Getty Images
W odpowiedzi na ten kłopot, w trudnych do przemierzania, rozległych i górzystych Chinach powstały dokładnie 1000 lat temu pieniądze papierowe. Nie zawojowały jednak Państwa Środka. To był krótki epizod i pewnie dlatego nie trafiły do ekskluzywnego chińskiego zbioru „czterech wielkich innowacji” będących dziełem przodków. Chińczycy umieścili w nim kompas, proch strzelniczy, ruchomy druk i papier. Dziś wiemy, że również pieniądz papierowy ze wszech miar zasługuje na wyróżnienie. Po stuleciach od debiutu ujawnił wskutek swej ekspansji, że „wartość” w formie materialnej, np. w postaci złota, diamentów, uznanych dzieł sztuki, wielkich fabryk itd. nie jest przyrodzona, może spaść do zera, gdy coś co ją uosabia straci przydatność. Wartość tworzą zatem ludzie i to oni mogą ją zwiększać, redukować, unicestwiać. Dlatego warto prześledzić, jak i dlaczego w końcu powstał pieniądz papierowy. Historia ta jest tym bardziej warta przybliżenia, że banknoty wypierane przez zapisy elektroniczne coraz szybciej znikają z obrotu.
Pierwsze banknoty
Historia pieniądza zapisanego na papierze to tysięczne szczegóły, szybkie zmiany powodowane wojnami, ekspansja i regres wraz z dochodzeniem do rządów kolejnych władców, jak również wielkie różnice między licznymi regionami i prowincjami Chin. Z tych powodów zwięzły opis narodzin i ewolucji pierwszego pieniądza lotnego (w ang. tłumaczeniu z chińskiego – flying money) wymaga opuszczeń, skrótów i pominięć. Od razu polecam swoje główne źródło jakim była „A monetary history of China”. Wybrałem właśnie tę pozycję, ponieważ jej autorem jest zmarły w 1967 r. Peng Xinwei, badacz z Chin, będący po studiach w przedwojennej Japonii oraz były bankier w Szanghaju. Kto zaś lepiej zrozumie historię Chin niż Chińczyk. Dzieło to uznawane jest przede wszystkim za „klasykę na polu chińskiej historii monetarnej”.
Nie byłoby nowego pieniądza bez nowego, bardzo poręcznego materiału. W najbarwniejszej wersji okoliczności wynalezienia papieru są takie, że ok. 200 lat p.n.e. przeznaczona do prania koszula utkana z konopi miała za długo leżeć w wodzie. Włókna rozmiękły i w balii pojawiły się „gluty”. Ktoś miał je wyjąć z wody, sprasować na cienko i wysuszyć. Tak miał powstać papier. Do jego rękodzielniczego wytwarzania używano różnych włókien roślinnych, lecz szybko najlepszy okazał się bambus. Było go pod dostatkiem i ile by go nie wycięto, bardzo szybko odrastał. Później został zastąpiony korą morwy, a tym samym powstał łańcuch produkcyjny – liście morwy na pokarm dla jedwabników, kora na równie cenny papier. Z czasem rękodzieło ustąpiło produkcji na dużą skalę, więc wraz z rosnącą podażą papier szybko taniał.
Zobacz również:
Czy złoty był kiedyś ze złota? Geneza polskiej waluty
Dość niespodziewanie do przyczyn powstania pierwszych quasi banknotów zaliczyć można wojenną traumę. Historia Chin to zapisy nieustannych wojen niezliczonych pretendentów do panowania nad tamtymi ziemiami, zaś konflikty zbrojne to suma wszystkich nieszczęść, od których niekiedy nawet złotem trudno się wykupić. Jeśli dorzucić kataklizmy naturalne oraz długie okresy utraty wartości pieniędzy w wyniku zawirowań gospodarczych, ukazuje się zbiór przyczyn wypychania monet na rzecz czegoś co zapewni przetrwanie podczas zawieruchy. Swego czasu historia pieniądza zaczęła zatem wchodzić w fazę zataczania koła, ponieważ powracano do prastarego, choć niedobrego handlu wymiennego, a substytutem monet (tam wtedy głównie z żelaza, miedzi i brązu) stawały się w Chinach towary, przede wszystkim ziarno i jedwabie.
