Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chińska firma internetowa Alibaba chce otworzyć bank

W Chinach powstaną prywatne banki. Otwarcie sektora na kapitał prywatny następuje ostrożne, zgodne z maksymą Deng Xiaopinga: „przechodź na drugi brzeg rzeki, macając stopą kolejne kamienie”. Zapowiadane zwiększenie roli rynku powoli jednak staje się faktem.
Chińska firma internetowa Alibaba chce otworzyć bank

(CC By NC NDSimonQ)

W Chinach mają wkrótce zostać otwarte pierwsze banki prywatne z prawdziwego zdarzenia. Chińska Komisja Regulacji Bankowości (CRBC) wydała zgodę na utworzenie pięciu nowych banków, m.in. dwóm wielkim firmom internetowym. Pierwsza – Alibaba, to największa w Chinach firma e-commerce, która kontroluje ponad połowę rynku i posiada popularny serwis płatności mobilnych. Druga, to Tencent. Dlaczego wśród pierwszych firm znaleźli się internetowi giganci? Bo to firmy zasobne w gotówkę i mają ogromną bazę użytkowników, wśród których dominują małe firmy rodzinne działające także przez internet.

W Chinach jest najwięcej na świecie sklepów internetowych (około 260 mln), a na Alibabie oprócz osób prywatnych handlują także małe przedsiębiorstwa i hurtownicy, także polscy. Firma ta już wcześniej zaczęła z powodzeniem oferować usługi finansowe online (w tym także wirtualne karty kredytowe), proponując wyższe oprocentowanie niż tradycyjne banki dzięki niskim kosztom działania. Klientów zaczęło błyskawicznie przybywać, zaś tempo, w jakim zaczęła się w Państwie Środka rozwijać „nowa bankowość” zaskoczyło wszystkich, włącznie z bankiem centralnym. Nakazano więc czasowo zaprzestać świadczenia podobnych usług jako obciążonych zbyt dużym ryzykiem dla klientów. Chodziło także o obronę monopolu największego tutejszego operatora kart płatniczych UnionPay, gdyż wirtualne karty oraz płatności za pomocą urządzeń mobilnych czytających np. popularne kody QR zdobywało sobie coraz większą popularność, głównie w kręgach młodszych konsumentów preferujących zakupy przez internet.

Jak podkreśla portal China Economic Review, mimo państwowego monopolu wysyp innowacyjnych produktów finansowych pokazał, iż istnieje w Chinach „niezagospodarowana przestrzeń finansowa”.

Inni eksperci zwracają uwagę, że zbiegło się to w czasie z szybko rosnącą popularnością smarfonów z dostępem do internetu, które pozwalają robić zakupy czy dokonywać płatności w każdym miejscu i o każdej porze. Na te wyzwania działające w sposób tradycyjny banki i reprezentujący je operator kart UnionPay nie były przygotowane.

Prof. Yang Dong z Wydziału Prawa Uniwersytetu Ludowego w Pekinie uważa, że regulacje dotyczące internetowych produktów finansowych, które zdobyły taką popularność, nie mogą podlegać podobnym restrykcjom, jakim podlegają tradycyjne banki (np. tworzenie rezerwy obowiązkowej), ale w celu ochrony konsumentów firmy internetowe muszą stać się bardziej przejrzyste i ujawniać więcej informacji na temat działań na rynku finansowym i oferowanych produktów.

Rynek popędza władze

Nie po raz pierwszy okazało się, że rynek wyprzedził w Chinach obowiązujące regulacje i – być może – przyczynił się do przyśpieszenia decyzji o otwarciu sektora bankowego, gdyż coraz więcej jego segmentów działało na granicy prawa. Pojawiły się też spekulacje, że w samym chińskim rządzie są rozbieżności, jeśli chodzi o tempo otwierania sektora bankowego na pieniądze prywatne. Szybszą liberalizację forsował ponoć premier Li Keqiang, który przez chińskie liberalne media ekonomiczne jest kreowany na tego, który zdecydowanie forsuje rynkowe zmiany w gospodarce i finansach.

Każdy z nowych banków prywatnych będzie finansowany przez dwóch inwestorów. Ponieważ duże, kontrolowane przez rząd banki nie udzielały dotąd wystarczających kredytów lub czyniły to opornie – zwłaszcza firmom sektora MSP – nowe banki mają tę lukę wypełnić. Dotąd robiły to niektóre tzw. parabanki działające przy cichym przyzwoleniu władz. Centrum takiej działalności w Chinach od lat znajduje się w mieście Wenzhou w prowincji Zhejiang traktowanym jak laboratorium prywatyzacji sektora bankowego. Prywatne pożyczki świadczone były również w innych częściach kraju, gdzie duży kapitał szukał dla siebie ujścia.

