Autor: Piotr Arak

Dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego

Polacy: pracoholicy Europy

Niezależnie od sposobu liczenia Polacy zawsze są w czołówce europejskich pracusiów. Nie odbiegają jednak za bardzo od pozostałych społeczeństw nowych krajów w Unii Europejskiej.
Polacy: pracoholicy Europy

Według ostatnich dostępnych danych OECD w 2013 r. przeciętny Polak przepracował 1918 godz. Rekordzistami są Meksykanie (2227 godz.), ponad 2000 godz. spędzają w pracy także mieszkańcy Chile. Rosjanie spędzają w pracy o tydzień, a Grecy ponad dwa tygodnie więcej niż Polacy.

Polak pracuje jednak dłużej niż mieszkańcy wielu bogatszych państw świata. Amerykanie poświęcają na pracę o 130 godz. rocznie mniej niż my (1788). Nieco ponad 1600 godz. spędzają w biurze lub fabryce Hiszpanie, Szwedzi, Brytyjczycy. Ale i oni mogą zazdrościć Francuzom (1489 godz.) czy Niemcom (zaledwie 1388 godz.). Średnia OECD wynosi 1770 godz. i jest o 148 godz., czyli o 18,5 dnia roboczego, niższa od polskiej.

>>zobacz dlaczego Polacy muszą pracować więcej

 

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

 

Szkopuł w tym, że czas pracy pokazywany przez OECD jest nieporównywalny między krajami. Każdy urząd statystyczny liczby go inaczej. Analitycy OECD twierdzą, że wskaźniki te mogą służyć do porównań, ale tylko trendów dla wybranego kraju. W przypadku Polski szacunków dostarcza GUS. Urząd liczy jednak czas pracy Polaków prościej niż to się dzieje w innych krajach – uwzględnia tylko czas deklarowany przez pracowników w normalnym tygodniu pracy (takim, który nie jest skrócony o święta, urlopy oraz zwolnienia lekarskie). Inne kraje porównują wyniki kwestionariuszy pracowników z badaniami przedsiębiorców, czego się w Polsce nie robi.

Pracujemy coraz krócej

Jak widać na poniższym wykresie, tendencja czasu pracy w krajach OECD jest spadkowa. Polacy jeszcze w 2000 r. pracowali przeciętnie 1988 godz., a teraz 1918 godz. (prawie dziewięć dni roboczych mniej).

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Ustalany czas pracy

We wszystkich krajach UE większość pracowników pracuje na umowy o pracę. Czas pracy jest w takim przypadku ustalany na poziomie ustawy lub za pomocą układów zbiorowych zawieranych między związkami zawodowymi i pracodawcami.

Według Eurofound w 2013 r. przeciętny tygodniowy ustalany czas pracy wynosił 38,1 godz. To tyle samo co rok wcześniej, choć przeciętny tydzień pracy w starej „piętnastce” był o 30 min krótszy, a w krajach, które weszły do Unii później, o 90 min dłuższy. Przeciętny Europejczyk spędził w pracy 1712 godz. – 1676 godz. w UE15 i 1819 godz. w nowych państwach członkowskich. Unijny pracownik może liczyć przeciętnie na 25,4 dnia wolnego – więcej w UE15 (26,8 dni) i mniej w nowych krajach członkowskich (20,8 dnia).

Uregulowany czas pracy w Polsce należy do najwyższych w Unii. To 1840 godz., czyli więcej niż w Grecji czy Portugalii i na podobnym poziomie co w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Warto zwrócić uwagę na duże zróżnicowanie w liczbie ustalonych przez państwo dni wolnych od pracy, która wynosi przeciętnie 9–10 dni. Rekord – 14 dni – pada w Hiszpanii.

Pracownikom przysługują także urlopy. Najczęściej dłuższe niż 20 dni. W Polsce wraz ze stażem pracy uzyskuje się prawo do dłuższego urlopu (do 26 dni), podobnie jest także w innych krajach.

 

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

 

Jak obejść prawo pracy

Obliczany w ten sposób czas pracy ma jednak podstawową wadę – dotyczy tylko pracowników pracujących w sektorach objętych układami zbiorowymi lub kodeksem pracy. W każdym kraju są jakieś formy zatrudnienia na część etatu czy samozatrudnienia, które obchodzą prawo pracy.

W Polsce około 55 proc. zatrudnionych pracuje na podstawie umowy na czas nieokreślony, około 19 proc. ma umowę na czas określony, a 17 proc. jest samozatrudnionych. Pozostałe około 7 proc. pracuje na podstawie umowy cywilnoprawnej, około 1 proc. na czarno, a są też pomagający przedsiębiorcy członkowie rodziny itp. (dane na podstawie połączenia wyników badania aktywności ekonomicznej ludności i diagnozy społecznej z 2013 r.).

Najpewniej, choć tego nie można potwierdzić przez obecne badania, nie wszyscy zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych spędzają w pracy tyle czasu, co osoby na umowach o pracę. Można założyć, że część z osób na umowach cywilnoprawnych przy innych regulacjach miałoby umowy na część etatu (te stanowią tylko 8 proc. wszystkich umów w Polsce).

Wolny cały weekend

W porównaniu z innymi Europejczykami Polacy dość rzadko pracują w soboty (tylko 16 proc.). To więcej niż na Węgrzech (11 proc.), czy w katolickiej Portugalii (8 proc.), ale mniej niż w Czechach (19 proc.) czy mającej elastyczne zasady kształtowania stosunków pracy Danii (21 proc.). Najwięcej pracowników przyznaje się do częstej pracy w soboty w Grecji (42 proc.), we Włoszech (35 proc.), Rumunii (34 proc.) i na Cyprze (31 proc.). Polski wynik jest znacząco niższy niż średnia europejska wynosząca 27 proc. Nawet w Niemczech w soboty pracuje co czwarty pracownik (26 proc.), a we Francji aż co trzeci (30 proc.).

Polacy stosunkowo często pracują za to na kilka etatów – robi tak 7 proc. z 15,6 mln osób aktywnych zawodowo. Dla porównania w Unii jest to przeciętnie około 4 proc. siły roboczej. Najwięcej wieloetatowców jest w Szwecji, Holandii, Norwegii, Danii i Islandii – pracuje tak w tych krajach 8–10 proc. zatrudnionych. W reszcie krajów europejskich ten odsetek jest niższy niż w Polsce. W Rumunii na kilku etatach zatrudnionych jest 2 proc. pracujących, podobnie w Czechach. Najmniej takich osób jest w Bułgarii i na Słowacji – mniej niż 1 proc.

W drugiej pracy spędza się w Polsce stosunkowo dużo czasu – 15 godz. tygodniowo. Więcej przypada na Węgrów (23,1 godz.), Greków (17,9 godz.), Irlandczyków (17,1 godz.) czy Łotyszy (16,9 godz.). Średnia unijna wynosi 12 godz. Najkrócej dorabiają Niemcy – 8,6 godz., Brytyjczycy – 10,6 godz., a także Holendrzy – 10,7 godz.

Tydzień pracy według Eurostatu

Eurostat na podstawie badania aktywności ekonomicznej ludności oblicza, jak dużo czasu spędza w pracy przeciętny Europejczyk. Pytanie ankietowe brzmi: „Ile godzin pracował(a) Pan(i) w badanym tygodniu w głównym miejscu pracy? (rzeczywista liczba godzin)”. Oprócz tego w kwestionariuszu jest pytanie o przeciętny czas pracy dodatkowej. Zestawienie uwzględnia więc przeciętny czas pracy także tych osób, które mają dodatkowe etaty lub wykonują zlecenia.

Według tych danych Polacy w godzinach pracy ustępują tylko Grekom (42,3 godz. w tygodniu). Przeciętny Polak pracuje tygodniowo 41,7 godz. To mocno przekracza wynoszącą 37 godz. średnią dla kontynentu. Tak długo jak Polacy pracują Słowacy (40,9 godz.), Czesi (40,8 godz.), Bułgarzy (40,8 godz.) i Rumuni (40,4 godz.). Na drugim biegunie są mieszkańcy Holandii: spędzają w biurze lub fabryce średnio zaledwie 30,9 godz. tygodniowo. Krótko pracują też Duńczycy (34,5 godz.), Niemcy (35,7 godz.), Irlandczycy (35,7 godz.) i Brytyjczycy (36,9 godz.). Dane te opisują jednak hipotetyczny tydzień, w którym nie ma świąt, a pracownik nie jest na urlopie lub na zwolnieniu lekarskim.

Mimo że w krajach europejskich często obowiązuje krótszy niż 40-godz. tydzień pracy, to i tak pracownicy wyrabiają ten limit przez nadgodziny lub dodatkowe chałtury.

 

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

 

Czas pracy zależy od branży

Z danych opublikowanych przez GUS w 2014 r. wynika, że najwięcej pracuje się w sektorze prywatnym (przeciętnie 42,4 godz. w tygodniu). W firmach publicznych jest to 39,1 godz.

W ciągu jednego tygodnia roboczego zatrudnieni w budownictwie przepracują średnio 42,3 godz. W branży transportowej i w magazynowej tydzień pracy to przeciętnie 41,9 godz. (jednak w firmach prywatnych już 43,2 godz.).

