Zdjęcie: Mennica Państwowa w Warszawie, sortownia monet. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Czemu wraz z powstaniem niepodległego państwa polskiego trzeba było podjąć decyzję o nazwie waluty? Odrodzenie państwowości naszego kraju po I wojnie światowej łączyło się z reformą i ujednoliceniem systemu monetarnego Rzeczypospolitej. Własna jednostka pieniężna miała się stać symbolem ambicji i siły odradzającego się państwa. Stabilny pieniądz z kolei miał świadczyć o sukcesie scalania ziem polskich po okresie zaborów i stać się fundamentem suwerenności gospodarczej Rzeczypospolitej. A na terytorium Polski w obiegu wciąż powszechne były austriackie korony, niemieckie marki, rosyjskie ruble, ostmarki, czeskie korony, ukraińskie karbowańce i marki polskie, drukowane od 1916 r. na terenach okupowanych przez wojska pruskie, a po 1918 r. będące w powszechnym obiegu.
Początki państwa polskiego
Od początków państwowości polskiej na terenach zamieszkanych przez Polan i Wiślan znajdowały się w obiegu przeróżne pieniądze. We wczesnym średniowieczu, około 800 r. pojawiały się srebrne monety arabskie zwane dirhamami. W X w. zaczęto płacić denarami zachodnioeuropejskimi, które stopniowo wypierały arabskie dirhamy. W II połowie X w. szczególnie popularne stały się denary niemieckie. Bolesław Chrobry był pierwszym władcą polskim, który wybijał swoje denary. Tytułował się na jednym z nich Princes Polonie – książę Polski. Był to pierwszy w historii zapis nazwy „Polska”. Widoczny na monecie ptak to najprawdopodobniej paw – w chrześcijaństwie symbol zmartwychwstania i raju, a także samego Jezusa Chrystusa.
W czasach rozbicia dzielnicowego wielu książąt miało własną mennicę i prawo bicia monety. Kraj zalały denary różnej wielkości i grubości, a przywilej bicia monety otrzymały również miasta i opactwa. Za panowania Mieszka III Starego upowszechnił się nowy ich gatunek – tzw. brakteaty, czyli cienkie monety bite tylko z jednej strony. Zastąpiły one cięższe, dwustronne denary, które były do tej pory w obiegu. Jednym z głównych powodów bicia brakteatów był wzrost zapotrzebowania na pieniądz oraz dążenie do uproszczenia produkcji monet. Dodatkowo, duża ich średnica umożliwiała władcom przekazywanie społeczeństwu treści o charakterze propagandowym.
Zobacz również:
Czy złoty był kiedyś ze złota? Geneza polskiej waluty
Mieszkowi III przypisuje się ponad 50 monet. Widniały na nich różne wizerunki księcia, św. Wojciecha, zwierząt – prawdziwych i fantastycznych. Znane są też monety, na których nie ma żadnych podobizn, a występują wyłącznie napisy. Za czasów panowania Władysława Łokietka w 1330 r. pojawiła się pierwsza złota moneta polska – floren. Wyprzedziła o blisko 200 lat następne emisje z tego kruszcu. Na awersie przedstawiono króla siedzącego na tronie, w koronie na głowie, z liliowatym berłem i jabłkiem królewskim (łac. globus cruciger) w rękach. Na monecie znajduje się inskrypcja „WLADISLAVS D(e)I G(ratia) REX, która objaśnia, że to „Władysław z Bożej łaski król”. Na rewersie widać postać stojącego biskupa Stanisława, patrona Polski, w mitrze na głowie, zdobionej aureolą. W lewej ręce trzyma pastorał, a prawą wznosi do błogosławieństwa. To wyraz kultu świętego i jego roli w procesie zjednoczenia Polski.