Co ciekawe, określenie „prywatne pożyczki” nie istnieje w chińskim systemie prawnym, ale shadow banking – do którego zalicza się tutaj małe firmy pożyczkowe, lombardy, podziemne parabanki, tzw. kluby kredytów wzajemnych czy bogate osoby fizyczne – pożyczał pieniądze potrzebującym kapitału na lichwiarski procent (cały ten sektor szacowany jest na około 10 proc. chińskiego PKB).

Według chińskiego tygodnika ekonomicznego „Caixin” od lat także wiele miejskich banków komercyjnych ma inwestorów prywatnych, ale banki te zazwyczaj podlegają interwencji administracyjnej ze strony władz i muszą np. traktować preferencyjnie firmy powiązane z lokalnymi elitami politycznymi. Dla wielu jednak to sytuacja wygodna, bo gdy coś pójdzie nie tak, to – czytamy – „jest szansa, że urzędnicy będą je (banki – red.) ratować”. „Caixin” nie bardzo wierzy w to, że prezesom nowych banków prywatnych uda się uniknąć politycznych nacisków, choć z założenia mają one działać autonomicznie, w oparciu o mechanizmy rynkowe i bez wsparcia agencji rządowych.

Zapowiadane zmiany

W banki prywatne oficjalnie zamierzają zainwestować przedsiębiorstwa zasobne w gotówkę i poszukujące nowych możliwości. Są wśród nich – oprócz wspomnianych firm internetowych – m.in. firmy z branży deweloperskiej, turystycznej, motoryzacyjnej, chemicznej i producent sprzętu elektrycznego. Do pierwszego etapu prywatyzacji banków wytypowano w sumie 10 takich przedsiębiorstw. Warunkiem jest, by nowe banki były w rękach obywateli chińskich i swoje aktywa trzymały w Chinach, a nie w tzw. rajach podatkowych. Muszą one też spełniać wymogi dotyczące zdolności finansowej i absorpcji ewentualnych strat.

W tym roku stopniowo ma także zostać zliberalizowana polityka oprocentowania depozytów, co umożliwi wszystkim bankom walkę o klienta, co zapowiedział niedawno wiceszef Ludowego Banku Chin Pan Gongseng. Choć działalność prywatnego sektora bankowego będzie podlegać podobnym regulacjom oraz nadzorowi, jak ma to miejsce w przypadku pozostałych, to dopuszcza się „uwzględnienie specyfiki lokalnych rynków”, na których nowe banki będą funkcjonować.

Chińskie media ekonomiczne, np. „China Business News”, dość zgodnie twierdzą, że zielone światło dla inwestorów tworzących prywatne banki w Chinach będzie stymulowało konkurencję w całym zdominowanym przez banki państwowe sektorze, zmniejszy koszty finansowania realnej gospodarki i rozwiąże problem strukturalnego niedoboru środków finansowych.

Były prezes największego chińskiego banku ICBC Yang Kaisheng, który popiera tworzenie prywatnych banków, zauważa jednak, że po pierwsze nie jest prawdą, iż cały sektor bankowy w Chinach jest zmonopolizowany przez państwo, a po drugie nowi inwestorzy „muszą być przygotowani na ryzyko”, gdyż średnia stopa zwrotu z zainwestowanego kapitału jest „mniej więcej na tym samym poziomie co w sektorze przemysłowym”. Bank zaś musi „posiadać znaczną ilość aktywów, aby generować wysokie zyski”, co wymaga wielkich inwestycji kapitałowych. Jego zdaniem pojawia się też zasadnicze pytanie: ile prywatnego kapitału w Chinach jest przygotowane, by z „realnej gospodarki przenieść się do branży finansowej” i w jakim tempie? Za kwestię otwartą uważa też realne obniżenie kosztów kredytu, na które tak bardzo liczą małe firmy prywatne. Yang Kaisheng formułuje więcej wątpliwości i stara się nieco studzić rozbudzone przez wielu nadzieje związane z tworzeniem prywatnych banków w Chinach.

Pierwszy publiczny odzew na wiadomość o nowych bankach jest jednak bardzo pozytywny. Według badań, na które powołuje się portal informacyjny Sina tech, 78,1 proc. respondentów wyraża chęć wpłacenia pieniędzy do banku, który utworzą Alibaba i Tencent, a tylko 8,8 proc. deklaruje, że tego nie zrobi. Zainteresowani liczą zwłaszcza na wyższe oprocentowanie depozytów, łatwiejszy dostęp do kredytów oraz podniesienie standardu świadczonych usług.

OF

 

(CC By NC NDSimonQ)

Otwarta licencja


Tagi