Autor: Kai Carstensen

ifo Institut für Wirtschsftsforschung w Monachium

Cudu gospodarczego w 2010 r. w Niemczech nie będzie

Rząd Angeli Merkel powinien pokazać, w jaki sposób chce poradzić sobie z konsolidacją budżetu, która będzie nieodzowna po przezwyciężeniu kryzysu. I rosnącym bezrobociem. W Niemczech największe przemiany zajdą prawdopodobnie w publicznych bankach regionalnych (Landesbanken). Zawęży się ich pole działalności i znowu bardziej poświęcą się swoim podstawowym zadaniom, czyli wspieraniu gospodarki landowej.

Rok 2009 nie tylko w niemieckiej gospodarce był rokiem walki z kryzysem. Czy działania antykryzysowe rządu Angeli Merkel były skuteczne? W jakim stopniu decyzje instytucji europejskich, przede wszystkim Europejskiego Banku Centralnego (EBC) pomogły Niemcom wyjść z kryzysu?

EBC – podobnie jak inne banki centralne – obniżył stopy procentowe i zasilił gotówką banki komercyjne, by rozkręcić koniunkturę na rynkach międzybankowych. Rząd federalny wsparł banki, które znalazły się w kłopotach, zarówno poprzez poręczenia jak i zastrzyki kapitałowe, oraz zwiększył gwarancje dla depozytów osób prywatnych. Dzięki temu udało się uchronić Niemcy przed grożącym upadkiem systemu bankowego. Jednak problem potencjalnego niedokapitalizowania sektora bankowego nie został przez rząd federalny rozwiązany w sposób zadowalający – niebezpieczeństwo braku środków na kredyty nadal istnieje.

Poza tym rząd federalny zdecydował w roku 2009 o znacznych działaniach (finansowanych z kredytów) na rzecz wsparcia koniunktury. Dzięki dwóm pakietom  antykryzysowym oraz innym środkom, które częściowo zostały uchwalone już na jesieni 2008 r., impuls w polityce finansowej mierzony udziałem w PKB wynosi w roku 2009 1,4 proc. i będzie wynosił 1,8 proc. w roku następnym. Programy wspierające koniunkturę zawierają wiele środków (np. projekty inwestycyjne w budownictwie publicznym), które średnioterminowo wzmocnią rozwój gospodarki.

Były jednak również działania, które tylko krótkoterminowo stymulowały konsumpcję. Mam tu na myśli np. premię za złomowanie starszych aut w wysokości 2500 euro. Wprawdzie zwiększyło to produkcję samochodów w 2009 r., jednak w 2010 r. popyt znacznie spadnie, co będzie oznaczało nawet zahamowanie rozwoju produkcji.

Czy konieczne są kolejne wydatki publiczne?

W 2010 r. będą realizowane programy rządu federalnego na rzecz rozwoju koniunktury. Mają one szczególnie stymulować branżę budowlaną, która cierpi z powodu zmniejszenia zamówień na rynku komercyjnym. Poza tym poprzez obniżkę podatków zostaną odciążone budżety gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Dlatego dalsze działania nie są już konieczne. Rządzący powinni raczej pokazać, w jaki sposób chcą sobie poradzić z konsolidacją budżetu, która będzie nieodzowna po przezwyciężeniu kryzysu.


Czy kryzys już minął? Z różnych stron płyną sprzeczne sygnały. Jakie branże najszybciej znowu zaczną się rozwijać, a które będą nadal cierpieć?


Wygląda na to, że branże nastawione na eksport, takie jak budowa maszyn czy przemysł samochodowy, najdłużej będą cierpieć z powodu skutków kryzysu. Także w nowym roku będziemy mieć do czynienia z niepełnym wykorzystaniem mocy produkcyjnych oraz zmniejszeniem zatrudnienia. Natomiast w niektórych sektorach usług, szczególnie zdrowotnych, zatrudnienie zwiększało się już podczas recesji. W tej dziedzinie w nowym roku powinno być dobrze, chociaż presja do oszczędności będzie istniała także w firmach działających w tym sektorze.

Wspomniał Pan o trwającym nadal kryzysie w systemie bankowym.  Jak kryzys finansowy i gospodarczy zmieni ten sektor?

W Niemczech największe przemiany zajdą prawdopodobnie w publicznych bankach regionalnych (Landesbanken). Z jednej strony zawęży się ich pole działalności i znowu bardziej poświęcą się swoim podstawowym zadaniom, czyli wspieraniu gospodarki landowej. Z drugiej strony zapewne nastąpi dalsza koncentracja i dojdzie do fuzji niektórych landesbanków.

Jak zatem wyglądają ekonomiczne perspektywy na rok 2010?

Sytuacja gospodarki niemieckiej w 2010 r. pozostanie labilna i nie nastąpi rozwój wynikający z własnych sił. Dynamika eksportu będzie przeciętna, ponieważ koniunktura w głównych państwach odbierających towary z Niemiec znacząco się nie poprawi.

Ze względu na pozostające na niskim poziomie wykorzystanie środków produkcji tylko nieznacznie wzrosną inwestycje w wyposażenie przedsiębiorstw. Tym bardziej, że przeszkody kredytowe dla nowych inwestycji i miejsc pracy nadal pozostają wysokie.

W przypadku publicznych inwestycji budowlanych odczuwalne nadal będą efekty rządowych programów antykryzysowych. Jednak wyniki budownictwa komercyjnego, do tej pory odpornego na dekoniunkturę, będą wyraźnie ujemne.

Przychody obywateli i prywatna konsumpcja otrzymają na początku 2010 r. dodatkowe impulsy w wyniku ustawy o przyspieszeniu wzrostu gospodarczego i już uchwalonych odciążeń podatkowych. Jednak później dynamika nie będzie już duża. Średnioroczny realny wzrost PKB w 2010 r. wyniesie 1,7 proc. Jednak dla rynku pracy nie znaczy to nic dobrego.

Zanotowany w 2009 r. spadek liczby miejsc pracy był w porównaniu do załamania produkcji naprawdę niewielki. Związane to było również z tym, że więcej osób pracowało w ramach skróconego czasu pracy; znacząco zmniejszyła się liczba nadgodzin oraz zmniejszył się tygodniowy czas pracy. Poza tym zwiększyło się zatrudnienie  na niepełnym etacie, a równocześnie redukowano liczbę stanowisk pełnoetatowych.

W 2010 r. prawdopodobnie zatrudnienie zostanie dopasowane do niższego poziomu produkcji. Liczba pracujących w ramach skróconego czasu pracy będzie mniejsza, natomiast bezrobocie się zwiększy. W roku 2010 przeciętna liczba pracujących krajowców zmniejszy się o 350 tysięcy, zaś liczba bezrobotnych zwiększy o 180 tysięcy – do poziomu 3,6 miliona.

rozmawiał Andrzej Godlewski


Tagi