Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Regulatorzy zaczęli kroić banki

Po trzech latach ostrych sporów amerykańscy regulatorzy wprowadzili regułę Volckera, która zakazuje bankom gromadzącym ubezpieczone depozyty działalności handlowej na własny rachunek. Wcześniej w tym roku podobne prawo uchwalono we Francji i w Niemczech. To początek dzielenia banków, tych za dużych, by upaść.
Regulatorzy zaczęli kroić banki

Paul Volcker (CC By European Peoples Party)

Regułę Volckera przyjęły 10 grudnia równocześnie Rezerwa Federalna (Fed), komisja papierów wartościowych Securities and Exchange Commission (SEC), nadzorca obrotu instrumentami pochodnymi Commodity Futures Trading Commission (CFTC), ubezpieczyciel depozytów Federal Deposit Insurance Company (FDIC) oraz wydział Departamentu Skarbu – Office of the Comptroller of the Currency (OCC).

To ostatnia i kluczowa część ustawy Dodda-Franka, wprowadzającej pokryzysowy ład na Wall Street. Artykuł bazuje na wspólnym komunikacie agencji. Wprowadzono ją dopiero teraz bo przez trzy lata trwał nieustanny lobbing instytucji finansowych przeciwko jej zapisom.

Zasada zabrania bankom prowadzącym działalność detaliczną angażowania się w krótkoterminowe transakcje obrotu papierami wartościowymi, instrumentami pochodnymi, kontraktami terminowymi i opcjami towarowymi na własny rachunek (proprietary trading, PPT) oraz posiadania udziałów, finansowania lub innych związków z funduszami hedżingowymi i private equity, określanymi jako „covered funds”.

– Ostateczna reguła również ogranicza dopuszczone działania, gdyby związane były z konfliktem interesów, istotnymi ekspozycjami na aktywa wysokiego ryzyka i strategiami handlowymi wysokiego ryzyka lub zagrożeniem dla bezpieczeństwa i stabilności podmiotu bankowego lub dla stabilności finansowej USA – powiedziała szefowa komisji Mary Jo White, cytowana w komunikacie SEC.

Jaki jest cel takich zakazów? Chodzi o to, żeby depozyty ciułaczy nie zostały „zarażone” ryzykiem, które wynika z działalności spekulacyjnej banków. Albo też – co jest drugą stroną medalu – by nie służyły do osiągania premii za ryzyko w finansowania strategii spekulacyjnych.

I to najbardziej boli banki. Oceniają one, że będzie je to kosztować miliardy dolarów. Zyski z działalności handlowej i inwestycyjnej w przypadku największych grup z Wall Street wynoszą rocznie ok. 44 mld dolarów. Dla Goldman Sachs i Morgan Stanley stanowią ok. 30 proc. rocznych dochodów, a JP Morgan generuje z handlu na własny rachunek ok. 12 proc. zysków. Teraz banki nabrały wody w usta.

>>zobacz video: Banki zaczynają odczuwać skutki reguły Volckera

– Nie miałem okazji przedrzeć się przez te 1000 stron – powiedział John Gerspach, cytowany przez serwis SeekingAlpha wiceprezes ds. finansowych Citigroup.

Szalę przechylił Wieloryb

Intensywna walka banków o niewprowadzanie reguły Volckera była skuteczna do czasu… aż  w Tamizie pojawił się wieloryb. Trader londyńskiego biura inwestycyjnego JP Morgan Chase, Bruno Iksil, zyskał sobie przydomek Wieloryba z Londynu ze względu na skalę strat, do jakich doprowadził swój bank w 2012 roku. JP Morgan podliczył je na 6,2 mld dolarów.

>>czytaj też: JP Morgan nie może rozstać się z „Wielorybem”

Oprócz tego bank został ukarany we wrześniu tego roku przez regulatorów z Wielkiej Brytanii i USA kolejnymi 920 mln dolarów za to, że ukrywał informacje z komitetu audytu o tej sprawie. JP Morgan początkowo tłumaczył, że były to straty na instrumentach zabezpieczających, a nie pozycje spekulacyjne. W październiku CFTC, nadzorująca rynek derywatów w USA, nałożyła na bank 100 mln dolarów kary za to, że działalność Wieloryba miała „manipulacyjny wpływ na rynek kredytowych instrumentów pochodnych”.

Wieloryb grał na rachunek własny banku. Obstawiał przeciwko rynkowi spadki jednego z indeksów CDS-ów ubezpieczających instrumenty dłużne amerykańskich wielkich firm. Ta strategia na początku przynosiła sukcesy. Jednak zaostrzenie recesji w strefie euro zmieniło obraz rynku. JP Morgan musiał zrealizować straty w maju zeszłego roku. Zarobiły fundusze hedżingowe, w tym BlueMountain Capital Management, ale – co może świadczyć o standardach obiegu informacji w amerykańskiej instytucji – także inny oddział samego JP Morgana.