Ziarno, jedwab i bawełna
Jest przełom tysiącleci. Od 45 r. p.n.e. znacznymi połaciami dzisiejszych Chin włada dynastia Han, ale rządy sprawuje regent i reformator Wang Mang, który znosi niewolnictwo, nacjonalizuje ziemię, żeby można ją było podzielić równo między gospodarstwami domowymi, oraz próbuje przewrotu, w wyniku którego monety miałyby zniknąć z użycia. Przewrót był jednak chwilowy. Ziarno i bele jedwabiu pozostawały głównym, a nawet jedynym środkiem płatniczym w Chinach przez zaledwie 6 lat, choć były regiony, gdzie trwało to 30–40 lat. Dała o sobie znać ludzka pomysłowość i dążenie do nadzwyczajnych zysków. Wprawdzie ziarno i jedwab mają bardzo solidną wartość użytkową, ale można nią manipulować. Ziarno można zawilgocić, wskutek czego nabiera większej wagi. Jedwab można utkać, jak należy, ale też pocienić do granic. W dodatku, ryż lub pszenica albo jedwab mogą być bardzo różnej jakości jeszcze przed potencjalnymi szachrajstwami. W przypadku ziarna nie ma kłopotu z podziałem na mniejsze jednostki, ale gdy pociąć belę (rulon) standardowej szerokości i długości na mniejsze odcinki, tkanina może stać się psu na budę, bo każdy potrzebuje trochę innego kuponu tkaniny. Monety znowu wróciły więc do łask, ale myśl o w miarę stałej wartości głównych towarów nie poszła całkiem w kąt.
Jeszcze w czasie tzw. północnej dynastii Wei (ang. Northern Qi) w VI wieku n.e. zwyczajowe dary dla rodziny panny młodej przekazywane były wyłącznie w towarach, jednym z najważniejszych był jedwab. W wyniku rutynowych już walk o władzę państwo Wei uległo podziałowi na dwie części. W zachodniej w 557 r. powstało państwo Zhou, a jego władca skodyfikował „Księgę kar”, w której ustalono, że kary za napaść miały mieć charakter paragotówkowy. Wymierzano je w zależności od wartości ukradzionych dóbr i wyliczano w belach materiału. Także w Europie „pieniądz” towarowy przetrwał długie lata. W Anglii XVI w. opłaty za dzierżawę ziemi należącej do uniwersytetów musiały być wnoszone w jednej trzeciej w ziarnie. Artykuł 173 trzeciej konstytucji porewolucyjnej Francji z 1795 r. (tzw. Konstytucji Dyrektorialnej, zwanej też Konstytucją roku III) przewidywał, że parlamentarzyści mogą otrzymywać wynagrodzenia w ziarnie, zaś w Japonii, dopiero „światłe rządy” Meiji umożliwiły zarzucenie w drugiej połowie XIX w. opłacania podatków ryżem.
Dynastia Tang
Na początku VIII w. n.e. władzę w Chinach objęła zapisana później złotymi zgłoskami dynastia Tang. Jej cesarze rządzili z największego w całym ówczesnym świecie miasta XI’an (dzisiejsza nazwa), pielęgnowali kulturę i sztukę, nie zaniedbując ekspansji swego dominium wzdłuż i wszerz. Tangowie utrzymywali system służby publicznej, w której prym wiedli uczeni urzędnicy rekrutowani po egzaminach i na podstawie rekomendacji. Ustanowili szkoły państwowe. To właśnie za ich czasów funkcję pieniądza znów zaczęły pełnić tekstylia, głównie bele jedwabiu i bawełny. Powodem nie była przewaga materiałów ubraniowych jako środka pieniężnego, a niedostatek monet wywołany m.in. nienadążaniem podaży miedzi za wzrostem zaludnienia oraz dużą inflacją po ośmioletnim powstaniu nazwanym rebelią An-Shi. Yuan Zhen, pisarz, poeta i polityk tamtych czasów, napisał w swoich „Debatach o pieniądzu”, że od gór na południe za pieniądz służyło złoto i srebro, od granic Syczuanu (środkowo-południowe Chiny) na zachód – dominowały tkaniny i sól, a w Guizhou, w rejonie Trzech przełomów Jangcy oraz w Anhui, rolę pieniądza spełniały rtęć, cynober, haftowany jedwab, chusty i inne nakrycia głowy.
