GettyImages
W wyniku sankcji po rozpoczęciu wojny z Ukrainą w lutym 2022 r. gospodarka rosyjska odnotowała znaczącą zapaść. Produkt Krajowy Brutto (PKB) przez kolejne cztery kwartały spadał. Już od II kwartału 2023 r. sytuacja uległa zasadniczej zmianie. Pojawił się wzrost gospodarczy i to od razu na rekordowo wysokim poziomie, jakiego gospodarka rosyjska nie odnotowywała od kilkunastu lat (5,1 proc. w II kw. 2023 r., 5,7 w III kw. 2023 r., 4,9 w IV kw. 2023 r., 5,4 w I kw. 2024 r. i 4,1 proc. w II kw. 2024 r.). Ostatni raz w tempie zbliżonym do obecnego rosyjski PKB wzrastał w drugim półroczu 2011 r. i pierwszych dwóch kwartałach 2012 r.
Jest wzrost, ale…
Tak pozytywne wskaźniki wzrostu i towarzyszące temu niskie bezrobocie są przywoływane przez władze, jako przykład wysokiej mobilności i odporności na sankcje rosyjskiej gospodarki. W praktyce jednak maskują one narastające lawinowo problemy.
Szczególnie krytycznie sytuację ocenia Centralny Bank Federacji Rosyjskiej, czyli Bank Rosji i jego szefowa Elwira Nabiulina. Już w połowie 2023 r. ekonomiści banku centralnego zdiagnozowali przegrzanie rosyjskiej gospodarki. Od tego czasu sytuacja jeszcze się pogorszyła. Przegrzanie gospodarki to stan, w którym rozwija się ona znacznie szybciej, niż pozwala na to jej struktura i zasoby. Zarówno niskie bezrobocie, jak i wysokie tempo wzrostu PKB są bowiem oznakami przegrzania gospodarczego. Spowodowane jest to ogromnymi, ciągle rosnącymi wydatkami budżetowymi związanymi z wojną, obejmującymi zamówienia na dostawy dla sił zbrojnych i różnorodne dotacje dla kompleksu wojenno-przemysłowego (KWP), ale również wypłaty dla żołnierzy zmobilizowanych i kontraktowych, odszkodowania dla rannych i rodzin poległych. Przyczynia się to do szybko rosnącego popytu i nienadążającą za tym podażą towarów oraz usług, a w efekcie prowadzi do wzrostu inflacji.
Zobacz również:
Bezsilna Rosja w okowach sankcji
Szefowa Banku Rosji ocenia, że skala przegrzania gospodarczego w pierwszej połowie 2024 r. była największa od 16 lat. Tempo wzrostu PKB w pierwszym i drugim kwartale utrzymywało się na wysokim poziomie. Przyspieszyła też inflacja. Rezerwy siły roboczej i mocy produkcyjnych są już praktycznie maksymalnie wykorzystane, a gospodarka dotarła do granic swoich możliwości. Nabiullina sugeruje, a nie jest w tej ocenie odosobniona, scenariusz kryzysowy, gdy wzrost gospodarczy zacznie spowalniać, stając się niewrażliwym na jakiekolwiek „bodźce” (wydatki budżetowe), ale inflacja będzie wzrastała. Jest to typowy scenariusz stagflacji.
Sytuacja na rynku pracy to podstawowe „wąskie gardło” rosyjskiej gospodarki. Siła robocza stała się najbardziej poszukiwanym dobrem rzadkim, a wskaźnik bezrobocia spadł do historycznego minimum 2,4 proc. (5,2 proc. w 2021 r.). Złożyło się na to wiele przyczyn, chociaż podstawową stała się wojna z Ukrainą. Decyzjami prezydenta rosyjska armia powiększona została o 307 tys. w 2023 r. i o dalsze 180 tys. w 2024 r. W ostatnich dwóch latach pobór do armii uszczuplił rynek pracy o 487 tys. Wybuch wojny i obawa przed wcieleniem do armii spowodowały emigrację Rosjan za granicę. Według różnych szacunków wyniosła ona 600–800 tys. W wyniku wojny i polityki rządu po zamachu na Krokus City, znacząco zmalała atrakcyjność rosyjskiego rynku dla tradycyjnej migracji zarobkowej, głównie z krajów Azji Centralnej. Według oficjalnych danych jej liczebność zmniejszyła się o 2 mln. Sytuację pogarsza luka demograficzna i wejście na rynek pracy mniej licznego pokolenia lat 90. XX w.