Do dziś nie jest pewne, czy Wieloryb nie miał też innych pozycji, których bank do tej pory nie ujawnił. Natomiast w styczniu tego roku James Staley, szef JP Morgan Investment Bank, został partnerem zarządzającym w BlueMountain Capital. Staley nie był bezpośrednio ani pośrednio odpowiedzialny za pracę Iksila.

– Reguła zabrania ryzykownych zakładów handlowych, takich (jakie zawierał) Wieloryb z Londynu, które były maskowane jako zabezpieczenia ograniczające ryzyko (banku) – powiedział  Jacob J. Lew, sekretarz skarbu USA, na początku grudnia.

Na co pozwala reguła Volckera

Kongres USA w 2010 roku uchwalił zwaną od nazwisk jej twórców ustawę Dodda–Franka (Dodd–Frank Wall Street Reform and Consumer Protection Act). Jej częścią stała się reguła nazwana z kolei od nazwiska jej twórcy, Paula Volckera, byłego szefa Fed, a wówczas doradcy prezydenta Baracka Obamy.

Choć działalność handlowa na własny rachunek jest zabroniona, banki będą mogły działać na rachunek klientów. Będą mogły nadal pełnić funkcję animatorów rynku. Tu mają stosunkowo dużo swobody, ale muszą trzymać się reguły, by ich działalność nie przekraczała „racjonalnych oczekiwań klientów”. Największym problemem będzie określenie granicy, do której bank działa w interesie klienta, a za którą zaczynają się już jego własne operacje. To prawdopodobnie najsłabsza ze stron wszystkich tego typu regulacji.

Jednym z najbardziej istotnych wyłączeń z zakazu jest to, że banki mogą nadal na własny rachunek handlować obligacjami skarbu USA, agencji rządowych oraz instytucji publicznych. To zrozumiałe – ktoś musi generować popyt na amerykański dług. Natomiast handel obligacjami innych rządów jest dozwolony, ale ograniczony. Zapewne spadnie popyt amerykańskich banków na papiery dłużne państw strefy euro.

Banki będą mogły pełnić także funkcję subemitentów, ale tu ich działalność handlowa ograniczyć się musi jedynie do oferowania dystrybuowanych papierów. Mogą prowadzić operacje handlowe na instrumentach pochodnych, ale tylko w celu zabezpieczenia innych swoich pozycji. Wtedy zobowiązane są do przeprowadzenia analiz korelacji i strategii zabezpieczających oraz skuteczności zabezpieczeń. Te analizy mogą być monitorowane przez nadzorców.

Generalnie bank może działać jako agent, broker, powiernik, dokonywać transakcji repo i innych służących zarządzaniu płynnością oraz ryzykiem. Przyjęto, że szczegóły w wątpliwych sprawach mają zostać wypracowane w trakcie negocjacji pomiędzy bankami i ich nadzorcami.

– Ostateczna skuteczność reguły będzie zależeć przede wszystkim od nadzorów, którzy będą musieli znaleźć odpowiednią równowagę – powiedział szef Fed Ben Bernanke, cytowany w komunikacie.

>>Rogoff: Czas zakończyć finansowy wyścig zbrojeń

Z zakazu posiadania przez bank udziałów w funduszach wyłączone są bankowe spółki zależne, joint-venture, spółki inwestycyjne zarejestrowane przez SEC, fundusze oferowane publicznie za granicą, fundusze sekurytyzacyjne. Daje to możliwość utworzenia bankowi spółki zajmującej się zakazaną dla niego działalnością handlową.

Największe banki w USA muszą się dostosować do nowych reguł do 21 lipca 2015 r. Mniejsze mają na to więcej czasu.

– Jednym z wycofanych przepisów jest punkt dotyczący wynagrodzeń motywacyjnych, a tym osobiście chciałbym zająć się w pierwszym kwartale 2014 r. – powiedział szef jednej z agencji regulacyjnych Comptroller of the Currency Thomas Curry.

Jak w Europie dzielą banki

W lecie tego roku parlamenty Niemiec i Francji uchwaliły podobne ustawy zakazujące bankom detalicznym handlu na własny rachunek. Ustawy francuskaniemiecka wchodzą w życie od początku 2014 r., a banki prowadzące działalność detaliczną, w których aktywa przeznaczone do obrotu oraz dostępne do sprzedaży przekraczają 20 proc. wszystkich posiadanych aktywów lub wartość 100 mld euro, muszą tej działalności zaprzestać lub wydzielić ją do osobnego podmiotu od 1 lipca 2015. Dotyczą więc one naprawdę dużych instytucji finansowych. Zasada Volckera jest zatem bardziej restrykcyjna, bo obejmuje wszystkie podmioty, także małe banki.

Ustawy w obu państwach oparto na rekomendacji grupy prezesa Banku Finlandii Erkki Liikanena, która pracowała na zlecenie Komisji Europejskiej. Grupa uznała, że prócz reform proponowanych przez Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego, a wprowadzonych do unijnego prawa w dyrektywie CRD IV i rozporządzeniu CRR, oraz planach związanych z uporządkowaną restrukturyzacją i likwidacją banków (projekt dyrektywy BRR), konieczne są reformy strukturalne całego systemu.

