do ustalania stawek oprocentowania depozytów klientowskich jest rynek (WIBOR, WIBID), który kończy się właśnie na 12 miesiącach.
– Po drugie banki budując swoją bazę płynnościową budują płynność krótkoterminową, bo ona po prostu jest dostępna i na razie wciąż jeszcze tańsza – dodaje przedstawicielka Deutsche Banku PBC.
Poza tym, depozyty pozyskane od klientów na okresy 3-, 6– miesięczne są zazwyczaj odnawiane, bądź konwertowane na inne produkty depozytowe w tym samym banku. Dlatego też instytucje finansowe szczególnie dbają o zwiększenie lojalności klientów, a co za tym idzie tzw. utrzymanie salda depozytowego. Na okres depozytu należy więc patrzeć przez pryzmat zachowań danego klienta, a nie danego kontraktu depozytowego.
– Bardzo często depozyt odnawiany w cyklu 3-miesięcznym jest depozytem kilkuletnim, chociaż w systemie banku jest to depozyt krótkoterminowy – zauważa Monika Szlosek.
Wędka zamiast ryb
Zdaniem Marka Ubysza, zachętą może być kompozycja trzech elementów.
– Myślę tu o promocji lokat o dłuższym okresie (2-3 lata, z pewnym dostępem do środków, np. możliwość wycofania po roku z częścią odsetek), produktach strukturyzowanych na okres minimum 12 m-cy (lokaty, obligacje) i ostatnim elemencie – rozwiązaniach emerytalnych – np. IKE w formie rachunku bankowego – wylicza przedstawiciel Banku Millennium.
Przyznaje on jednak, że przynajmniej w odniesieniu do IKE, wszelkie działania edukacyjne mają ograniczony potencjał. Zainteresowanie stopniowo rośnie, ale z pewnością nie jest to sposób na szybkie zbudowanie długich depozytów.
Cóż, z pewnością skutecznym rozwiązaniem w krótkim okresie byłoby wprowadzenie ulgi podatkowej dla depozytów dłuższych niż np. 2, 3 lata dla mniejszych kwot (np. do 10 tysięcy złotych). Z jednej strony mielibyśmy promocję długoterminowego oszczędzania, z drugiej strony ogranicznik kwotowy nie uszczupliłby w znaczącym stopniu dochodów budżetowych. Czy byłoby to skuteczne rozwiązanie?
– Wszyscy widzieliśmy, jak dużym zainteresowaniem cieszyły się lokaty z dzienną kapitalizacją w 2011r. – mówi Marek Ubysz. – Istotne jest zachęcające do długoterminowego oszczędzania oprocentowanie. Moim zdaniem najlepszą odpowiedzią na ten aspekt są lokaty progresywne, których oprocentowanie rośnie wraz z okresem trwania lokaty – dodaje Monika Szlosek.
Zdaniem dra Mariusza Zygierewicza, więcej nadziei banki mogą jednak pokładać w rozwiązaniach stosowanych w innych krajach – emisji papierów wartościowych zabezpieczonych, wysokiej jakości portfeli kredytowych. W ostatnich latach banki powiększyły taki portfel chociażby w zakresie kredytów mieszkaniowych, które mogłyby stać się dobrą bazą do emisji długoterminowych papierów wartościowych.
Wydaje się, że istnieje rynek potencjalnych nabywców instytucjonalnych w kraju (np. fundusze emerytalne) i za granicą zainteresowanych kupnem takich papierów. Należy mieć nadzieję, że w niedługim czasie banki i nadzór bankowy w Polsce dojdą do porozumienia, w jaki sposób można takie operacje przeprowadzać w sposób bezpieczny – podsumowuje dr Mariusz Zygierewicz.
Stworzenie odpowiednich rozwiązań prawnych powinno usunąć obserwowane obecnie przeszkody dla rozwoju tego finansowania. Można oczekiwać, że połączenie tych działań z nowymi wymogami regulacyjnymi skutecznie wpłynie na popyt i podaż na rynku długich pasywów.
Krzysztof Maciejewski