Autor: Grzegorz Hansen

Dyrektor ds. strategii i rozwoju w departamencie bankowości transakcyjnej mBanku.

Czy i czym zastąpimy WIBOR

Jeśli w Polsce, w efekcie możliwego ożywienia inwestycyjnego, któremu towarzyszyć będzie wzrost presji inflacyjnej spowodowany podniesieniem stawek podatku VAT, nastąpi wzrost rynkowych stóp procentowych, wówczas problem nieadekwatności WIBOR w stosunku do realnego kosztu finansowania się banków powrócić może z mocą obserwowaną dwa lata wcześniej. Czy jednak wobec nieadekwatnego odzwierciedlania kosztu finansowania banków przez WIBOR, istnieje szansa jego systematycznej, rynkowo przejrzystej korekty?
Czy i czym zastąpimy WIBOR

Grzegorz Hansen

Kryzys rynkowego zaufania lat 2008-2009 obnażył fundamentalne ograniczenia WIBOR. Konstatacja braku adekwatności WIBOR względem realnego kosztu pozyskiwania pieniądza przez banki1 na przełomie lat 2008 i 2009 pociągała za sobą apele o zastąpienie2, albo co najmniej o zmianę metodologii, wyznaczania tej stopy3. Niestety, te uzasadnione oczekiwania, a może raczej życzenia, pozostały do chwili obecnej niespełnione.

Im większy popyt na kredyty i im silniejsza konkurencja na rynku depozytowym, tym większa „szczelina” pomiędzy WIBOR a realnym – wyższym niż WIBOR – kosztem finansowania banków. W takiej sytuacji marże kredytowe powiększane są – sztucznie – o „koszt płynności”, a zarazem pogłębia się zaniżona wycena depozytów i rachunków bieżących.

Przyznać trzeba, że temperatura debaty na ten temat opadła z uwagi na bieżącą sytuację makroekonomiczną: przedsiębiorstwa ograniczyły popyt na kredyty, jednocześnie lokując w bankach nadwyżki do niedawna niespotykane. Doprowadziło to do istotnej nadpłynności banków, a w efekcie do wygaszenia zjawisk nazywanych „wojną depozytową”.

Jednak pomimo sygnałów o kolejnej fali globalnego spowolnienia, wobec sygnałów o polepszaniu się kondycji gospodarczej naszego zachodniego sąsiada, krajowi, makroekonomiczni „zaklinacze deszczu” nie bez racji wieszczą odwrócenie trendu na lokalnym rynku kredytowym i jednoczesną redukcję przejściowej nadpłynności. Jeśli zatem w Polsce, w efekcie możliwego ożywienia inwestycyjnego, któremu towarzyszyć będzie wzrost presji inflacyjnej spowodowany podniesieniem stawek podatku VAT, nastąpi wzrost rynkowych stóp procentowych, wówczas problem nieadekwatności WIBOR w stosunku do realnego kosztu finansowania się banków, powrócić może z mocą obserwowaną dwa lata wcześniej.

Problem ze stawkami WIBOR i WIBID ma charakter strukturalny: wynika bowiem z ograniczeń samej definicji tych stawek. Stopy WIBOR zasadniczo nie odzwierciedlają kosztów pozyskiwania płynności, gdy rynek międzybankowy zamiera. W takiej sytuacji deklaracje dealerów międzybankowych tracą właściwe znaczenie. Jeżeli strona deklarująca przyjęcie depozytu wie, że żaden z uczestników rynku nie skorzysta z jej kwotowania, wówczas ogłaszana cena przestaje mieć walor transakcyjny. W konsekwencji, średnia takich cen nie odzwierciedla sytuacji na rynku.

Jeśli rynek międzybankowy przestaje funkcjonować, konieczne staje się pozyskiwanie środków w odmiennym trybie, na innym, zazwyczaj nie-hurtowym, rynku. Transakcje na tym innym, zastępczym w stosunku do międzybankowego, rynku powinny być zawierane po cenach – z konieczności – zauważalnie wyższych, niż te, które obowiązują na wolnym rynku hurtowym (będziemy używać tego terminu, choć rynek międzybankowy niezupełnie spełnia warunki hurtowe). Kłopot w tym, że jeśli ów międzybankowy rynek hurtowy nie funkcjonuje (nie są na nim zawierane reprezentatywne co do liczby i skali transakcje), wówczas ceny na nim ogłaszane nie stanowią żadnego punktu odniesienia (także dla rynku detalicznego).

