Getty Images
Pandemiczne załamanie wynikające z zamknięcia kraju w Australii nie było głębokie. W 2020 r. gospodarka skurczyła się wg danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego tylko o 1,8 proc. w porównaniu ze średnim spadkiem o 4,2 proc. w przypadku wszystkich krajów OECD. Już w 2021 r. odbicie było mocne, bo gospodarka urosła o 5,2 proc., a więc znacznie lepiej niż inne kraje organizacji zrzeszającej najbardziej rozwinięte kraje świata. Od tamtego czasu jednak z roku na rok dynamika wzrostu spowalnia. W 2022 r. wyniosła 3,7 proc., a w 2023 r. – zaledwie 1,5 proc., przy czym w ostatnim jego kwartale wzrost wyniósł zaledwie 0,2 proc. Przewidywana stopa wzrostu PKB w 2024 r. to 1,7 proce. Wiele więc wskazuje na to, że Australia wraca do niskiego, pełzającego wzrostu gospodarczego z lat 2013–2019, które jeden z czołowych ekonomistów kraju – Ross Garnaut – określił jako „pieskie lata”. To potwierdzenie wniosków rządowego raportu (Intergenerational Report 2023: Australia’s future to 2063), który wskazuje, że wzrost gospodarczy do 2063 r. będzie średniorocznie o około 1 pkt proc. niższy niż w poprzednich czterech dekadach, co charakteryzuje większość gospodarek rozwiniętych.
Motory wzrostu i inflacja
W 2023 r. czynnikami wzrostu PKB według banku centralnego Australii (RBA) były przede wszystkim inwestycje publiczne i te poza sektorem wydobywczym oraz eksport. Dynamika popytu konsumpcyjnego po pandemicznym załamaniu (spadek o 5,8 proc.) nie przekroczyła w 2023 r. 1 proc. i pozostanie podobna w 2024 r. Inwestycje mieszkaniowe natomiast od dwóch lata spadają i nie zanotują istotnego odbicia także w 2024 r. Wobec tych danych stopę bezrobocia – 3,7 proc. – można uznać za niską, choć w 2024 r. może wzrosnąć do poziomu powyżej 4 proc.
Stopa inflacji CPI (ceny konsumpcyjne) wg danych Australijskiego Urzędu Statystycznego na koniec kwietnia, licząc rok do roku, wyniosła 3,6 proc., osiągając najwyższy poziom od pięciu miesięcy. Inflacja bazowa była jeszcze wyższa, wynosząc 4,1 proc. Od maja 2022 r. RBA podniósł stopy procentowe aż o 425 punktów bazowych i nie wykluczył kolejnej podwyżki ze względu na utrzymującą się wysoką presję na ceny usług. Obecna oficjalna stopa procentowa wynosi 4,35 proc. wobec 0,0 proc. w kwietniu 2022 r. Następne posiedzenie Zarządu RBA odbędzie się drugiej połowie czerwca, ekonomiści jednak oczekują obniżki stóp dopiero we wrześniu.
Zobacz również:
Czy warto się uczyć? O opłacalności inwestycji w edukację
Inflacja, która osiągnęła apogeum na poziomie bliskim 8 proc. w grudniu 2022 r. i relatywnie wysokie stopy procentowe sprawiły, że płace realne spadały, ponieważ wyższe ceny przewyższały wzrost płac nominalnych. Trend ten w ostatnich miesiącach jednak się odwraca i może się utrwalić, jak zapowiadane na ten rok przez premiera A. Albanese obniżki podatków (z 19 do 16 proc.) dla najniższej grupy dochodowej się zmaterializują. Rosnące oprocentowanie kredytów hipotecznych natomiast ciągle przekłada się na rekordowy udział dochodów gospodarstw domowych w wyższych podatkach i obsłudze zadłużenia kraju. Na koniec 2023 r. wskaźnik ten bliski był 260 proc. To jednak sporo niżej niż u szczytu pandemii w pierwszym kwartale 2021 r.
