Autor: Bogdan Góralczyk

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, dyplomata, znawca Azji.

Chińskie wyzwania strukturalne

Przez wiele ostatnich lat, a nawet dekad Chiny wprost zdumiewały szybkimi zmianami, wzrostem, tempem modernizacji i transformacji. I praktycznie tak jest do dziś, jednak coraz wyraźniej widać, że ten wielki kraj zabuksował, napotkał bariery i wyzwania, na dodatek takie, które należałoby nazwać strukturalnymi, a więc długotrwałymi i poważnymi.
Chińskie wyzwania strukturalne

(©Envato)

Pierwszy problem bierze się stąd, że Państwo Środka, które okazało się być największym beneficjentem otwartych rynków i globalizacji obudziły swoimi szybkimi zmianami i ambitnymi celami dotychczasowego hegemona, USA.

Strategiczna rywalizacja

Od marca 2018 r. trwa, nigdy nie przerwana, wojna handlowa i celna, a ostatnio jeszcze wzmocniona przez dodatkowe cła na tamtejsze samochody elektryczne. Tym samym skończyła się poprzednia faza wzajemnego zaangażowania. W jego miejsce wstąpiła strategiczna rywalizacja. Niestety stale narasta, bowiem przyspieszyły ją zarówno pandemia COVID-19, gdy Zachód uświadomił sobie, jak bardzo jest uzależniony od łańcuchów dostaw z Chin pochodzących, a potem pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę, której nie potępiły związane z Moskwą władze w Pekinie.

W efekcie wizerunek państwa na zewnątrz, a szczególnie na Zachodzie, mocno ucierpiał. W specjalnym badaniu cenionej agencji PEW przeprowadzonym w 24 państwach, od Australii i Argentyny po Nigerię i Japonię bardziej pozytywne oceny otrzymały USA (najbardziej w Polsce) niż Państwo Środka (ich najgorsze oceny odnotowano w Indiach, ale też, co zaskakujące, na Węgrzech, gdzie ostatnio obecność tego kraju jest tak bardzo widoczna).

Zobacz również:
Transformacja czy stagnacja? Różne wizje chińskiego rozwoju

Zarzuca się Chinom nadmierny merkantylizm, ostre forsowanie własnych interesów, nieprzestrzeganie wielu reguł i zasad, a nawet uzależnianie od siebie innych podmiotów. Owszem, chińska bogata oferta biznesowa i handlowa jest na świecie doceniana, szczególnie na światowym Południu, ale równocześnie nawet państwa naszego regionu, począwszy od bałtyckich, przez Rumunię czy Czechy, aż po Polskę, patrzą na Państwo Środka bardziej jako na rywala i konkurenta, aniżeli intratnego partnera. Jest przy tym praktycznie pewne, że dopóki trwa wojna na obszarach Ukrainy, a my chcąc nie chcąc stoimy po odmiennych stronach barykady, w naszych relacjach wzajemnych z Chinami nie będzie sytuacji business as usal.

Demografia

Ten tężejący wizerunek rywala, a nawet wroga Amerykanie przełożyli już na nową strategię: powrotu do własnej, rodzimej produkcji i zrywania łańcuchów dostaw z Chinami. Dowodem dwie kluczowe ustawy z 2022 r.: jedna dotycząca półprzewodników, a w zasadzie barier na wymianę technologiczną (Chips and Science Act), dzięki której skierowano 53 mld dol. na rozwój własnej technologii. Druga natomiast, mówiąca niby o ograniczeniu post-covidowej inflacji, a tak naprawdę o powrocie z produkcji na terenie Chin do własnego kraju, szczególnie w celu zwalczania wyzwań klimatycznych i ekologicznych. (Inflation Reduction Act). Nikt nie ma wątpliwości, że te dwie w istocie izolacjonistyczne ustawy stanowią poważny cios wymierzony w Chiny i wywodzące się z nich łańcuchy dostaw.

Te napotykają natomiast nowe trudności nie tylko na zewnątrz. Wewnętrznie, co jest już wiadome i pewne, pojawiło się bodaj najpoważniejsze strukturalne wyzwanie pod nazwą: koniec dywidendy demograficznej. W efekcie poprzedniej polityki jednego dziecka (lipiec 1979 – listopad 2015) zachwiano proporcje pomiędzy płciami (116 chłopców na 100 dziewczynek), młode pokolenie w ogóle nie chce mieć dzieci, bowiem tanie Chiny się skończyły, a na dodatek boryka się z dużym bezrobociem. Końcowy rezultat jest taki, że kraj szybko się starzeje, a nawet kurczy. W 2023 r. stracił status najludniejszego państwa świata, na rzecz Indii, choć od pradziejów zawsze takim były.