Brak zaufania na rynku nie był w Polsce, przed rokiem 2008, wyobrażany jako zjawisko powszechne, potencjalnie globalne. Rynek rozumiany był jako forum podmiotów o zróżnicowanym ryzyku kredytowym, przy czym nie zakładano, że pewnego typu transakcje nie będą – z uwagi na powszechny brak zaufania – zawierane w ogóle. Pewna część rynku, identyfikowana jako populacja podmiotów o najlepszym ratingu, powinna być w stanie zawierać transakcje o minimalnym ryzyku, tym samym wyznaczając cenowy punkt odniesienia dla transakcji z podmiotami o gorszym ratingu kredytowym. Od takich założeń już tylko krok do identyfikacji takiego rynku podmiotów o stosunkowo najlepszym ratingu lub co najmniej cieszących się największym zaufaniem i do utożsamienia go z rynkiem międzybankowym lub szerzej: rynkiem instytucji finansowych.

Kłopot w tym, że właśnie w tym rynku hurtowym zakotwiczony został wyznacznik kosztu pieniądza, zawarty w niezliczonych umowach hurtowych i detalicznych dotyczących kosztu finansowania kredytów i pożyczek: WIBOR. Co można zrobić, gdy ten rynek hurtowy nie dostarcza już oczekiwanej od niego informacji? Czy można stopę WIBOR jakoś zastąpić? Osiągniecie powszechnego zrozumienia, a w konsekwencji być może także konsensu dla zamiany stawki WIBOR we wszystkich zawartych i ważnych umowach na jakąś inną stawkę wydaje się całkowicie nierealne. A zresztą, zanim operację taką można by postulować, należałoby najpierw znaleźć możliwie niezależnie wyznaczaną, lepszą stawkę, która byłaby w stanie WIBOR skutecznie zastąpić.

Poszukiwanie takiej stawki można też rozumieć w kategoriach modyfikacji metodologii wyznaczania WIBOR. Jeżeli stawkę WIBOR rozpatrywać w kategoriach jej celu, czyli dostarczania użytkownikom rynku możliwie obiektywnej, przejrzystej ceny finansowania banków, to kwestia dotychczasowej genezy WIBOR (czyli Warsaw Interbank Offered Rate, podkr. GH) nie jest już tak istotna. Jeżeli rynek hurtowy przestaje działać, to trzeba kierować się informacjami z rynku detalicznego, co najmniej tak długo, jak długo są na nim zawierane – na znaczącą skalę – interesujące nas transakcje finansowania banków.

Czy jednak informacje z detalicznego rynku depozytów bankowych mogłyby stanowić źródło danych zasilających kwotowanie stawek WIBOR? Czy w ogóle możliwa jest identyfikacja cen ofertowych na tym rynku?

Warto przy tej okazji zauważyć, że na rynku, na którym dominujące znaczenie odgrywają transakcje detaliczne, rozróżnienie pomiędzy WIBOR a WIBID przestaje mieć sens, bowiem można mówić tylko o transakcjach zawartych, a tylko jedna ze stron skutecznie składa ofertę uczestnikom rynku (nie zmieniają tego faktu ograniczone aukcje depozytów prowadzone w systemie bankowości internetowej jednego z banków).

Wydaje się, że fakt, iż nie znaleziono dotychczas skutecznego zastępstwa dla WIBOR, ani też alternatywnej metodologii jego wyznaczania, spowodowany jest fundamentalną odmiennością rynku hurtowego i detalicznego. Poszukiwanie WIBOR poza rynkiem międzybankowym wydaje się skazane na porażkę.