Najmniej godzin tygodniowo przepracowują osoby zatrudnione w edukacji, czyli głównie nauczyciele. Co prawda mają oni sporo pracy po godzinach, gdy np. w domu muszą sprawdzać klasówki, jednak ich rejestrowany czas pracy wynosi średnio 32,8 godz. (w szkołach publicznych jest to 32,6 godz., natomiast w prywatnych 34,7 godz.). Krótko pracują też urzędnicy administracji publicznej oraz obrony narodowej. Ich tygodniowy czas pracy wynosi średnio 37,9 godz.

Problemem jest faktyczny czas pracy – w odróżnieniu od czasu spędzonego w miejscu pracy. Według GUS polski pracownik deklaruje, że pracuje około 7 godz. i 38 min dziennie. W 2000 r. było to 7 godz. i 7 min. Pytanie, na ile są to godziny naprawdę produktywne, a na ile spędzone na przeglądaniu internetu lub „piciu kawki”? Najpewniej ten sam zarzut można mieć do danych zbieranych od Greków, którzy tak samo mogą zawyżać czas spędzony na pracy. Widać to w danych dla każdego kraju.

Różnica pomiędzy czasem deklarowanym jako ten, który pracownik był w firmie, a tym, który poświęcił na pracę (na podstawie szacunków Eurostatu) sięga kilku procent faktycznego czasu pracy. Cypryjczycy zawyżają informacje o czasie pracy o 4,5 proc., podobnie Francuzi (4,5 proc.) i Polacy (3,6 proc.). W zasadzie pracownicy wszystkich krajów mylą się przy określaniu, ile czasu tak naprawdę pracują. Najbardziej prawdomówni w tym zakresie wydają się Niemcy i Litwini. Co ciekawe, Luksemburczycy, Holendrzy i Duńczycy zaniżają swoje ewidencje czasu pracy.

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Ile pracuje Polak w ciągu roku

Polacy częściej niż inni pracują w więcej niż jednym miejscu pracy, ale też oszukują przy określaniu tego, jak długo pracują. Na tej podstawie policzyłem, jak wyglądałby hipotetyczny rozkład czasu pracy w Unii na podstawie przysługującego urlopu i dni wolnych od pracy w każdym kraju, zakładając stały rozkład dni spędzonych na zwolnieniach chorobowych i tego, jak bardzo mylą się ankietowani.

Firma konsultingowa PwC w 2013 r. opublikowała raport, z którego wynikało, że Brytyjczycy biorą przeciętnie 9,5 dni chorobowego, a Amerykanie około 4,9 dnia. Dla porównania w Azji jest to tylko 2,2 dnia. Według ZUS w Polsce przeciętny pracownik spędza na zwolnieniu lekarskim około 13 dni roboczych (trzeba pamiętać, że obejmuje to także kobiety w ciąży). Dla w pełni wiarygodnego pokazania czasu pracy Europejczyków trzeba by uwzględnić fakt tych zróżnicowań, ale niestety nie do tego wiarygodnych danych.

W 2013 r. przeciętny Polak przepracował około 1784 godz., czyli o 134 godz. mniej, niż wynika to z rachunku GUS na potrzeby OECD. Oznaczałoby to, że Polak przepracowuje prawie tyle samo godzin co przeciętny Grek (1798 godz.), Bułgar (1764 godz.) czy Rumun (1733 godz.). Krócej pracują Słowacy, Czesi, Chorwaci, czy Węgrzy.

 

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Nie uważam, że to zestawienie jest idealne. Potwierdzają się natomiast wnioski płynące z zestawienia uzyskanego według różnych metodologii publikowanego przez OECD. Polacy są pracowici, ale tylko trochę bardziej niż ich sąsiedzi z regionu.

Widać, że Europa jest podzielona ze względu nie tylko na PKB per capita, lecz także na faktyczny czas pracy. Najciężej pracują nowi członkowie Unii, którzy są we Wspólnocie od 2004 r. Równie pracowite są państwa Europy Południowej (Cypr, Malta, Portugalia i Hiszpania). Najmniej godzin w pracy spędza stara Europa, czyli Niemcy, Szwedzi, Brytyjczycy… Dlaczego tak jest?

W większości krajów Unii występuje job-sharing – o wiele więcej – czasem nawet do połowy – pracujących korzysta z pracy na część etatu. U nas nadal jest to rozwiązanie niepopularne, ale umożliwia zwiększenie wskaźnika zatrudnienia.

W krajach, w których czas pracy jest niski, wynagrodzenie nawet za część etatu najczęściej wystarcza na utrzymanie. W rozwijających się krajach Unii dopiero dochodzimy do takiego poziomu przeciętnych wynagrodzeń, które umożliwiają konsumpcję na europejskim poziomie. Z czasem nasz czas pracy będzie się skracać. Póki, co jesteśmy liderem pracy w Europie, ale wraz z bogaceniem się i zwiększaniem zatrudnienia na część etatu przestaniemy nim być.

(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)
(infografika Dariusz Gąszczyk)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków