Skoro stopy idą w dół, to opłaty w górę

Kolejna obniżka stóp procentowych umocni odpływ pieniędzy z lokat, ale może rozruszać rynek kredytowy. Na razie jednak banki szukają dodatkowych przychodów głównie podwyższając opłaty. Nie ustają też prace nad nowymi projektami, czego przykładem może być odświeżony mBank.

Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na kolejne cięcie stóp, tym razem o 25 punktów bazowych. Tym samym stopa referencyjna zeszła już do rekordowo niskiego poziomu 2,75 proc., a trzymiesięczny WIBOR wynosi zaledwie 2,74 proc. Niskie stopy procentowe przekładają się na spadek oprocentowania bankowych lokat. Najlepsze lokaty dają zarobić już zaledwie 4 proc. w skali roku.

Nic więc dziwnego, że pieniądze z lokat odpływają. W kwietniu ubyło na nich prawie 6,7 mld zł, i można się spodziewać, że w maju saldo depozytów skurczy się o kolejne kilka miliardów złotych. Część z tych środków pozostaje na rachunkach bieżących, wygląda więc na to, że dla niektórych osób nie ma już różnicy, czy zarobią 2-3 proc. na lokacie, czy koncie oszczędnościowym, czy też będą trzymać pieniądze na nieoprocentowanym ROR-ze.

Inni wybierają fundusze inwestycyjne, więc notują one dodatnie saldo wpłat i umorzeń. Tym bardziej, że ubiegły miesiąc był całkiem niezły dla warszawskiej giełdy, bo WIG20 w maju zyskał aż ponad 7 proc. Przełożyło się to na dobre wyniki funduszy akcji, zrównoważonych, czy stabilnego wzrostu.

I banki zachęcają klientów do przenoszenia oszczędności do funduszy. Deutsche Bank wprowadził promocje polegającą na obniżeniu o połowę opłat manipulacyjnych za zakup funduszy przez Internet w ciągu czerwcowych weekendów. Alior Bank postawił na lokatę połączoną z innymi produktami, proponując klientom 7 proc. rocznie na lokacie 4-miesięcznej pod warunkiem, że połowa zostanie ulokowana w wybrany produkt inwestycyjny: fundusz, produkt strukturyzowany, czy ubezpieczenie na życie z funduszem kapitałowym. W najbliższym czasie tego typu promocji i łączonych produktów będzie zapewne przybywać w ofercie banków.

Obniżka stóp procentowych ma również wpływ na rynek kredytowy. Rekordowo niskie stopy procentowe spychają w dół raty kredytów złotowych. Stanowi to ulgę dla dotychczasowych kredytobiorców i zmniejsza ryzyko niespłacania tych kredytów. Z drugiej strony nowe kredyty robią się tańsze, więc rośnie zdolność kredytowa amatorów hipotecznych długów.

Jak policzyli analitycy Domu Kredytowego Notus  średnia zdolność kredytowa małżeństwa, które ma dziecko na utrzymaniu i osiąga dochody w wysokości dwukrotności przeciętnego wynagrodzenia, wyniosła w kwietniu ponad 415 tys. zł i była o prawie 51 tys. wyższa niż miesiąc wcześniej. W maju wskaźniki te poprawią się jeszcze bardziej, można więc liczyć na stopniowe ożywienie na rynku kredytów mieszkaniowych. Stopniowe, bo wciąż barierą pozostają kryzysowe nastroje konsumentów i problemy na rynku pracy.

Niższe stopy procentowe oznaczają również impuls dla rynku kredytów konsumpcyjnych. I banki wciąż promują pożyczki gotówkowe. Raiffeisen Polbank ruszył z kampanią reklamową takiego kredytu, stawiając na zerowe oprocentowanie, ale za to pobierając 9-proc. prowizję.  Z kolei BPH proponuje kredyt bez prowizji, a Bank Millennium kusi trzymiesięczną karencją w spłacie pożyczki. Jedynym problemem mogą być przepisy antylichwiarskie, bo maksymalna wysokość odsetek jest ograniczona czterokrotnością stopy lombardowej NBP. Po kolejnej obniżce daje to poziom 17 proc.

Banki muszą więc ścinać oprocentowanie na kartach kredytowych lub też stawki pobierane przy kredytach gotówkowych dla najbardziej ryzykownych klientów. Kiedyś banki w takich sytuacjach nadrabiały ubezpieczeniem, teraz kiedy nie ma już ograniczenia dla poziomu prowizji windują ją mocno w górę. Wspomniany Raiffeisen Polbank pobiera 9 proc., Invest-Bank 10 proc, a mBank i Credit Agricole 8 proc.

Rosną nie tylko prowizje od kredytów gotówkowych, ale również opłaty związane z prowadzeniem rachunków bankowych. Jednym ze sposobów jest podwyższanie stawek za stare rachunki, czyli takie, które funkcjonowały przed wprowadzeniem nowej oferty. I tak na przykład PKO BP w sierpniu podniesie opłatę za Superkonta dla nieaktywnych klientów. Podrożeją również niektóre przelewy internetowe, bank podwyższy limity transakcji zwalniające z opłaty za karty kredytowe, a z 1 do 2 proc. wzrośnie prowizja za przewalutowanie transakcji zagranicznej, czyli wakacyjne płatności kartą staną się droższe.

Również Credit Agricole wprowadza podwyżki w produktach z poprzedniej oferty, czyli jeszcze z czasów Lukas Banku. Od sierpnia wzrośnie warunkowa opłata za kartę debetową, wyższe będą też limity wpływów na konto pozwalające na obniżenie kosztów prowadzenia rachunku. Do starych pakietów dobrał się również BGŻ, bo na przykład Plan Internetowy zdrożeje z 3 do 5 zł. W Planie Student opłata za kartę wzrośnie z 2 zł do 5 zł.

Tego typu ruchy mogą przynieść bankom dodatkowe dochody, bo klienci trzymają się starych rachunków siłą bezwładu i przyzwyczajenia. Mogą więc łatwo przełknąć nowe podwyżki. Jednak posiadacze rachunków z aktualnie obowiązującej oferty też nie mają powodów do zadowolenia. W BGŻ wzrośnie m.in. opłata za kartę do Konta Plus z 5 do 6 zł. Citibank podnosi opłaty za CitiKonto i CitiKonto Direct. Na darmowe konto będzie można liczyć tylko przy wpływach 3,5 tys. zł miesięcznie, inaczej będzie ono kosztowało 6 zł, a jeśli wpływy nie przekroczą 2 tys. zł to nawet 12 zł. Karta debetowa będzie kosztowała 6 zł.

Fala podwyżek idzie niemal przez cały rynek. Od czerwca drożej jest w mBanku, od lipca skoczą ceny w Nordei, Raiffeisen Polbanku, i Deutsche Banku. Podwyżek nie unikną również klienci eurobanku, gdzie o 2 zł wzrosną opłaty za rachunki dla tych klientów, którzy nie spełniają określonych limitów wpływów. Podwyższone zostaną opłaty za karty debetowe, czy za token.

Mimo tego, że banki przykręcają śrubę klientom, nie przestają też inwestować w nowe technologie i rozwiązania. Światło dzienne ujrzał w końcu odświeżony mBank, który zmienił swój internetowy interfejs na dużo nowocześniejszy, choć na razie jest on dostępny tylko dla części klientów. Bank całkowicie na nowo zbudował graficzny układ strony, uprościł wykonywanie, czy wyszukiwanie przelewów, wprowadził aplikację pomagającą zarządzać finansami.

Jeśli spojrzymy jeszcze na Alior Sync, czy Getin Up widać, że bankowość internetowa wizualnie bardzo się zmienia. Więcej w niej przejrzystości, prostoty i intuicyjnych rozwiązań. Zapewne tym tropem w kolejnych latach będą szły również inne banki. Szczególnie, że korzystanie z bankowości elektronicznej będzie się coraz bardziej przenosić na tablety czy smartfony. Z danych zebranych przez PRNews.pl wynika, że już 1,3 mln klientów korzysta z bankowości mobilnej. I cały czas przybywa banków, które ją oferują. Ich grono poszerzyło się do 16 instytucji, po tym jak w ubiegłym miesiącu dołączył do niego BNP Paribas. I to mobilne technologie będą coraz mocniej wyznaczać trendy w bankowości.

OF

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?

Kategoria: Analizy
Cały zestaw skorelowanych ze sobą działań polskich instytucji finansowych znacząco ułatwia przybywającym do Polski uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy szybkie włączenie się do społecznego i gospodarczego życia w naszym kraju.
Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?