„Demolujący” wpływ dla rynku pracy i rosyjskiej gospodarki miało uruchomienie olbrzymiej skali produkcji na potrzeby wojny i zaopatrzenia armii. Praktycznie wszystkie zakłady związane z kompleksem wojenno-przemysłowym przeszły z jedno-dwuzmianowej na trzyzmianową produkcję, a liczba nowych miejsc pracy w tym sektorze w ciągu półtora roku, licząc od połowy 2022 r. osiągnęła 520 tys. Uruchomiło to olbrzymią konkurencję na rynku pracy. Przedsiębiorstwa sfery cywilnej były tu bez szans, w sytuacji, gdy pracujący na potrzeby armii, korzystają z bezwarunkowego finansowego wsparcia budżetu w postaci bezpośredniej (zamówienia rządowe) lub pośredniej w postaci różnego rodzaju preferencji i ulg, w tym kredytowych. Dodatkowo przy tym, przy bezwarunkowym priorytecie dla produkcji na potrzeby armii, dla podmiotów z sektora KWP de facto przestał obowiązywać jakikolwiek rachunek ekonomiczny i reguły gry rynkowej. Ilustracją tego może być gwałtowny wzrost płac oderwany od realiów ekonomicznych. Ich dynamika w wymiarze realnym jest 3–4 razy wyższa niż dynamika wydajności pracy i dynamika produkcji. W 2023 r. płace realne wzrosły o 8,2 proc. przy wzroście wydajności pracy jedynie o 1,9 proc. Na koniec 2024 r., według oficjalnych założeń rządowych, proporcje te wyniosą od 9,2 proc. do 3,3 proc., chociaż analitycy, odwołując się do przeszłości, zwracają uwagę, że oczekiwanie tak znaczącego wzrostu wydajności pracy jest nieuzasadnione, gdyż nawet przy dużo korzystniejszych uwarunkowaniach ekonomiczno-politycznych gospodarka rosyjska miała zawsze chroniczne problemy z tym podstawowym wskaźnikiem efektywności gospodarczej.
Zobacz również:
Słabnąca Rosja traci zaplecze
Coraz większe – mimo szybkiego wzrostu płac – trudności z siłą roboczą w warunkach narastającego deficytu, odczuwa cała gospodarka, w tym i KPW. W sferze „cywilnej” podwyżki mają jednak charakter wymuszony i służą przede wszystkim ratowaniu obecnego stanu posiadania w zakresie zatrudnienia. Według oficjalnych danych aktualny deficyt siły roboczej w gospodarce rosyjskiej szacowny jest na 2 mln.
Znaczący rozziew w dynamice wzrostu płac oraz wydajności pracy i produkcji dóbr oraz usług, to fundamentalna przyczyna luki popytowej i wynikającej z tego inflacji, która po ośmiu miesiącach 2024 r. utrzymuje się na poziomie powyżej 9 proc. przy celu inflacyjnym banku centralnego 4 proc. Analizy oczekiwań inflacyjnych ludności oraz badania organizacji konsumenckich na podstawie koszyka realnych zakupów ludności wskazują, że realny poziom inflacji jest znacznie wyższy i mieści się w przedziale 14–18 proc.
Co napędza gospodarkę
Siłą napędową rosyjskiego, imponującego – i to zarówno w konfrontacji z przeszłością i rodzimymi realiami, jak i na tle porównań międzynarodowych – tempa wzrostu gospodarczego, są olbrzymie i ciągle narastające wydatki budżetu na finansowanie wojny. W latach 2022–2024 przekroczyły one 23 bln rubli (ok. 270 mld dol.) i dodatkowo rachunek kosztów wojny powiększy się o kolejne 13,5 bln (ok. 140 mld dol.) w 2025 r. Sam budżet rosyjskiego Ministerstwa Obrony powiększył się 2,2-krotnie z 4,86 bln rubli w 2021 r. do 10,77 bln w 2024 r. Wydatki Moskwy na obronę i bezpieczeństwo narodowe zbliżają się do 8 proc. PKB, stanowiąc w projekcie budżetu na 2025 r. 41 proc. wszystkich wydatków (w tym na obronę 32,4 proc.) – najwyższy poziom od rozpadu ZSRR (w 2021 r. było odpowiednio to nieco ponad 3 proc. i 30 proc.).
Opublikowane parametry budżetu na 2025 r. rozwiewają wszelkie nadzieje, że rosyjskie wydatki na wojnę z Ukrainą osiągnęły już szczyt. Wbrew oczekiwaniom i wcześniejszym przewidywaniom samych władz, zakładających spadek, obecnie planuje się ich zwiększenie o 22,6 proc. w porównaniu z 2024 r. i aż o 54,5 proc. w stosunku do pierwotnego projektu budżetu na 2025 r., opracowanego pod koniec 2023 r.
Gospodarka rosyjska puchnie od nadmiaru pieniędzy. „Hojność” budżetu nie ogranicza się tylko do bezpośrednich wydatków wojennych. Olbrzymie środki finansowe wypływają na rynek kanałem subsydiowanych przez budżet różnego rodzaju kredytów, w tym przede wszystkim hipotecznych, subsydiów i wszelkiego rodzaju ulg. Wydatki budżetu w ostatnich trzech latach wzrosły o 60 proc. z 24,76 bln rubli w 2021 r. do 39,41 bln rubli w 2024 r.
Według Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej wolumen kredytów preferencyjnych znacząco wzrósł od 2020 r., kiedy wynosił niecałe 2 proc. PKB, podczas gdy na początku 2024 r. było to już blisko 8 proc. Kredyty subsydiowane przez budżet osiągnęły wartość 18 bln rubli (ok.200 mld dol.). Udział kredytów preferencyjnych w całym portfelu rosyjskich banków wynosi około 15 proc., a kredyty dotowane przez budżet stanowią około połowę portfela kredytów hipotecznych.
Wydatki budżetowe na cele wojenne stwarzają jedynie krótkookresowy efekt prowzrostowy, nie tworząc żadnych trwałych fundamentów i perspektyw rozwojowych w dłuższym okresie. Dobitnym przykładem była tu gospodarka byłego Związku Radzieckiego. Szeroki i w dużej mierze słabo kontrolowany potok pieniędzy budżetowych wpływających na rynek wywołuje perturbacje i zaburzenia równowagi w rosyjskiej gospodarce, w tym przede wszystkim na rynku pracy, z takimi m.in. zjawiskami, jak korupcja przy realizacji dostaw dla armii czy też znaczącymi rozbieżnościami w wynikach i oczekiwaniach odnośnie do efektów preferencyjnych kredytów i subsydiów, na co wielokroć zwraca uwagę rosyjski NIK.
Zobacz również:
Rosja 2024 – wojna, sankcje i sukcesy
Podstawowym zagrożeniem, jakie się pojawia, jest szybko spadająca wrażliwość gospodarki na bodźce finansowe ze strony budżetu. Przy nasilających się trudnościach z siłą roboczą, dostawami z importu itp. dynamika wzrostu gospodarczego wyhamowuje (5,4 proc. w I kw., 4,1 w II kw. i przewidywane 3,0 proc. w III kw. 2024 r.). Słabną też inwestycje (o ile na koniec 2024 r. oczekiwany wzrost inwestycji według Ministerstwa Rozwoju wyniesie 7,8 proc., to w 2025 r. będzie to jedynie 2 proc.).
Wydatki budżetowe na cele wojenne kreują wzrastający popyt, przy praktycznie zerowym rynkowym efekcie podażowym, wywołując przy tym napięcia na rynku pracy i kredytowym, co dodatkowo ogranicza możliwości podażowe sektora cywilnego. Wzrastająca luka między rosnącym popytem i nienadążającym za tym wzrostem podaży to prosta droga do pojawienia się trudnej do opanowania spirali inflacyjnej.
Bank centralny kontra rząd
Przy występującym przegrzaniu rosyjskiej gospodarki i presji inflacyjnej reakcja Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej jest typowa dla tego typu zjawiska. Bank podnosi podstawową stopę procentową. To sprawia, że kredyty są coraz droższe i mniej dostępne. Wzrasta też oprocentowanie lokat i depozytów bankowych ludności. Podnoszenie stóp wpływa zatem hamująco na popyt, zarówno konsumpcyjny, jak i inwestycyjny.
We wrześniu 2024 r. bank centralny już po raz siódmy podniósł stopę procentową do poziomu 19 proc., maksymalnego jaki w gospodarce rosyjskiej wystąpił tylko raz w ciągu ostatnich dwóch dekad (w pierwszych tygodniach inwazji na Ukrainę w lutym marcu 2022 r. – 20 proc.). W przeszłości był to jednak środek nadzwyczajny, gdy zmasowane zachodnie sankcje uderzyły w Rosję i niezbędne stało się ugaszenie paniki na rynku. We wrześniu bank centralny rozważał nawet podniesienie stopy do 20 proc. i może to zrobić na posiedzeniu w październiku, o czym mówiła na konferencji prasowej jego szefowa. Takie stopy, zdaniem analityków zaczynają przypominać „terapię szokową” dla gospodarki.
Podnosząc stopę procentową Centralny Bank Federacji Rosyjskiej stara się kompensować skutki polityki wysokich wydatków budżetowych rządu, której efektem jest przegrzanie gospodarki i presja inflacyjna. To co robi jest postrzegane jako desperacki krok, aby nie stracić całkowicie kontroli nad inflacją, w sytuacji, gdy polityka rządu negatywnie wpływa na efektywność działań banku, a de facto jest źródłem powiększających się zjawisk negatywnych, z którymi walczy bank. Przykładem może być Ministerstwo obrony. Nowy minister, znany ekonomista Andrej Biełousow objął to stanowisko, aby uporządkować wydatki obronne, a efektem jego dotychczasowej działalności jest istotny ich wzrost. Pieniądze, którymi dysponuje resort obrony są z jednej strony bardzo duże, z drugiej natomiast w żaden sposób nie podlegają rygorom rynkowym, stąd ich destrukcyjny wpływ na gospodarkę jest olbrzymi.
Ciągłe znaczące podwyższanie stopy procentowej przez bank centralny wynika z faktu, że działania rządu znacznie osłabiają wpływ tego mechanizmu na dynamikę akcji kredytowej, w sytuacji, gdy znaczący segment rynku kredytowego korzystający ze wsparcia budżetu jest mało wrażliwy na negatywne bodźce w tym zakresie. Bank zwraca uwagę, że hamulcem dla znaczącego osłabienia akcji kredytowej jest subsydiowanie stóp procentowych przez budżet. Ta forma wsparcie państwa ma jednocześnie bardziej jednoznaczne przełożenie na wzrost popytu i inflacji niż bezpośrednie zwiększenie wydatków budżetowych.
Zobacz również:
Dokąd zmierza Rosja
Mimo wzrostu stóp procentowych, kredyty korporacyjne w sierpniu nadal szybko rosły. W ujęciu rocznym wzrost przyspieszył do 21,4 proc wobec 21,2 proc. miesiąc wcześniej. Z kolei portfel kredytów dla ludności w sierpniu wzrósł o 22,2 proc., a w ujęciu rocznym – o 19,7 proc.
Sytuacja taka może skłaniać do wniosku, że sama stopa procentowa banku centralnego nie jest już panaceum, które może wyleczyć gospodarkę ze zbyt wysokiej inflacji. Wskazują na to analizy opublikowane przez ekspertów moskiewskiego Instytutu WEB. Według ich szacunków podwyżka podstawowej stopy procentowej o 1 punkt procentowy prowadzi do spadku stopy inflacji jedynie o 0,15 pkt proc. Działalność inwestycyjna jest jednocześnie bardziej wrażliwa na stopę procentową. Tu podwyżka podstawowej stopy procentowej o 1 pkt proc. osłabia wzrost inwestycji o 0,27 pkt proc. Jest to o tyle istotne, że przy nasilających się napięciach na rosyjskim rynku siły roboczej, jedyną szansą na wzrost gospodarki jest wzrost wydajności pracy, a to oznacza konieczność inwestycji w nowoczesne technologie.
Bez zakłóceń przekłada się natomiast polityka banku centralnego wysokich stóp procentowych na schładzanie popytu i inflacji poprzez zwiększenie atrakcyjności lokat ludności na rachunkach bankowych. Oprocentowanie lokat przekroczyło 20 proc. w wiodących bankach, a ich wartość w okresie styczeń–lipiec 2024 r. wzrosła o 26 proc. (w 2023 r. – o 19,7 proc.), osiągając 50,4 bln rubli (ok. 584 mld dol.).
