Autor: Ewa Cieślik

dr hab. Ewa Cieślik, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, ekonomistka

Gra o miliardy, czyli o tym jak chińska giełda może przekonać inwestorów

W ciągu ostatnich trzech lat z chińskiej giełdy wyparowało 6 bln dol., co stanowi około 9-krotność polskiego PKB. Jeszcze w lutym główne indeksy notowały dotkliwe spadki. Po wydaniu w kwietniu przez Pekin wytycznych dotyczących rozwoju rynku kapitałowego pojawiły się oznaki odbicia. Istnieje jednak sporo wątpliwości, czy proponowane zmiany przekonały inwestorów.
Gra o miliardy, czyli o tym jak chińska giełda może przekonać inwestorów

Przyczyn kiepskiej kondycji chińskiej giełdy w ostatnich latach należało szukać w braku wiary inwestorów w skuteczność polityki Pekinu, mającej ożywić gospodarkę oraz wielu niedoskonałościach rynku kapitałowego. Niższe wskaźniki wzrostu, niedostatecznie ekspansywne polityki monetarna i fiskalna, niepewny los rynku nieruchomości czy Big Techów skutecznie zniechęcały do inwestowania. Do spadków przyczyniły się też ograniczone ekspozycje amerykańskich inwestorów, obawiających się zaostrzania konfliktu między USA a Chinami.

Dealogic oszacowało, że do 9 kwietnia 2024 r. chińskie spółki zebrały tylko 6,4 mld dol. w IPO i kolejnych ofertach, co jest najniższym poziomem w historii. Pozyskiwanie funduszy za granicą, w tym w Hongkongu, wyniosło w tym okresie zaledwie 1,6 mld dol., co jest najgorszym wynikiem od 2003 r. Wartość transakcji fuzji i przejęć wyniosła 2,5 mld dol. i była najniższa od 2005 r. Ponadto wiele IPO akcji klasy A pochodziła od spółek niskiej jakości. Zdarzały się przypadki nieuczciwych notowań, manipulacji, korupcji i luźnego nadzoru nad pośrednikami. Ostatnie lata zapisały się pod znakiem spadków na rynkach akcji. Sprawiło to, że inwestorzy zaczęli rozważać parkiety w Korei Południowej, Indiach, Tajwanie czy krajach ASEAN, a ostatnio nawet w Japonii.

Zobacz również:
Widmo drugiej wojny handlowej między USA a Chinami

Chińczycy swoje niezadowolenie z kondycji giełdy wyrażają w mediach społecznościowych, gdzie wiele osób wzywało organy regulacyjne do podjęcia skutecznych środków w celu powstrzymania spadków. Nawet influencerzy, którzy zwykle popierają działania Pekinu, apelowali do rządu, aby zaczął chronić drobnych inwestorów. Otwarte wyrażanie niezadowolenia to oznaka, że po zapaści w sektorze nieruchomości (ceny nowych mieszkań stale spadają od 12 miesięcy), giełda może być jedyną opcją lokowania kapitału dla przeciętnego Chińczyka.

Co się zmienia?

Pekin, przekształcając rynek kapitałowy, przygląda się ostatnio Japonii. Dotąd tokijska giełda była mało wydajna, głównie ze względu na gromadzenie przez korporacje gotówki, której rentowność oscylowała wokół zera. Zarządy firm zdominowane przez rodziny, inwestowały krzyżowo w różne spółki. Niespokrewnieni akcjonariusze pozostawali mało ważni. To się jednak zmienia. Regulatorzy zmusili korporacje do zwiększania częstotliwości płacenia dywidend. Spadła nawet korelacja między wyceną akcji a kursem jena, co może wskazywać, że gospodarka japońska przestaje być kojarzona głównie z eksportem.

Opierając się częściowo na modelu japońskim, chińska Rada Państwa wydała w kwietniu dyrektywę o reformach rynku kapitałowego. Wcześniej podobne wytyczne wydano w latach 2004 i 2014. Po dwóch poprzednich reformach obserwowano zwyżki na giełdzie. Kontekstem reform z 2004 r. było rozwiązanie problemów spowodowanych akcjami niehandlowymi, czyli kwestią specyficzną dla Chin. Dekadę później wprowadzono politykę zmierzającą do rozszerzenia i otwarcia rynku. Dzięki tym zmianom zagraniczni inwestorzy częściej nabywali papiery wartościowe w Chinach, a akcje klasy A zostały włączone do indeksu MSCI Emerging Markets Index. Kwietniowe wytyczne pojawiły się w kontekście spadków na giełdach w Chinach Kontynentalnych i Hongkongu. Ta runda polityki ma na celu wzmocnienie ochrony inwestorów i zwiększenie stabilności rynku, który, zdaniem Pekinu, przechodzi w fazę „rozwoju wysokiej jakości” (ma zostać osiągnięta do 2050 r.).

