Lokaty nadal wyparowują z banków

Pieniądze z bankowych lokat odpływają już w nieco mniejszym tempie. W czerwcu saldo depozytów terminowych gospodarstw domowych spadło o 2,7 mld zł – wynika z danych o należnościach i zobowiązaniach banków, opublikowanych przez Narodowy Bank Polski. W tym samym czasie zadłużenie z tytułu złotowych kredytów hipotecznych wzrosło o ponad 2 mld zł.
Lokaty nadal wyparowują z banków

(CC By NC SA Les Stocton)

Niskie oprocentowanie nie skłania klientów detalicznych do zakładania nowych depozytów, nic więc dziwnego, że od czterech miesięcy stan środków zgromadzonych na lokatach terminowych stale spada. W czerwcu zmniejszył się on o 2,7 mld zł do 254,1 mld zł, a w sumie od marca ubyło prawie 17,6 mld zł.

Pocieszeniem dla banków może być fakt, że czerwcowy spadek był już znacznie mniejszy niż te obserwowano wcześniej. Z jednej strony klienci banków zaczynają się przyzwyczajać do niskiego oprocentowania. Najpewniej ci najbardziej aktywni wycofali już swoje pieniądze z bankowych depozytów, a w przypadku pozostałych duże znaczenie odgrywa siła bezwładu.

Skoro znaczna część klientów nie przenosi swoich oszczędności do konkurencji, która potrafi oferować co najmniej dwukrotnie wyższe oprocentowanie niż największe banki, to ta grupa nie będzie również reagować na spadki oprocentowania. W czasie kiedy spada saldo lokat terminowych, powiększa się suma środków zgromadzonych na depozytach bieżących. Po prostu różnica pomiędzy nieoprocentowanym rachunkiem a lokatą na 2-3 proc. dla wielu klientów nie jest już wystarczająca by dokonywać zmian i nie widzą oni sensu w zakładaniu depozytów z takimi stawkami.

W czerwcu saldo depozytów bieżących wzrosło więc o niemal 6,9 mld zł do 267,3 mld zł. Zważywszy na kolejną obniżkę stóp procentowych na początku lipca trudno się spodziewać, by sytuacja w najbliższym czasie uległa zmianie. Odpływ środków z lokat terminowych będzie kontynuowany.

Ci, którzy szukają dla oszczędności szans na wyższy zysk przenoszą pieniądze do funduszy. Te w czerwcu zanotowały kolejny napływ środków, choć wcale nie tak znaczny. Jak podaje Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami było to 1,45 mld zł, choć od klientów detalicznych pochodziła tylko niewielka część tych środków. Najwięcej pieniędzy trafia do funduszy gotówkowych i rynku pieniężnego, ubywa zaś z funduszy dłużnych. Systematycznie płyną też pieniądze do funduszy akcji, choć czerwiec nie był specjalnie łaskawy dla warszawskiej giełdy, bo indeks WIG20 zniżkował o prawie 10 proc. Gdyby na giełdzie pojawiły się wyraźne wzrosty, to  można się spodziewać, że odpływ pieniędzy z lokat znów będzie większy, a pieniądze do funduszy popłyną jeszcze szerszym strumieniem.

Na rynku kredytów czerwiec był zdecydowanie lepszy dla hipotek, bo saldo tych złotowych zwiększyło się o ponad 2 mld zł, a takiego wyniku nie było od października ubiegłego roku. Wpływ na to mają oczywiście spadające stopy procentowe i rekordowo niski WIBOR, który jest bazą do wyznaczania oprocentowania kredytów hipotecznych. Z jednej strony klienci stają się odważniejsi w podejmowaniu decyzji o zaciąganiu długoterminowego długu widząc oprocentowanie poniżej 5 proc. Z drugiej banki mogą im zaoferować wyższe kwoty kredytu, bo niższe stopy poprawiają zdolność kredytową.

Sprzyja to polepszeniu sytuacji na rynku kredytów hipotecznych. Rada Polityki Pieniężnej co prawda zapowiedziała zakończenie cyklu obniżek stóp procentowych, ale zanim dojdzie do ich podnoszenia można się spodziewać co najmniej kilku miesięcy, w czasie których oprocentowanie kredytów utrzyma się na niskim poziomie, a ich sprzedaż będzie rosła. Na koniec czerwca wartość zadłużenia z tytułu złotowych kredytów hipotecznych wynosiła 159,8 mld zł, a tych walutowych 178,4 mld zł, czyli o 1,6 mld zł więcej niż miesiąc wcześniej. To oczywiście jedynie skutek osłabienia złotego i przeliczania zadłużenia po wyższym kursie. W czerwcu kurs euro poszedł do góry o prawie 1,5 proc., a franka szwajcarskiego o niemal 1 proc.

Po tym jak w maju wydawało się, że rynek kredytów konsumpcyjnych ma się nieco lepiej, czerwiec nie przyniósł dalszej poprawy sytuacji. Zadłużenie ponowienie spadło, jak to się najczęściej działo w poprzednich miesiącach. Tym razem o 715 mln zł do 127,1 mld zł. Saldo kredytów w rachunku spadło minimalnie, bo o 150 mln zł do 10,9 mld zł, a kart kredytowych tylko o 77 mld zł do 12 mld zł.

Widać więc, że rynek kredytów konsumpcyjnych nadal jest bardzo słaby i potrzebuje sporo czasu zanim znów stanie na nogi. Znowelizowana Rekomendacja T zapewne mu pomoże, ale na prawdziwy boom trzeba będzie poczekać. Przyniesie go dopiero wyraźne gospodarcze ożywienie.

(CC By NC SA Les Stocton)

Otwarta licencja


Tagi