To banki centralne powinny kontrolować rynki finansowe

Zaufanie w bankowości jest konieczne jak powietrze dla życia. O czym w obecnym kryzysie najdobitniej przekonali się bankierzy. Dlatego dzisiaj, gdy obserwuje się próby przywracania stabilności rynków finansowych za pomocą pakietów ratunkowych oraz nowych regulacji, na myśl przychodzi tlenoterapia, stosowana do leczenia pacjenta z zaburzeniami oddychania.
To banki centralne powinny kontrolować rynki finansowe

Copyright by PAP/Tomasz Gzell/

Prowadzona przez banki w ostatnich  latach silnie lewarowana rywalizacja miała na celu maksymalizowanie krótkoterminowych zysków. Działalność ta coraz bardziej przypominała rywalizację alpinistów w zdobywaniu najwyższych gór świata w jak najkrótszym czasie, jak najtrudniejszą trasą i  na dodatek bez masek tlenowych. O ile rywalizacja alpinistów związana jest z miłością do gór i odbywa się wyłącznie na indywidualne ryzyko,  o tyle w przypadku rynków finansowych związana była z indywidualnym systemem bonusów dla kadry zarządzającej i zbiorowym ryzykiem dla deponentów i innych uczestników rynku finansowego. A jak się również okazało – z kosztami dla podatników i zagrożeniem stabilności finansowej państw czy całych regionów.

Teraz te właśnie czynniki powodują powszechną frustrację polityków państw najsilniej dotkniętych kosztami przywracania stabilności systemom finansowym, rynkom finansowym, a w rezultacie i całym gospodarkom. Frustrację potęguje silna krytyka społeczna, a także presja na wprowadzenie zmian, które zabezpieczą w przyszłości gospodarkę przed utratą stabilności rynków finansowych. Frustracja rządzących jest tym większa, że społeczeństwo i rynki finansowe  pamiętają niedawne naciski polityków na banki na oferowanie jak najtańszych kredytów na maksymalnie rozluźnionych zasadach.

Dzisiaj, w wyniku działań antykryzysowych, niektóre z banków globalnych stały się jeszcze większe. Ale ich jakość aktywów jest ciągle wątpliwa z co najmniej dwóch powodów: manipulacji księgowych i recesji gospodarczej. Dodatkowo instytucje finansowe „odkryły” nowe zagrożenie dla swojej stabilności. Jest nim poziom zadłużenia państw i stan ich finansów publicznych. Walcząc teraz o poprawę wskaźników efektywności i bezpieczeństwa, utrzymują awersję do udzielania kredytów oraz współpracy na rynku międzybankowym. A to zachowanie podtrzymuje niepewność na rynkach finansowych, dodatkowo podsycaną obawami o przedwczesne wycofanie pakietów płynnościowych.

Dlatego warto bliżej przyjrzeć się głównym propozycjom reform rynków finansowych nie tylko w USA, ale także tym o charakterze uniwersalnym, służącym odbudowie zaufania do banków, a zaproponowanym przez Group of  Thirty pod przewodnictwem Paula A. Volckera. Jest to tym bardziej istotne, że wiele z tych  rekomendacji znalazło poparcie w publicznych deklaracjach prezydenta USA Baracka Obamy. A z uwagi na ich znaczenie wywołały również wiele emocji inwestorów działających na rynkach kapitałowych i jeszcze większe w sferach eksperckich i politycznych Stanów Zjednoczonych i Europy.

Grupa 30 uważa, że instytucje duże i mające systemowe znaczenie dla stabilności rynków nie tylko lokalnych, ale także globalnych, powinny być bardziej kontrolowane i podlegać bardziej rygorystycznym regulacjom niż małe banki. To powinno wymusić na nich wyższe standardy zarządzania ryzykiem i ograniczenie koncentracji kapitału w pojedyncze papiery, klientów lub grupy klientów. Dodatkowo na wielkie banki powinno także zostać narzucone ograniczenie koncentracji depozytów. To ostatecznie pozwoli stworzyć rozwiązania, które umożliwią zamykanie dużych instytucji i tym samym zmotywują ich władze do lepszego zarządzania swoimi spółkami.

