Węgierska gospodarka jest w pułapce

Państwowe i prywatne długi Węgrów denominowane w obcych walutach muszą w jakiejś formie zostać zrestrukturyzowane. Dopóki to nie zostanie zrobione, nie sądzę, żeby było jakiekolwiek trwałe rozwiązanie problemów węgierskiej gospodarki - uważa dr Mark Pittaway, historyk gospodarczy z Open University w Wielkiej Brytanii.
Węgierska gospodarka jest w pułapce

Dr Mark Pittaway, Open University

Podczas weekendu Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Komisja Europejska zawiesiły przegląd sytuacji gospodarczej na Węgrzech i tym samym zawiesiły wypłatę ostatniej transzy pożyczki. Czy Węgrzy poradzą sobie bez tych pieniędzy?

Węgierski rząd nie potrzebuje pieniędzy z ostatniej transzy pożyczki MFW, żeby się sfinansować, bo może pozyskiwać pieniądze na rynku finansowym z prywatnych źródeł. Jednak zakończenie przeglądu będzie miało znaczenie dla jego wiarygodności. W dyskusji przewija się też wątek nowej rundy finansowania dla Węgier, ale jak głosi oświadczenie MFW, ten temat nie zostanie poruszony, dopóki nie zostanie zakończony bieżący przegląd.

W tej chwili Węgry mają niski deficyt budżetowy. Czego zatem domaga się MFW?

Z sobotniego oświadczenia MFW i innych oficjalnych dokumentów jasno wynika, iż deficyt  budżetowy w 2010 r. ma zostać ograniczony do 3,8 proc. Brakuje więcej szczegółów na temat tych rozwiązań. Nie jest jasne, z czego mają wynikać oszczędności. Rząd wiąże duże nadzieje z powołaniem „nadzorców budżetów” w ministerstwach, którzy mają ograniczać wydatki, ale ja nie wiem, co naprawdę robią ci ludzie.

Podatek od banków, który rząd proponuje wprowadzić w latach 2010- 2012, powoduje dużo kontrowersji. Instytucje finansowe uważają, że ten podatek będzie za wysoki. MFW uważa, że gdyby podatek został wprowadzony w obecnie proponowanej formie, zmniejszy się podaż kredytów do gospodarki, co osłabi wzrost gospodarczy. Poza tym, skoro podatek ma obowiązywać tylko do 2012 r., to potem znów powiększy się dziura budżetowa. Jeśli czytać między wierszami oświadczeń prasowych rządu, to wydaje się że zamierza on przeprowadzić reformy strukturalne emerytur, opieki zdrowotnej i państwowych firm transportowych, ale nie ma konkretów, na podstawie których MFW i UE mogłyby stwierdzić, czy to jest realistyczne.

Węgierski rząd nie chce się zdeklarować przed instytucjami międzynarodowymi, co zamierza zrobić. MFW nie dostrzega żadnego spójnego planu, zobowiązania do przeprowadzenia reform, a widzi, że rząd ucieka się do sztuczek księgowych. Jak na standardy MFW język sobotniego oświadczenia jest bardzo zdecydowany i ja odczytuję, że między rządem a instytucjami międzynarodowymi jest fundamentalna różnica.

To prawda, że deficyt budżetowy jest relatywnie niski, dług publiczny jest wysoki: wynosił 78,3 proc. PKB na koniec 2009 r. Przy obecnych perspektywach wzrostu przewiduje się, że będzie dalej rósł w odniesieniu do PKB co najmniej do 2011 r. I tu właśnie jest istotna różnica z sytuacją na przykład Polski. Jest wiele powodów, by spodziewać się, że węgierska gospodarka nie będzie się rozwijała w tempie co najmniej 2 proc. w dającej się przewidzieć przyszłości. A jeśli się nie będzie rozwijała szybciej niż 2 proc., pojawią się problemy ze spłacaniem nie tylko długu publicznego, ale także długu gospodarstw domowych, który w znacznej mierze jest denominowany we franku szwajcarskim. Problem z węgierską gospodarką polega na tym, że popyt wewnętrzny jest bardzo niski, rynek pracy jest bardzo słaby. To oznacza, że gospodarka jest uzależniona od eksportu do Niemiec i Austrii.

Prawda, ale Fidesz doszedł do władzy właśnie stwierdzając, że problemu zadłużenia nie da się rozwiązać bez wzrostu gospodarczego.

Program ekonomiczny Fideszu jest bardzo, bardzo ogólny. I pomimo, że mówi się w nim, że chcą przyspieszyć wzrost gospodarczy, nie jest dla mnie jasne, jak Fidesz zamierza to osiągnąć. Istnieją poważne różnice między głównymi ekspertami ekonomicznymi w łonie Fideszu. György Matolcsy, minister gospodarki, jest prawicowym keynesistą i opowiada się za obniżkami podatków w celu pobudzenia gospodarki. Inni, z byłym prezesem banku centralnego Zsigmondem Járaiem na czele, wolą obniżyć wydatki publiczne na znaczną skalę i w ten sposób przeprowadzić wewnętrzną dewaluację. W programie Fideszu mówi się o podatku liniowym w wysokości 16 proc. Zdaniem Fideszu to pobudzi gospodarkę, ale trudno się z tym zgodzić. Przecież podatek liniowy będzie oznaczał podwyżkę podatków dla większości podatników, choć dużo zarabiający zyskają wiele.

Co Węgry muszą w takim razie zrobić, żeby wrócić na długotrwałą ścieżkę wzrostu?

Żeby przywrócić konkurencyjność węgierskiego eksportu, trzeba przeprowadzić dewaluację forinta o jakieś 25-30 proc. Albo można dokonać wewnętrznej dewaluacji, czyli obniżyć ceny i płace w węgierskiej gospodarce o podobny procent.

Gdyby dokonano dewaluacji w takim zakresie, sytuacja węgierskich gospodarstw domowych zadłużonych w walutach obcych stałaby się dramatyczna. Raty kredytów hipotecznych denominowanych w euro czy franku byłyby znacznie wyższe. Podobne problemy miałby rząd z zadłużeniem zagranicznym, które stanowi istotną część całkowitego zadłużenia publicznego Węgier. Dlaczego więc proponuje Pan dewaluację?

Załóżmy, że Węgrzy nie dokonają dewaluacji. Wtedy alternatywnym rozwiązaniem pozwalającym przywrócić konkurencyjność jest obniżenie poziomu płac i cen. Pojawia się więc kolejne pytanie – jak to zrobić? Zwykle aby przeprowadzić ten proces, potrzebna jest recesja. Ale jak długa i ostra recesja musiałaby to być, aby doprowadzić do odpowiedniego obniżenia płac i cen? Mówimy tu o obniżce rzędu 25–30 proc. Węgry są naprawdę w pułapce. Uważam, że państwowe i hipoteczne długi Węgrów wymagają restrukturyzacji w jakiejś formie. Dopóki to nie zostanie zrobione, nie sądzę, żeby było jakiekolwiek inne rozwiązanie.

Konkurencyjność można poprawić nie tylko obniżając płace, ale także podnosząc produktywność. Znamy przykłady krajów, które dokonały ogromnych postępów w produktywności dzięki inwestycjom i innowacyjności. Dlaczego Węgry nie miałyby pójść tą drogą?

Ponieważ do tego potrzeba inwestycji. Inwestorzy nie włożą pieniędzy w węgierską gospodarkę, jeśli nie będą mogli spodziewać się odpowiednich zwrotów. Dlatego właśnie rozwiązana musi być kwestia konkurencyjności.

Zwroty z inwestycji są bezpośrednio związane z poziomem podatków dochodowych. Może obniżki podatków, które proponuje Fidesz, są właściwym lekarstwem?

Biorąc pod uwagę konkurencyjność węgierskich firm i fakt, że w ciągu ostatnich dwóch dekad zniknęło z rynku wielu dostawców dóbr podstawowych, obniżka podatków spowodowałaby deficyt na rachunku obrotów bieżących i nie podniosłaby wystarczająco mnożnika polityki fiskalnej [mnożnik mówi, w jakim stopniu dodatkowy popyt dostarczony gospodarce na przykład w postaci obniżek podatków przekłada się na wzrost produkcji – „OF”]. Poza tym większość pieniędzy, która zamiast iść do fiskusa pozostałaby w kieszeniach ludzi, zostałaby przeznaczona na spłatę długów zamiast bezpośrednio podnieść popyt, ponieważ sektor prywatny jest bardzo zadłużony.Co więcej, struktura starzejącego się społeczeństwa węgierskiego każe oczekiwać, że krańcowa skłonność do konsumpcji będzie niska.

Wreszcie, wzrost produktywności może być sfinansowany jedynie przez źródła zewnętrzne, a to oznacza, że poleganie na eksporcie jest lepszą strategią niż pobudzanie konsumpcji wewnętrznej. Nie wierzę, że stymulowanie popytu wewnętrznego w przypadku Węgier pozwoli na takie powiększenie mnożnika polityki fiskalnej, aby sfinansować obniżki podatków. Węgrzy próbowali tego w połowie ubiegłej dekady – między 2001 i 2005 rokiem, i wzrost nie przyspieszył wystarczająco, żeby powstrzymywać akumulację długu. Cały czas problemem była niska konkurencyjność węgierskiego przemysłu.

Rozmawiał: Krzysztof Nędzyński

Dr Mark Pittaway jest historykiem specjalizującym się w gospodarczej i społecznej historii Węgier, gdzie mieszkał przez 6 lat. Wykłada na Open University w Wielkiej Brytanii.

Czytaj więcej:

Szkielety w węgierskiej szafie, Witold Gadomski

Rząd Viktora Orbána poradzi sobie z kryzysem, Zsolt Darvas

Dr Mark Pittaway, Open University

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału

Kategoria: VoxEU
Po kryzysie azjatyckim MFW rewiduje swoje poglądy na temat polityki zarządzania zmiennymi przepływami kapitału. Fundusz uznaje obecnie, że może istnieć potrzeba prewencyjnego wykorzystania kontroli przepływu kapitału.
Ewolucja w podejściu MFW do kontroli przepływów kapitału