Autor: Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Rosyjska agresja już drogo kosztuje Ukrainę

Gospodarczy bilans rosyjskiej agresji wobec Ukrainy jest dla Kijowa mocno niekorzystny. Koszty ponoszone przez ukraińską gospodarkę są wciąż wyraźnie wyższe niż te wynikające z powolnie wprowadzanych przez Zachód sankcji wobec Moskwy.
Rosyjska agresja już drogo kosztuje Ukrainę

(CC By ND Aleksander Saprykin)

Tekst przesłany przez korespondenta Obserwatora Finansowego na Ukrainie Michała Kozaka w nocy ze środy na czwartek, na ok. 2 godziny przed zaatakowaniem Ukrainy przez Rosję.

Sygnały, że „jutro będzie wojna” wywołały panikę na rynkach i w sektorze finansowym. To wiele kosztuje nasz kraj” – skarżył się pod koniec stycznia ukraiński prezydent Wołodymyr Zelenski, według którego przed Ukrainą stoi poważne wyzwanie jak stabilizować gospodarkę w warunkach kiedy na granicy stoją tysiące rosyjskich żołnierzy. Od czasu wypowiedzenia tych słów sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła.

„Nie możemy zaciągać kredytów na zagranicznych rynkach, bo tam są po prostu szalone stawki. Codziennie liczymy straty gospodarki i potem przez MSZ przekazujemy te informacje partnerom, bo oni powinni rozumieć, że kiedy ktoś podejmuje decyzję o przeniesieniu ambasady do Lwowa, to taka wiadomość będzie kosztować gospodarkę Ukrainy kilkaset milionów dolarów” – komentował w połowie lutego szef prezydenckiej frakcji w parlamencie Dawid Arachamia. Według przedstawionych przez niego wyliczeń Ukraina z powodu destabilizacji sytuacji przez Rosję miesięcznie traci 2-3 mld dolarów.

Ukraiński dług publiczny – mniej, czyli więcej

W połowie stycznia agencja ratingowa Fitch ostrzegała inwestorów przed zagrożeniami dla gospodarki ukraińskiej płynącymi ze strony Rosji. Niebezpieczeństwo rosyjskiego ataku osłabia makroekonomiczną stabilność Ukrainy, a także wpływa na perspektywy wzrostu oraz finansową pozycję kraju – oceniali analitycy.

Jak poinformował Bloomberg od początku roku mocno straciły na wartości ukraińskie aktywa.

Ukraińskie obligacje denominowane w euro kosztowały pod koniec stycznia o 8 proc. mniej niż na początku roku. W dodatku już od jesieni zeszłego roku ukraińskie euroobligacje kosztują na rynku niżej wartości nominalnej, a na koniec stycznia było to już ok. 20 proc. dyskonta.

Hrywna  pod ciosami

Kurs amerykańskiej waluty już w styczniu grubo przekroczył założony w tegorocznym budżecie Ukrainy średnioroczny poziom 28,2 hrywny za dolara, dziś to już ponad 30 hrywien za dolara i nic nie wskazuje, by tempo dewaluacji miało spowolnić.

W ocenie ukraińskich ekspertów jedną z przyczyn gwałtownej dewaluacji jest panika inwestorów związana z możliwym atakiem ze strony Rosji i w rezultacie wyprowadzanie kapitałów za granicę. Proces ten trwa już od dłuższego czasu a ostatnio nabrał jeszcze tempa. Zeszłoroczne prognozy NBU przewidywały repatriację na poziomie 3,3 mld dolarów a ostatecznie sięgnęła ona 10 mld dolarów.

„Różne paniczne nastroje mogą rozhuśtywać rynek i dawać wahania. Rozumiem, ze jest wielu graczy politycznych na tym polu” – komentował gwałtowny spadek wartości hrywny doradca ekonomiczny ukraińskiego prezydenta Ołeh Ustenko.

Sytuacja byłaby z pewnością jeszcze gorsza, gdyby nie interwencje ukraińskiego banku centralnego NBU, który w styczniu sprzedał na rynku ok. 1,5 mld dolarów z czego w ciągu jednego tylko tygodnia 21-27 stycznia aż 760 mln dolarów. Dla porównania w ciągu całego zeszłego roku NBU sprzedał 1,28 mld dolarów kupując 3,69 mld.

Sytuacja byłaby jeszcze gorsza, gdyby nie interwencje ukraińskiego banku centralnego NBU, który w styczniu sprzedał na rynku ok. 1,5 mld dolarów.

Główną przyczyną powstania dysproporcji pomiędzy popytem a podażą waluty w styczniu był czynnik psychologiczny związany z geopolitycznymi wydarzeniami wokół Ukrainy i reakcją na nie uczestników rynku – oceniał wiceszef ukraińskiego banku centralnego NBU Jurij Heletij. Wzmocnił się popyt na waluty obce ze strony nierezydentów, którzy między innymi od początku roku pozbyli się rządowych obligacji  za ponad 5 mld hrywien, wykupując potem za te pieniądze 264 mln dolarów. To uderzenie zbiegło się z czynnikami sezonowymi. Jak zapewniają w NBU jeszcze od 2014 r. uwzględnia on ryzyko wojny w swoich prognozach i ma plan reagowania na takie wydarzenia.

Jak komentowała wicepremier Olha Stefaniszyna już teraz środki wkładane co tydzień w stabilność systemu finansowego dorównują całej pomocy wojskowej, jaką od początku konfliktu Ukraina otrzymała od USA.

Ukraiński premier Denis Szmyhal – informował pod koniec stycznia, że rząd ma wystarczające środki by sytuacja gospodarki pozostała stabilna: „W sytuacji eskalacji ze strony agresora Ukraina ma wystarczające zasoby dla podtrzymania makroekonomicznej i makrofinansowej stabilności. Mowa o rezerwach walutowych, o środkach na bieżących rachunkach, o wykonaniu budżetu i o wykonaniu wszystkich zobowiązań wobec obywateli, inwestorów, biznesu. Oprócz tego otrzymujemy dodatkowe wsparcie od międzynarodowych partnerów nie tylko po linii wojskowej, ale i dla podtrzymania stabilności naszej gospodarki” – przekonywał mimo wszystko.

Banki wytrzymują cyberataki

Styczniowy atak hakerski na infrastrukturę informatyczną Ukrainy choć był dotkliwy i pokazał, jak bardzo jest ona wrażliwa, to jednak nie dotknął w znaczący sposób sektora finansowego.

W ciągu kilku ostatnich dni na informatyczne sieci banku centralnego prowadzono próby zewnętrznych hakerskich ataków z różnych krajów świata. W szczególności w nocy z 13 na 14 stycznia podczas globalnego ataku na rządowe zasoby sieciowe odnotowano próby atakowania także oficjalnego portalu NBU, ale udało się je neutralizować. „Wszystkie systemy informatyczne narodowego banku pracowały i pracują w zwykłym reżimie. W szczególności – system płatności elektronicznych, z jakiej korzystają banki, oficjalna strona i wewnętrzna sieć komputerowa NBU” – informował ukraiński regulator.

Jednocześnie NBU wezwał banki i innych uczestników sektora finansowego do wzmocnienia działań z zakresu bezpieczeństwa w celu przeciwdziałania możliwym atakom hakerskim. Wydaje się, że ukraiński sektor finansowy wziął sobie te wezwania do serca, bo poza krótkimi zakłóceniami, nie odniósł większych efektów także najnowszy atak hakerski na banki z 23 lutego.

Na morzu i w powietrzu

Problemy z agresywnym sąsiadem mają ukraińskie porty morskie, przez które przechodzi połowa eksportu Ukrainy.

Na początku lutego Rosja ogłosiła zamknięcie dla żeglugi szeregu obszarów mórz Czarnego i Azowskiego, motywując to prowadzonymi ćwiczeniami swojej floty wojennej. Pierwotnie całkowicie zablokowano przejście przez cieśninę Kerczeńską do ukraińskich portów w Mariupolu i Berdiansku, ostatecznie po nagłośnieniu sprawy przez Ukrainę przejście odblokowano, za to portom nad Morzem Czarnym pozostawiono jedynie wąski pas wód terytorialnych wzdłuż wybrzeża.

Ukraińska flota morska – czy Feniks odrodzi się z popiołów?

Państwowa firma Derżhidrohrafija w odpowiedzi na blokadę w trybie pilnym przeprowadziła pomiary dna morskiego w ciągu kilkunastu godzin, wytyczając alternatywne do zablokowanych przez Rosję bezpieczne podejścia do portów. Być może z tego powodu po kilku dniach Rosja ograniczyła zasięg stref zamkniętych dla żeglugi i na tym akwenie.

Znacznie bardziej ucierpiał transport lotniczy

Pierwszą ofiarą stał się ukraiński przewoźnik SkyUp, korzystający z samolotów leasingowanych w Irlandii. Firma leasingowa zabroniła wlotu tych maszyn w przestrzeń powietrzną Ukrainy, a następnie o wycofaniu części swoich samolotów poinformowane zostały inne ukraińskie linie lotnicze. To skutek wycofania gwarancji wpłaty ewentualnych odszkodowań przez zachodnich ubezpieczycieli samolotów.

Po kolei loty zaczęły odwoływać też zachodnie linie lotnicze. Nad Dnieprem oceniają to jako nielojalność Zachodu i przypominają, że w 2008 r. linie lotnicze nie wstrzymały lotów do Gruzji nawet w ostrej fazie rosyjskiego ataku na ten kraj. W reakcji na sytuację ukraiński rząd postanowił wydzielić z budżetu 16,6 mld hrywien na gwarancje ubezpieczeniowe dla rodzimych przewoźników lotniczych.

Loty zaczęły odwoływać zachodnie linie lotnicze. Nad Dnieprem oceniają to jako nielojalność Zachodu.

„Robimy wszystko, by nie dopuścić do jakichkolwiek prób blokowania ukraińskiej logistyki w szczególności na morzu czy w powietrzu” – informował minister infrastruktury Ołeksandr Kubrakow.

W stronę energetycznej niezależności

Zaostrzenie relacji z Rosją dało impuls do dalszego uniezależniania ukraińskiej energetyki od agresywnego i mocno nieprzewidywalnego sąsiada.

Państwowy koncern energetyki atomowej Enerhoatom poinformował, że w ciągu najbliższych dwóch lat amerykańska Westinghouse będzie w stanie zabezpieczyć paliwem wszystkie 13 działających w ukraińskich elektrowniach atomowych bloków WWER-1000. Już teraz Westinghouse dostarcza paliwo do 7 z nich, pozostałych 6 jest zależne od dostaw z Rosji. Posiadane przez Ukrainę zapasy paliwa dla tych reaktorów wystarczają na najbliższe 2-2,5 roku. Trwają też prace nad przygotowaniem przez Westinghouse paliwa dla bloków WWER-440 elektrowni w Równem. Pierwszą dostawę zapowiadano na 2024 r. teraz mowa o 2025 r. W sumie oznacza to że, jeśli oczywiście nic się w sprawie dostaw z USA nie zmieni, już dziś można mówić o niezależności paliwowej ukraińskiej energetyki atomowej od Rosji.

(CC By ND Aleksander Saprykin)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wojna zbliża Polskę i Ukrainę gospodarczo

Kategoria: Trendy gospodarcze
Nad Dnieprem coraz wyraźniej wskazują na Polskę jako na głównego partnera, nie tylko politycznego, ale i gospodarczego Ukrainy. Pojawiają się koncepcje zakładające wręcz faktyczne stworzenie wspólnego organizmu gospodarczego.
Wojna zbliża Polskę i Ukrainę gospodarczo

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż