Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Działania potrzebne do ocalenia euro

Europa i europejskie rządy oraz instytucje potrzebują przede wszystkim zmiany mentalności, jeśli chcą uratować wspólny projekt monetarny, jakim jest euro – przekonuje Roderick J. Macdonald w książce „Eurocritical”.
Działania potrzebne do ocalenia euro

Okładka książki

„Kryzys euro można postrzegać na dwa sposoby: jako kryzys wartości waluty euro oraz jako kryzys systemu administracyjnego wspierającego tę walutę” – napisał w książce „Eurocritical. A Crisis of the Euro Currency” (Palgrave Macmillan, 2018) Roderick J. Macdonald, naukowiec z Université du Québec à Montréal z Wydziału Zarządzania i Technologii. Prezentuje on spojrzenie na wspólną walutę tym cenniejsze, że jest to spojrzenie zza oceanu.

Kilka dekad drogi do wspólnej waluty…

Macdonald na początku książki opisuje drogę do wspólnej waluty euro, która rozpoczęła się wraz z utworzeniem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej na mocy Traktatu Rzymskiego (wszedł w życie 1 stycznia 1958 r.). Potem było też m.in. utworzenie Europejskiego Systemu Walutowego w 1979 r. „Traktat o Unii Europejskiej z Maastricht z 7 lutego 1992 r., a także towarzyszące mu protokoły doprecyzowały tworzenie wspólnego rynku i wspólnej waluty, której koncept rodził się przez dekady. Zaczęto od zezwolenia na swobodny przepływ kapitału między państwami UE, a kraje członkowskie były zobowiązane do osiągnięcia pewnych kryteriów wydajności przed wprowadzeniem euro. Protokół w sprawie procedury nadmiernego deficytu stanowił, że nie może on być większy niż 3 proc. PKB, a dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB” – przypomina kanadyjski naukowiec. Protokół w sprawie kryteriów konwergencji określał z kolei stabilność cen. Traktat z Maastricht, oficjalnie Traktat o Unii Europejskiej – TUE (fr. Traité sur l’Union européenne, ang. Treaty on European Union) został zmieniony kilka razy: w 1997 r. (Traktat z Amsterdamu), w 2001 r. (Traktat z Nicei) i w 2009 r. (Traktat z Lizbony), ale kryteria deficytu i inflacji zostały zachowane.

Przewidywał on przede wszystkim wspólną walutę. Euro zostało wprowadzone na rynki finansowe 1 stycznia 1999 r., a data ta na zawsze zapisała się w historii Europy. Zastąpiło ono europejską jednostkę walutową ECU (ang. European Currency Unit). Na początku czeki podróżne i przelewy elektroniczne mogły być denominowane w nowej walucie. Fizyczne monety i banknoty zostały wprowadzone na rynek trzy lata później.

Zobacz również: 
Współpraca monetarna w krajach EWG

Macdonald podkreśla w tekście to, że nie wszyscy członkowie Unii Europejskiej używają euro (np. Szwecja), a niektórym początkowo przez lata nie udawało się spełnianie kryteriów z Maastricht (Grecja). Poznajemy także kilka zaskakujących i nieznanych powszechnie faktów, np. kilka małych krajów Starego Kontynentu oficjalnie używa waluty euro, nie będąc częścią strefy euro (Andora, Monako, San Marino, Watykan z uznanym prawem do emitowania ograniczonej liczby monet), Kosowo i Czarnogóra (bez formalnych umów – czyli tak naprawdę bezprawnie).

„Przyjęcie euro oznaczało, że kraje uczestniczące w strefie euro ograniczyły swoją suwerenność gospodarczą do polityki fiskalnej i przemysłowej: podatków i wydatków rządowych oraz planowania gospodarczego. W rzeczywistości nawet polityka fiskalna została nieco ograniczona przez kryteria nadmiernego deficytu i nadmiernego zadłużenia. […] W ten sposób ten europejski projekt zmniejszył krajową suwerenność gospodarczą i polityczną. Był on jednak postrzegany jako uznanie wspólnego dziedzictwa, a także jako mający potencjał do zwiększenia dobrobytu. Wprowadzenie euro było postrzegane jako kulminacja integracji gospodarczej” – zaznaczył Macdonald.

Naukowiec przyznaje również, że kraje przystępujące do strefy euro stają w obliczu daleko idącej utraty suwerenności monetarnej. Ich rządy pożyczają pieniądze poprzez emisję obligacji, ale oprocentowanie tych obligacji zależy od głównej stopy procentowej ustalanej przez Europejski Bank Centralny. „W teorii jest to nieistotne. W praktyce jest to problematyczne, ponieważ imperatywy ekonomiczne różnią się w zależności od gospodarki. Michael A. Kouparitsas (2001) odkrył, że niektóre regiony USA nie pasowały do imperatywów gospodarczych całości. W Kanadzie, zachodnia i francuska Kanada często czuła się pokrzywdzona przez politykę monetarną banku centralnego. To samo zdarzyło się w Europie, gdzie EBC był postrzegany jako faworyzujący jeden lub drugi naród, na przykład Niemcy i Francję, a nie Grecję i Włochy” – napisał Macdonald.

…a potem kilka lat eurokryzysu

Gdy autor książki pochyla się nad kryzysem, który kilkanaście lat temu dotknął euro, od razu stawia tezę, że wspólna waluta cierpi na rodzaj „grzechu pierworodnego” skazującego ją de facto na wielokrotne załamywanie się w zmiennych warunkach gospodarczych, gdyż wstrząsy mogą wpływać na strefę euro asymetrycznie. „Wydawać by się mogło, że światowy kryzys finansowy w różny sposób wpłynął na gospodarki krajów strefy euro, ale dogłębna analiza pokazuje, że był on nie tyle przyczyną kryzysów w różnych krajach, co okolicznością, która doprowadziła do wewnętrznych problemów. […] Jeśli cesarz nie ma ubrania, zimą będzie mu zimno” – stwierdził.

Jego zdaniem kryzys euro można postrzegać na dwa sposoby: jako kryzys wartości waluty euro oraz jako kryzys systemu administracyjnego wspierającego tę walutę. Jeśli chodzi o kryzys wartości, to kurs waluty do dolara bardzo mocno się wahał i spadał w latach 2009–2012. Kryzys administracyjny objawił się w tym, że pojawiły się perturbacje polityczne na skutek transferów funduszy pomocowych od państw najbogatszych do biedniejszych wewnątrz strefy euro.

Zobacz również: 
Euro zniszczy Unię Europejską?

„Istnieją trzy popularne wyjaśnienia tego kryzysu administracyjnego. Pierwszym z nich jest stare uprzedzenie, przetworzone na potrzeby kryzysu euro, według którego pewne kraje w Europie są skazane na mierne wyniki gospodarcze ze względu na swoją kulturę, albo dlatego, że znajdują się na południu, albo dlatego, że są katolickie. Tymczasem Irlandia i Hiszpania miały przed kryzysem dobre wskaźniki zadłużenia do PKB, a Grecja zajmuje drugie miejsce po Korei Południowej pod względem liczby przepracowanych godzin rocznie wśród krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Drugim częstym wyjaśnieniem jest to, że gospodarki niektórych państw po prostu nie są tak produktywne lub zaawansowane jak gospodarki innych krajów strefy euro. Trzecim wyjaśnieniem jest to, że sama europejska unia walutowa spowodowała kryzys, narzucając jednolitą politykę pieniężną gospodarkom, które miały różne polityki fiskalne oraz różne uwarunkowania społeczne, kulturowe i gospodarcze” – zwraca uwagę Macdonald.

Kanadyjczyk przypomina, że w literaturze poświęconej kryzysowi euro pojawiają się cztery narracje. Pierwsza mówi o zakorzenionej wadzie projektowej. Druga mówi o utracie możliwość dewaluacji walut przez kraje po przystąpieniu do strefy euro (brak możliwości rekompensaty braku konkurencyjności). Trzecia mówi o nadmiernym zadłużeniu rządów i gospodarstw domowych, a czwarta o odrzuceniu euro przez rynek. W opinii Macdonalda, najbardziej uprawniona jest ta pierwsza, a poprawa integracji finansowej w Eurostrefie pomogłaby ją wyeliminować.

W swojej książce dowodzi on również, że zrozumienie źródeł kryzysów w poszczególnych krajach strefy euro jest warunkiem wstępnym do zrozumienia wyzwań stojących przed euro. W tym celu bierze pod lupę kryzysy w Grecji, Irlandii, Hiszpanii i we Włoszech. Dla lepszego zrozumienia poszczególnych kryzysów, sięga dość głęboko w historię finansową tych krajów, próbuje też tworzyć modele dynamik poszczególnych kryzysów.

Macdonald stawia tezę, że większa integracja finansowa jest niezbędna do wsparcia europejskiej unii walutowej, bo zwiększy efektywność zarządzania kryzysowego. Podkreśla, że konieczne jest opracowanie odpowiednich warunków korzystania z funduszy pomocowych, by nie wpadały one do „czarnej dziury”. „Jest to konieczne, aby jakakolwiek integracja finansowa była skuteczna. Jest to również warunek wstępny, aby integracja finansowa była sprawiedliwa i politycznie akceptowalna” – zaznaczył w tekście autor.

Kto najbardziej ciąży eurostrefie

Niezwykle interesująca jest analiza, w której zaprezentował podobieństwa i różnice między przypadkami Grecji i Włoch, a także Irlandii i Hiszpanii. W Italii i Helladzie kryzys był pokłosiem niewłaściwego zarządzania gospodarką przez rząd, zbyt wielkich ciężarów socjalnych, które nadmiernie obciążały możliwości finansowe gospodarki. Różnica jest taka, że na Półwyspie Apenińskim konfrontacja polityczna była bardziej intensywna, co doprowadziło do dalszego podporządkowania spółek skarbu państwa interesom politycznym.

Z kolei, jeśli chodzi o porównanie między Irlandią a Hiszpanią, to oba kraje były w dobrej kondycji gospodarczej przed kryzysem, a kłopot wziął się z boomu i bańki na rynku nieruchomości. „W obu przypadkach kluczowym problemem było nadmierne zaangażowanie instytucji finansowych w projekty deweloperskie, które następnie stały się niewypłacalne. W obu przypadkach relatywnie niewielka liczba osób była w stanie doprowadzić cały kraj na skraj katastrofy. Bankierzy zachowywali się nieprofesjonalnie w obu krajach. Niejasność przepisów, według których działały tzw. cajas de ahorro stworzyła okazję do tego, by osobisty interes polityków i bankierów wziął górę nad prawdziwą misją tych instytucji” – przypomniał Macdonald.

Zobacz również: 
Waluta Rezerwowa w 2050 r. – dolar, bitcoin czy nowy gracz

Kryzys był jednak znacznie poważniejszy w Irlandii niż w Hiszpanii” – podkreślił autor „Eurocritical”. Irlandia, Włochy i Hiszpania musiały ratować banki, ale Irlandia wydała na ten cel 43 mld euro netto (prawie 15 proc. PKB), a Hiszpania – 38 mld euro netto (około 2,6 proc. PKB). „Włochy nadal są w trakcie ratowania swoich banków i nie można łatwo uzyskać całkowitych danych liczbowych” – napisał w 2018 r. Macdonald i do dziś niewiele się w tej materii zmieniło.

