Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Moody’s obniżył rating Japonii ponieważ decyzja o zaniechaniu drugiego etapu podwyżki podatku obrotowego stawia pod znakiem zapytania plany dotyczące zmniejszenia deficytu budżetowego i opanowania wzrostu długu publicznego. Rząd premiera Abe planował zmniejszenie deficytu pierwotnego o połowę do 2015 roku i całkowitą jego likwidację do 2020 roku. Polityka rządu zmierzająca do wyjścia z deflacji i wzrostu gospodarczego wydaje się coraz mniej skuteczna- stąd obniżenie ratingu – twierdzi Moody’s.
Tymczasem pojawiają się pierwsze prognozy na 2015 rok. Goldman Sachs (jak relacjonuje zerohedge) uważa, że w najbliższym roku najbardziej wzrośnie giełda w Tokio (indeks Topix), nieco wolniej Europa, jeszcze wolniej giełdy azjatyckie poza japońską, a najsłabiej amerykańska. Licząc w dolarach Topix wzrośnie o 9 procent, a S&P zaledwie o 3 procent. Podobnie ma być do 2017 roku włącznie.
Komentator Reutersa Anatole Kaletsky pisze o ujednoliceniu polityk makroekonomicznych w USA, Japonii i Europie – kombinacja polega na maksymalnej stymulacji monetarnej i neutralnej polityce fiskalnej (tej oceny zdaniem autora nie zmienia zakończenie QE w Stanach Zjednoczonych). Jeżeli nowa polityka makroekonomiczna i stymulacja monetarna w Europie i Japonii przyniesie równie pozytywne rezultaty jak w Ameryce, to można się spodziewać ożywienia gospodarczego, poprawy stanu finansów publicznych i zmniejszenia bezrobocia. W efekcie – hossy na giełdach – twierdzi Kaletsky.
Tymczasem Nouriel Roubini te same wydarzenia interpretuje zupełnie inaczej. Ostatnia decyzja o zwiększeniu skali luzowania ilościowego Japonii to otwarcie nowej rundy w wojnie walutowej. Tym samym tropem łagodzenia polityki monetarnej, by nie utracić konkurencyjności wobec Japonii pójdą Chiny, Korea, Tajwan, Singapur i Tajlandia. Również ECB oraz banki Szwajcarii, Szwecji i Norwegii oraz centralnej Europy wejdą w proces luzowania ilościowego, by zapobiec aprecjacji walut.
Paolo Manasse (uniwersytet w Bolonii) uważa, że należy skasować europejski Pakt Stabilizacji i Wzrostu, gdyż nie sprzyja ani stabilizacji, ani wzrostowi, a polityka fiskalna przez niego stała się procykliczna.
Brad deLong (Uniwersytet Kaliforni) pisze co zrobiłby, gdyby miał magiczną różdżkę. Po pierwsze wprowadził jako cel FED wzrost nominalnego PKB o 7 procent rocznie. Po drugie podwyższył płace nauczycieli w szkołach publicznych o 50 procent, w zamian za radykalne skrócenie kadencji czyli czasu etatowego zatrudnienia (de facto chodzi o możliwość zwalniania najsłabszych nauczycieli). Po trzecie – podwyższył kwotę legalnych imigrantów z około miliona rocznie do 2,5 miliona.
FT w komentarzu redakcyjnym powtarza ostrzeżenia Aslunda, Havrylyshyna i Acemoglu w sprawie zagrożenia Ukrainy przez wielki kryzys finansowy (Obserwator informował o ich tekście wczoraj). Natomiast Kyiv Post publikuje kolejny głos zachęcający Ukrainę do radykalnych reform gospodarczych i finansowych – tym razem Ivana Miklosa, autora reform na Słowacji.
Wygląda na to, że pierwsza definitywną ofiarą spadających cen ropy będzie Wenezuela. Prawdopodobieństwo bankructwa liczone na podstawie wyceny CDS-ów wynosi od 63 (dwuletnie) do 80 procent (pięcioletnie CDS). Rentowność obligacji doszła do 21 procent.
Z kolei sytuacja Rosji jest gorsza niż się zazwyczaj sądzi – pisze Anders Aslund w miesięczniku niemieckim Capital. W tym roku istotny jest spadek rezerw i odpływ kapitału oraz spadek cen ropy. W przyszłym roku dojdzie do dalszego odpływu kapitału i spadku rezerw walutowych, przy równocześnie wysokiej inflacji i stopach procentowych. Dlatego prognoza obniżenia się produktu krajowego tylko o 1 procent wydaje się optymistyczna.
Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w czasie wizyty w Turcji rezygnację z projektu budowy gazociągu South Stream, który miał dostarczać gaz m.in. do Austrii, Włoch i krajów bałkańskich. U źródeł tej decyzji jest pogarszająca się sytuacja finansowa Rosji i Gazpromu (koszt projektu 40 mld dol.) i ograniczone możliwości inwestycyjne. Równocześnie Rosja obniżyła o 6 procent ceny gazu sprzedawanego Turcji i zapowiedziała zwiększenie dostaw do tego kraju.
Sedlak&Sedlak przygotował raport o wynagrodzeniach w bankowości w 2013 roku. Najwyższe były w woj. mazowieckim (mediana 7000 zł), w następnym na liście województwie dolnośląskim wynosiły już tylko 5280 zł. Najniższe wynagrodzenia były w woj. podkarpackim 3500 zł. Mediana płac szeregowych pracowników bankowości w Polsce wynosiła 3500 zł, specjalistów 6000, kierowników 9000 a na poziomie dyrektorów – zarządu 17 tys. zł. Wynagrodzenia kobiet były 15-25 procent niższe.
Wakacje w pracy? Czemu nie? Coraz częściej można pracować zdalnie, więc bierze się kilka dni urlopu, dokłada kilka dni zdalnej pracy i oddala z rodziną na quasiwakacje – relacjonuje CNN. Dotyczy pracowników IT, finansów, mediów cyfrowych i konsultingu.
Złote żuki (golden bugs) są niepocieszone po odrzuceniu w referendum szwajcarskim częściowego powiązania franka ze złotem. Jim Quinn z blogu „Płonąca Platforma” pokazuje wykres cen złota i długu publicznego USA, z którego wynika, że mniej więcej dwa lata temu dość ścisła przez ponad 10 lat korelacja załamała się. Dług rośnie w tempie 2,5 mld dolarów dziennie, a złoto tanieje. Jego zdaniem FED, jego właściciele z Wall Street i politycy z Waszyngtonu korzystając z nieprzejrzystości rynku złota manipulują instrumentami papierowymi i pochodnymi złota nie dopuszczając do wzrostu jego ceny. Bankierzy na razie wygrywają. Ale czy będą w stanie dusić cenę złota w nieskończoność? Podbijać rynek akcji w nieskończoność? Postawisz na babcię Yellen, czy na złoto? – pyta autor.