Zaleciła ona w raporcie opublikowanym w zeszłym roku, żeby oddzielić bankowość komercyjną od uprawianego przez banki obrotu na własny rachunek oraz innych operacji wysokiego ryzyka, a jednostki, które ją uprawiają wydzielić do odrębnej prawnie instytucji.

Grupa Liikanena zaproponowała ponadto, żeby oba podmioty, zarówno bank „depozytowy”, jak i firma tradingowa, podlegały indywidualnie wszystkim wymogom regulacyjnym, takim jak CRD IV i CRR, a reguły adekwatności kapitałowej oraz dodatkowych buforów kapitałowych czy też dodatkowych wymogów powinny być liczone dla każdego z tych podmiotów osobno.

Podobnie jak reguła Volckera, francuska ustawa przewiduje, że bank detaliczny może się nadal zajmować świadczeniem usług inwestycyjnych na rzecz klientów, rozliczeniami instrumentów finansowych, transakcjami zabezpieczającymi ekspozycje banku lub grupy i ryzyko kredytowe oraz rynkowe, z wyjątkiem jego spółek zależnych, a także transakcjami wynikającymi z funkcji animatora rynku, operacjami związanymi z zarządzaniem płynnością i operacjami inwestycyjnymi w grupie. Te wszystkie operacje mają być adekwatne do działalności, a progi zaangażowania dla każdej instytucji z osobna ma wyznaczać minister gospodarki. Zabronione jest też posiadanie udziałów w funduszach wysokiego ryzyka.

Ustawa francuska zabrania bankom brania udziału w „handlu wysokich częstotliwości” (high freqency trading), a transakcje na zlecenie klientów mają być poddane bardzo szczegółowym regułom nadzorczy i raportowaniu, łącznie z udostępnieniem nadzorcy, l’Autorité de contrôle prudentiel et de résolution (ACPR), wglądu w algorytmy.

Zabrania się też „jakiejkolwiek instytucji kredytowej” obracać derywatami, dla których instrumentem bazowym są w całości lub w części surowce rolne i posiadać fizyczne zapasy produktów rolnych. Wszystkie instytucje, a także osoby fizyczne, które „wywierałyby znaczący wpływ na ceny surowców rolnych” muszą się z tego wytłumaczyć. To nie dziwi. Francuscy rolnicy bywają bardziej krewcy od polskich górników.

W Polsce spekulacja nie jest groźna

Jaki jest sens podziału banków? Instytucje wobec nowych wymogów kapitałowych się delewarują. Ale czy rzeczywiście zmniejszają w ten sposób swój profil ryzyka? Dane bilansowe BNP Paribas, który chce kupić polski Bank Gospodarki Żywnościowej, pokazują, że jego aktywa dostępne do sprzedaży (AFS) wzrosły do 200,2 mld euro na koniec III kwartału tego roku ze 185,2 mld euro rok wcześniej. W tym samum okresie wartość kredytów i ich ekwiwalentów dla klientów skurczyła się do 611 mld euro z 636,5 mld euro.

Prawo w obu europejskich krajach nakłada indywidualną odpowiedzialność karną na menedżerów bankowych, szczególnie jeśli chodzi o zarządzanie ryzykiem. Naruszenie obowiązków w zarządzaniu ryzykiem w Niemczech może skutkować nawet pięcioma latami więzienia. Wprowadza też ograniczenie premii wypłacanych bankierom.

Francuski bank inwestycyjny nie będzie mógł przyjmować depozytów, a skala jego działalności ma być odpowiednia do skonsolidowanej wielkości grupy. Będzie musiał znaleźć własne źródła refinansowania. Gdyby miał kłopoty, prawo zabrania dokapitalizowania takiego banku przez państwo.

W obu państwach ustawy wprowadziły także reguły uporządkowanej upadłości i likwidacji banków (resolution) oraz instytucje odpowiedzialne za jej realizację. Francuski fundusz resolution ma wynosić 10 mld euro do 2020 r.

W Wielkiej Brytanii banki mają zostać podzielone w podobny sposób od 2019 roku. Czy polskie banki też zostaną podzielone? Część działalności skarbca musiałaby zostać przeniesiona do domu maklerskiego. Ale bank musiałby także uzyskiwać licencję maklerską.

– W Polsce skala tej działalności (handel na własny rachunek) nie jest znacząca, ale należy odnosić się do praktyki tych dwóch państw (Niemiec i Francji) – mówił Wojciech Kwaśniak, wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, na niedawnym seminarium Ernst&Young „Reforma regulacyjna sektora bankowego – priorytety na 2014 rok”.

OF

Paul Volcker (CC By European Peoples Party)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Bankom trudno odejść od finansowania paliw kopalnych

Kategoria: Analizy
Największe globalne banki, mimo zobowiązań i deklaracji, wciąż finansują wydobycie i wykorzystywanie paliw kopalnych w celach energetycznych. Kredyty z tym związane nie są jednak istotną częścią ich portfeli.
Bankom trudno odejść od finansowania paliw kopalnych