Autor: Zsolt Zsebesi

Jest zastępcą redaktora działu krajowego w węgierskim dzienniku Népszava.

Węgierskie banki zapłacą za udzielone kredyty

Przed wyborami węgierski rząd zamierza ostatecznie rozwiązać problemy setek tysięcy Węgrów zadłużonych we frankach szwajcarskich. Rozwiązaniem miałoby być zwolnienie dłużników od kosztów wynikających z wielkiego umocnienia franka. Rząd nie martwi się protestami banków, bo w tej materii ma poparcie społeczeństwa.
Węgierskie banki zapłacą za udzielone kredyty

Sándor Csányi, prezes banku OTP, w ciągu dwóch dni sprowadził swoje udziały w tej instytucji niemal do zera. (CC By NC Felipe Quintanilha)

W grę wchodzą bardzo duże pieniądze. Od czasów masowego zadłużania się Węgrów w walucie szwajcarskiej frank podrożał o 50 procent. Różnicę wynikającą z tej właśnie zmiany rząd zamierza kredytobiorcom refinansować. Potrzeba na to ponad 1000 miliardów forintów, tj. blisko 3,5 miliardów euro, albo inaczej zasobów pieniężnych stanowiących ok. 4 proc. PKB Węgier.

Według ekspertów, a co istotniejsze, według banków działających na Węgrzech, na pokrycie tych kolosalnych wydatków nie ma środków ani w tegorocznym, ani przyszłorocznym budżecie państwa. Z tego wniosek, że z poleceniem zapłaty rachunków rządowych do kasy zaproszony zostanie po raz kolejny węgierski sektor bankowy. Mówi się, że oficjalna decyzja w tej sprawie miałaby zapaść lada dzień. Węgierski Związek Banków gorączkowo prowadzi poufne rozmowy z rządem, ale dominuje przekonanie, że banki nic nie wskórają.

Trzy uderzenia w banki

Opinię tę wzmacnia niebywały spadek kursu akcji największego banku węgierskiego OTP (odpowiednik polskiego PKO) w końcu trzeciego tygodnia lipca. W ciągu 5 dni potaniały one o 16 procent. Tylko w piątek straciły ponad 10 proc. więc giełda budapesztańska podjęła decyzję o wstrzymaniu obrotu tymi walorami. Cena spadła przez tydzień z 5200 forintów poniżej 4000 forintów.

Były trzy tego powody. Pierwszy to wspomniane informacje o spodziewanym obciążeniu banków kosztami uwolnienia klientów indywidualnych od ciężarów wynikających z aprecjacji waluty szwajcarskiej. Drugi ma związek z cykliczną rozmową z premierem Viktorem Orbánem, prowadzoną przy mikrofonach węgierskiego radia właśnie w piątki. Premier powiedział wtedy, że nadzwyczajne podatki dla instytucji finansowych, które miały być obciążeniem przejściowym, służyć miały poprawie stanu węgierskiego budżetu i zapowiadane były na dwa, najwyżej trzy lata, nie będą zniesione przez następne 10 lat.

Decydujący, trzeci cios zadał zaś akcjom OTP sam prezes tego banku Sándor Csányi, najbogatszy Węgier, który ciągu dwóch dni sprowadził swoje udziały w tej instytucji niemal do zera, pozbywając się w czwartek i piątek akcji o wartości 10,6 miliardów forintów, czyli 154 milionów złotych. Jeśli poprzednio miał ponad milion akcji OTP, to po tej gwałtownej wyprzedaży zostawił ich sobie raptem ok. 10 tysięcy (oraz ok. pół miliona akcji w firmie zależnej od niego).

Prezes tłumaczył ten ruch potrzebą sfinansowania inwestycji zaplanowanych w należących do niego firmach przemysłu żywnościowego. Rynek natomiast odczytał to w ten sposób, że sam prezes i jednocześnie duży udziałowiec banku dokonuje znamiennej przebudowy swojego portfela: wycofuje środki z sektora bankowego i przenosi je do sektora żywnościowego. A robi tak, bo przyszłość węgierskiej bankowości widzi w czarnych barwach.

Zdrowotna zasłona dymna

W celu złagodzenia nastrojów bliskich już paniki rządowy dziennik „Magyar Nemzet” pospieszył z tłumaczeniem, że prezes Csányi sprzedał swoje akcji z przyczyn zdrowotnych i ma zamiar złożyć stanowisko zajmowane na szczycie banku. OTP natychmiast zdementował tę wiadomość, a sam prezes poinformował, że czuje się świetnie i fotela prezesowskiego nie ma zamiaru oddawać nikomu.

