Pierwsza odsłona drugiego kryzysu

We wtorek opublikowano świetne dane, nastroje konsumentów się poprawiają po obu stronach Atlantyku, aktywność wytwórcza szybko rośnie, a tymczasem na giełdach całego świata odbyła się rzeź byków, na przykład w momencie rozpoczęcia pisania tego posta CAC40 w Paryżu spadał o ponad 3,2 proc.

Oczywiście przyczyną były wydarzenia wokół Grecji, wystąpiły też  pierwsze objawy zarażenia grecką grypą w Portugalii, rentowności obligacji rządów obu krajów silnie wzrosły, w przypadku Grecji były najwyższe na świecie (obligacje dwuletnie były oprocentowane na ponad 16 proc. rocznie, drożej niż w zupełnie niewiarygodnej Wenezueli).

Sytuacja wokół Grecji jest następująca. Na 5 maja zapowiedziany jest strajk generalny w Grecji w proteście przeciwko cięciom budżetowym, ponad 60 proc. Greków jest im przeciwna, popularność rządu szybko maleje. 19 maja Grecy muszą wykupić obligacje, jeśli do tego czasu nie dostaną pomocy z MFW lub strefy euro to zbankrutują. Z kolei w Niemczech 57 proc. społeczeństwa jest przeciwne pomocy Grekom, a Niemcy mają swoje wybory 9 maja, więc partia rządząca z pewnością nie podejmie decyzji o pomocy Grekom przed wyborami, a po wyborach tylko wtedy, gdy Grecy spełnią drakońskie warunki fiskalne. Kilka banków policzyło, że Grecja musi mieć nadwyżkę pierwotną w budżecie w wysokości 6-10 proc. PKB, żeby ustabilizować dług publiczny, to jest niewykonalne. Niemieccy politycy proponują, żeby Grecja wyszła ze strefy euro, albo żeby w ramach pakietu pomocowego doprowadzić do restrukturyzacji zadłużenia Grecji, czyli inwestorzy odzyskają 70-90 proc. zainwestowanych pieniędzy.

Na tym blogu pisałem wielokrotnie, że Grecja musi zbankrutować, że mechanizm rynkowy będzie bardzo skuteczny w dyscyplinowaniu innych krajów, a tak portugalskie związki zawodowe już „zwąchały”, że nadchodzą pieniądze z Unii i same rozpoczęły strajki przeciw zamrożeniu pensji.

W przeszłości Europa miała wielkich polityków, z klasą, z wizją, który mogli zainspirować ludzi do myślenia i działania. W tej dekadzie mamy pecha, i w Polsce i w Europie, mamy miałkich, nijakich liderów, bez wizji, którzy nie są w stanie stworzyć wizji Europy, którzy nie potrafią podjąć mądrych decyzji, nawet w czasie kryzysu, tylko są zaślepieni słupkami popularności. Na przykład banki amerykańskie już poczyściły bilanse z toksycznych aktywów, a w Europie ciągle tolerujemy fakt, że duża część toksycznych strat jeszcze nie jest ujawniona. Zamiast pozwolić Grecji zbankrutować, co wymusiłoby reformy w innych krajach PIIGS, to znowu trwa chocholi taniec, który generuje olbrzymie ryzyka na przyszłość.

Wszystko wskazuje na to, że mamy właśnie pierwszą odsłonę drugiego kryzysu, czyli kryzysu zadłużenia rządów krajów rozwiniętych. Podobnie jak podczas kryzysu finansowego lat 2008-2009 i tym razem Polska powinna wyjść z tego obronną ręką, ponieważ mamy relatywnie niski poziom długu publicznego.

A tymczasem jeden z chińskich banków poinformował, że pozbył się „świńskich obligacji”, czyli papierów rządowych emitowanych przez kraje PIIGS (Portugalię, Włochy, Hiszpanię, Irlandię i Grecję)

Pod koniec pisania tego postu, co trwało 15 minut, giełda we Francji już spadała o 3,7 proc., bo w międzyczasie agencja ratingowa S&P obniżyła rating Portugalii z A+ do A- z perspektywą negatywną, a rating Grecji do poziomu śmieciowego BB+ z poziomu BBB+, co oznacza, że S&P szacuje, że inwestorzy mogą odzyskać tylko 30 proc. pieniędzy zainwestowanych w greckie obligacje.

Tutaj jest komentarz Paula Krugmana, czas zacząć się bać?


Tagi