Denar, który od kilku stuleci był podstawowym pieniądzem w Europie, ulegał „psuciu”. W związku z rozwojem handlu i bankowości w Europie na przełomie XII i XIII w. szybko wzrastało zapotrzebowanie na pieniądz monetarny o odpowiednio dużej wartości. Przełomem stało się wybijanie srebrnego „grubego denara”, zwanego denarus grossus, od którego wywodzi się nasz dzisiejszy grosz. Pierwsze grosze wybito w Genui w 1172 r. Reformę groszową wprowadzono we Francji w 1266 r., a w 1300 r. Wacław Czeski wprowadził grosze praskie w Czechach i w Polsce. Emisja groszy krakowskich, wzorowanych na groszu praskim, rozpoczęła się po 1365 r., za czasów Kazimierza Wielkiego (1333–1370). Wprowadził on również do obiegu nowe gatunki monet – kwartniki oraz ćwierćgrosze.
Władysław Jagiełło, pierwszy władca z dynastii Jagiellonów, po objęciu tronu dalej wybijał półgrosze i denary. Za jego czasów rozwijał się handel, a gospodarka Rzeczypospolitej kwitła. Kupcy sprowadzali zagraniczne monety o dużej wartości, m.in. grosze, a także złote floreny i dukaty.
Pierwszy złoty polski
Złoty polski pojawił się pod koniec XV w. jako jednostka obrachunkowa, a nie realna moneta. Początkowo odpowiadał wartości 30 groszy srebrnych lub jednemu złotemu dukatowi. Tego ostatniego zwyczajowo nazywano „czerwonym złotym”, gdyż do produkcji często dodawano miedź, która nadawała monetom twardość i charakterystyczny czerwonawy kolor.
Epoka wielkich odkryć geograficznych zapoczątkowała napływ znacznych ilości kruszców szlachetnych do Europy. Za złoto i srebro sprzedawane były m.in. polskie surowce i towary (zboże, drewno oraz płody rolne). Intensyfikacja kontaktów handlowych odbiła się również na systemie pieniężnym Rzeczypospolitej. Reformy przeprowadzone przez Zygmunta I Starego w latach 1526–1535 doprowadziły do porządkowania obiegu pieniądza, wprowadzenia nowych gatunków srebrnych monet oraz złotej monety. Cały system oparty był na obrachunkowym złotym polskim – jednostce pieniężnej równej 30 groszom.
Królowie i ich pieniądze
Panowanie Zygmunta Starego rozpoczęło nowy okres w historii pieniądza polskiego. Poza złotym obrachunkowym pojawiły się również wielokrotności grosza w postaci trojaków i szóstaków, a także nominały drobniejsze – półgroszki, denary i trzeciaki. Zmienił się też wygląd XVI-wiecznych monet. Na monetach widniały prawdziwie renesansowe, realistyczne portrety króla, a w legendach zaczęto umieszczać daty emisji. W 1528 r. zapoczątkowano w Polsce względnie regularną emisję złotych monet, początkowo dukatów (czyli „czerwonych złotych”). Popyt na monety o dużej wartości rósł przez cały XVI w. Z inicjatywy Zygmunta II Augusta w obiegu pojawiały się pieniądze o coraz wyższej wartości. Jednym z przykładów jest tzw. półkopek. Była to duża, gruba srebrna moneta, ważąca około 27 g, o nominale 30 groszy (inaczej pół kopy).
Zobacz również:
Zanim pojawił się złoty, czyli droga do powstania waluty niepodległej Polski
Na polu monetarnym swoje osiągnięcia miał też Stefan Batory, który jak się okazało był nie tylko utalentowanym wodzem. To on ujednolicił pieniądz na obszarze całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów: Polski i Litwy. Odtąd pieniądz w Koronie i na Litwie miał mieć taką samą wagę i zawartość kruszcu. Unifikacji uległ także wygląd samych monet. Na rewersie królewskiego talara (największy srebrny nominał przeznaczony do regularnego obiegu) prócz herbów Polski (orła) i Litwy (rycerza na koniu) w centrum pojawił się jeszcze mały herb – znak rodu Batorych, którym były trzy zęby smoka.
W czasie zajęcia Moskwy przez Polaków (1610 r.), gdy na tronie zasiadał Zygmunt III Waza, w Rzeczypospolitej i na Litwie funkcjonowało aż 17 mennic – największa w Bydgoszczy. Zygmunt III Waza, jak żaden z jego królewskich poprzedników, bił duże ilości monety grubej – srebrnej i złotej. Monety te wyróżniały się wyjątkowym estetycznym wykonaniem. Za jego panowania wybijano historycznie najwięcej gatunków monet, w tym tych o wadze 100 dukatów (wybite w 1621 r. w mennicy bydgoskiej), które należą do największych, najcenniejszych i najbardziej efektownych.
XVII wiek to dla Rzeczypospolitej czas wojen i kryzysu ekonomicznego. W latach 1655–1660 nasze tereny opanowały wojska szwedzkie. Szwedzi ograbili kraj z kosztowności (złota oraz srebra) i przejęli mennice, bili nielegalnie polską monetę, co spowodowało inflację i zubożenie społeczeństwa. O bardzo głębokim kryzysie ekonomicznym w czasach panowania Jana II Kazimierza świadczyły wprowadzone wówczas do obiegu niepełnowartościowe monety. Były to miedziane szelągi, nazwane boratynkami oraz tymfy (o niskiej zawartości srebra, w zasadzie półmiedziane). Tymfy miały nominalną wartość 30 groszy polskich, czyli jednego złotego, ale faktycznie zawierały srebra tylko za kilkanaście groszy. Wartość nominalna boratynek wynosiła 1/3 grosza, w rzeczywistości ich wartość była znacznie niższa. Masowa produkcja monet podwartościowych miała służyć pokryciu rosnących wydatków wojennych i opłacaniu zaciężnych żołnierzy, ale ostatecznie pogłębiła kryzys gospodarczy i finansowy państwa.
Gospodarcza zapaść
U schyłku XVII w. Rzeczpospolita znalazła się na skraju gospodarczej zapaści, a polski rynek monetarny był odbiciem katastrofalnego stanu państwa. Chaos potęgował zalew monety fałszywej tak krajowej, jak i obcej oraz wielość „pieniędzy wojennych” i monet podwartościowych. U schyłku swojego panowania Jan III Sobieski – wobec braku możliwości zreformowania pieniądza Rzeczypospolitej – podjął na początku 1685 r. trudną decyzję o zamknięciu mennic koronnych.
Polska w czasach saskich przeżywała kryzys, głównie polityczny. Ciągle zmieniała się władza, a kraj był opanowany przez wojny domowe. Aby opłacić wojska stronnictwa saskiego, Ludwik Pociej, podskarbi wielki litewski, w 1706 r. na krótko uruchomił mennicę w Grodnie. Wybijano tam szóstaki z jego inicjałami – LP – oraz herbem Waga. Inicjatywa Pocieja była nielegalna, a pieniądz nosił wręcz znamiona pieniądza prywatnego. Ponadto umieszczał on na monetach portret Augusta II, który właśnie w 1706 r. został zmuszony przez Karola XII do abdykacji. Pociejowe monety były więc manifestacją polityczną, skierowaną przeciwko Stanisławowi Leszczyńskiemu. Były także przyczyną kłopotów dla ich posiadaczy, którzy szybko ochrzcili je mianem „Ludu Płacz”. Inicjały LP znajdujące się na monetach tłumaczono w ten sposób, ponieważ wycofali je z obiegu stronnicy Leszczyńskiego po zajęciu Litwy. Kiedy August II odzyskał tron, znów nabrały one ważności, ale nazwa „Ludu Płacz” pozostała. Co istotne, zarówno August II jak i August III bili monety bez zgody sejmu w mennicach saskich. W „Pacta conventa” monarchowie zapisali bowiem, że król nie może bić monet bez zgody sejmu.
Próby naprawy systemu monetarnego
Wstąpiwszy na tron, Stanisław August Poniatowski stanął przed zadaniem modernizacji państwa, której istotną częścią była naprawa systemu monetarnego. Reforma monetarna 1766 r. była próbą ratowania podupadłej gospodarki. W jej rezultacie doszło do otwarcia Mennicy Warszawskiej, wybudowanej przy ul. Bielańskiej. Bito tam monety i medale ze złota, srebra oraz miedzi. Reforma wprowadziła regulacje dotyczące bicia nowego, dobrego pieniądza oraz wycofywania z rynku monet fałszywych i obcych. Złoty polski był już wówczas pełnoprawną monetą obiegową – dzielił się na 30 miedzianych i 4 srebrne grosze.
