Co dalej z polityką monetarną?

Konferencja „Monetary Policy after the Crisis” leży dokładnie na przecięciu krzywej popytu i podaży na wiedzę. Popytu – ponieważ, jak powiedział otwierający konferencję prezes NBP Marek Belka, decydenci dziś oczekują na sugestie badaczy, jak prowadzić politykę pieniężną. Podaży – ponieważ jako prelegenci występują znakomici specjaliści i praktycy polityki pieniężnej.
Co dalej z polityką monetarną?

Od prawej Claudio Borio, Jens Thomsen, Marek Belka fot. NBP

Otwierając piątkową konferencję, w której wzięli udział m.in. były gubernator Narodowego Banku Danii Jens Thomsen, eksperci z Narodowego Banku Austrii i Banku Rozrachunków Międzynarodowych Ernest Gnan i Claudio Borio, prezes NBP wymienił szereg pytań, które domagają się pilnej odpowiedzi. Po pierwsze, strategia bezpośredniego celu inflacyjnego dobrze zdała egzamin w Polsce. Pozwoliła ustabilizować inflację i oczekiwania inflacyjne. Ale czy to samo można powiedzieć o innych krajach? Okazało się bowiem, że przy bezpośrednim celu inflacyjnym ceny aktywów nie są brane pod uwagę. To prowadzi do kolejnego pytania – czy polityka monetarna jedynie przyczyniła się, czy też spowodowała wybuch kryzysu finansowego. Dla Polski – kontynuował Marek Belka – szczególne znaczenie ma pytanie jak prowadzić politykę pieniężną kiedy wiadomym jest, że integracja ze strefą euro negatywnie wpływa na mechanizm transmisji monetarnej. Poza tym postulat niskiej inflacji jest kwestionowany ze względu na narastające długi państw. Rodzi się pokusa, żeby uczynić je łatwiejszymi do spłacenia przez przyspieszoną inflację. Banki centralne muszą także pogodzić postulat stabilności cen i stabilności finansowej.

Z większością tych pytań, pośrednio i bezpośrednio, zmierzył się Claudio Borio z Banku Rozliczeń Międzynarodowych. Prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej, uznał je za najciekawsze wystąpienie konferencji.

Kryzys finansowy dla bankowości centralnej jest wydarzeniem epokowym – powiedział Borio – ponieważ doprowadził do podważenia pewników, które do tej pory obowiązywały w polityce monetarnej. Jednym z nich było twierdzenie, że jedynym zadaniem banku centralnego koniecznym dla osiągnięcia stabilności makroekonomicznej jest utrzymywanie niskiej i stabilnej inflacji. Przekonanie to ugruntowało się w czasie długiego okresu poprzedzającego kryzys, w którym wahania produkcji i inflacji były niskie. Drugim obalonym pewnikiem jest wyraźne rozdzielenie funkcji stabilności monetarnej i stabilności finansowej. Przed kryzysem dominował pogląd, że bank centralny w razie załamania gospodarczego ma służyć jedynie jako kredytodawca ostatniej instancji. Regulacja i nadzór nad systemem finansowym nie muszą być natomiast zadaniem banku centralnego, zwłaszcza że nadzór ten miał być sprawowany na poziomie mikro – czyli badania poziomu ryzyka w poszczególnych instytucjach finansowych. Nie widziano potrzeby sprawowania nadzoru makroostrożonościowego. Po trzecie, przed kryzysem uważano, że polityka pieniężna polega głównie na manipulowaniu wysokością krótkoterminowych stóp procentowych. Niewielu ekonomistów brało pod uwagę, że narzędzie to posiada ograniczenie w postaci minimalnego, zerowego poziomu. Po czwarte wreszcie, dominował pogląd, że jeśli każdy bank centralny będzie racjonalnie prowadził swoją politykę pieniężną, globalna polityka pieniężna także będzie odpowiednia. Jak tłumaczył prelegent – jest to sytuacja analogiczna do systemu nadzoru nad systemem finansowym, w którym bada się jedynie kondycję poszczególnych instytucji (tutaj: krajów) bez spojrzenia na całość (tutaj: świat).

Wszystkie te pewniki zostały podważone przez kryzys. Dziś panuje zgoda, co do tego, że niska i stabilna inflacja nie gwarantuje stabilności makroekonomicznej i finansowej. Widać to jasno na podstawie wydarzeń, które poprzedzały kryzys i które mogą być uznane za jego przyczynę. Drugie stanowisko, co do którego panuje zgoda, mówi, że ratowanie gospodarki za pomocą polityki pieniężnej jest kosztowne i aby je zrealizować nie wystarczą zmiany stóp procentowych. Granicą obniżania stóp procentowych jest poziom zerowy i czasami potrzebne są inne nadzwyczajne instrumenty, takie jak zakup aktywów przez bank centralny. Po trzecie wreszcie, panuje zgoda, że uwagę należy skupić na nadzorze makroostrożnościowym (ryzyko całego systemu) i w tej dziedzinie banki centralne mają naturalną przewagę nad innymi instytucjami.

Po doświadczeniach kryzysu, dalej toczy się dyskusja, czy banki centralne powinny dążyć do rozładowywania napięć makroekonomicznych, nawet gdy inflacja jest niska i stabilna. Drugim punktem spornym jest kwestia kosztów stosowania nadzwyczajnych instrumentów polityki pieniężnej. Po jednej stronie są ci, którzy twierdzą, że banki centralne powinny utrzymywać stopy procentowe na bardzo niskim poziomie i skupować aktywa tak długo jak to potrzebne. Ich oponenci uważają, że polityka, która skłania rządy i sektor prywatny do zadłużania się nie może być rozwiązaniem problemu, który wyniknął właśnie z nadmiernego zadłużania.

Po przeanalizowaniu stanu debaty, Claudio Borio zaproponował następujące rozwiązania dla przyszłej polityki pieniężnej. Po pierwsze – zasugerował – jednym z celów polityki gospodarczej powinno być rozładowywanie nierównowag finansowych. Objawem takiej nierównowagi był na przykład dynamiczny wzrost cen nieruchomości w krajach rozwiniętych, który doprowadził do wybuchu kryzysu. Aby rozładowywać tego rodzaju napięcia potrzebne jest współdziałania polityki makroostrożnościowej (wymuszającej na przykład wyższe standardy w udzielaniu kredytów) i polityki pieniężnej. Po drugie – uważa Borio – bardzo ekspansywna polityka pieniężna powinna mieć zastosowanie jedynie w ostrej fazie kryzysu. Potem powinna zostać zastąpiona przez politykę, której celem byłaby poprawa bilansów sektora publicznego i prywatnego. Po trzecie – trzeba wzmocnić niezależność banków centralnych. Jest to konieczne, ponieważ przyhamowanie boomu za pomocą polityki makroostrożnościowej (np. wymuszenie na bankach komercyjnych ostrzejszej polityki kredytowej) może być niepopularne. Po czwarte – bardzo ważnym zadaniem jest wypracowanie metod do zmierzenia i wyegzekwowania kosztów zewnętrznych jakie jedne państwa nakładają na inne przez błędną politykę monetarną. Borio wskazywał na przykład, że wzrost cen surowców jest pochodną globalnej polityki monetarnej, w której uczestniczą wszystkie państwa. Może więc zdarzyć się tak, że pewien kraj „importuje” inflację z zewnątrz, mimo że sam się do niej nie przyczynia.

Wątek ten podjął Witold Grostal z Instytutu Ekonomicznego NBP wskazując, że tak właśnie przedstawia się sytuacja Narodowego Banku Polskiego. Ma on przed sobą trzy scenariusze. Może spróbować wytłumaczyć opinii publicznej, że wzrost inflacji w Polsce nie jest winą naszej niewłaściwej polityki pieniężnej. Druga opcją jest przekonywanie do zmiany polityki głównych światowych graczy, których ekstremalnie luźna polityka pieniężna może przekładać się na wzrost cen surowców i żywności. Wreszcie możliwa jest próba oddziaływania na kurs złotego w kierunku jego aprecjacji.

Konferencję zorganizował Narodowy Bank Polski we współpracy ze SUERF.

Od prawej Claudio Borio, Jens Thomsen, Marek Belka fot. NBP

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych

Kategoria: VoxEU
Badanie potwierdza, że transmisja polityki pieniężnej do gospodarki jest znacznie słabsza, kiedy nominalne stopy procentowe spadają do bardzo niskiego poziomu oraz że siła transmisji słabnie im dłużej stopy procentowe pozostają na niskim poziomie.
Polityka monetarna przy bardzo niskich stopach procentowych