Czy jednak, wobec nieadekwatnego odzwierciedlania kosztu finansowania banków przez WIBOR, istnieje szansa jego systematycznej, rynkowo przejrzystej korekty? Propozycję taką przedstawił 22 kwietnia 2010, podczas XXI Walnego Zgromadzenia Związku Banków Polskich, Tomasz Mirończuk, Prezes Zarządu BGK4. Zakłada ona stworzenie – pod auspicjami ZBP – nowego mechanizmu, pod roboczą nazwą System Monitorowania Rynku. SMR miałby codziennie „zbierać i przetwarzać bieżące dane dotyczące depozytów negocjowanych, przyjmowanych przez banki od różnych grup klientów”5. Dane te stanowiłyby podstawę obliczeń, w wyniku których ZBP publikowałby – w tym samym dniu lub rano w następnym dniu roboczym – odpowiednie indeksy transakcyjne dla rynku detalicznego, dla tenorów co najmniej odpowiadających WIBOR: od O/N do 1Y.

Dane pozyskiwane z tych banków, które przystąpiłyby do systemu, powinny obejmować wszystkie transakcje negocjowane (środki przyjęte na rachunki bieżące lub depozyty odnawiane według ustalonej wcześniej stawki nie byłyby przedmiotem badania), skutkujące przyjęciem przez bank depozytu od klienta:

  • kwotę depozytu przyjętego w walucie polskiej,
  • tenor depozytu,
  • wysokość oprocentowania.

Należałoby też uwzględnić w SMR transakcje dot. obligacji banku, jeśli sprzedawane są przez emitenta podmiotowi nie będącemu uczestnikiem rynku międzybankowego.

Naturalnie stworzenie SMR wymaga rozwiązania rozmaitych problemów metodologicznych, wynikających zwłaszcza ze złożonej, hybrydowej konstrukcji niektórych depozytów detalicznych, kroczącego charakteru oprocentowania części depozytów, nieoznaczoności terminów czy niejednolitości walutowej wybranych instrumentów depozytowych. Konieczne będzie także określenie rzeczywistego oprocentowania depozytów bazujących na stawce zmiennej, w szczególności, o oprocentowaniu odniesionym do stawek WIBID.

Dla określenia adekwatnego kosztu rynkowego, krótkoterminowego finansowania banku konieczne jest uwzględnienie wszelkich depozytów klientowskich danego uczestnika SMR, oczywiście bez przesyłania przez banki do ZBP jakichkolwiek informacji o klientach lub o dodatkowych szczegółach kontraktu depozytowego. ZBP powinien gwarantować uczestnikom SMR całkowitą poufność przekazywanych danych, tj. nieujawnialność informacji o rzeczywistych kosztach finansowania konkretnego banku. Propozycja zakłada osiągnięcie reprezentatywności cen finansowania banków na rynku detalicznym (finansowania banków depozytami ich klientów detalicznych, korporacyjnych, samorządowych, sektora publicznego) dzięki przystąpieniu do systemu co najmniej kilku największych, działających w Polsce banków. Chodzi o to, aby SMR odzwierciedlał jak najszybciej istotną – co do wartości – część zawieranych na rynku transakcji.

W zamierzeniu system służyć ma zwiększeniu wiarygodności ceny pieniądza i przejrzystości rynku depozytowego. Zarazem, propozycja wybiega poza ewentualną korektę kwotowań WIBOR lub WIBID: zmierza ona do stworzenia miarodajnego indeksu, który nie miałby charakteru „informacyjnego” lecz „transakcyjny” i mógłby lepiej służyć m.in. rynkowi swapów (podobny cel przyświecał stworzeniu indeksu POLONIA dla transakcji OIS).

Komentując propozycję prezesa BGK, należy zarazem pamiętać, że jeżeli w ciągu ostatnich 2 lat banki niejednokrotnie płaciły za depozyty od 0,5 do nawet kilku punktów procentowych ponad oficjalnie notowany WIBOR, przy czym w znacznym stopniu te wysokie koszty wynikały z braku wiedzy stron o rzeczywistej gotowości rynku (zwłaszcza po stronie popytowej) do zawierania takich transakcji, to można się spodziewać, że niezwłoczne ujawnienie indeksu odzwierciedlającego wartość oraz średnie ważone oprocentowanie depozytów przyjętych w minionym dniu roboczym spowoduje szybko korektę indeksu WIBOR, redukując docelowo koszty finansowania banków na rynku niehurtowym. Oczekiwane roczne oszczędności odsetkowe krajowego sektora bankowego mogłyby być liczone w skali miliardów PLN. Wobec takiego potencjału decyzja o stworzeniu SMR i przystąpieniu do niego nie powinna być dla banków trudna. SMR należy postrzegać zatem raczej jako ekspercką propozycję służącą co najmniej sektorowi bankowemu w Polsce, która dodatkowo przyczyni się do zwiększenia stabilności i przejrzystości rynku.

Jeżeli indeks miałby być reprezentatywny dla kosztu pozyskiwania przez banki finansowania z rynku, należałoby odrębnie rejestrować także depozyty przyjęte w ramach rynku międzybankowego – najlepiej w drodze rozszerzenia metodologii wyłaniania indeksu POLONIA. Gdybyśmy bowiem poznali koszty finansowania banków na rynku detalicznym, powinniśmy dysponować też uzupełniającą informacją o transakcyjności rynku hurtowego. W chwili obecnej korzystać możemy jedynie z indeksu POLONIA, czyli średniej ważonej stawki operacji przeprowadzonych na rynku pieniężnym o terminie O/N. Tego rodzaju stawka transakcyjna powinna zostać rozszerzona o terminy T/N, SW, 1M, 3M, 6M, 9M, 1Y, aby można było uzyskać komplementarne informacje o kosztach finansowania banków na rynku międzybankowym.

Oczekiwanie ożywienia kredytowego – w szczególności odwrócenia trendu dominującego na rynku kredytów dla przedsiębiorstw od listopada 2009 – powinno sprzyjać pracom nad uruchomieniem systemu podobnego zaproponowanemu na XXI Walnym Zgromadzeniu ZBP Systemowi Monitorowania Rynku. Jeżeli rynek ma znów stać się konkurencyjny, ceny kredytów efektywnie odzwierciedlać mają koszty finansowania kredytodawców, a depozyty terminowe, a zwłaszcza środki na rachunkach bieżących, doczekać się mają adekwatnej, znacznie wyższej niż w ostatnim okresie wyceny, uruchomienie SMR powinno stać się dla bankowego sektora w Polsce jednym z ważniejszych celów.

PRZYPISY

1  Dla przykładu: Grzegorz Hansen, Błądzenie po omacku, „Gazeta Bankowa”, 03.08.2009, s. 24-26.

2  Adam Pawłowicz, Zastąpmy WIBOR realną stopą, obserwator finansowy.pl, 08.03.2010, https://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/03/08/zastapmy-wibor-realna-stopa/?k=debata.

3  Mirosław Bieszki, Nie tylko WIBOR zmienił się w pustą deklarację, obserwator finansowy.pl, 16.03.2010, https://www.obserwatorfinansowy.pl/2010/03/16/nie-tylko-wibor-zamienil-sie-w-pusta-deklaracje/?k=debata.

4 XXI Walne Zgromadzenie ZBP, http://www.zbp.pl/site.php?s=MTMzMTQzODk.

5 Ibidem.

Grzegorz Hansen, Dyrektor ds. Wsparcia, Strategii i Analiz w Departamencie Bankowości Transakcyjnej, BRE Bank SA. Wcześniej pracował m.in. w Banku Millennium, Banku BPH, BOŚ Banku, ING Banku N.V. Oddział w Warszawie, IBP Banku, Bud-Banku. Absolwent Politechniki Warszawskiej.

Czytaj też tekst prof. Pawłowicza Zastąpmy WIBOR realną stopą

Grzegorz Hansen

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Rekordowe zyski banków to tylko jedna strona medalu

Kategoria: Analizy
Na wynikach sektora w kolejnych kwartałach zaważą m.in. pomoc dla kredytobiorców i wzrost oprocentowania depozytów. Lista potencjalnych zagrożeń jest długa.
Rekordowe zyski banków to tylko jedna strona medalu