Czas próbnej matury europejskich banków

Zgodnie z decyzją UE 100 banków ma przejść ważny egzamin dojrzałości, tzw. stress test”. W 2009 r. zostały mu poddane banki amerykańskie. Wykazał, że 10 z 19 gigantów miałoby kłopoty z utrzymaniem się na rynku bez pozyskania dodatkowego kapitału. Według dr Keitha Leggetta, wiceprezesa American Bankers Association, taki test przyda się także w Europie, bo zmniejszy poziom niepewności na rynkach finansowych. Oczywiście pod warunkiem, że treść egzaminu nie zostanie z góry dostosowana do poziomu egzaminowanych.
Czas próbnej matury europejskich banków

dr Keith Leggett, American Bankers Association

Czy kontrola kondycji finansowej, której muszą się obecnie poddać europejskie instytucje finansowe, tzw. „stress tests”, sprawdziły się w USA?

To znakomite narzędzie. Fed przeprowadził takie testy wiosną 2009 roku. Opublikował wyniki i okazało się, że rozwiał w ten sposób wątpliwości inwestorów, którzy nie dowierzali, że amerykański sektor bankowy poradzi sobie z kryzysowym szokiem. Testy dały także odpowiedź na to, ile dodatkowego kapitału będą potrzebować banki.

Czy kryzys strefy euro i związane z tym problemy banków niepokoją rynek amerykański?

Amerykańskie banki nie są specjalnie zaangażowane w Grecji czy w Hiszpanii. Najbardziej boimy się, że Europa wpadnie w sidła recesji, która z kolei przeniesie się do USA. Ostatnia rzecz, której byśmy sobie teraz życzyli, to zahamowanie procesu wychodzenia z kryzysu.

Europejskie banki są dziś uzależnione od pomocy EBC. Pomoc publiczna odegrała także ważną rolę w czasie, kiedy wybuchł kryzys w USA. Czy amerykański rząd podjął słuszną decyzję, ratując duże prywatne banki?

We wrześniu 2008 roku nie mieliśmy specjalnego wyboru. Była to więc słuszna decyzja, jeśli wziąć pod uwagę okoliczności jej podjęcia. Przecież system finansowy znalazł się wtedy dosłownie na granicy upadku. Problem polegał na tym, że nie dysponowaliśmy wówczas żadnym planem, który pozwoliłby nam zareagować na kryzys tak ważnych dla działania systemu finansowego instytucji. Poza tym udzielanie pomocy publicznej sektorowi prywatnemu zmienia zachowania graczy działających na rynku. Zaczynają wierzyć, że to jest właśnie ten plan, którym rząd będzie się już zawsze posługiwać w sytuacjach kryzysowych. Ten faktyczny brak planu spowodował, że rząd działał właściwie ad hoc. Okazało się, że np. inaczej zareagował na potencjalną niewypłacalność Bearn Stearns, który uratowano, a inaczej na problemy Lehman Brothers, któremu wierzyciele nie odpuścili. To była wyraźna niekonsekwencja rządu.

Czyli pomoc publiczna miała jednak negatywny wpływ na amerykański rynek?

W 2008 roku mieliśmy po prostu kryzys płynności, a co za tym idzie wypłacalności. Zastrzyk państwowego kapitału dla dużych banków to była decyzja, która pozwoliła uspokoić sytuację. Przecież dwa lata temu banki nie chciały ze sobą handlować, bo nikt nie był pewien czy biznesowy partner zostanie na rynku następnego dnia. Wtedy ważną rolę odegrał także „stress test” zarządzony w 2009 r. przez Rezerwę Federalną. Do pewnego stopnia przywrócił zaufanie do sektora finansowego. Można było odpowiedzieć na pytanie, czy banki mają środki, żeby poradzić sobie z kryzysem. Ułatwił także zbieranie dodatkowego kapitału. A przecież jednym z głównych problemów, które ujawnił wówczas kryzys, było nadmierne zadłużenie banków w stosunku do ich kapitału, co mogło przecież szybko zatopić kluczowe dla systemu finansowego instytucje. Choć trzeba przyznać, że w porównaniu z bankami europejskimi amerykańskie były jednak znacznie lepiej dokapitalizowane.