Skutki wysokich stóp
Najboleśniej obecną sytuację gospodarczą odczuwają pracujące młode osoby, których wydatki spadły w I kwartale 2024 r. o 3,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2023 r. A najbardziej ograniczyły one – o 10 proc. – koszty zakupów sprzętu gospodarstwa domowego i podróży. To w dużej mierze pochodna istotnie wyższych stóp procentowych i związanych z tym wyższych rat kredytów hipotecznych. Badania Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) wskazują, że australijskie gospodarstwa domowe są bardziej wrażliwe na zmiany stóp procentowych niż klienci w większości krajów OECD ze względu na dominację rynkową kredytów hipotecznych o zmiennym oprocentowaniu w systemie bankowym na Antypodach. Stanowią one aż 80 proc. wartości portfela kredytowego. Nabywcy domów i mieszkań są więc w Australii bardziej zadłużeni, a ceny na rynku nieruchomości są relatywnie wyższe niż w krajach o stałej stopie procentowej odnośnie do kredytów hipotecznych. W przypadku państw o zmiennym oprocentowaniu (także w Japonii, Chile, RPA i w Polsce) – twierdzą badacze IMF – występują silniejsze kanały transmisji polityki pieniężnej w zakresie budownictwa mieszkaniowego. Wpływa to na możliwości i decyzje gospodarstw domowych. Według szacunków IMF wzrost stóp procentowych o 100 punktów bazowych powodował w ostatnich dwóch latach spadek konsumpcji o pół punktu procentowego. W Australii, jak w wielu innych krajach, nie wpływało to jednak na ceny nieruchomości, które rosły mimo zaostrzania polityki pieniężnej przez bank centralny. Dodatkowym czynnikiem wzmacniającym to zjawisko był rekordowy poziom imigracji. W poprzednim roku podatkowym (od lipca 2022 r. do czerwca 2023 r.) jej kwota netto wyniosła według Australijskiego Urzędu Statystycznego (ABS) aż 518 tys. osób. W kolejnym roku według założeń rządowych kwoty migracji mają być niższe. Polityka wizowa powoduje, że na pobyt w kraju mogą liczyć osoby poszukiwane na rynku pracy. To sprawia, że migranci mają średnio wyższy poziom wykształcenia niż rodowici Australijczycy. Ich stosunkowo duża liczba jest dodatkowym czynnikiem wzrostu cen nieruchomości.
Kluczowe surowce
Dla gospodarki i eksportu kluczowe znacznie ma wywóz surowców. Całkowita wartość eksportu wyniosła w 2022 r. 430 mld dol. i była o ponad 25 proc. wyższa niż rok wcześniej, gdy osiągnęła dynamikę zaledwie 7,5 proc. Australia bowiem stała się beneficjentem wojny w Ukrainie. Dotyczyło to przede wszystkim węgla. Przychody z jego eksportu wzrosły o 73 mld dol., czyli 186 proc. w latach 2021–2022. Z tej kwoty nawet połowę można bezpośrednio przypisać wzrostowi cen po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Spadek cen surowców w 2023 r. przełożył się jednak na zmniejszenie znaczenia paliw stałych (węgiel) i płynnych (ropa, gaz) w wywozie. W 2023 r. stanowiły one odpowiednio 18,3 i 15,8 proc. wartości eksportu. Ruda żelaza z udziałem 24 proc. była jednak pozycją numer jeden wywozu. Złoto odpowiadało za 5 proc. jego wartości, a zboża – za 2,5 proc. Ogółem wartość eksportu towarów w 2023 r. skurczyła się o 10 proc., a kluczowymi odbiorcami australijskich dóbr odpowiadającymi za prawie 63 proc. wartości wywozu były: Chiny, Japonia, Korea Południowa, Indie i USA. Po stronie importu także te państwa bez Indii, ale za to z Singapurem, generują prawie połowę przywozu Australii.