Istnieje też świadomość, że jeśli tamtejsze władze czegoś nie zrobią, to przy obecnych trendach do końca tego stulecia ludność Państwa Środka może się zmniejszyć nawet o połowę. Tymczasem poprzednie metody, jak np. ogłoszenie polityki trojga dzieci, nie wchodzą w grę, bo po pierwsze, nie wytrzymałby tego budżet, a po drugie, społeczeństwo jest już mentalnie inne. Co zatem się stanie? Jeszcze nie wiadomo.

Silne państwo

Wiadomo natomiast, że Chiny zwolniły. Ich wzrost gospodarczy nie jest już tak szybki jak poprzednio. A na dodatek w gospodarce pojawiły się też strukturalne bariery. Najczęściej w tym kontekście mówi się o próbie uporządkowania mocno rozregulowanego sektora deweloperskiego, który popadł w tarapaty, bowiem daje on około 1/3 PKB państwa.

Wydaje się jednak, że problem jest głębszy i poważniejszy. Albowiem w „erze Xi Jinpinga”, czyli od końca 2012 r., mamy ponownie wzrost potęgi i mocy państwa. Nastąpił powrót do chińskiej tradycji, gdy to państwo i najwyższa władza (Wódz – cesarz) decyduje o wszystkim. Sektor prywatny boryka się natomiast teraz z trudnościami i nowymi wyzwaniami. Wiele małych i średnich przedsiębiorstw, szczególnie tych z udziałem obcego kapitału, nie wytrzymało surowych zasad lockdownów i kwarantanny podczas pandemii i albo się zwinęło, albo uciekło z Chin (także tych, prowadzonych np. przez biznesmenów z Tajwanu). A na dodatek, co ważniejsze, zostały one podporządkowane nadrzędnej strategii państwa, by wspierać wielkie państwowe konglomeraty i firmy czołowych marek.

Ta strategia silnego, wręcz omnipotencjalnego państwa ma poważne skutki nie tylko dla małych i średnich przedsiębiorstw, ale też, co poważniejsze, dla – forsowanej  przez władze centralne – strategii innowacyjności. Jak podał niedawno „Financial Times” tak dynamicznie rozwijający się do pandemii ekosystem startupów, nagle i w błyskawicznym tempie zaczął się zwijać (podczas gdy w 2018 r. zarejestrowano ponad 50 tys. nowych, to w 2023 r. było ich tylko nieco ponad 1200, a w 2024 r. liczba może być jeszcze mniejsza).

Ta tendencja jest wyraźna i potwierdzana przez inne źródła, które mówią nawet, że ten system „umarł”. Czy tak jest pokaże najbliższa przyszłość. Na razie widać wyraźnie, iż postępująca centralizacja władzy i monopolizacja majątku pod kontrolą centralnych władz mocno zakołysały prywatnym sektorem i podminowały jego zaufanie oraz pewność co do dalszego inwestowania czy działania.

Zobacz również:
Chiny: deweloperskie zawirowanie

Sprawa jest arcypoważna, bowiem przed pandemią sektor prywatny dawał ok. 60 proc. całego chińskiego PKB, 70 proc. innowacyjności oraz 90 proc. nowego zatrudnienia.

To ten właśnie sektor, a nie mocno forsowane przez władze państwowe korporacje, był prawdziwą siłą napędową chińskiego rozpędzonego mechanizmu gospodarczego. Tymczasem, to pewne i zauważalne, w wyniku pandemii, ale też „strategicznej rywalizacji” ze strony Zachodu, popadł on w poważne tarapaty: spada liczba prywatnych przedsięwzięć, a w ślad za tym, co oczywiste, spadają jego dochody.

Władze wiedzą o tym doskonale, bo dobrze czytają otrzymywane dane. Dlatego od miesięcy mówi się o nowych regulacjach, mających na celu ponowne ożywienie tego sektora. Od ostatniej sesji OZPL – chińskiego parlamentu – sporo mówi się o przygotowywanej nowej ustawie dotyczącej funkcjonowania prywatnego sektora, ale kiedy ona zostanie przyjęta, jeszcze nie wiadomo – być może na kolejnej dorocznej sesji OZPL w marcu 2025 r. Tak czy tak, potrzebna jest – i to pilnie! – decyzja polityczna.

Jedynowładztwo

Chiny – i to jest klucz do tych rozważań – w „erze Xi Jinpinga” stały się ponownie scentralizowane, a władzę sprawuje jedynowładca. I to na dodatek taki, który – jak na prawdziwego marksistę przystało – nie ufa rynkowi, a tym samym prywatnej inicjatywie. Ten nowy stan rzeczy jest już udowodniony na wiele sposobów. Xi Jinping autentycznie chce, jak mówi, „socjalizmu o chińskiej specyfice”. Nie chce natomiast kierowanego przez rynek „wilczego” kapitalizmu, jaki wdarł się również do Państwa Środka po upadku ZSRR, a potem jeszcze bardziej po przystąpieniu ChRL do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w grudniu 2001 r.