W jego opinii, to kryzys we Włoszech stanowi najtrudniejszą lekcję dla Europy i wielkie wyzwanie w kontekście dalszego istnienia strefy euro. „Kryzys ten był mniej dotkliwy niż np. w Hiszpanii, ale jego przyczyny leżą głębiej i stanowi większe wyzwanie dla euro. Włochy już przed kryzysem finansowym miały problem z zadłużeniem, a słabość gospodarki bierze się m.in. z błędnej polityki rządowej. […] Jakie dokładnie dostosowania fiskalne są konieczne, aby podnieść gospodarkę Włoch z kolan? Komisja Europejska wydaje się mieć trudności z egzekwowaniem reform od rządu w Rzymie” – wskazał Macdonald. „Również Grecja stanowi wyzwanie dla projektu euro. Biznes jest tam dławiony od dekad. Wydatki rządowe stanowią ogromną część PKB. […] Gospodarka Grecji musi stać się na tyle silna, by pozwolić na opodatkowanie równe wydatkom. Musi stać się wystarczająco silna, by finansować inwestycje z oszczędności. Drogą do tego jest liberalizacja: Grecja musi ograniczyć regulację rynków oraz zmniejszyć obciążenia administracyjne dla biznesu. Komisja Europejska zaczęła tego wymagać. Powinno to pomóc Grecji w budowaniu lepiej prosperującej gospodarki” – dodał.

Zdaniem autora publikacji, kryzysów państw strefy euro można było uniknąć. Grecka klasa polityczna mogła nadać priorytet bogactwu narodu. Duże irlandzkie banki mogły oprzeć się pokusie ryzykanctwa. Zarządy cajas de ahorro mogły być bardziej odpowiedzialne. Rząd Włoch mógł podjąć próbę uzdrowienia gospodarki znacznie wcześniej. Europa i europejskie rządy oraz instytucje potrzebują przede wszystkim zmiany mentalności, jeśli chcą uratować wspólny projekt monetarny, jakim jest euro – podsumowuje Macdonald.

Książka „Eurocritical” to kawał porządnej analizy. Wydaje się jednak, że zbyt mały nacisk został położony na problemy administracyjno-strukturalne i w zakresie etyki zarządzania czy etyki politycznej, a zbyt mało został wyeksponowany fakt, iż euro to de facto projekt polityczny, a nie ekonomiczny. Macdonald jakby schował w tle fakt, że euro miało być w zamyśle twórców narzędziem do integracji europejskiej, a nie było jej owocem – i stąd biorą się również problemy wspólnej waluty. „Eurocritical” to mimo wszystko pozycja godna polecenia, do przeczytania w pakiecie z „Euro” Josepha Stiglitza, „Eurotragedią” Ashoki Mody’ego oraz „Paradoksem euro” Stefana Kawalca i Ernesta Pytlarczyka.

 

Okładka książki

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Metamorfozy systemów walutowych XX wieku

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pierwsze srebrne monety z wizerunkiem władcy pojawiły się w VII w. przed naszą erą na terenie skolonizowanej przez Greków Lidii, Rzym wprowadził je w IV w. przed Chrystusem, Kartagina sto lat później. Wraz z upływem czasu monety stały się nieodłącznym składnikiem cywilizacji europejskiej, przy czym zmieniały swoją wartość, siłę nabywczą i formę. Względna stabilność cechowała natomiast systemy pieniężne.
Metamorfozy systemów walutowych XX wieku

Gospodarki wschodzące nie zagrożą międzynarodowej dominacji dolara

Kategoria: Trendy gospodarcze
Utrzymująca się pozycja dolara amerykańskiego jako dominującej waluty międzynarodowej od lat jest przedmiotem krytyki ze strony gospodarek wschodzących, których udział w światowym PKB i handlu systematycznie wzrastał.
Gospodarki wschodzące nie zagrożą międzynarodowej dominacji dolara

Rola cyfrowego euro w płatnościach detalicznych

Kategoria: Trendy gospodarcze
Współczesną rzeczywistość charakteryzuje szybki postęp. Dynamiczny rozwój technologii informatycznych i cyfryzacja gospodarki wymuszają zmiany także w funkcjonowaniu systemu płatniczego i w samych płatnościach. Zjawisko to ma zasięg globalny. Dotyczy również strefy euro. W dyskusji publicznej pada pytanie, czy po 25 latach od wprowadzenia banknotów i monet euro nadszedł już czas na równoległe wprowadzenie przez Eurosystem (tj. Europejski Bank Centralny i 20 banków centralnych państw strefy euro) cyfrowego odzwierciedlenia gotówki?
Rola cyfrowego euro w płatnościach detalicznych