Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Na unię bankową nie warto czekać z zapartym tchem

W tle sporu o kształt paktu fiskalnego Europy toczy się dyskusja o unii bankowej. Unii Europejskiej nie udało się dotychczas osiągnąć zgody co do wspólnej procedury zwiększania kapitałów w bankach. O tym, czy nastąpi integracja nadzoru, gdy rządy są niechętne przekazywaniu władzy europejskiej agencji rozmawiamy z Georgem Magnusem, starszym doradcą UBS Investment Bank.
Na unię bankową nie warto czekać z zapartym tchem

George Magnus (copyright: UBS archive)

Obserwator Finansowy: Czy jako przedstawiciel dużego banku, widzi pan – podobnie jak Bruksela – potrzebę integracji sektora bankowego?

George Magnus: Odpowiem tak: w moim przekonaniu rzeczywiście wiarygodna i sensowna integracja fiskalna nie może zostać przeprowadzona bez integracji sektora bankowego. Unia bankowa oznaczałaby przede wszystkim przeniesienie narodowej władzy nad kapitałem, funduszami, płynnością oraz władzy zarządczej do wzmocnionego Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA). Brukseli się to bardzo podoba. Ale tylko Brukseli. Jeśliby do tego doszło, Europejski Urząd Nadzoru Bankowego musiałby dążyć do konsolidacji europejskich banków oraz stosowania intensywniejszej polityki makroostrożnościowej i mocnego wykorzystywania nadzorczych prerogatyw. Nie czekam na to z zapartym tchem.

Niektórzy komentatorzy twierdzą, że taka integracja miałaby na Unię Europejski wpływ nawet większy niż pakt fiskalny. Też pan tak sądzi?

W sytuacji gdyby objawiła nam się w Europie unia bankowa, wyobrażam sobie, że jednym z celów będzie zmniejszenie zależności rządów poszczególnych krajów od sektora finansowego oraz zależności banków od Europejskiego Banku Centralnego (EBC). To nie będzie się mogło wydarzyć bez dalszego delewarowania. Będzie to sygnał to rządów, by przyhamować i kontrolować bardziej emisję obligacji.

Tylko że proszę spojrzeć na dzisiejszą sytuację: przecież Europa, próbując przeprowadzić pewnego rodzaju integrację fiskalną, jednocześnie zachęca banki do kupowania obligacji rządowych poszczególnych krajów. Zawsze są chętni lokalni kupcy.

Czy Europejski Nadzór Bankowy (EBA), powołany w 2010 roku, przekształci się w bliskiej przyszłości w dobrze funkcjonującą paneuropejską instytucję nadzoru bankowego? Na razie może on głównie udzielać rekomendacji, których implementacja zależna jest od krajowych regulatorów.

Nie, nie wyobrażam sobie, że zintegrowany nadzór dojdzie do skutku w momencie, gdy rządy są niechętne przekazywaniu władzy europejskiej agencji. Upoważnienie do udzielania rekomendacji, kreowania ogólnych wytycznych i tym podobnym – i owszem, na to jest zgoda. Wykonalny nadzór – nie. Będzie mógł się ziścić dopiero gdy Europejczycy będą gotowi na głębszą integrację w ogóle. Tymczasem fala płynie dziś w innym kierunku.

Czy powinna też powstać wspólna instytucja zajmująca się postępowaniem wobec zagrożonych bankructwem banków oraz wspólny dla strefy euro system gwarancji depozytów?

Wspólny organ odpowiedzialny za postępowanie naprawcze mógłby być czymś, co wzmocniłoby EBA. Podobnie jak wspólny system gwarancji depozytów dla gospodarstw domowych. Nie wydaje mi się jednak, że możliwa jest fiskalna i bankowa integracja a la carte. Na prawdę, nie da się zrobić wszystkiego na raz. Oczywiste jest jednak, że nowy nadzór bankowy powinien skupić całą władzę, która dziś jest w rękach lokalnych agencji.

W unii bankowej trochę zmieniłaby się pozycja EBC… Czy po wydarzeniach ostatnich miesięcy niezależność tej instytucji jest zagrożona działaniami polityków?

Tak. Skupowanie obligacji zagrożonych niewypłacalnością państw strefy euro w ramach programu SMP (Security Market Programme) sam w sobie stanowi kompromis z niezależnością. Ale do próby ograniczenia niezależności dochodzi też w innych miejscach. Nowym zagrożeniem jest tzw. lobby wzrostu, które – w mojej opinii – chce, żeby Europejski Bank Centralny był jeszcze bardziej aktywny we wspieraniu polityków. Wiem, że Mario Draghi, prezes EBC, będzie bardzo chciał udowodnić, że nie jest pudelkiem żadnego rządu, ale tam gdzie polityka banku centralnego splata się z kwestią długu publicznego państw, niezależność umiera.

Jakie widzi pan główne wyzwania stojące dziś przed sektorem bankowym w Europie?

Myślę, że generalnie głównym wyzwaniem jest uzyskanie rozsądnego zysku w sytuacji presji na delewarowanie oraz topniejącego popytu na kredyt.  Te dwa problemy tak łatwo nie miną. Jeśli chodzi konkretnie o banki europejskie, myślę, że ich sytuacja jest wciąż niestabilna. Pewną stabilizację uzyskały – w mojej opinii – tylko dzięki operacjom LTRO Europejskiego Banku Centralnego. Bankom potrzeba restrukturyzacji i rekapitalizacji.

Rozmawiała Katarzyna Kozłowska

George Magnus jest głównym doradcą ekonomicznym UBS Investment Bank w Londynie.

George Magnus (copyright: UBS archive)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Sektor bankowy Trójmorza na froncie covidowym

Kategoria: Analizy
Efektywny policy mix polityki pieniężnej, fiskalnej i ostrożnościowej zastosowany wobec sektora bankowego przyniósł w państwach TSI oczekiwane efekty: zachowanie stabilności systemu finansowego i utrzymanie dostępności finansowania dla gospodarki realnej po wybuchu pandemii.
Sektor bankowy Trójmorza na froncie covidowym