Zbyt wiele mechanizmów i zjawisk, a w ślad za tym zbyt wielu ludzi, zdaniem obecnego lidera, poddało się nowej i jedynej wierze, zwanej „mamonizmem” (baijinzhuyi). Stąd bezprecedensowa w dziejach ChRL kampania antykorupcyjna, ale stąd też hasła mówiące o „powrocie do socjalizmu”, rozumianego przede wszystkim jako systemu bardziej zrównoważonych dochodów i płac (co eksperci z zewnątrz krytykują jako powrót do „urawniłowki”, a nawet „epoki Mao Zedonga”).

Obecne uwarunkowania w państwie sprawiają, że klucz do gospodarki, jak nigdy w poprzednich dekadach transformacji i reform (od końca 1978 r.) znajduje się ponownie w politycznych rękach – i to jednego człowieka. Państwo znowu stało się omnipotencjalne.

Zobacz również:
Kłopoty jedynowładztwa

Kolejny raz, jak to po wielokroć w chińskiej historii bywało, ma decydować wola i decyzja człowieka, a nie mechanizmy gospodarcze czy rynkowe. Jak mówił o tym 17 sierpnia 2021 r. przewodniczący Xi Jinping, zapowiadając budowę w Chinach „społeczeństwa dobrobytu”: „Chiny muszą zapobiec polaryzacji między bogatymi a biednymi, promować powszechny dobrobyt oraz zapewnić społeczną harmonię i stabilność… Powszechny dobrobyt, jaki mamy na myśli, ma wymiar tak materialny, jak też duchowy… Musimy przy tym się trzymać zasady, że własność publiczna ma odgrywać dominującą rolę wraz z rozwojem innych form własności. Powinniśmy jednak zapewnić sektorowi publicznemu odgrywanie kluczowej roli w kształtowaniu powszechnego dobrobytu” („The Governance of China”, t. IV, s. 165,166).

Czy w świetle ostatnio notowanych zjawisk i procesów: obniżonego wzrostu, spadku innowacyjności i ograniczeń sektora prywatnego te dyrektywy się zmienią? Spodziewano się, że tak będzie na długo oczekiwanym III plenarnym posiedzeniu KC KPCh, które odbyło się latem2024 r. Spodziewanej zmiany na nim jednak nie odnotowano: przewodniczący Xi nie zmienił stanowiska, nadal forsując rozwój wielkich konglomeratów i sektora państwowego.

Czy to jest właściwa strategia? Wielu, nie tylko za granicą, ale także w Chinach, w to powątpiewa. Nikt natomiast nie ma wątpliwości, że dzisiaj wszystkie klucze do przyszłości Chin tkwią w jednych rękach – jedynowładcy Xi Jinpinga. A to samo w sobie nie jest najlepszym prognostykiem. Historia powszechna bowiem, także Chin, wyraźnie pokazała, iż rządy jednoosobowe mogą być skuteczne na krótką metę, ale na długą są niczym innym, jak receptą na katastrofę.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Problem przymusu ekonomicznego w polityce handlowej Chin

Kategoria: Trendy gospodarcze
Analiza przypadków stosowania przymusu ekonomicznego w polityce handlowej Chin wskazuje, że podłożem takiego postępowania  jest obrona chińskich interesów narodowych, w tym integralności terytorialnej i suwerenności państwa, stabilności wewnętrznej, rozwoju gospodarczego i społecznego.
Problem przymusu ekonomicznego w polityce handlowej Chin

Chińskie inwestycje bezpośrednie w Unii Europejskiej

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jesteśmy świadkami dużych zmian w inwestycjach chińskich przedsiębiorstw na rynku europejskim, nie tylko w ich skali, ale przede wszystkim w strukturze. Prowadzenie działalności gospodarczej na rynku europejskim stało się dla chińskich inwestorów trudniejsze, ale rynek ten jest dla nich wciąż atrakcyjny i perspektywiczny.
Chińskie inwestycje bezpośrednie w Unii Europejskiej

Skąd i dokąd wiedzie droga Chin

Kategoria: Trendy gospodarcze
Siła Chin bierze się z ich gospodarki – takie panuje powszechne przekonanie. Tymczasem coraz częściej zauważamy, choć nie do końca, że dzisiejsze Państwo Środka to już drugie niekwestionowane mocarstwo globalne, po USA. A jeśli tak, to nie może się ograniczać tylko do gospodarki czy handlu lub być światową taśmą produkcyjną i źródłem łańcuchów dostaw. Chcąc dziś być (super)mocarstwem, nie można stronić od modernizacji, postępu, w tym w wysokich technologiach.
Skąd i dokąd wiedzie droga Chin