Autor: Ignacy Morawski

Ekonomista, założyciel serwisu SpotData.

Ile kapitału powinny mieć banki, by były naprawdę bezpieczne

Banki na świecie narzekają, że muszą podnosić kapitały, argumentując, że jest to niekorzystne dla nich i całej gospodarki. Wśród ekonomistów narasta jednak przekonanie, że sytuacja jest dokładnie odwrotna – wymogi kapitałowe są podnoszone zbyt wolno z powodu bankowego lobbingu.
Ile kapitału powinny mieć banki, by były naprawdę bezpieczne

Ekonomiści z Banku Szwecji obliczyli, że optymalny wymóg kapitałowy dla najważniejszych szwedzkich banków powinien wynosić między 10 a 17 proc. (CC By Sveriges Riksbank)

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że banki stanowią jedną z najsilniejszych grup lobbingowych na świecie. Dysponują nie tylko ogromnymi funduszami na sponsorowanie bezpośredniego oddziaływania, ale przede wszystkim mają bardzo szerokie możliwości pośredniego wpływania na opinię publiczną. Ich analitycy brylują w mediach, na organizowane przez nie konferencje zapraszani są i słono za to opłacani wpływowi ekonomiści akademiccy, kuszą dobrymi ofertami pracy emerytowanych polityków, płacą ogromne pieniądze za reklamy.

Zdaniem ekonomistów Anat Admati (Stanford) i Martina Hellwiga (Uniwersytet Bonn), ten silny bankowy lobbing sprawia, że rządy na całym świecie nie podjęły wystarczających starań w celu umocnienia bezpieczeństwa sektora bankowego. W swojej już głośnej, wydanej w tym roku książce Banker’s New Clothes (Nowe szaty bankierów) argumentują oni, że banki utrzymują zbyt małe ilości kapitału, a nowe regulacje tzw. Bazylei III są wciąż zbyt łagodne w zakresie podnoszenia wymogów kapitałowych. Wiele niezależnych badań potwierdza ich wnioski. Choć trzeba przyznać, że problem stanowi źródło sporów między ekonomistami. Cały czas pojawiają się nowe badania, które starają się oszacować korzyści i koszty wyższych wymogów kapitałowych.

>> czytaj więcej: Banki w UE mają nową konstytucję

Temat wywołuje naturalnie sporo emocji i oskarżeń. Kilka tygodni temu Simon Johnson (MIT), były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zasugerował, że znana firma badawcza Oxford Economics dokonała nierzetelnego oszacowania kosztów wyższych wymogów kapitałowych w raporcie przygotowanym na zamówienie jednej z bankowych organizacji lobbingowych. Jego zdaniem publikację Adamati i Hellwiga należy traktować jako centralny punkt każdej debaty o wymogach kapitałowych dla banków.

Kapitał jako bufor

Najpierw warto powiedzieć kilka słów o roli kapitału bankowego, by zrozumieć istotę sporu. Kapitał i dług to dwie formy zobowiązania finansowego, między którymi istnieją dwie podstawowe różnice.

Po pierwsze, kapitał daje inwestorowi prawo do udziału w zysku, zaś dług prawo do otrzymania konkretnej kwoty.

Po drugie, w razie strat kapitał jest uszczuplany jako pierwszy w formie zwykłej straty poniesionej przez właściciela, zaś dług jako ostatni i to na dodatek w formie bankructwa. Krótko mówiąc – firma, której straty są tak duże, że wymiatają cały kapitał, jest bankrutem.

Banki, w przeciwieństwie do firm z innych branż, zdecydowaną większość swojej aktywności finansują długiem. Przeciętna firma z branży komputerowej lub mięsnej finansuje posiadane aktywa w ok. 30-40 proc. długiem, a resztę kapitałem właścicieli. W bankach jest odwrotnie – kapitał stanowi najwyżej kilka procent, a resztę dług. Wynika to naturalnie ze specyfiki działania banków, które zajmują się pośredniczeniem między oszczędzającymi a inwestującymi i pieniądze zbierane od dostarczycieli oszczędności muszą księgować jako dług.

Kluczowy problem przy regulacji sektora bankowego to: jak ustawić minimalną wysokość wymaganego kapitału? Opcja by nie regulować w ogóle tej kwestii jest zbyt niebezpieczna, bowiem za błędy banków płaci całe społeczeństwo – banki są głównym twórcą pieniądza w gospodarce (dla przypomnienia: pieniądz to gotówka w obiegu plus depozyty). Ostatni kryzys pokazał, że zbyt niskie kapitały banków stwarzają ogromne ryzyko – duże straty ponoszone przez banki prowadzą do upadłości, co wysyła fale wstrząsowe po całym systemie finansowym, zmniejszając podaż pieniądza i prowadząc do depresji.  Ale jednocześnie wymaganie od banków finansowania kapitałem w zbyt dużym stopniu może ograniczać ich możliwości finansowania gospodarki, czyli tworzenia pieniądza. Choć czy rzeczywiście?

Większy kapitał, mniejsze ryzyko

Według nowych regulacji tzw. Bazylei III duże, globalne i ważne systemowo banki będą musiały utrzymywać kapitał na poziomie co najmniej 9,5 proc. aktywów ważonych ryzykiem (bankom zezwala się na odejmowanie niektórych aktywów z wyliczania adekwatnego kapitału ze względu na niskie ryzyko z nimi związane) i co najmniej 3 proc. aktywów ogółem.

Adamati i Hellwig argumentują, że należałoby zmusić banki do bardzo istotnego podniesienia kapitałów, co uczyniłoby je znacznie bardziej odpornymi na bankructwa. Dzięki temu gospodarki byłyby odporne na kryzysu bankowe, podobne do tych z 2008 r. Ich zdaniem optymalny poziom kapitałów byłby zbliżony do 20-30 proc. W takich warunkach na pewno zyski banków byłyby mniejsze i z tego powodu – zdaniem autorów – wymogi kapitałowe spotykają się z ogromnym sprzeciwem branży finansowej.

U źródeł argumentacji Adamati i Hellwiga leży przekonanie, że zmiana struktury finansowania banków nie prowadzi do znaczących zmian w kosztach ich finansowania. Wprawdzie kapitał jest dla banku droższy od długu, ale zwiększenie jego udziału w strukturze finansowania zmniejsza ryzyko upadłości banku i tym samym obniża premię za ryzyko zawartą w kosztach finansowania. Jest to zgodne ze słynnym twierdzeniem Millera-Modiglianiego, które wskazuje, że na idealnie funkcjonującym rynku podział struktury finansowej firmy między różne grupy ryzyka nie powinien prowadzić do wzrostu jej kosztów finansowych. Naturalnie powszechnie wiadomo, że rzeczywistość odbiega od ideału i twierdzenie MM nie znajduje pełnego odzwierciedlenia w praktyce. Jednak zdaniem Adamati i Helwiga różnica nie jest duża.

Dokładniejszych obliczeń pozwalających odpowiedzieć na pytanie o optymalną wysokość kapitału podjęli się ekonomiści pracujący w Banku Anglii – David Miles, Jing YangGilberto Marcheggiano. Obliczyli oni, jakie może być ryzyko silnego kryzysu bankowego, jego koszty dla gospodarki oraz jakie mogą być koszty zwiększania wymogów kapitałowych dla banków. Ich symulacje sugerują, że optymalna wielkość kapitałów banków to 16-20 proc. aktywów ważonych ryzykiem. Podobnie jak Adamati i Hellwig, autorzy tego badania wskazują, że wzrost wymogów kapitałowych ma bardzo ograniczony wpływ na koszt finansowania banków i tym samym koszt pieniądza dla gospodarki. Liczą, że podwojenie wymogów kapitałowych podnosi koszty tylko o ok. 15 punktów bazowych. To oczywiście obniżyłoby wzrost gospodarczy, ale przy postulowanych przez nich wymogach kapitałowych niższy wzrost rekompensowany byłby pozytywnymi efektami zniwelowania ryzyka kryzysu bankowego.

Ekonomiści z Banku Anglii mają najwyraźniej dość zdecydowane podejście do tematu, ponieważ inny zespół pracujący w tym samym banku doszedł do podobnych wniosków, postulując ustawienie wymogów kapitałowych co najmniej na poziomie 10-15 proc. Co ciekawe, do podobnych wniosków doszli ekonomiści z Banku Szwecji, którzy obliczyli na podstawie różnych symulacji, że optymalny wymóg kapitałowy dla najważniejszych szwedzkich banków powinien wynosić między 10 a 17 proc.