W okresie powstania kościuszkowskiego złoty polski pojawia się w formie pieniądza papierowego. Rząd powstańczy, czyli Rada Najwyższa Narodowa, w celu sfinansowania działań zbrojnych wyemitował pieniądze papierowe o nominałach: 5, 10, 25, 50, 100, 500 i 1000 zł. Zostały one wprowadzone do obiegu w sierpniu 1794 r. jako bilety skarbowe oraz bilety zdawkowe (o bardzo małych nominałach).
Wycofano je pod koniec listopada 1794 r., czyli kilka miesięcy później, jeszcze przed końcem insurekcji. Powodem była nieufność ludzi do nowego pieniądza. Rozbiory Polski kończą w 1795 r. działalność mennicy stanisławowskiej i dopiero po piętnastoletniej przerwie, w dobie Księstwa Warszawskiego, otwiera ona swe podwoje, wybijając ogromne ilości monet na potrzeby toczących się wojen napoleońskich. Jej monety opatrzone są herbem Księstwa Warszawskiego i portretem jego władcy – Fryderyka Augusta. Traktat Wiedeński z 1815 r. zamyka ten rozdział działalności Mennicy Warszawskiej. Car Aleksander I, będący formalnie królem Polski, wprowadza w Królestwie Polskim nowy system monetarny, powiązany z systemem Cesarstwa.
Zobacz również:
Mikołaj Kopernik na polskich znakach pieniężnych
Powstałe w 1815 r. Królestwo Polskie (tzw. kongresowe) znajdowało się w trudnej sytuacji finansowej. Przeprowadzenie reform powierzono Franciszkowi Ksaweremu Druckiemu-Lubeckiemu, politykowi, mianowanemu w 1821 r. ministrem skarbu Królestwa Polskiego. Odbudowę potencjału gospodarczego Królestwa miały zapewnić, m.in. nowe inwestycje przemysłowe, uszczelnienie systemu podatkowego i budowa monopoli skarbowych, a także podejmowanie inicjatyw gospodarczych przez administrację państwową.
Częścią planu naprawy gospodarki i finansów Polski było powołanie w 1825 r. przez księcia Druckiego-Lubeckiego Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, które miało udzielać pożyczek polskim ziemianom. W grudniu 1827 r. książę przedstawił projekt powołania banku emisyjnego Mikołajowi I i uzyskał jego wstępną zgodę. Bank powstał na mocy dekretu króla Polski z 28 stycznia 1828 r. Został otwarty 6 maja 1828 r., a jego statut określać miał król Polski. Była to nie tylko instytucja emisyjna, ale również kredytowa. Z biegiem lat rosła też emisja pieniądza, w tym polskiego złotego.
Rusyfikacja mennictwa
W XIX w. złoty polski stał się pieniądzem obiegowym. Był jednostką pieniężną Królestwa Polskiego w okresie jego krótkiej autonomii w latach 1815–1830. Po raz pierwszy w historii, cała emisja zawierała wyłącznie polskie napisy. Odstąpiono też od dwuwalutowości. Całkowicie niezależnie emitowano polskiego złotego w okresie powstania listopadowego. W obiegu były oczywiście monety, ale wobec braku kruszców Bank Polski wypuścił też banknoty o nominale 1 złoty z herbami Korony i Litwy, zwieńczonymi polską koroną. Banknoty te były w obiegu od 1 sierpnia 1831 r. do 1 czerwca 1832 r. Po upadku powstania, decyzją cara Mikołaja I, uznane zostały za „rewolucyjne”, usunięto je z obiegu i spalono. Do obiegu wprowadzono zaś monety złotowo-rublowe, a od 1841 r. obowiązującą walutą stał się rubel.
Po upadku powstania listopadowego, w latach 1832–1842, Mennica Królestwa wybijała tylko monety dwujęzyczne – polsko-rosyjskie. Później nastąpiła całkowita rusyfikacja mennictwa i w latach 1842–1867 wybijane były tam już tylko rosyjskie monety miedziane. W 1907 r. gmach Mennicy Warszawskiej został rozebrany, a na jego miejscu powstał okazały budynek rosyjskiego Banku Państwa.
Podczas powstania styczniowego Bank Polski był kontrolowany przez Rosjan. W celu sfinansowania wydatków rząd powstańczy wyemitował obligacje Pożyczki Narodowej z herbami Polski, Litwy i Rusi. W ich ulokowaniu na rynkach zagranicznych nieoficjalnie pośredniczyli polscy pracownicy Banku Polskiego.
W 1916 r. władze niemieckie powołały do życia Polską Krajową Kasę Pożyczkową (PKKP). Jej rolą była emisja marki polskiej oraz wykonywanie czynności kasowo-bankowych w okupowanym Królestwie Polskim.
Na początku 1918 r. przewidywano, że nowy polski pieniądz wejdzie do obiegu w przeciągu kilku miesięcy. Spieszono się z decyzjami, a jedna z nich dotyczyła nazwy przyszłej waluty narodowej. Padało wiele propozycji nazw, m.in.: „pol”, „polon”, „piast”, „lech” i „kościuszko”. O nazwie tej dyskutowano zarówno na najwyższych szczeblach władzy, jak i na ulicach.
Oswald Marian Balzer (1858–1933), polski historyk ustroju i prawa polskiego, założyciel (1901) i długoletni prezes Towarzystwa Naukowego we Lwowie, członek kilkudziesięciu polskich i zagranicznych instytucji naukowych, m.in. Akademii Umiejętności oraz Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie, Akademii Umiejętności w Pradze, Petersburgu, Sofii, Zagrzebiu, Towarzystwa Naukowego w Warszawie, Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu, Wilnie, Przemyślu, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości bronił określenia Rzeczpospolita Polska, zabierał głos między innymi w sprawie godła Polski, ale również nazwy dla polskiej waluty.
Balzer ostro skrytykował propozycje nazw, od samego początku opowiadał się za złotym. Opinie wybitnego uczonego przedrukowały czołowe gazety, w tym między innymi poczytny „Kurier Warszawski”. O piaście wypowiadał się tak: „Nazwy te są utworzone z nazwisk władców, nie zaś z nazwisk dynastii. Nie znamy Kapetyngów lub Burbonów. Jakaż racja, żebyśmy sięgali do Piastów?”. Nazwa Pol nie miała według niego sensu, bo była tylko „(…) cząstką wyrazu polskiego, oderwaną od reszty w sposób czysto mechaniczny, dającą formę zgoła nieetymologiczną i duchowi naszego języka obcą”.
Zobacz również:
Reforma walutowa Władysława Grabskiego – osiągnięcie, które nie sposób przecenić
Najgorsze zdanie Balzer miał o propozycji – Polon. Wielokrotnie powtarzał: „Duchowym dzieckiem poprzedniego jest nowy pomysł terminologiczny, o którym czytam wiadomości w dziennikach. Donoszą one, że naczelny zarząd skarbu w Warszawie nosi się z zamiarem puszczenia w obieg pieniędzy z ustaloną dla jednostki monetarnej nazwą polon. Mam wrażenie, że informacja jest mylna; trudno bowiem przypuścić, żeby istnieć mógł zamiar obdarzenia nas wyrazem do tyla ohydnym”. Dalej pisał, że polon brzmi jak „specyfik apteczny lub maść do oczyszczania kruszców”. Uważał, że nadanie takiej nazwy polskiej walucie nie będzie hołdem dla odkrycia Marii Skłodowskiej-Curie, ponieważ wybitna chemiczka „zamiast jakiejś niefortunnej nazwy o kształcie polskim czy francuskim, dała odkrytemu przez nią pierwiastkowi naturalną, w słownictwie naukowym dopuszczalną nazwę łacińską – polonium”.
Propozycji nazw krążyło dużo więcej, rozważano jeszcze na przykład „szczerbce”. Aby ukrócić dalsze dyskusje, minister skarbu Józef Englich doprowadził do ogłoszenia dekretu Naczelnika Państwa z 5 lutego 1919 r. (Dziennik Praw nr 14 poz. 174) ustalającego, że jednostka monetarna waluty polskiej otrzyma nazwę lech, a setna jej część – grosz.
Nie lech, a złoty
Nie wiadomo, czemu Józef Piłsudski wybrał na nazwę właśnie lecha, jednak najprawdopodobniej miało to być nawiązanie do legendarnego protoplasty Polaków, jednego z trzech braci-założycieli państw słowiańskich.
Według anonimowego kronikarza (II poł. XIII w.) Lech, Czech i Rus pochodzili z Panonii i po przybyciu na północ założyli państwa nazwane ich imionami. Legendy podają, że Czech osiedlił się na górze Říp, a Lech ruszył dalej i założył Gniezno. Według późniejszej legendy Lech podczas postoju na terenach dzisiejszej Wielkopolski ujrzał pod wieczór sporych rozmiarów gniazdo na drzewie. Znajdował się w nim biały orzeł z dwoma pisklętami. Gdy Lech przyglądał się orłowi, ten rozpostarł skrzydła na tle nieba czerwonego od zachodzącego słońca. Zachwycony widokiem Lech postanowił osiąść w tym miejscu. Na pamiątkę, w swoim herbie umieścił białego orła na czerwonym tle, a miejsce nazwał Gnieznem od słowa gniazdo.
Propozycja Naczelnika Państwa nie spotkała się jednak z powszechną aprobatą. Temat trafił do komisji skarbowo-finansowej i debata nad nazwą polskiej waluty narodowej szybko powróciła na salę plenarną. W imieniu komisji rzecz referował poseł Antoni Rząd ze Związku Ludowo-Narodowego.
„W dyskusji nad nazwą jednostki monetarnej większość komisji orzekła, że nazwa powinna brzmieć po polsku, tak jak dawniej: powinna mieć nazwę złotego” – mówił. A z sali odezwały się głosy: „Słusznie”. Dalej tłumaczył: „Oczywiście przez to musielibyśmy uchylić dekret (…). Nie znaczy to jednak, aby ta sprawa miała dla nas znaczenie polityczne, abyśmy przez tego rodzaju uchylenie ustawy, chcieli, broń Boże, wyrazić votum nieufności dla ministerium”. Poseł podkreślił, że w toku dyskusji nawet minister skarbu „był łaskaw” zmienić zdanie i „oddać głos swój za nazwą złotego”.
W efekcie 28 lutego 1919 r. Sejm przyjął ustawę „w sprawie nazwy monety polskiej” (Dziennik Praw nr 20, poz. 230), unieważniającą dekret i ustalającą, że nazwą jednostki pieniężnej będzie „złoty”. Dokument stanowiły tylko cztery artykuły, z tego dwa o charakterze merytorycznym:
„Art. 1. Jednostka monetarna polska ma nazwę złoty, którego setna część nazywa się grosz.
Art. 2. Dekret z 5 lutego 1919 r. w sprawie jednostki monetarnej waluty polskiej się uchyla”.
Już w 1919 r., po decyzji o powołaniu Banku Polskiego, przygotowano jego bilety. Stąd banknoty wprowadzone do obiegu w 1924 r. noszą datę 1919 r. Oprócz biletów Banku Polskiego w obiegu znajdowały się też pieniądze emitowane na rachunek Skarbu Państwa, do pułapu określonego ustawami. Były to monety srebrne, niklowe i brązowe oraz tzw. bilety zdawkowe nazywane „tymczasowym bilonem”.
Jesienią 1918 r. Polacy dopiero zaczęli myśleć, a niekiedy tylko marzyć o własnej walucie, która byłaby prawnym i kulturowym imperatywem suwerenności oraz fundamentem narodowej gospodarki. Marzenie się urzeczywistniło dopiero 11 stycznia 1924 r., kiedy marki polskie zastąpiono nową walutą – złotym. Władze Rzeczypospolitej mogły w końcu umieszczać na znakach pieniężnych postacie symbolizujące walkę o niepodległość i istotne wydarzenia z historii naszego kraju i naszego narodu – wizerunki Tadeusza Kościuszki, księcia Józefa Poniatowskiego oraz Emilii Plater, koronację Bolesława Chrobrego czy uchwalenie Konstytucji 3 maja.
Autorka wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.