Następuje pączkowanie instytucji bez precyzyjnego określenia ich kompetencji i odpowiedzialności przy jednoczesnym przenoszeniu władzy z poziomu krajowego na poziom europejski – określiła obecny stan przygotowań do powstania unii bankowej prof. Małgorzata Zaleska, członek zarządu NBP. O regulacjach rynków finansowych rozmawiano podczas Kongresu Rynku Kapitałowego w Warszawie.
Małgorzata Zaleska
Projekt unii bankowej dotyczy bezpośrednio rynku bankowego, ale pośrednio całego rynku finansowego. Unia bankowa ma składać się z trzech fundamentalnych filarów regulacyjnych. Różny jest stan zaawansowania ich budowy. Najdalej posunięta jest budowa systemu jednolitego europejskiego nadzoru bankowego, który wejdzie w życie najwcześniej 4 listopada 2014 r. Zaawansowane są prace nad systemem uporządkowanej restrukturyzacji i likwidacji banków, w skrócie nazywanej resolution. Istnieje w tej sprawie dyrektywa Unii Europejskiej, ale wśród krajów należących do strefy euro brak zgodności jak finalnie powinna wyglądać ta instytucja. Jeśli rozstrzygnięcia nie zapadną do końca roku mogą być dalsze opóźnienia, gdyż mechanizmu resolution nie zdąży uchwalić Parlament Europejski obecnej kadencji, a parlament nowej kadencji może mieć inny punkt widzenia. Trzecim, całkiem dziś zapomnianym elementem unii bankowej jest europejski system gwarantowania depozytów bankowych. O jego kształcie nawet się dziś jeszcze nie dyskutuje.
W ramach unii bankowej już tworzone są nowe instytucje decyzyjne i nadzorcze, które ostatecznie i tak poddawać będą najistotniejsze kwestie decyzji Komisji Europejskiej. Jest to rozwiązanie niejako zastępcze, gdyż obowiązujący Traktat Europejski nie przewiduje systemu rozbudowanego nadzoru nad bankami, a jego zmiana nie wydaje się dziś możliwa.
Powstają jednak z tego powodu problemy kompetencyjne. Z założenia unia bankowa przewidziana jest dla krajów strefy euro. Podmioty spoza strefy euro mogą nawiązywać bliską współpracę. Europejski nadzór będzie dotyczył tylko wybranych banków. Z kolei dyskutowany mechanizm resolution ma dotyczyć wszystkich banków z krajów należących do unii bankowej, niezależnie od ich wielkości. Ostateczne decyzje będą podejmować organy już przewidziane w Traktacie. W przypadku nadzoru będzie to Rada Prezesów EBC, ale tam są przedstawiciele tylko strefy euro. W przypadku resolution duża będzie rola i jeszcze wzrośnie Komisji Europejskiej. Będzie to mogła, według obecnego stanu dokumentów, robić samodzielnie, nawet bez zasięgania opinii.
– Prowadzi to do tego, że pączkują kolejne podmioty i organy, które są odpowiedzialne za różne elementy sieci bezpieczeństwa systemu bankowego, w tym i za kwestie nadzorcze. W skrajnym przypadku pojedynczy bank, po wprowadzeniu nowych regulacji może podlegać pod pięć różnych nadzorów jednocześnie. W przyszłym roku mają być przeprowadzone stress-testy przez Europejski Bank Centralny dla oceny banków przed ich objęciem nadzorem przez EBC. Inne stress-testy będzie równocześnie przeprowadzała EBA, czyli europejski nadzór bankowy. Grozi to niedopasowaniem, nieprecyzyjnym określeniem kompetencji i odpowiedzialności. Trudno będzie ustalić w przyszłości kto odpowiada za zaistniałe problemy jeśli się wydarzą – sceptycznie oceniła stan przygotowań unii bankowej prof. Małgorzata Zaleska.
Z punktu widzenia Polski – w przyszłości będziemy musieli zważyć czy podjąć bliską współpracę w ramach unii bankowej i mieć do czynienia z ograniczeniem polskiego nadzoru nad rynkiem bankowym. Nie podjęcie współpracy będzie oznaczało jednak brak wpływu na decyzje podejmowane w ramach unii bankowej, które w sposób trwały będą zmieniały europejski rynek bankowy.
– Niezależnie od tego czy ją nawiążemy, czy nie to i tak unia bankowa będzie miała wpływ na polski sektor bankowy, dlatego, że w polskim sektorze mamy znaczący udział kapitału zagranicznego. Podmioty dominujące 18 banków w Polsce, które reprezentują 50 proc. aktywów polskiego sektora bankowego znajda się pod bezpośrednim nadzorem EBC – mówiła Małgorzata Zaleska.
O sytuacji polskiego systemu bankowego w dużym jednak stopniu decyduje jego kondycja, w tym także banków kontrolowanych przez międzynarodowe grupy bankowe. Andrzej Jakubiak, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego o kondycję tę jest spokojny.
– Drugi i trzeci co do wielkości bank w Polsce, które należą do międzynarodowych grup kapitałowych, ma obecnie wskaźnik wypłacalności bliski 20 proc. Udział tych banków w aktywach grup jest stosunkowo niewielki, bo rzędu 4 – 5 proc. Wkład jaki one dają do wyniku swoich grup jest natomiast na poziomie 25 i więcej procent.
Przewodniczący KNF chciałby aby tak samo można było mówić o innych segmentach rynków finansowych. Zwracał przy tym uwagę zwłaszcza na potrzebę intensywnego rozwoju rynku papierów obligacyjnych, które powinny być dla nabywców jednocześnie bezpieczne i dawać godziwy zysk.
W kontekście rozwoju rynku kapitałowego niezwykle ważne jest budowanie podmiotów gwarantujących samodzielność naszego rynku. Z tego punktu widzenia bardzo ważne, że 7 listopada zarejestrowane zostały cztery pierwsze podmioty jako repozytoria transakcji finansowych. Będą to instytucje – jedną z nich jest Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych – zbierające informacje o transakcjach pochodnych. O przyjętych rozwiązaniach mówiła w trakcie kongresu Iwona Sroka, prezes zarządu KDPW.
– Kwestia nadzoru finansowego przesuwa się w kierunku Europy – mówił przewodniczący Jakubiak. Krajowe organy nadzorcze stają się agendami instytucji europejskich. Jeżeli chcemy utrzymać pozycję polskiego rynku finansowego ważne jest budowanie podmiotów gwarantujących samodzielność naszego rynku.
OF