(infografika: Darek Gąszczyk)

(infografika: Darek Gąszczyk)

Czy ubezpieczenie przed zagładą ma sens

Nie wszyscy są jednak zgodni, że silne podniesienie wymogów kapitałowych odbyłoby się bez skokowego wzrostu kosztów banków i tym samym kosztu pieniądza. Jest sporo szacunków sugerujących, że istotne podniesienie kapitałów skutkowałoby zmianą kosztu kredytu nie o kilkanaście, ale nawet kilkaset punktów bazowych. Kluczowy punkt, wokół którego obraca się dyskusja, to na ile twierdzenie Millera-Modiglianiego odbiega od rzeczywistości.

Wiadomo, że jest kilka niedoskonałości rynku (tzw. frykcji), które sprawiają, że struktura finansowania ma znaczenie dla jego kosztów.

Po pierwsze, w rozliczeniach podatkowych dywidend nie zalicza się do kosztów, a odsetki od długu tak – to zwiększa relatywny koszt finansowania kapitałowego.

Po drugie, depozyty detaliczne są w większości krajów rozwiniętych ubezpieczone do pewnej kwoty, co zmniejsza koszt finansowania z tego źródła.

Po trzecie, mogą istnieć koszty transakcyjne zmiany struktury finansowania.

Na bardzo ciekawy aspekt zwracają uwagę Malcolm Baker (Harvard) i Jeffrey Wulgler (Uniwersytet Nowego Jorku), którzy badają w swojej ostatniej publikacji tak zwaną anomalię niskiej zmienności. Zjawisko to polega na tym, że spółki o niskiej zmienności cen wykazują – wbrew intuicji i mainstreamowym modelom – wyższe stopy zwrotu. Autorzy pokazują, że anomalia ta dotyczy również banków, a to z kolei oznacza, że bezpieczniejsze banki mają wyższy koszt finansowania kapitałowego. Ich wyliczenia wskazują, że podniesienie wymogów kapitałowych o 1000 pkt bazowych zwiększa koszty finansowania o ok. 100 pkt bazowych tylko ze względu na anomalię niskiej zmienności. A do tego należy dodać kwestie podatkowe, co łącznie może dawać nawet do 150 pkt bazowych dodatkowych kosztów. Jak łatwo zauważyć, jest to szacunek istotnie wyższy niż u Milesa, Yanga i Marcheggiano.

(infografika: Darek Gąszczyk)

(infografika: Darek Gąszczyk)

Można też podnieść argument, o którym wspomina Ricardo Cabellero (MIT). Jego zdaniem słusznie wymaga się od sektora prywatnego, aby zapewnił kapitał wymagany do pokrycia ewentualnych strat wynikających ze złej polityki banków lub nawet silniejszych wahań koniunktury, ale trudno wymagać, by kapitał ten wystarczał do pokrycia strat wynikających z paniki i powszechnego załamania zaufania w systemie finansowym. Do zapobiegania skutkom paniki powinny służyć instrumenty gwarancji publicznych, które mogą być ex ante finansowane przez sektor bankowy.

Argumentację tę można wzmocnić poprzez wskazanie alternatywnych sposobów zapobiegania efektom kryzysów bankowych. Oprócz wymogów kapitałowych, można i stosuje się wymogi płynnościowe, wprowadza się reżimy upadłościowe banków, które mają uczynić proces rozwiązywania niewypłacalnych banków bardziej przejrzystym. Wreszcie – coraz silniejsze wsparcie zyskuje pogląd o konieczności podziału dużych instytucji finansowych, by zapobiec problemowi „too big to fail”.

W świecie banków, które są mniejsze i lepiej zarządzają ryzykiem wymogi kapitałowe nie musiałyby być tak restrykcyjne, jak postulują Adamati i Hellwig. Pytanie, czy taki świat można stworzyć?

OF

Ekonomiści z Banku Szwecji obliczyli, że optymalny wymóg kapitałowy dla najważniejszych szwedzkich banków powinien wynosić między 10 a 17 proc. (CC By Sveriges Riksbank)
(infografika: Darek Gąszczyk)
O-ile-rosną-koszty-kredytu-przy-podniesieniu-wymogów
(infografika: Darek Gąszczyk)
Relacja-kapitału-(common-equity-tier-1)-do-aktywów-ważonych

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału

Kategoria: VoxEU
Po kryzysie azjatyckim MFW rewiduje swoje poglądy na temat polityki zarządzania zmiennymi przepływami kapitału. Fundusz uznaje obecnie, że może istnieć potrzeba prewencyjnego wykorzystania kontroli przepływu kapitału.
Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału