Obietnice kandydatów na prezydenta USA w zakresie gospodarki
Kategoria: Trendy gospodarcze
Getty Images
Pierwszym skojarzeniem, jakie się nasuwa biorąc pod uwagę drugą prezydenturą Donalda Trumpa, są nowe konflikty handlowe. Głównym przeciwnikiem USA pozostają Chiny – Trump planuje zwiększyć cła na chińskie towary do 60 proc. Ekonomiści Bloomberga szacują, że takie działanie praktycznie wyeliminuje chiński eksport do USA, który w 2023 r. wyniósł ponad 500 mld dol. To około 15 proc. całkowitego eksportu Chin. Potencjalne działania odwetowe zapewne nakierowane będą na globalne łańcuchy dostaw amerykańskich firm. Od czasu pierwszej wojny handlowej z USA, Chiny mocno sformalizowały regulacje dotyczące kontroli eksportu. Pekin wprowadził ograniczenia na eksport surowców strategicznych np. galu i germanu, które są kluczowe w produkcji półprzewodników oraz baterii. Chiny produkują odpowiednio 93 proc. i 83 proc. światowych zasobów tych surowców. Potencjalny odwet nakierowany będzie właśnie na takie wąskie gardła.
Należy pamiętać jednak, że sama rywalizacja nie ogranicza się do Państwa Środka. W kampanii wyborczej Donald Trump zapowiadał wzrost stawek celnych na import z innych krajów do 10 proc. Bloomberg Economics przeprowadził symulacje na podstawie modelu handlowego GTAP. W ocenie analityków skutkiem działań nowego prezydenta będzie spadek importu towarów do USA o 54 proc., a amerykańskiego eksportu o 63 proc. W efekcie wprowadzenie ceł zredukowałoby udział USA w handlu światowym z 20 proc. do 8,5 proc. do 2028 r. Skutki tych wydarzeń są ciężkie do przewidzenia – na pewno oznaczają wyższą inflację oraz wyższe stopy procentowe w USA. Trudno jednak pogodzić rolę dolara jako waluty globalnej z zakusami protekcjonistycznymi.
Polityka Donalda Trumpa to też niższe podatki kosztem wzrostu długu publicznego. Sztandarowym postulatem Donalda Trumpa jest przedłużenie zapisów ustawy o cięciach podatkowych i zatrudnieniu (Tax Cuts and Jobs Act, TCJA) z 2017 r. Reforma zmniejszyła stawkę CIT z 35 proc. do 21 proc., spadły też obciążenia związane z podatkiem dochodowym dla osób prywatnych, a największe korzyści szczególnie odczuli zamożniejsi podatnicy. Amerykańskie federalne Biuro Budżetowe Kongresu (ang. Congressional Budget Office – CBO) wskazuje, że przedłużenie tych ulg na kolejne 10 lat może kosztować budżet federalny około 5,3 bln dol.
Zobacz również:
Ekonomia populizmu w amerykańskim wydaniu
Trump nie ogranicza się jednak tylko do tych zmian – zapowiada kontynuację cięć. Planuje zwolnić z opodatkowania napiwki, nadgodziny oraz świadczenia z ubezpieczeń społecznych. CBO szacuje łączny koszt tych zmian na około 3,6 bln dol. w ciągu 10 lat. Dodatkowo prezydent elekt proponuje kolejne obniżenie stawki CIT z obecnych 21 proc. do 15 proc. dla firm produkujących w USA. Redukcja ma kosztować budżet 200 mld dol. w ciągu dekady. W efekcie CBO prognozuje wzrost długu publicznego do 143 proc. PKB za 10 lat i to po wyłączeniu aktywów utrzymywanych przez Fed – to dużo więcej niż po okresie II wojny światowej.
Wzrost wydatków obronnych
Druga kadencja Trumpa skutkować będzie także zwiększeniem wydatków obronnych USA. W czasie pierwszej kadencji budżet Pentagonu wzrósł o 20 proc. – o ponad 10 pkt więcej niż inflacja. W trakcie kampanii deklarował bowiem działania dotyczące m.in. rozwoju obrony przeciwrakietowej i broni dalekiego zasięgu, jego priorytetem jest też wzmocnienie bazy przemysłowej USA. Wzrost wydatków obronnych będzie jednak musiał równoważyć potrzeby militarne z rosnącym zadłużeniem publicznym. CBO spodziewa się, że przez dekadę nakłady powiększą się o 400 mld dol., jednak w scenariuszu maksymalnym mogą być nawet ponad sześciokrotnie większe (2450 mld dol.).
Z perspektywy Europy administracja Trumpa będzie również wywierać presję na sojuszników NATO, aby zwiększyli swoje wydatki na obronność – nawet do poziomu 3 proc. PKB. Amerykański przemysł będzie naturalnym beneficjentem zakupów uzbrojenia. Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań Pokojowych (SIPRI) wskazuje, że pięć największych koncernów zbrojeniowych to amerykańskie firmy. Spośród 100 największych spółek aż 42 pochodzą z USA.
Opieka zdrowotna
Wysoki deficyt budżetowy będzie łatany cięciami w wydatkach na opiekę zdrowotną. Trump planuje rozluźnić regulacje dotyczące płac i wymagań zatrudnienia w ramach programu Medicaid, który zwiększał dostępność usług opieki domowej. Administracja prawdopodobnie zmniejszy też subsydia dla ubezpieczycieli oferujących plany zdrowotne w ramach programu Obamacare. Amerykańska ochrona zdrowia będzie się raczej kierować ku prywatnym dostawcom usług medycznych, którzy będą w stanie dostosować swoje oferty raczej do potrzeb zamożnych pacjentów. Negatywnym, skutkiem tego podejścia może być wzrost nierówności społecznych.
Nowe otwarcie dla firm
Obok działań fiskalnych, nowe otwarcie w amerykańskiej polityce to też mniejsze obciążenia regulacyjne dla firm. Donald Trump w trakcie poprzedniej kadencji łagodził regulacje sektora bankowego wprowadzone po kryzysie finansowym 2008 r. Jego powrót do Białego Domu oznacza raczej kontynuację tego trendu. Języczkiem uwagi będą działania wobec amerykańskiego Consumer Financial Protection Bureau (CFPB). Prezydent USA ma bowiem narzędzie natychmiastowego odwołania dyrektora i zmiany polityki instytucji, a w trakcie administracji Joe Bidena CFPB prowadziło bardzo restrykcyjną politykę. Teraz prawdopodobny jest zwrot o 180 stopni.
Zobacz również:
Jak Republikanie sprzedali ideały liberalizmu za głosy klasy robotniczej
Taki scenariusz zaczyna znajdować odzwierciedlenie w rynkowych wycenach – po ogłoszeniu wyników wyborów indeks KBW obrazujący wyceny banków i głównych instytucji finansowych podniósł się o przeszło 10 proc. Zmiana podejścia prawdopodobnie wpłynie też na politykę europejską – dotychczas państwa UE opóźniały wdrażanie postanowień dot. Basel III z uwagi na brak implementacji zasad w USA. Europejski Bank Centralny będzie musiał zapewnić konkurencyjne warunki w państwach wspólnoty, co może jednak odbyć się kosztem większego ryzyka dla stabilności finansowej.
Administracja Trumpa zapewne zrezygnuje też z agresywnej polityki antymonopolowej. W tym przypadku uwaga zostanie skierowana na Federalną Komisję Handlu (FTC) i Departament Sprawiedliwości (DOJ). W ubiegłych latach podejmowały one działania skierowane przeciwko największym firmom technologicznym np. pozew przeciwko Amazonowi za praktyki monopolistyczne oraz przeciwko Google za dominację w wyszukiwarkach internetowych i reklamach. Złagodzenie polityki zmniejszy presję w tym sektorze, zwiększy też liczbę fuzji i przejęć, co przyniesie korzyści bankom inwestycyjnym.
Rewizja standardów norm emisji gazów cieplarnianych
Luźniejsza polityka regulacyjna obejmie też mniej ambitne starania dot. zmian klimatycznych. Bloomberg New Energy Finance (BNEF) wskazuje, że w pierwszej kolejności zapewne zobaczymy osłabienie regulacji mających na celu redukcję emisji w sektorze transportowym. Prezydent zapewne zleci rewizję standardów emisji gazów cieplarnianych dla pojazdów ciężkich w ramach Phase 3 GHG Emission Standards for Heavy-Duty Vehicles. Dodatkowo, administracja podejmie kroki w celu cofnięcia przywilejów Kalifornii w zakresie ustalania własnych norm emisji dla ciężarówek. BNEF wskazuje, że potencjalnym działaniem będzie zniesienie ulg podatkowych przewidzianych w ustawie o redukcji inflacji (Inflation Reduction Act). Ocenia się, że decyzja spowoduje spadek inwestycji w energetykę wiatrową o 35 proc. w ciągu najbliższej dekady. W końcu polityka Trumpa negatywnie wpłynie na międzynarodowe negocjacje klimatyczne. Deklaracje prezydenta elekta dotyczące wycofania się z Porozumienia Paryskiego oraz potencjalne zmniejszenie finansowania dla krajów rozwijających się osłabią globalne wysiłki na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu.
Generalnie należy stwierdzić, że skutki przedstawionych polityk są jednak nieprzewidywalne. Ameryka próbuje odzyskać uprzywilejowany status w świecie, w którym coraz mocniej rosną gospodarki Azji. Przyjęty model gospodarczy jest niekonwencjonalny. Czy przyniesie pożądane skutki? To jedna wielka niewiadoma.