Rekordowe zyski banków to tylko jedna strona medalu

Na wynikach sektora w kolejnych kwartałach zaważą m.in. pomoc dla kredytobiorców i wzrost oprocentowania depozytów. Lista potencjalnych zagrożeń jest długa.
Rekordowe zyski banków to tylko jedna strona medalu

(©Envato)

Rosnące stopy procentowe sprzyjają poprawie wyniku odsetkowego banków. Jak jednak zauważa Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao, jest to pierwszy po latach ultraniskich stóp procentowych epizod, w którym wyniki banków okazały się istotnie wyższe od oczekiwań analityków i wieloletnich planów finansowych.

Zysk na stopach

– Banki w pierwszym kwartale zarobiły bardzo dużo pieniędzy. Ich zysk był większy o 140 proc. od tego z zeszłego roku. Najwięcej zyskały na wzroście stóp procentowych. Zyskiwały na tym, że raty kredytów rosły, a oprocentowanie lokat i depozytów stało w miejscu – tłumaczy Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych Xelion. Teraz jednak, jak zauważa, sytuacja nieco się zmieniła. – Po pierwsze dlatego, że banki – pod wpływem nacisków premiera Mateusza Morawieckiego, co swoją drogą jest dość kuriozalne – podnoszą oprocentowanie depozytów – zaznacza. W jego ocenie wzrost oprocentowania depozytów spowoduje, że zyski banków nie będą już tak rosnąć. – I to mimo tego, że Rada Polityki Pieniężnej nadal będzie zapewne podnosić stopy proc., co według mnie jest błędem. Poza tym przyczyni się do tego wsparcie dla kredytobiorców, które przygotowuje rząd – akcentuje ekspert.

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Do podnoszenia stóp procentowych nawiązuje też dr Michał Możdzeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. – Należy zastanowić się nad adekwatnością polityki stopy procentowej NBP, jako mechanizmu walki z inflacją. Nakłada ona bowiem duże koszty na tych obywateli, którzy akurat potrzebują kredytu (co bez wątpienia studzi ich popyt, bo widocznie zmniejsza dochód do dyspozycji), jednocześnie nie tworząc wyraźnych zachęt do oszczędzania – przekonuje. – Wydaje się, że lepszym narzędziem zarządzania popytem, na tyle, na ile wymaga on zmniejszenia, jest poprawnie prowadzona polityka fiskalna – szczególnie podatkowa, która pozwala na dużo bardziej precyzyjne ograniczanie dochodów obywateli, którzy mogą sobie na to pozwolić (w dorozumieniu tych bogatszych), czy wręcz wprowadzanie „celowanych” podatków pośrednich, np. podatku od dóbr luksusowych – tłumaczy Michał Możdzeń. Podkreśla, że rząd obecnie, pomimo bardzo rozgrzanej koniunktury, decyduje się na jednoczesne obniżanie podatków dochodowych i wprowadzanie nowych transferów. – Uważam to za zły kierunek działań, które zamiast likwidować zaburzenia w systemie finansowym, mogą generować kolejne, wzmagając presję na RPP do dalszych podwyżek stóp – ocenia ekspert.

Wydaje się, że lepszym narzędziem zarządzania popytem, na tyle, na ile wymaga on zmniejszenia, jest poprawnie prowadzona polityka fiskalna – szczególnie podatkowa, która pozwala na dużo bardziej precyzyjne ograniczanie dochodów obywateli, którzy mogą sobie na to pozwolić (w dorozumieniu tych bogatszych), czy wręcz wprowadzanie „celowanych” podatków pośrednich, np. podatku od dóbr luksusowych – tłumaczy Michał Możdzeń.

Zwraca uwagę, że jak do tej pory zarówno oprocentowanie kredytów, jak i różnica między nim, a oprocentowaniem depozytów rośnie wraz ze stopą procentową NBP. Jego zdaniem rząd ma możliwości zamknięcia tej luki z pomocą kontrolowanych przez siebie banków,  przede wszystkim PKP BP i Pekao oraz dzięki zaoferowaniu obywatelom lepszych warunków finansowych na rynku obligacji detalicznych. – Oba instrumenty w ostatnich tygodniach zaczęły być do pewnego stopnia wykorzystywane, co powoli generuje presję na podwyższenie oprocentowania depozytów w bankach komercyjnych, które muszą liczyć się ze wzmożoną konkurencją – dodaje.

Dobrze już było

Jakub Rybacki, zastępca kierownika zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego uważa, że perspektywy banków na kolejne miesiące są zdecydowanie słabsze. – Sektor bankowy poniesie koszty ewentualnego wsparcia dla kredytobiorców. Premier Morawiecki zadeklarował utworzenie dodatkowego funduszu pomocowego o wartości 3,5 mld zł – to 40 proc. zysków z ubiegłego roku. Dodatkowo zwiększy się też składka na obecny fundusz wsparcia dla kredytobiorców o kwoty 1,4 mld zł w 2022 r. oraz 2 mld zł w 2023 r. To dalsze 16-20 proc. wyników z 2021 – wylicza. Zyski sektora, jak dodaje, zmniejszone zostaną również przez problemy grupy Getin. – Miliardowa strata w 2021 r. oraz ryzyko upadłości oznacza konieczność podwyższenia składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny – wskazuje.

Globalne zacieśnienie polityki monetarnej – nowe wyzwania dla banków centralnych w obliczu globalnego wzrostu inflacji

Dodatkowo, zwraca uwagę ekonomista z PIE, na wynikach zaważy ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi. – Część banków zawiązuje rezerwy na rzecz kosztów przegranych sporów sądowych. Ten trend prawdopodobnie będzie widoczny przez resztę roku – przewiduje.

W końcu, jak zaznacza, na wynikach ciążyć będzie słabsza sytuacja makroekonomiczna. – Wzrost gospodarczy w drugiej połowie roku spowolni, co oznacza niższą sprzedaż kredytów dla przedsiębiorstw. Wysokie podwyżki stóp procentowych zamroziły rynek kredytów hipotecznych. Banki prawdopodobnie będą udzielać głównie kredytów konsumpcyjnych, co jednak nie zrekompensuje strat w pozostałych segmentach – wyjaśnia Jakub Rybacki.

Również Marcin Kujawski, ekonomista w Banku BNP Paribas ocenia, że rosnące zyski banków to jedna strona medalu. – Wraz z podnoszeniem przez RPP stóp procentowych niektórzy kredytobiorcy mogą bowiem borykać się z problemami z obsługą zadłużenia. Spowoduje to konieczność zawiązywania przez banki większych rezerw w związku z rosnącym ryzykiem kredytowym – tłumaczy.

Także on zwraca uwagę na wyższe wpłaty na rzecz Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.

Będzie zaciskanie pasa

Argumenty te podziela Andrzej Banasiak ze Związku Banków Polskich. – Na banki trzeba patrzeć jak na pośredników finansowych. Pośrednik zarabia na marży dochodowej, którą stanowi różnica pomiędzy jego przychodami i kosztami. Paleta kosztów jest bardzo szeroka – od kosztów środków finansujących działalność banków, kosztów kapitału, kosztów administracyjnych i wreszcie kosztów ryzyka kredytowego i operacyjnego – wyjaśnia.

Dlatego, jak przekonuje, w pełnej ocenie sytuacji rynkowej banków należy uwzględnić to, że postępować będzie wzrost kosztów związanych z pozyskaniem przez banki środków finansujących. Wzrastać będą koszty odsetkowe depozytów oraz ulegać będzie obniżeniu proporcja pomiędzy przychodami odsetkowymi, a kosztami odsetkowymi banków. – Istotna będzie tutaj presja społeczna i polityczna na zwiększanie oprocentowania depozytów – dodaje.

Andrzej Banasiak postuluje w tym kontekście przywrócenie programów długoterminowego i systematycznego oszczędzania – na zakup mieszkania, emerytury, kształcenie dzieci, itp.

Andrzej Banasiak postuluje w tym kontekście przywrócenie programów długoterminowego i systematycznego oszczędzania – na zakup mieszkania, emerytury, kształcenie dzieci, itp.

Ekspert ZBP zwraca również uwagę na koszty związane z propozycjami premiera na rzecz kredytobiorców. – Łącznie wprowadzenie postulatów propozycji premiera będzie kosztować banki co najmniej kilka miliardów złotych – same koszty związane z  Funduszem Wsparcia Kredytobiorców i Funduszem Pomocy to 4,9 mld zł – podkreśla.

Podziela opinię, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo wzrostu odpisów na ryzyko kredytowe do poziomów przewyższających osiągnięte w 2019 r. Wymienia też dalszą eskalację ryzyka prawnego związanego z kredytami mieszkaniowymi w walutach obcych. – Eskalacji ryzyka prawnego sprzyjać będzie wzrost stóp procentowych, skutkujący obniżeniem atrakcyjności przewalutowania kredytów na złote – zauważa.

– Utrzymywać się będzie ryzyko dalszego wzrostu rentowności obligacji Skarbu Państwa, co będzie obniżać kapitały banków. Straty te mogą wynieść kilkanaście mld zł, a nawet przekroczyć 20 mld zł – dodaje Andrzej Banasiak.

Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?

Kolejne obciążenia, na które wskazuje, to obniżenie dynamiki nowo udzielanych kredytów. A także zwiększenie kosztów funkcjonowania banków. – Koszty te obejmują skutki inflacji w postaci wzrostu płac, stanowiących ok. 50 proc. kosztów własnych, oraz kosztów najmu lokali, materiałów i usług zewnętrznych – tłumaczy. – Przeprowadzone analizy wskazują, że wynik sektora bankowego bez uwzględnienia propozycji rządu w zakresie wsparcia kredytobiorców mógłby wynieść w sprzyjających warunkach 14-16 mld zł – podaje, dodając, że po uwzględnieniu propozycji rządu wynik ten będzie niższy od osiągniętego w 2021 r.

Jak zaznacza, banki o dużych portfelach kredytów mieszkaniowych, dotknięte wysokim ryzykiem prawnym w zakresie kredytów mieszkaniowych w walutach obcych, mogą być silnie narażone na głęboki spadek wyniku finansowego oraz odnotować straty. – Może to doprowadzić do sytuacji, że duża liczba banków będzie musiała uruchomić programy naprawcze – wskazuje ekspert ZBP.

Inwestycje w przyszłość

Na co sektor bankowy powinien przeznaczyć swoje zyski? Ernest Pytlarczyk mówi, że banki, nieprzerwanie od wielu lat przechodzą proces cyfryzacji, którego składową jest również zmiana struktury zatrudnienia i przesunięcie punktu ciężkości w stronę specjalistów IT. – Proces ten jest niezwykle kosztowny i dodatkowy dochód odsetkowy w wielu przypadkach będzie właśnie wykorzystany, aby przyspieszyć te działania. W przypadku największych polskich banków skutkować będzie to pojawieniem się rozwiązań wspierających ich pozycję technologiczną, jako liderów w skali europejskiej – podkreśla.

Natomiast zdaniem Piotra Kuczyńskiego banki swoje zyski powinny inwestować w Krajowy Plan Odbudowy.

Natomiast zdaniem Piotra Kuczyńskiego banki swoje zyski powinny inwestować w Krajowy Plan Odbudowy. – Jeżeli rzeczywiście zostanie on uruchomiony, to na te inwestycje też będą potrzebne kredyty. To byłaby pomoc dla gospodarki, a przy okazji pozbycie się nadpłynności finansowej, co przekładałoby się na podnoszenie oprocentowania lokat, a to z kolei przyczyniałoby się do tego, że byłoby mniej pieniędzy na rynkach, a zatem zmniejszałoby się ciśnienie na wzrost inflacji – konkluduje analityk Xelion.

 

Sonia Sobczyk-Grygiel – dziennikarka gospodarcza DGP od początku 2021 r. Pracę w mediach rozpoczęła w 2000 r. Była  reporterką w Polskiej Agencji Prasowej, następnie redaktorką w dziale politycznym, potem gospodarczym PAP, gdzie pełniła również funkcję koordynatorki ds. legislacji gospodarczej. W latach 2007-2010 – dziennikarka i redaktorka w Dziale Opinie dziennika „Fakt”. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi