(©Envato)
Według danych Eurostatu za 2022 r. Polska odnotowała ujemną stopę oszczędności gospodarstw domowych (-0,8 proc.). Oznacza to, że gospodarstwa domowe wydawały więcej, niż zarabiały „na czysto”. Musiały zatem sięgnąć do wcześniej zgromadzonych oszczędności lub pożyczyć pieniądze, aby pokryć swoje koszty. Gorzej w zestawieniu EU27 wypadła tylko Grecja (-4 proc.). Pozostałe państwa członkowskie w 2022 r. miały dodatnie stopy oszczędności. W całej UE gospodarstwa domowe zaoszczędziły średnio ponad 12 proc. swojego dochodu rozporządzalnego. Najwyższe, blisko 20-proc. stopy oszczędności brutto odnotowano w Niemczech, Holandii i Luksemburgu.
Należy pamiętać, że w 2022 r. stopy oszczędności większości krajów znacznie spadły w porównaniu z rekordowymi, pandemicznymi latami 2020 i 2021, kiedy to średnia dla UE wynosiła odpowiednio ponad 18 proc. i 16 proc. W przypadku Polski ten spadek oznaczał, że znaleźliśmy się pod kreską po raz pierwszy od 1995 r., czyli odkąd Eurostat zaczął rejestrować dane dla naszego kraju. W poprzednich latach oszczędzaliśmy średnio 4 proc. dochodu „na rękę”. Wyjątkiem był pandemiczny 2021 r., gdy z uwagi na ograniczenie konsumpcji udało się osiągnąć wynik ponad 11 proc. Choć stopa oszczędności w Polsce spadła, to jednak realny dochód rozporządzalny brutto gospodarstwa domowego na mieszkańca wzrósł w 2022 r. o niecałe 1 proc. Tymczasem średni dochód rozporządzalny w UE obniżył się o 0,8 proc., a w strefie euro o 0,9 proc., i był to pierwszy spadek od 2013 r. Polska, która w ciągu ostatnich 20 lat odnotowywała średnio znacznie wyższe wzrosty dochodu rozporządzalnego, zanotowała spadek tylko dwukrotnie – w 2004 r. i w 2021 r. w obliczu pandemii COVID-19.
Zobacz również:
Strategie inwestycyjne cyklu życia dają zarobić
Oszczędzamy, przynajmniej deklaratywnie
Odwrót inflacji wyraźnie poprawił siłę nabywczą dochodów Polaków. W połączeniu z rosnącymi dochodami i koniunkturą na rynku kapitałowym pozwala to stopniowo odbudowywać oszczędności nadwątlone w 2022 r. Wzrost oszczędności w ciągu ostatnich 6 miesięcy deklaruje 38 proc. Polaków (+8 pkt proc. rdr) – wynika z badania „Finanse Polaków” przeprowadzonego w maju na zlecenie Banku Millennium. Regularnie oszczędza 30 proc. respondentów, a 43 proc. odkłada nadwyżki, kiedy ma taką możliwość. Co piąta osoba ma zaoszczędzoną kwotę wyższą niż swoje roczne wynagrodzenie. Niemal tyle samo nie posiada żadnych oszczędności. Polacy wciąż najchętniej wybierają konta oszczędnościowe i lokaty (49 proc.) oraz przechowują pieniądze na koncie bieżącym (44 proc.). Stopniowo spada popularność gotówki – tę formę lokowania oszczędności wybiera jednak nadal ponad 40 proc. oszczędzających. Warto odnotować wzrost odsetka osób, które oszczędzają na kontach emerytalnych (14 proc. w 2024 r. wobec 9 proc. w 2022 r.). W akcje inwestuje 8 proc. badanych, tyle samo w fundusze inwestycyjne i nieruchomości, a w obligacje – 9 proc. Mimo deklaratywnej poprawy stanu oszczędności Polaków po depresji z 2022 r. wystarczają one średnio na pokrycie około 6 miesięcy wydatków, podczas gdy mieszkańcy zamożnych krajów strefy euro są w stanie sfinansować z oszczędności od 12 do 16 miesięcy swoich wydatków – wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
W co lokujemy oszczędności?
Na koniec 2023 r. suma oszczędności Polaków przekroczyła 2,25 bln zł. W strukturze oszczędności gospodarstw domowych tradycyjnie królują depozyty bankowe. Od 2000 r. ich wartość wzrosła o 613 proc., a w ujęciu realnym (uwzględniając inflację) – o 241 proc., tj. prawie dwukrotnie więcej niż PKB Polski – wynika z danych Narodowego Banku Polskiego. Na przestrzeni 2023 r. kapitał zdeponowany w bankach wzrósł o 124 mld zł (11,2 proc.) do 1,228 bln zł, przy czym tylko 80 mld zł to depozyty terminowe z oprocentowaniem średnim nieco ponad 3 proc., natomiast 1,5 bln zł ma oprocentowanie średnie między 0,7 a 1 proc.
Według portalu Analizy.pl trzykrotnie szybszą dynamiką wzrostu cechowały się oszczędności zgromadzone w OFE: wzrost o 26 proc. w ciągu roku, tj. o prawie 52 mld zł do 108 mld zł. Wartość aktywów ulokowanych w detalicznych funduszach inwestycyjnych na koniec 2023 r. wyniosła 156 mld zł, co przełożyło się na wzrost o 32 proc., tj. o 37,8 mld zł. Kwota obligacji Skarbu Państwa w portfelach gospodarstw domowych wzrosła o 30 mld zł (27 proc.) do 114,7 mld zł. Solidnemu pomnożeniu uległy też środki ulokowane w akcjach notowanych na GPW. W najmniejszym stopniu nastąpił zaś przyrost oszczędności zgromadzonych w funduszach zagranicznych oraz w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych – o 2,8 mld zł (7,6 proc.) do ponad 40 mld zł.
Polacy nie ufają rynkowi kapitałowemu
Nie jest więc prawdą, że Polacy tylko konsumują. Jedni inwestują dla ochrony kapitału przed inflacją, inni z myślą o poduszce finansowej na czarną godzinę czy starość, jeszcze inni chcą zapewnić lepszy start dzieciom. W swojej masie Polacy jednak gromadzą środki na nisko oprocentowanych lokatach bankowych. Awersja do ryzyka i przeświadczenie, że na giełdzie obracać można tylko grubymi sumami i że to raj dla spekulantów, zniechęca nas do pomnażania pieniędzy na rynku kapitałowym. Dlatego wybieramy inwestycje z gwarancją ochrony kapitału oraz nabywamy aktywa uznawane za bezpieczne, jak złoto i nieruchomości.
Zobacz również:
Finansyzacja – fatum współczesnej gospodarki
Według raportu Europejskiego Stowarzyszenia Zarządzania Funduszami i Aktywami (EFAMA) Polska jest wprawdzie nie jedynym, ale za to największym ludnościowo krajem UE, który wykazuje tak dużą niechęć do inwestowania na rynku kapitałowym. O ile w takich państwach, jak Dania, Szwecja i Holandia gospodarstwa domowe trzymają w bankach mniej niż 30 proc. swojego majątku finansowego, o tyle udział depozytów przekracza 70 proc. na Malcie, w Portugalii, na Litwie, w Bułgarii, Słowenii, Polsce (75 proc.), na Cyprze i w Grecji. Funduszom emerytalnym Polacy powierzają tylko 10 proc. aktywów finansowych. Na drugim końcu skali są Niderlandy, Wielka Brytania i Szwecja. W akcjach spółek lokujemy 6 proc. (najwięcej: Finlandia, Szwecja i Dania), tyle samo w funduszach inwestycyjnych (najwięcej: Belgia, Hiszpania i Włochy), w ubezpieczeniach na życie – 3 proc. (najwięcej: Francja, Dania i Włochy), a w instrumentach dłużnych 1 proc. (najwięcej: Węgry, Malta i Włochy).
Na (nie)chęć do sięgania po instrumenty rynku kapitałowego – wpływa kilka czynników. Są to m.in. dominująca rola emerytury państwowej w krajowym systemie emerytalnym, niska stopa zastąpienia, tj. relacja przyszłej emerytury do ostatnio wypłaconego wynagrodzenia, poziom dochodu narodowego brutto na mieszkańca, poziom wiedzy finansowej w społeczeństwie, brak zachęt podatkowych dla inwestycji kapitałowych, niska tolerancja na ryzyko.
W raporcie EFAMA napisano, że w latach 2020–2022 największy postęp, jeśli chodzi o inwestowanie oszczędności na rynku kapitałowym osiągnęły Słowacja, Niemcy, Norwegia, Dania, Luksemburg, Finlandia, Włochy, Austria, Belgia i Czechy. Fakt, że państwa te znacznie różnią się pod względem liczby ludności, wagi gospodarczej i rozwoju infrastruktury finansowej, prowadzi do wniosku, że zwiększenie udziału w rynkach kapitałowych można osiągnąć w każdym kraju.
Oszczędności Polaków wynoszą niecałe 100 proc. PKB, przy średniej unijnej 200 proc. I to już nie jest tylko kwestia słabości indywidualnego zabezpieczenia finansowego obywateli, ale stanu całej gospodarki, ponieważ kapitał ten pracuje w niej i bezpośrednio przekłada się na stopę inwestycji, która w naszym kraju, na tle innych państw regionu, jest wyjątkowo niska (Polska – 18 proc. PKB, Czechy i Węgry – 25 proc. PKB). Brak inwestycji, zwłaszcza w warunkach niżu demograficznego i zastoju produktywności, niesie ryzyko pogorszenia długofalowych perspektyw rozwoju.