Dokument podkreśla potrzebę poprawy systemu emisji i notowań, co ma zapobiegać nielegalnym działaniom. Zapowiedziano wzmocnienie nadzoru nad ujawnianiem informacji i ładem korporacyjnym. Nowe przepisy wymuszą częstsze wypłaty dywidend. Wytyczne podnoszą kryteria wejścia na parkiety. Spowoduje to prawdopodobnie dalszy spadek liczby IPO, ale podniesie też ich jakość. Dyrektywa wzywa do lepszego monitorowania transakcji o wysokiej częstotliwości i handlu algorytmicznego w celu zwiększenia stabilności rynku oraz nakładania kar za nielegalne działania, takie jak manipulacje i złośliwa krótka sprzedaż. Istnieje też plan wzmocnienia projektu Stock Connect, który umożliwia inwestorom z Chin Kontynentalnych kupowanie akcji notowanych w Hongkongu i odwrotnie. Działanie to ma na celu uchronić Hongkong przed marginalizacją, gdyż parkiet coraz częściej przegrywa z indyjskim czy japońskim. Ostatnio w ramach porozumienia zezwolono na obrót ETFs. Zapowiedziano też głębokie zmiany w chińskich odpowiednikach Nasdaq – ChiNext przy giełdzie w Shenzhen i STAR Market przy parkiecie szanghajskim.

Demografia nie sprzyja

Jednym z zagrożeń dla chińskiego rynku kapitałowego jest demografia. Szacuje się, że parkiet tworzy ponad 220 mln inwestorów indywidualnych, co stanowi 99 proc. bazy. Na Zachodzie dominują profesjonalni inwestorzy instytucjonalni. W Chinach natomiast parkiet tworzą zwykli obywatele, często z niewielką wiedzą o funkcjonowaniu rynku.

Patrząc na tę strukturę, to w działaniu chińskiego rynku może mieć zastosowanie teoria cyklu życia opracowana przez Modiglianiego i Ando w latach 60. XX w. Jest ona zbliżona do koncepcji dochodu permanentnego Friedmana. Zgodnie z tą teorią, gospodarstwa będą utrzymywać konsumpcję na względnie stałym poziomie. Zmieniać się będzie natomiast poziom oszczędności, w zależności od tego, na jakim etapie życia są członkowie gospodarstwa. Oszczędności będą zatem dodatnie w przypadku osób pracujących, a ujemne – w przypadku emerytów. Teoria zakłada, że racjonalni konsumenci planują swoje budżety domowe tak, aby wydatki nie przewyższały oszczędności. W ten sposób konsumpcja gospodarstw zależy od całkowitego dochodu i zgromadzonego majątku.

Zobacz również:
Chiny na zakręcie

Łącząc tę teorię z rynkiem kapitałowym, można zauważyć, że kiedy najliczniejsze pokolenie w społeczeństwie osiąga wiek średni, to napędza rynki, kupując akcje, nieruchomości i obligacje, aby w ten sposób zabezpieczyć swój byt na okres emerytury. Konsumpcja towarów i usług przez tę grupę napędza jednocześnie koniunkturę. Wejście tego pokolenia w wiek podeszły oznacza spadek popytu na produkty oszczędnościowe i konsumpcyjne. Jeżeli struktura populacji jest w miarę stała, demografia nie będzie znacząco oddziaływać na rynek kapitałowy, natomiast jeżeli pojawią się wyże, to rynek z pewnością je odczuje. Chiny doświadczyły dotąd trzech wyżów demograficznych w latach 1950–1957, 1962–1971 i 1980–1990. Dwa pierwsze dały już znać o sobie na giełdzie w latach 90. XX w. i na początku XXI w. Oznacza to, że do napędzania rynku pozostaje jeszcze jeden wyż. Potem, jeżeli nic się nie zmieni, demografia nie będzie sprzyjała parkietowi.

Jak inwestować?

Skoro na krajowym rynku kapitałowym już nie można zarobić, a nieruchomości przestały być opłacalne, przeciętnemu Chińczykowi pozostają depozyty lub ucieczka z kapitałem za granicę.