W jakiej sytuacji znajdują się w tej chwili amerykańskie banki?

Na razie gospodarka ciągle nie wróciła na dawne tory. Wychodzimy dopiero z kryzysu, choć są już sygnały, że największe banki w USA radzą sobie coraz lepiej. Także dzięki olbrzymiej pomocy finansowej Rezerwy Federalnej, która pozwoliła wielu instytucjom rozpocząć proces uzdrawiania swoich finansów. Do końca roku najgorsze powinniśmy mieć za sobą. W dodatku amerykański skarb państwa powinien zarobić na udzielonej pomocy, bo prywatne banki ją obecnie spłacają. Choć przyznaję, że część pomocy publicznej została bezpowrotnie stracona na rzecz AIG, GM czy Chryslera.

Jakich błędów nauczyliście się unikać dzięki kryzysowi?

Nie ma wątpliwości, że zbyt wiele środków wypływało z amerykańskiego sektora finansowego za granicę. Dopuściliśmy także do zbyt dużej dowolności w udzielaniu kredytów. Te doświadczenia sprawiły, że dziś jesteśmy bardziej ostrożni. Kolejna kwestia to kapitał. Przez kryzys zmieni się pewnie wymagany poziom kapitalizacji banków. Teraz już wiemy, że zbyt duże zadłużenie banku w stosunku do poziomu kapitału wprawdzie potencjalnie zwiększa zysk, ale z drugiej strony podnosi także ryzyko bankructwa. Myślę, że zarówno banki amerykańskie, jak i europejskie będą teraz funkcjonować z podwyższonym kapitałem. To chyba najważniejsza lekcja, której nauczyliśmy się w czasie kryzysu.

Kryzys stał się także pretekstem dla przeprowadzenia innych reform. Co Pan myśli np. o planach dzielenia dużych banków na mniejsze, żeby nie dopuścić do sytuacji, kiedy bankrutują giganty?

Debata na ten temat toczy się już od dawna. Ludzie tacy jak Paul Volcker przekonują, że na rynku nie powinny istnieć instytucje finansowe zbyt duże, żeby zbankrutować („too big to fail” – red.) Moim zdaniem to nie rozmiar banku może stanowić problem. Nawet mniejsza instytucja może być ważna dla dobrego działania całego systemu. Problem polega raczej na wzajemnym oddziaływaniu banków, także w skali globalnej. Nad tym trzeba się zastanowić.

Może więc podatek bankowy wprowadzony globalnie, za którym szczególnie lobbuje Europa, to dobry pomysł?

Podobnie jak Kanada, USA sprzeciwiają się nałożeniu na banki takiego podatku. To absolutnie niewłaściwy moment, żeby myśleć o takim rozwiązaniu. Przecież równocześnie namawiamy banki do zwiększania kapitału! Oczywiście trzeba wypracować wspólne narzędzia, które pozwolą bankom reagować na groźbę niewypłacalności, ale poczekajmy najpierw na ustalenia Bazylei III.

Rozmawiała Anna Gwozdowska

Dr Keith Leggett jest wiceprezesem i ekspertem ekonomicznym American Bankers Association, wcześniej był profesorem ekonomii w Davis&Elkins College.

dr Keith Leggett, American Bankers Association

Tagi


Artykuły powiązane

Niuanse chińskiego systemu finansowego

Kategoria: Analizy
W chińskim systemie finansowym banki są instrumentem realizacji celów gospodarczych rządu. Otwartym pozostaje pytanie, jak długo rola ta będzie utrzymana.
Niuanse chińskiego systemu finansowego