Aby taki system mógł być w praktyce wykorzystany, muszą zostać  spełnione następujące warunki:

– wszystkie kraje powinny zapewnić instytucjom odpowiedzialnym za regulacje i nadzór ostrożnościowy duży zakres politycznej i rynkowej niezależności. Nadzorcy powinni zostać wyposażeni w narzędzia umożliwiające kontrolę dużych instytucji i skomplikowanych innowacyjnych  produktów

– banki centralne powinny wziąć na siebie odpowiedzialność za wspieranie i utrzymanie stabilności finansowej nie tylko w czasach bessy, ale również w okresach koniunktury, która może być źródłem zagrożeń i zaczynem nowego kryzysu. Bez względu na umiejscowienie instytucji nadzorczej nad rynkiem finansowym, to bank centralny powinien pełnić  kontrolę nad  instytucjami o znaczeniu systemowym oraz nad systemem płatniczym i rozliczeniowym

– należy dążyć do budowania nadzoru mającego znacznie wyższy niż dzisiaj poziom międzynarodowej zgodności i koordynacji rozwiązań regulacyjnych oraz współdziałania w sytuacjach kryzysowych

– należy budować system wymuszający znacznie większą przejrzystość wszystkich uczestników rynku. Takie działanie pozwoli na właściwą ocenę ryzyka poszczególnych instytucji, produktów czy państw

– należy budować system wymuszający na instytucjach finansowych wyższe standardy zarówno w zakresie corporate governance, jak i zarządzania ryzykiem.

Nie wchodząc w analizę całego pakietu szczegółowych propozycji opisanych w raporcie, należy tylko zadać pytanie o praktyczną możliwość realizacji wspomnianych postulatów. Postulatów, które w dużym stopniu dotyczą rozstrzygnięć natury politycznej, ale też związane są z kosztami, jakie poniosą uczestnicy rynku. Można z dużą pewnością założyć, że wezmą ją na siebie ci, którzy już dzisiaj obciążyli swoich podatników kosztami poprzedniej niefrasobliwości. Mają świadomość, że ich przyszła wiarygodność i zaufanie społeczne powiązane jest z obecnymi działaniami reformującymi rynki finansowe. W opozycji do nich staną zapewne populiści, którzy będą głosić, że najgorsze już jest za nami, kryzys się nie powtórzy, bo wszyscy wzięli lekcję z obecnej zapaści i przyszłość będzie już tylko świetlista.

Dlatego też czytając wspomniany raport Grupy Paula A. Volckera, warto zastanowić się nad standardami rynku UE oraz rynku finansowego w Polsce. Warto z punktu widzenia rekomendacji wspomnianego raportu zanalizować dotychczasowe osiągnięcia Polski i polskiego banku centralnego. Nasze regulacje zabezpieczyły krajowy rynek finansowy przed poważnymi kłopotami, a polskiego podatnika przed koniecznymi kosztami przywracania stabilności bankom. To się nam udało. Jednak w świetle tego raportu warto też dokonać oceny przeprowadzonej w Polsce niemal tuż przed kryzysem reformy nadzoru finansowego. Silnie ograniczyła ona rolę banku centralnego, przemieszała funkcje konsumenckie i ostrożnościowe w nadzorze oraz utrudniła jego dialog z uczestnikami rynku finansowego. Zmiany u nas poszły więc w przeciwnym kierunku do proponowanych przez Grupę 30.

Poglądy przedstawione w niniejszym artykule są wyłącznie osobistymi poglądami autora i nie należy ich wiązać z poglądami instytucji w której autor jest zatrudniony.
Copyright by PAP/Tomasz Gzell/

Tagi