Według MFW w 2023 r. Chiny wygenerowały 28 proc. globalnych oszczędności. Dla porównania, USA i UE razem odpowiadają za 1/3 światowych oszczędności. Szacuje się, że chińska stopa oszczędności dobija do 45 proc. PKB.Te wartości są w znacznej mierze wynikiem niewłaściwej dystrybucji i dlatego ciężko je zredukować. Naturalnym kierunkiem rozwoju Chin byłby spadek stopy inwestycji, ponieważ trudno, aby ekonomicznie opłacalna stopa inwestycji mogła utrzymać się na poziomie przekraczającym 40 proc., gdy spowalnia wzrost. Dotąd sytuację ratował rynek nieruchomości, teraz się to jednak zmieniło. Jeśli stopa oszczędności się utrzyma, a inwestycje spadną, wówczas oszczędności zaczną odpływać za granicę. Dlatego warto uważnej przyglądać się rachunkowi obrotów bieżących i kursowi renminbi.

Zobacz również:
Efekty pakietu stymulacyjnego chińskiej gospodarki

O tym, że chińscy inwestorzy powoli tracą cierpliwość do krajowego parkietu świadczy fakt, że dosłownie rzucają się na instrumenty finansowe powiązane z rynkami zagranicznymi. Występuje też spory popyt na sztabki złota i kamienie szlachetne (chyba, że są to nieoficjalne zakupy banku centralnego lub funduszy państwowych). Popyt na niektóre ETFs z ekspozycją na zagraniczne akcje jest tak wysoki, że zarządzający funduszami wstrzymują handel. Sprzedają się nawet ETFs z 20-procentową premią wartości akcji. Dochodzi do tego, że zarządzający funduszami przestrzegają inwestorów przed takimi zakupami. Coraz więcej funduszy wypływa też przez Stock Connect.

Obraz chińskiego rynku kapitałowego nie napawa niestety optymizmem. Problem polega na tym, że dotychczasowe reformy nie uleczyły źródeł jego niedoskonałości, a jedynie łagodzą objawy słabości systemu. W Chinach, częściej niż w dojrzałych rynkach finansowych, ma miejsce działanie mniej formalnych instrumentów sterujących instytucjami finansowymi. Ustabilizowaniu sytuacji nie pomogą zmiany na stanowiskach zarządzających (Chińska Komisja Papierów Wartościowych ma od lutego nowego szefa) czy ratowanie rynku poprzez zakupy akcji przez przedsiębiorstwa państwowe. Inwestorzy czekają na reformy, które faktycznie przekształcą chiński rynek kapitałowy w parkiet światowej klasy.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wpływ polskiego rynku akcji na rynki zewnętrzne

Kategoria: Analizy
Ważnym skutkiem globalizacji jest zwiększona współzależność cen aktywów na rynkach kapitałowych, która może stymulować podatność na szoki zmienności cen. Badanie wykazało, że Polska jest silnym eksporterem szoków zmienności cen do innych krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej.
Wpływ polskiego rynku akcji na rynki zewnętrzne

Svensson o przeszacowaniu cen nieruchomości mieszkaniowych

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przedstawiane przez organy nadzoru makroostrożnościowego twierdzenia o przeszacowaniu cen nieruchomości – na przykład w Szwecji – oparte na współczynniku cen nieruchomości do dochodów są często przesadzone. W niniejszym artykule dowodzimy, że dla określenia czynników fundamentalnych kształtujących ceny nieruchomości mieszkaniowych konieczne jest uwzględnienie zrównoważonego poziomu stóp procentowych, lecz żadna konkretna miara przeszacowania lub niedoszacowania nie jest zadowalająca. Do miar tych należy współczynnik kosztów użytkowania do dochodów. Zamiast nich dla potrzeb przeprowadzenia oceny opartej na dowodach wymagane są strukturalne modele empiryczne rynku mieszkaniowego i rynku kredytowego.
Svensson o przeszacowaniu cen nieruchomości mieszkaniowych

„Dokręcanie śruby” – ostrzejsze prawo obligacji nieskarbowych

Kategoria: Trendy gospodarcze
Prawo na polskim rynku obligacji nieskarbowych istotnie zaostrzono w latach 2017–2024. Główną przesłanką „dokręcania śruby” w obligacjach było wzmocnienie ochrony inwestorów będących osobami fizycznymi. W tym celu m.in. ograniczono ofertę obligacji mogących mieć cechy missellingu, wprowadzono nowe obowiązki informacyjne dla emitentów i zwiększono wymogi dotyczące oferowania osobom fizycznym nieskarbowych papierów dłużnych (zwłaszcza obligacji korporacyjnych).
„Dokręcanie śruby” – ostrzejsze prawo obligacji nieskarbowych