Zobacz również:
Lech, polon, piast…, a może jednak złoty?
Wraz z upływem lat i postępującą wytrwale unifikacją Chin oraz mimo licznych okresów powrotu do starego kształtował się dość jednolity system monetarny, w którym rolę pieniądza spełniały monety ze sporą dziurką w środku i zazwyczaj z brązu lub miedzi. Pojedyncze służyły do opłacenia drobnych zakupów. Podczas większych rozliczano się monetami nanizanymi w odpowiedniej liczbie lub „na wagę” na sznurki – stąd wspomniane dziurkowanie. W czasach prosperity i rozwoju handlu za dynastii Tang co roku bito ok. 6 mld sztuk nowych monet. System był wygodny, gdy obie strony transakcji były z tej samej okolicy, ale Chiny to wielkie obszary, w dużej części górzyste. W przypadku wypraw kupieckich na duże odległości metalowa gotówka była zbyt dużym obciążeniem. Po części, zamiast towarów (głównym była herbata) miejsca na wozach zajmowały ciężkie worki z pieniędzmi. Wprawdzie w użyciu były również złote lub srebrne sztabki o znacznie wyższej wartości, ale wożenie kruszcu było niebezpieczne, bowiem rabusiom łatwiej było uciec z kilkoma sztabkami kruszcu niż z workami monet z poślednich metali. Doskwierała też ciągle zbyt mała podaż miedzi. Kupcy przekraczali granice regionów, które miały różne reżimy monetarne, a ich władze z reguły nie zezwalały na wywóz monet. Zakazy były oczywiście omijane, więc skuteczniejszą metodą obrony przed ucieczką monet, zwłaszcza z brązu, było stosowanie innego rodzaju pieniędzy. Codziennością były kosztowne wojny, a tradycyjnych monet nigdy nie było zbyt dużo, więc jak tu opłacić wojska? No i jeszcze jedna przyczyna.
Zobacz również:
Bywali na banknotach święci Mikołaje
Za czasów dynastii Tang zezwolono na opłatę części podatków pieniędzmi (monetami) zamiast w naturze. Wzrósł popyt na monety i w pałacu cesarskim zaczęły narastać obawy, że kupcy ogołocą z nich stolicę. Wydano zatem prowincjom polecenie wzmocnienia systemów pieniężnych opartych na belach jedwabiu, a nawet przedmiotów codziennego użytku. Z tych właśnie powodów wyewoluowały w końcu tzw. „fruwające pieniądze” będące protoplastą dzisiejszych banknotów.
Bilety wymienne
Dla ułatwienia handlu tworzono tzw. faktorie, gdzie można było przechować towary. Właśnie one były miejscami narodzin pierwszej formy znacznie późniejszego pieniądza papierowego. W okolicach 900 r. chińscy kupcy poszli po rozum do głowy: skoro zostawiają towary w faktoriach bez zbytnich obaw, że nie będą mogli ich odebrać, to czemu nie zostawiać tam także ciężkich sznurów monet. W zamian za oba rodzaje tych depozytów otrzymywali pokwitowania, inaczej certyfikaty. Później przyjęła się nazwa „bilety wymienne”. Po jakimś czasie kupcy zaczęli dochodzić do wniosku, że zamiast zajmować się fizycznym przemieszczaniem towarów, można uprawiać handel za pomocą pokwitowań. Cena ich kupna/sprzedaży musiała uwzględniać przede wszystkim poniesione przez sprzedawcę koszty magazynowania towarów oraz koszty transportu do poniesienia przez nabywcę. Możliwa stała się spekulacja na zwyżkę/zniżkę cen w dłuższym czasie. Te zalety sprawiły, że obrót pokwitowaniami depozytowymi zaczął się bardzo szybko rozwijać. Powstawały też tzw. „domy obliczeniowe”, które przechowywały gotówkę, a na potwierdzenie jej przyjęcia od właściciela też wydawały zaświadczenia, które również stały się przedmiotem obrotu. Potem powstały „domy wymiany” certyfikatów/biletów.
Jak to zawsze bywa, zdarzało się, że wystawcy certyfikatów nie byli w stanie ich wykupić. Niektórzy dlatego, że lubowali się w nagłym bogactwie, więc sprzeniewierzali powierzone im dobra. Musiały zareagować władze, które podjęły kroki zaradcze, zauważyły bowiem, że nowy środek rozliczeń może stać się źródłem poważnych dochodów państwa. Najpierw, w czasach nowej dynastii Song, wystawianie certyfikatów depozytowych stało się możliwe dopiero po uzyskaniu od władzy odpłatnego przywileju. Niedługo potem, dokładnie 1000 lat temu, rząd przejął cały system, więc pojawiły się pierwsze papierowe ekwiwalenty monet emitowane przez państwo. Setki lat wcześniej sam papier jako wyrób rzadki i bardzo drogi pełnił dość często funkcję pieniądza, teraz jego skrawek zapisany hieroglifami stawał się stopniowo pieniądzem „ipsum”, czyli samym w sobie.
Zaopatrzenie w materiał do sporządzania certyfikatów/biletów wymiennych, będących bezpośrednimi przodkami banknotów emitowanych przez banki było pełne i nieograniczone. Podobnie jak dzisiejsze banknoty, chińskie bilety wymienne stawały się coraz zdobniejsze. Widniały na nich obrazy budynków, drzew, postaci ludzkich. Opatrywano je pieczęciami. Do ich drukowania z miedzianych płyt używano początkowo czarnego i czerwonego tuszu, a i sam pomysł na płyty z miedzi był rewolucyjny.
W przeciwieństwie do prywatnych, rządowe bilety wymienne miały określoną ważność trwającą 2–3 lata. Ten dziwny okres to wynik podstawy jaką nie był rok kalendarzowy, a trzeci kolejny dzień Nowego Roku. Po upływie terminu następowało „rolowanie” – posiadaczy nieważnych już biletów wzywano do ich wymiany na nowe. Władze zdawały sobie sprawę z procesów inflacyjnych, więc wprowadzony został limit „emisji” zabezpieczonej „twardą” gotówką z metali. Pułap ustalono na 1 256 340 sznurów monet na jeden trzyletni okres, ale z uwagi na niedostateczny niekiedy popyt na papierowe – bywał niewyczerpywany. Podobnie jak we współczesnej bankowości, w której wartość udzielonych kredytów przekracza co najmniej kilkukrotnie sumę depozytów „na każde żądanie”, bilety wymienne nie były w pełni zabezpieczone gotówką. Wskaźnik zabezpieczenia wynosił ok. 30 proc. Z czasem jednak całkowicie zaprzestano utrzymywania jakichkolwiek rezerw w „prawdziwej” gotówce na zabezpieczenie emisji biletów wymiennych.
Zobacz również:
Newton: obrońca dobrych monet
Opisywane tu pierwsze pieniądze papierowe cyrkulowały wyłącznie w Syczuanie, potem dotarły do komanderii (chiń. jun – jednostka administracyjna koordynująca powiaty, czyli xian) Hedong na południowym wschodzie i na krótko do prowincji Shaanxi graniczącej z Syczuanem od północnego wschodu. Ich zasięg był zatem niezbyt duży, więc utożsamienie narodzin pieniądza papierowego z całymi Chinami jest uproszczeniem. W kategoriach politycznych państwo podlegało wprawdzie stopniowej, lecz powolnej unifikacji, ale m.in. z powodów komunikacyjnych i odmiennych tradycji, poszczególne regiony używały różnych form pieniędzy.
Rosnąca podaż pieniądza
Z czasem biletami wymiennymi zaczęto opłacać dostawy na potrzeby wojska. Wraz z rosnącą podażą nietwardego, a wręcz gniotliwego pieniądza, narastała w jego emitentach wrodzona ludziom pokusa nadużycia (moral hazard). Zmniejszanie wartości pieniądza papierowego było łatwiejsze niż przetapianie monet na mniejsze lub piłowanie ich krawędzi. W warunkach łatwego dostępu do papieru wystarczyło zezwolić na wprowadzenie do obiegu większej liczby certyfikatów. Wkrótce ówczesne banknoty stawały się bezwartościowe.
Tu warto przytoczyć opinie Ye Shi (1150–1223, filozofa ze szkoły z miasta Yongjia – dziś Wenzhou), który optował za rozwojem biznesu, stawiając na piedestale ludzi, którzy się tym zajmują, przedkładając wytwórczość i handel nad konfucjański priorytet dla sprawiedliwości i ograniczania zysków. W kontekście papierowego pieniądza Ye pisał: „Pieniądz to towar najbardziej zagadkowy. Staje się skuteczny dopiero wtedy, gdy jest w ruchu i krąży, a nie gdy jest obficie gromadzony. W tych czasach ludzie bogaci czują się w obowiązku mieć wypełnione swoje skarbczyki, a również dwór poprzez podatki wciąga monety z każdego zakamarka do królewskiego skarbca, nie pozwalając tym, które doń wpadły na odejście. Zamiast monet papier z morwy służy za pieniądze. Nie rozumie się, że stają się zyskowne (pożyteczne), tylko wtedy, gdy krążą po całym imperium. Bez względu na liczbę monet zatrzymanych (w bezruchu), nie różnią się wówczas od wszelkich innych towarów”. Po chwili Ye Shi zwrócił uwagę, że „(d)roga do bogactwa i siły wiedzie przez coraz większą ilość dóbr. Jeśli dóbr jest dużo, będą tańsze, a jeśli tańsze są towary, wtedy monety stają się droższe…”.
Z jego słów przebija brak przekonania do pieniędzy z papieru. Handel rozwijał się w Chinach intensywnie, ale wiązał się z wielkimi trudnościami z przemieszczaniem dużych partii towarów po wielkim terytorium, więc w porównaniu z późniejszymi czasami był ciągle mikry. Nie były to zatem dobre warunki dla rewolucyjnych innowacji monetarnych. Nic zatem dziwnego, że narzędzie w postaci „pieniądza rosnącego na drzewach” (to przecież z drewna wyrabiany jest papier) nie zawojowało wówczas Chin, choć Marco Polo zdążył się jeszcze nim zadziwić.
Na przełomie XIII i XIV w. pieniędzy papierowych używano również w Persji, Japonii, Korei i w Indiach. Stosunkowo krótką jego historię w średniowiecznych Chinach przypieczętował nieśmiertelny niestety proceder monetarny polegający na intensywnym dodruku pieniędzy dla pokrywania deficytów budżetowych. W 1273 r. Mongołowie z dynastii nazwanej Yuan wyemitowali papierowe pieniądze warte 110 tys. sztabek srebra. Prowadzenie wojny w celu całkowitego wyeliminowania panującej na południu Chin dynastii Song powodowało ogromne wydatki, w związku z tym kilka lat później emisja miała równowartość aż 1,4 mln sztabek. Oczywistym skutkiem była inflacja i zanik zaufania do papierowych pieniędzy.
Właściwy grunt pieniądze drukowane na papierze zyskały dopiero kilka stuleci później w Europie, która wyrosła na intensywnym handlu z całym światem, co sprzyjało otwieraniu się na niekonwencjonalne pomysły i rozwiązania.