Autor: Andrzej Godlewski

Specjalizuje się w problematyce gospodarki niemieckiej.

Po G20: mrówka i konik polny zaczynają współpracować

Ministrowie finansów i szefowie banków centralnych grupy G20 w ostatni piątek w Waszyngtonie uzgodnili procedury analizy sytuacji gospodarczej poszczególnych krajów członkowskich. - Byłoby iluzją oczekiwać, że Amerykanom i Brytyjczykom powiedzie się zmiana modeli gospodarczych Niemców, czy Chińczyków. Dyskusja w gronie G20 tylko w pewnym stopniu prowadzi do zbliżania – mówi niemiecki ekonomista dr Ulrich Volz.
Po G20: mrówka i konik polny zaczynają współpracować

Minister finansów Francji na szczycie w Waszyngtonie. Francuska prezydencja zdynamizowała prace G20. (CC By-NC-ND IMF)

Obserwator Finansowy: Na podstawie ostatnich decyzji mają być później badane przyczyny nierównowagi ekonomicznej w państwach G20, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy będzie wydawał odpowiednie rekomendacje. To ciąg dalszy uzgodnień z lutego, kiedy w Paryżu przyjęto najpierw listę pięciu wskaźników, które w tym kontekście będą brane pod uwagę (zadłużenie publiczne, deficyt budżetowy, oszczędności i zadłużenie gospodarstw domowych oraz nierównowaga zewnętrzna). Jakie realne znaczenie mają te uzgodnienia?

Ulrich Volz: Konkretyzacja wskaźników i możliwość zaangażowania MFW w tej dziedzinie, to znaczący postęp, z którym jednak nie można wiązać zbyt wielkich oczekiwań. Nadal między krajami G20 istnieją poważne różnice w ocenie nierównowagi w gospodarce światowej i zbliżenie stanowisk następuje stopniowo.

Martin Wolf z „Financial Times” opisywał kiedyś problem nierównowagi globalnej posługując się obrazem z bajki Ezopa o mrówkach i koniku polnym. Jego zdaniem kraje z nadwyżką eksportową, czyli Chiny, Niemcy i Japonia postępują jak przezorne mrówki, zaś importujące zbyt wiele i za pożyczone pieniądze USA i Wielka Brytania zachowują się jak lekkomyślny konik polny. Na ile jest to trafny obraz?

To uproszczone porównanie, chociaż sam z niego korzystam oceniając sytuację w grupie G20. Poza tym, także według innych ekspertów, nieźle opisuje ono sytuację w strefie euro. Ale byłoby iluzją oczekiwać, że niemieckie wyobrażenie o gospodarce uda się przetransponować do peryferyjnych państw eurolandu. Podobnie jak Amerykanom i Brytyjczykom nie powiedzie się reedukacja Niemców, czy Chińczyków i zmiana ich modeli gospodarczych. Dyskusja w gronie G20 tylko w pewnym stopniu prowadzi do zbliżania stanowisk – znacznie ważniejsze są interesy narodowe, które w przypadku Niemiec i Chin oznaczają konieczność zmniejszenia zależności od eksportu. Poza tym Chińczycy zmagają się z presją inflacyjną, co sprawia, że są w większym stopniu gotowi do zmiany polityki ekonomicznej. W zeszłym tygodniu premier Chin Wen Jiabao mówił na przykład o tym, że polityka monetarna tego kraju będzie stopniowo się zmieniała, by zrównoważyć zjawiska proinflacyjne.

Jednak już na początku istnienia G20, w 2009 r., ustalono, że państwa członkowskie będą analizować, na ile polityki gospodarcze są spójne i przyczyniają się do zrównoważonego wzrostu (tzw. Mutual Assessment Process, MAP). Jednak według MFW od tego czasu nie nastąpiło zmniejszenie nierównowag w gospodarce światowej.

Działania w ramach MAP zostały teraz skonkretyzowane i przeniesione z płaszczyzny politycznej na poziom bardziej techniczny. Dzięki temu o problemach nierównowagi będą mogli więcej dyskutować eksperci, a mniej politycy. Nie można jednak oczekiwać, że fachowcy od razu wpłyną na polityki prowadzone przez państwa członkowskie, ale z pewnością jest to prawdziwy postęp.

Kraje G20 będą oceniane według pięciu kryteriów i czterech ujęć metodologicznych (strukturalne, statystyczno – historyczne oraz dwa rodzaje porównań do innych krajów). Czy to wystarczy, by ocenić sytuację gospodarczą państwa i jego aktualną politykę?

Wybór kryteriów miał oczywiście podłoże polityczne. Na przykład polityka kursowa nie została uwzględniona jako główny wskaźnik, lecz jedynie element kryterium nierównowagi zewnętrznej. Moim zdaniem powinien to być samodzielny wskaźnik, ale początkowo ten element miał w ogóle nie wejść w katalogu indykatorów. Jednak w wyniku nacisku USA znalazł się on w lutowych uzgodnieniach, a teraz został ponownie zatwierdzony. Nie znaczy to oczywiście, że pod wpływem ustaleń G20 Chiny zmienią całkowicie swoją politykę kursową – mogą to zrobić z powodów wewnętrznych, o których już wspomniałem. Generalnie Amerykanie i Europejczycy traktują uzgodnienia przyjęte w Waszyngtonie za swój sukces. Trzeba jednak pamiętać, że konkluzje przyjmowane przez G20 nie mają mocy wiążącej dla państw członkowskich, które mogą grzecznie podziękować za rekomendacje i zupełnie się nimi nie przejmować.

Jak te ustalenia mogą wpłynąć na Niemcy i ich nastawioną na eksport gospodarkę?

Ze względu na nadwyżkę handlową Niemcy stawiane są w jednym szeregu z Chinami. Jednak rząd w Berlinie ma znacznie mniejsze możliwości wpływania na wymianę handlową z zagranicą niż władze w Pekinie. Wystarczy wspomnieć zupełnie odmienne podejście do polityki kursowej – Niemcy, jako członek unii walutowej, nie mogą określać jej w taki sposób, jak robi to Pekin.

To, czego dotąd nie zrobiono w ramach G20, to wypracowanie sposobu, w jaki będą mierzone nadwyżki i deficyty w handlu zagranicznym. Szef Światowej Organizacji Handlu, Pascal Lamy, zaproponował, by obliczając bilanse eksportów i importów uwzględniano jaką wartość dodaną wytworzono w poszczególnych krajach. To interesujące podejście, bo na przykład w Niemczech i Chinach produkuje się z podzespołów, które zostały dostarczone z innych państw.

Na postawie ustalonych wskaźników i przyjętej metodologii MFW prawdopodobnie we wrześniu przedstawi wyniki oceny największych państw G20, tak, by mogły być one omawiane podczas listopadowego szczytu w Cannes. Francuska prezydencja zdynamizowała prace w tej grupie?

To rzeczywiście dobra wiadomość – tym bardziej, że od szczytu G20 w Pittsburgu we wrześniu 2009 r. do konferencji w Paryżu w lutym tego roku w tej dziedzinie prawie nic się nie działo. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, że ten proces tak szybko zamienia się w konkrety, a jego efektem mogą być rekomendacje do działania. Przy czym cały czas przestrzegam przed nadmiernymi nadziejami na głębokie zmiany w światowym systemie gospodarczym.

Nie można liczyć, że działania w ramach G20 doprowadzą do większej stabilności globalnej gospodarki?

Z pewnością nie można liczyć na to, że poszczególne rządy zmienią swoją politykę gospodarczą pod wpływem ustaleń G20. Nie powtórzy się układ zawarty w Nowym Jorku w 1985 r., kiedy przywódcy ówczesnej grupy G5 (USA, Japonia, Wielka Brytania, Francja i RFN) zgodzili się, że poprzez osłabienie amerykańskiego dolara oraz wzmocnienie japońskiego jena i niemieckiej marki zmniejszą nierównowagę we wzajemnej wymianie handlowej. Dziś nie ma szans na tego typu inicjatywę. Chiny nie chcą i nie mogą pójść na takie rozwiązania.

Utworzona jako rodzaj odpowiedzi na międzynarodowy kryzys finansowy grupa G20 nie zmieni światowego systemu gospodarczego?

To, co można traktować już jako pewien sukces, to zbliżenie stanowisk w ramach G20, za którymi mogą pójść reformy w niektórych krajach. Jednak te reformatorskie działania doprowadzą do celu tylko wtedy, gdy będą motywowane narodowymi interesami krajów członkowskich. Wszystkie państwa zintegrowane ze światową gospodarką są zainteresowane tym, by udawało się unikać konfliktów, a w razie ich pojawiania – by były one szybko rozwiązywane. Z jednej strony są to bowiem kraje, które muszą redukować swoje deficyty, z drugiej zaś państwa, którym zależy na utrzymaniu wielkości eksportu. Trzeba więc wspólnie szukać alternatyw, wzajemne się przerzucanie winą, jak było to w przypadku USA i Chin, nie ma sensu.

Czy dla Polski i innych krajów spoza G20 przyjmowane w tym gronie ustalenia mogą mieć jakieś istotne znaczenie?

Ponieważ wyniki rozmów zakończonych w piątek w Waszyngtonie nie spowodują dramatycznych zmian polityk gospodarczych rządów G20, nie będą one teraz miały istotnego wpływu na kraje spoza tej grupy.

Mrówki i konik polny muszą wspólnie postarać się, by ich świat przetrwał kryzysy?

Tak, ale nie możemy oczekiwać, że mrówki przemienią się w konika polnego lub odwrotnie. To, co jest możliwe, to upodobnienie się ich przynajmniej pod względem niektórych zachowań.

Rozmawiał Andrzej Godlewski

dr Ulrich Volz jest ekspertem Niemieckiego Instytutu Na Rzecz Polityki Rozwoju (DIE) w Bonn.

Minister finansów Francji na szczycie w Waszyngtonie. Francuska prezydencja zdynamizowała prace G20. (CC By-NC-ND IMF)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Za mało Europy w G20

Kategoria: Trendy gospodarcze
Brak w G20 takich krajów jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Nigeria zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że uczestnikami tego forum stały się państwa o największym produkcie krajowym brutto i liczbie ludności.
Za mało Europy w G20