Zobacz również:
Walka o metale ziem rzadkich
Mimo, że Australia posiada trzecie co do wielkości zasoby węgla na świecie, stanowiące około 14,3 proc. jego globalnych zasobów, po USA (21,7 proc.) i Rosji (15,4 proc.) jego znaczenie gospodarcze będzie spadać, choć w mniejszym stopniu dotyczyć może to eksportu. Firma analityczna GlobalData spodziewa się stałego spadku zużycia węgla w Australii na poziomie 6 proc. średniorocznie do nieco ponad 60 mln ton w 2030 r. Spadek ten można przypisać ambitnym celom w zakresie redukcji emisji CO2, sprzeciwowi grup i społeczności zajmujących się ochroną środowiska oraz zamknięciu starszych, mniej wydajnych elektrowni węglowych.
Ambitne cele klimatyczne
Energia odnawialna stanowiła blisko 40 proc. całkowitej produkcji energii w Australii w 2023 r., co oznaczało prawie 10 proc. wzrost w stosunku do poprzedniego roku. To pokazuje szybkie tempo transformacji energetycznej w kraju, tak silnie uzależnionym od węgla. Jeszcze w 2017 r. źródła odnawialne stanowiły zaledwie 17 proc. miksu energetycznego. Łączna moc dodana dużych i małych odnawialnych źródeł energii osiągnęła w 2023 r. około 5,9 GW, co stanowiło wartość niemal przewyższającą rekord z 2021 r., wynoszący 6,3 GW. Projekty użyteczności publicznej odpowiadały za 1,9 GW energii, obejmując wielkoskalowe inwestycje fotowoltaiczne oraz blisko 1 GW mocy wiatrowych. Pozostała podaż mocy pochodziła z paneli montowanych na budynkach.
Za rekordowy pod względem inwestycji w magazyny energii można też uznać 2023 r. W drugim kwartale inwestycje w duże akumulatory po raz pierwszy przekroczyły granicę miliarda dolarów, a w IV kwartale rekord ten został pobity. Do końca 2023 r. łączne inwestycje w wielkogabarytowe magazyny opiewały na 4,9 mld dol., co oznacza 158 proc. wzrost w stosunku do 2022 r., a łączna nowa moc projektów wielkoskalowych magazynów równa była blisko 4 GW. Niestety w 2023 r. wystąpił istotny spadek nowych zobowiązań finansowych deklarowanych przez inwestorów. To skutek złożonego krajobrazu inwestycyjnego wynikającego z ograniczonych możliwości sieci przesyłowych, różnic w procesach planistycznych w australijskich stanach powiązanych z oceną wpływu na środowisko, a także wzrostu kosztów sprzętu i pracy.
Zobacz również:
Wiatr powieje mocniej
Cele australijskiej transformacji energetycznej pozostają jednak bardzo ambitne, a zielone źródła mocy w 2030 r. mają zapewniać aż 82 proc. podaży energii. Jednocześnie prawne zobowiązania państwa nakładają na Australię obowiązek ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 43 proc. (w porównaniu z poziomem z 2005 r.) do 2030 r. i osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 r. Energia odnawialna pozostaje najtańszym źródłem energii na Antypodach, mimo, że odkrywkowe kopalnie węgla sprawiają, że jest on tańszy niż w większości światowych geografii. Wygrywa ona także z energią atomową z reaktorów SMR, gdyż koszty inwestycji w nie w ostatnich latach znacznie wzrosły. Największą presję na obniżenie cen energii wywierają źródła solarne, a w 2023 r. za sprawą wzrostu ich liczby odnotowano aż 71 proc. spadek cen hurtowych energii.
Plany cyfryzacji
Istotnym elementem transformacji gospodarki Antypodów są cele odnoszące się do gospodarki cyfrowej. Według zamierzeń rządu do 2030 r. kraj ma się znaleźć w gronie 10 najlepszych gospodarek i społeczeństw cyfrowych świata. Potencjalne korzyści ekonomiczne z realizacji takiej strategii szacowane są do końca dekady na aż 315 mld dol. W związku z tym w latach 2022–2025 ma powstać ćwierć miliona nowych miejsc pracy, a rząd australijski kieruje inwestycje w najnowocześniejsze technologie, które mają napędzać efektywność i dobrobyt, współpracując w tym zakresie z sektorem prywatnym. Strategia zakłada osiągnięcie czterech celów:
- zwiększenie produktywności i konkurencyjności biznesu poprzez wykorzystanie technologii cyfrowych i innowacyjnych praktyk biznesowych;
- zbudowanie światowej klasy infrastruktury cyfrowej dzięki szybkiemu internetowi i technologiom cyfrowym nowej generacji (w tym sztucznej inteligencji);
- podniesienie kwalifikacji siły roboczej poprzez inwestowanie w programy edukacyjne i szkoleniowe skupiające się na umiejętnościach cyfrowych;
- wspieranie inwestycji w badania i rozwój, promowanie współpracy między firmami, uniwersytetami i agendami rządowymi.
W budżecie federalnym na lata 2023–2024 przeznaczono na rozwój możliwości cyfrowych kraju 3,7 mld dol. australijskich. Wyzwaniem jest liczba osób pozostających offline. Pod koniec 2023 r. było ich niemal 1,5 mln. Dwie trzecie obywateli deklaruje jednak chęć podnoszenia swoich umiejętności cyfrowych. Biorąc pod uwagę, że australijskie małe i średnie przedsiębiorstwa stanowią 98 proc. wszystkich firm w kraju, wydaje się, że pomoc rządowa w ich transformacji cyfrowej może być niezbędnym przedsięwzięciem. Tym bardziej, że 78 proc. badanych dyrektorów generalnych firm twierdzi, że dostępność kluczowych umiejętności stanowi największe zagrożenie dla wzrostu ich przedsiębiorstw.
Australia ma dobrze rozwinięty ekosystem młodych firm technologicznych. Może pochwalić się dziewięcioma startupami o statusie jednorożca, czyli wycenianymi powyżej miliarda dolarów. A do najbardziej znanych startupów należy: Canva, firma oferująca rozpowszechnione w edukacji narzędzia do projektowania, wyceniana w 2023 r. na 26 mld dol., Airwallex (5,5 mld) – platforma fintech obejmująca międzynarodową sieć płatności, globalną platformę finansowania handlu aktywami i walutami cyfrowymi. Do niedawna największą firmą technologiczną Australii był AfterPay, oferujący rozwiązania z zakresu BNPL (kup teraz zapłać później), jednak został przejęty przez amerykańskiego giganta płatności Square za 29 mld dol.
Szanse i ograniczenia
Aby w pełni wykorzystać swoje możliwości, australijskie startupy będą musiały stawić czoła wielu wyzwaniom. Należą do nich: brak dostępu do kapitału na późnym etapie rozwoju, niedobór talentów międzynarodowych, zwiększenie skali działalności czy wreszcie istniejące zapisy prawne, które utrudniają konkurencję oraz hamują przedsiębiorczość w całej gospodarce. Rząd chce, aby sektor technologiczny wnosił 164 mld dol. rocznie do PKB Australii, a liczba osób zatrudnionych w nim wzrosła do 1,2 mln do 2030 r. To może być trudne z uwagi na spadającą konkurencyjność państwa. Co prawda w międzynarodowym rankingu konkurencyjności IMD w 2023 r. Australia zajęła spośród 64 ocenianych państw 19. miejsce, to jednak była to pozycja tylko o trzy oczka wyższa od historycznie najniższego poziomu z 2021 r. Pesymistyczniej wyglądają wnioski z analizy australijskiego Instytutu Spraw Publicznych, które mówią o historycznym spadku odporności gospodarki. W tym rankingu w 2004 r. kraj został sklasyfikowany na pierwszym miejscu na świecie, w zeszłym roku spadł na 20. pozycję. W dłuższym terminie wdrażane inicjatywy z zakresu digitalizacji i zielonej transformacji mogą przynieść pozytywne zmiany, jeśli przełożą się na wzrost produktywności w kluczowych sektorach australijskiej gospodarki.