Portugalia nie chce podzielić losu Grecji i ostro oszczędza

Portugalia nie stoi już na krawędzi przepaści - zapewnia premier Pedro Passos Coelho, który od kilkunastu miesięcy konsekwentnie wprowadza restrykcyjny program oszczędnościowy. I choć jego kraj nadal nie może poradzić sobie z recesją i szybko rosnącym bezrobociem, to rząd w Lizbonie nie zamierza zwiększać wydatków, aby stymulować wzrost.
Portugalia nie chce podzielić losu Grecji i ostro oszczędza

Pedro Passos Coelho - premier Portugalii, Christina Lagarde - szef MFW (CC BY-NC-ND European Council)

Choć nasilający się kryzys w Grecji zwiększa wprawdzie ryzyko katastrofy w krajach takich jak Portugalia, to w przeciwieństwie do Aten – gdzie politycy coraz chętniej spoglądają w stronę populistycznych rozwiązań – szef rządu w Lizbonie konsekwentnie pozbawia złudzeń przeciwników zaciskania pasa i dotrzymywania międzynarodowych zobowiązań.

– Ten rząd nie będzie prosił ani o więcej pieniędzy, ani o więcej czasu – podkreślał w lutym podczas debaty w parlamencie socjaldemokratyczny premier Pedro Passos Coelho, deklarując dotrzymanie obietnic przeprowadzenia bolesnych reform i oszczędności, w zamian za które Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Europejski Bank Centralny przyznały Portugalii pożyczkę w wysokości 78 miliardów euro.

Niższe pensje, mniej świąt i wyższe podatki

Lider Partii Socjaldemokratycznej (PSD) – przynajmniej jak na razie – dotrzymuje złożonej obietnicy. Jego rząd wprowadził głębokie, dwudziestoprocentowe cięcia płac w sektorze publicznym, zlikwidował specjalne premie (odpowiedniki trzynastek i czternastek) dla zarabiających ponad tysiąc euro miesięcznie, a także podniósł podatki. Władze w Lizbonie zdecydowały również o likwidacji od 2013 roku czterech z trzynastu świąt religijnych i państwowych. Portugalczycy będą więc musieli pracować w Boże Ciało, w Dzień Wszystkich Świętych, a także w rocznice: oderwania się Portugalii od Hiszpanii w 1640 roku oraz ustanowienia republiki w roku 1910.

Dzięki polityce restrykcyjnych cięć budżetowych na początku czerwca delegacja trojki (Unia Europejska, Europejski Bank Centralny, MFW) – która już po raz czwarty oceniała, czy Lizbona wywiązuje się ze swoich międzynarodowych zobowiązań – pochwaliła Portugalię za tempo wprowadzanych zmian. Ogłosiła, że kraj ten jest na dobrej drodze, aby zredukować deficyt budżetowy do poziomu 4,5 proc. PKB.

Według Eurostatu w 2010 roku wyniósł on 9,8 proc., a w 2011 roku 4,2 proc. Zeszłoroczny wynik był jednak możliwy tylko i wyłącznie dzięki jednorazowemu transferowi do budżetu pieniędzy z funduszy emerytalnych. Gdyby nie on deficyt w 2011 roku wyniósłby 7,7 proc.

Dzięki dobrym notom od delegacji trojki, rząd w Lizbonie otrzyma więc w przyszłym miesiącu kolejną transzę pożyczki, wynoszącą tym razem 4,1 mld euro. W sumie Portugalia otrzyma już około 75 proc. pieniędzy przyznanych przed rokiem przez UE, MFW i EBC. Szef rządu w Lizbonie przekonuje zaś, że jego kraj jest obecnie „silniejszy, rzetelniejszy i bardziej odporny” niż przed rokiem.

– Nie stoimy już na krawędzi przepaści – oświadczył 4 czerwca Pedro Passos Coelho, podkreślając, że jego gabinet wprowadza „najważniejsze od 50 lat reformy strukturalne”. – Portugalia jest dużo lepiej przygotowana na przyjęcie inwestorów i zainicjowanie nowego cyklu inwestycyjnego, a także na jednoczesne odbudowywanie dynamiki wewnętrznego popytu – przekonywał, zaznaczając, że kraj powoli odzyskuje zaufanie rynków.

Vítor Gaspar – portugalski minister finansów – zapewniał zaś na konferencji prasowej, że planowana redukcja deficytu budżetowego do poziomu trzech procent w 2013 roku jest możliwa do osiągnięcia. W 2016 roku – według rządowej strategii – deficyt budżetowy ma wynosić zaledwie 0,6 proc. PKB, a wzrost gospodarczy ma wówczas osiągnąć 2,5 proc.

Miliardy dla banków

Na początku czerwca portugalski rząd ogłosił również, że przeznaczy 6,65 mld euro (29,2 mld zł) na dokapitalizowanie swoich największych banków. Kwota ta ma m.in. pomóc bankom w spełnieniu wymogów osiągnięcia wyższego współczynnika posiadanych kapitałów, a także ułatwić małym firmom i mikrofirmom uzyskiwanie kredytów.

Jak podał Bloomberg, najwięcej – 3,5 mld euro – ma otrzymać Banco Comercial Portugues (BCP), właściciel Bank Millennium. 1,65 mld euro pożyczki rząd w Lizbonie przekaże kontrolowanemu przez państwo Caixa Geral de Depositos (CGD), a 1,5 mld euro trafi do Banco Portugues de Investimento (BPI).

Taki zastrzyk gotówki ma pomóc sektorowi bankowemu w uporaniu się z problemem niespłacanych pożyczek konsumpcyjnych, które stanowią ponad 90 procent wśród ok. 700 tysięcy portugalskich dłużników, nie wywiązujących się ze spłat kredytów.

Lizbonie bliżej do Merkel

Według najnowszej prognozy Komisji Europejskiej, MFW i EBC w tym roku portugalska gospodarka ma skurczyć się o 3 procent (wcześniej prognozowano, że będzie to 3,3 procent). W przyszłym roku PKB Portugalii ma zaś wzrosnąć o około 0,3 procent.

Podczas wywołanej przez François Hollande’a europejskiej debaty o konieczności pobudzania przez rządy wzrostu gospodarczego, członkom władz w Lizbonie bliżej jest do stanowiska kanclerz Angeli Merkel. Ministrowie portugalskiego rządu deklarują jednak, że „absolutnie nie zamierzają” zwiększać wydatków publicznych w celu stymulowania PKB.

– Wzrostu gospodarczego nie zwiększa się poprzez wydawanie większych pieniędzy. Ten cel osiąga się, wydając pieniądze lepiej – podkreślał na początku czerwca portugalski minister gospodarki Álvaro Santos Pereira, zauważając, że rozwiązaniem problemów gospodarczych Europy nie powinna być emisja euroobligacji, ale reformy strukturalne, które prowadzą do „nowych miejsc pracy i wysokich pensji”.

Nieco wcześniej jego szef – premier Pedro Passos Coelho – podkreślał podczas szczytu portugalsko-hiszpańskiego, że „polityka oszczędności to pierwszy krok w kierunku odnowy”, ponieważ nie można rozwijać się z długiem „nie do zniesienia”.

W przypadku Portugalii dług publiczny wynosi około 115 proc. PKB.

Pomagają eksporterzy i pielgrzymi

Dr Pereira, który zanim rok temu wszedł do rządu, wykładał ekonomię na kanadyjskim Simon Fraser University, przyznał jednak, że zwiększenie wydatków publicznych przez Francję i Niemcy może być dla Portugalii korzystne, bo zwiększony popyt może sprzyjać portugalskim eksporterom. Cytowany przez Bloomberga minister gospodarki zaznaczył również, że jego kraj będzie w stanie trzymać się planu reform nawet, jeśli Grecja wyjdzie w końcu ze Strefy Euro.

Na szczęście choć polityka oszczędnościowa rządu zmniejszyła popyt wewnętrzny, to dzięki wejściu portugalskich firm na rynki poza Unią Europejską – zwłaszcza na rynek chiński – eksport rośnie w tempie znacznie przekraczającym prognozy.

W pierwszym kwartale tego roku wzrósł on 11,6 proc., a import spadł o 3,3 procent.

Portugalskie władze próbują również wspierać sektor turystyczny, stawiając na promocję tzw. turystyki religijnej, z której dochody szacowane są już na około miliarda euro rocznie.

Bezrobocie najwyższe od 40 lat

Przedstawiciele trojki wyrazili jednak zaniepokojenie bezrobociem, które przekroczyło już 15,3 procent (najwyższy poziom od 40 lat), a pod koniec roku ma wzrosnąć do 15,5 procent. To wyraźny skok, bo zaledwie półtora roku wcześniej było ono o ponad 3 punkty procentowe niższe (dla porównania w czerwcu 2000 roku było ono na rekordowo niskim poziomie, wynoszącym zaledwie 3,7 proc.).