Polityka rządu coraz większych wydatków budżetowych i starająca się zapobiec jej negatywnym skutkom, poprzez podwyższanie stóp procentowych, polityka banku centralnego znalazły się w błędnym kole. Spirala działań i kontrreakcji powiększa jedynie skalę problemów, przenosząc je na coraz wyższy poziom. Wyższe stopy procentowe Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej w reakcji na wyższe wydatki budżetu powodują w efekcie dalszy ich wzrost. Wzrastają bowiem koszty realizacji sponsorowanych przez budżet programów społeczno-gospodarczych, koszty zaciąganych pożyczek na pokrycie deficytu, koszty obsługi zadłużenia (źródłami finansowania deficytu w latach 2025–2027 będą pożyczki 4,8 bln rubli, 5,1 bln rubli i 5,3 bln rubli, a dług publiczny według rządowych założeń powiększy się do 2027 r. o 76 proc., osiągając 44,93 bln rubli w porównaniu z 25,60 bln rubli w 2023 r.) oraz inne (w związku z podwyżkami stóp zadłużenie przeterminowane zaczyna wzrastać, w efekcie dla części dużych banków ze znaczącym portfelem kredytowym może to oznaczać pojawienie się problemów, dla których rozwiązania państwo zmuszone może być do uruchomienia pomocy finansowej).
Narastające dylematy
Rosyjska gospodarka, napompowana bilionami rubli wydatków wojskowych, zbliża się do punktu krytycznego. Podczas gdy urzędnicy ogłaszają zwycięstwo nad sankcjami, chwaląc się wzrostem PKB i zwiększonymi dochodami ludności, rosyjski bank centralny coraz głośniej podnosi alarm. Rozbieżności między polityką i działaniami banku w zakresie polityki pieniężnej, a decyzjami rządu wyrażonymi w głównym dokumencie finansowym kraju, jakim jest budżet, stają się coraz jaskrawsze.
Rosyjski rząd pod presją priorytetu dla wydatków na potrzeby wojenne, działa według zasady „tu i teraz”, a szereg jego decyzji ma wręcz destrukcyjny charakter dla gospodarki w wymiarze średnio- i długookresowym. To co dla gospodarki jest zjawiskiem negatywnym, wysoka inflacja i słaby kurs rubla, z punktu widzenia bieżących potrzeb zwiększenia wpływów budżetowych jest dla rządu korzystne. Wyższa inflacja to wyższe wpływy z podatku VAT (podstawowe źródło dochodów). Słabszy rubel to wyższe wpływy z podatku od wydobycia ropy i gazu oraz innych surowców (ok.30 proc. dochodów budżetu), ceł eksportowych oraz podatku kursowego (obowiązujący od 1 października 2023 r., płacony przez eksporterów według progresywnej stawki 4–7 proc., gdy kurs osiągnie 80 lub więcej rubli za dolara). Nie dziwią więc rządowe założenia o obniżeniu inflacji do 4 proc. w latach 2026/2027, podczas gdy bank centralny chciałby to osiągnąć już w 2025 r. W projekcji rządowej założony jest też proces ciągłego osłabienia kursu rubla (84,7 rbl/dol. w 2023 r., 91,2 rbl/dol. w 2024 r., 96,5 rbl/dol. w 2025 r., 100,0 rbl/dol. w 2026 r. i 103,2 rbl/dol. w 2027 r.).
Działania rządu mają coraz bardziej charakter opresyjny wobec kręgów biznesowych i ludności. Dla pokrycia rosnącego rachunku za wojnę obniżce podlegają wydatki na sferę socjalną. W 2024 r. wyniosą 7,5 bln rubli, w 2025 r. zostaną obniżone do 6,5 bln rubli. W ciągu najbliższych dwóch lat budżet zamierza zatem zaoszczędzić na wydatkach socjalnych ponad 2 bln rubli, wprowadzając jednocześnie dodatkowe obciążenia podatkowe.
Aby związać koniec z końcem, władze przeprowadziły reformę podatkową. Od 2025 r. w Rosji zacznie obowiązywać progresywna skala podatku dochodowego od osób fizycznych, wzrośnie także podatek dochodowy dla przedsiębiorstw z 20 do 25 proc. To, zdaniem Ministerstwa Finansów, przyniesie dodatkowe wpływy do budżetu w wysokości 2,6 bln rubli w 2025 r. i prawie 17 bln rubli w ciągu najbliższych 6 lat.
W wyniku swoistego klinczu w jakim znalazł rząd Rosji, działający pod przymusem zwiększania wydatków, a także bank centralny zdeterminowany, aby zapobiegać nasilaniu się negatywnych zjawisk z tym związanych, gospodarka rosyjska może się znaleźć w głębokiej zapaści. Nie wyklucza tego nawet szefowa Banku Rosji, która uważa, że scenariusz stagflacji, można powstrzymać jedynie kosztem głębokiej recesji.