Prognozy ekspertów nie dają powodu do optymizmu. „Z powodu słabego popytu wewnętrznego oraz presji na redukcję zadłużenia przez firmy, w ramach procesu dostosowawczego bezrobocie ostro wzrosło i w 2013 roku może osiągnąć 16 procent” – czytamy w komunikacie Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wzrost bezrobocia doprowadzi zaś oczywiście do zmniejszenia wpływów podatkowych oraz zwiększenia wydatków na zasiłki.

Eksperci Trojki – jak zauważa „The Wall Street Journal” – skrytykowali więc rząd w Lizbonie za niedostateczne reformy prawa pracy, które nadal sprawia, iż pracodawcy niechętnie zatrudniają nowych pracowników, bo boją się, że gdy nadejdzie kolejna fala kryzysu, będą mieli kłopoty ze zwolnieniem ich z pracy. Kryzys sprawił zaś, że obecnie nawet tradycyjnie silny w Portugalii Kościół katolicki dokonuje reorganizacji, zwalnia pracowników i nie ma pieniędzy na pomoc dla najbiedniejszych.

Problem jednak w tym, że przeciwko przyjętym już reformom prawa pracy – które m.in. zmniejszyły wysokość odpraw dla zwalnianych – centralne związkowe organizują gigantyczne, wielotysięczne protesty. Opozycja oskarża zaś rząd o to, że zamiast dbać o interesy Portugalczyków, bezwarunkowo podporządkowuje się międzynarodowemu „dyktatowi” trojki.

W konsekwencji poparcie dla Partii Socjaldemokratycznej – według czerwcowego sondażu dziennika „Diário de Notícias” i telewizji RTP – spadło w ciągu roku z 43 proc. do 36 proc., a popularność głównej opozycyjnej Partii Socjalistycznej wzrosła z 6 proc. do 33 proc.

Kryzys finansowy odczuwają też portugalscy studenci. Już jedna piąta z nich zalega z opłatą czesnego, co przekłada się na rosnące długi uczelni. Rektorzy najważniejszych portugalskich uniwersytetów zapowiedzieli więc w maju, że będą odbierać stopnie naukowe tym absolwentom, którzy pomimo odebrania dyplomu wciąż nie spłacili swoich długów wobec uczelni. Dziennik „Publico” opisywał też w maju inną inicjatywę władz uczelni, które aby zdyscyplinować swoich studentów, wprowadzają karne odsetki dla spóźniających się z zapłatą czesnego.

Rząd radzi młodym: emigrujcie

Wśród Portugalczyków nasila się również emigracja. Z badań opinii wynika, że to najbardziej zainteresowani wyjazdem są ludzie w wieku od 25 do 34 lat, a najpopularniejszym celem emigracji zarobkowej są tradycyjnie Brazylia oraz Angola. Władze zaś nie tylko patrzą na fale wyjeżdżających bezrobotnych przychylnym okiem, ale wręcz zachęcają pozbawionych szans na pracę ludzi do opuszczenia kraju.

– Po prostu emigrujcie – takiej rady bezrobotnym rodakom (zwłaszcza nauczycielom) premier Pedro Passos Coelho udzielił na przełomie 2011 i 2012 roku, wywołując oburzenie mediów i związków zawodowych. Portugalczycy posłuchali jednak swojego premiera i w tym roku średnio każdego dnia stu jego rodaków opuszcza iberyjski kraj. Według danych Krajowego Instytutu Pracy i Kształcenia Zawodowego (IEFP), od stycznia do kwietnia z Portugalii wyemigrowało za pracą ponad 10 tysięcy osób, a więc o 42 proc. więcej niż w tym samym okresie 2011 roku.

Według portalu „The Portugal News” pracownicy IEFP wysyłają młodym, wykwalifikowanym pracownikom listy zawierające informacje o ofertach pracy w innych krajach europejskich. Do emigracji zachęcają też bezrobotnych pracownicy urzędów pracy.

Jednocześnie rząd rozważa też zmniejszenie obowiązkowych składek emerytalnych dla tych firm, które tworzyłyby miejsca pracy dla młodych ludzi. Minister finansów mówi jednak wprost, że dyscyplina fiskalna jest najważniejsza, więc wprowadzenie takich rozwiązań zależy od tego, czy w budżecie będzie wystarczająco dużo pieniędzy.

Jacek Przybylski

Pedro Passos Coelho - premier Portugalii, Christina Lagarde - szef MFW (CC BY-NC-ND European Council)

Otwarta licencja


Tagi