Reszta węgierskiej prasy „ze zdziwieniem” przyjęła rewelacje o zdrowotnych powodach sprzedaży akcji przez pierwszego po Bogu w OTP, ponieważ w tych samych dniach prawie całe kierownictwo banku masowo pozbywało się swoich akcji własnej instytucji, a nie było przy tym nic wiadomo, żeby na Węgrzech panowała jakaś epidemia. A jednak w trzecim tygodniu lipca nie mniej niż 9 członków kierownictwa (wiceprezesi, dyrektorzy banku, członkowie rady nadzorczej) sprzedało akcje OTP o wartości ponad miliarda forintów.

Redaktor naczelny „Napi Gazdaság”, najważniejszego dziennika ekonomicznego na Węgrzech, podkreślił w artykule redakcyjnym, że w warunkach gospodarki rynkowej bankowiec, prezes wielkiej instytucji finansowej i zarazem duży jej właściciel, rzadko wychodzi na ulicę, aby demonstrować niezadowolenie z tego co dzieje się w kraju. W tego rodzaju okolicznościach rezygnuje ze stanowiska, albo sprzedaje swoje udziały. „W warunkach gospodarki rynkowej nie można przekazać mocniejszego sygnału” – stwierdził.

Dziennik przypomina, że rząd zamierza przerzucić na banki cały ciężar ratowania osób zadłużonych we frankach szwajcarskich. Pierwszy rachunek z tego tytułu został uiszczony w piątek 19 lipca przez bank OTP – jego kapitalizacja rynkowa spadła o 237 miliardów forintów, tj. o równowartość jego dwuletnich zysków, albo o jedną czwartą wartości kredytów ludności w frankach szwajcarskich zaciągniętych w OTP, albo – jeszcze inaczej – o jedną szóstą wartości całego banku.

Prasa węgierska na gwałt poszukuje powodów postępowania prezesa OTP. Według jednych spekulacji, Csányi nie tylko wyraził swoją dezaprobatę dla polityki gospodarczej rządu Orbána, ale jednocześnie dał do zrozumienia, że nie poddaje się, wręcz przeciwnie, podejmie walkę. Inne media uważają sugestie prasy wyrażającej poglądy władz, że Csányi szykuje się do rezygnacji, za szantaż ze strony sił rządowych.

Przypominany jest w tym kontekście zaskakujący wywiad Jánosa Lázára, ministra, kierownika kancelarii premiera, w którym ten wpływowy polityk wyraził niedawno opinię, że największą „ośmiornicą gospodarczą” na Węgrzech jest Sándor Csányi, który – według Lázára – skupił w swych rękach za dużą władzę ekonomiczną, co może być bardzo niebezpieczne.

Zwraca się też uwagę, że drugi najbogatszy człowiek, który podobnie jak Sándor Csányi był znany z dobrych stosunków z Orbánem, również wszedł w konflikt z premierem. Ten drugi, jako prezes Związku Banków Spółdzielczych w dwóch już dramatycznych listach próbował, jednak bez najmniejszego skutku, odwieść premiera od zamiaru upaństwowienia całego tego sektora.

Chociaż do tej pory Csányi będący równocześnie prezesem hołubionego przez szefa rządu Węgierskiego Związku Piłki Nożnej też był uważany za zaufanego człowieka premiera, to część prasy węgierskiej uważa, że działania dotyczące bankowości spółdzielczej i kredytów we frankach potwierdzają istnienie planu zasadniczej przebudowy sektora finansowego na Węgrzech z udziałem nowych węgierskich graczy, wśród których niekoniecznie znalazłoby się miejsce dla prezesa Csányi i jego OTP.

Jak nie ma wpływów, to dodatkowy podatek

O niewesołej sytuacji banków operujących na Węgrzech świadczą mnożące się ostatnio wiadomości w sprawie sprzedaży tamtejszych banków z kapitałem zagranicznym. Najwięcej mówi się o banku CIB (Commercial International Bank), który jest własnością włoskiej grupy Intesa Sanpaolo i wyróżnia się największą w kraju liczbą filii. Jego prezes Enrico Cucchiani powiedział niedawno: „Węgry stworzyły znakomite warunki dla działalności banków, ale to co dzieje się w ostatnich latach jest istnym koszmarem.”.

Ostre słowa nie są bezpodstawne, bo jego bank „wygospodarował” w ostatnich dwóch latach stratę w łącznej wysokości 189,2 mld forintów, a na ten rok zaplanował kolejny minus, tym razem 50 mld forintów. Ostateczna strata i tak będzie jednak wyższa bo, od sierpnia pobierany będzie nowy, jednorazowy podatek wyrównawczy, wprowadzony w reakcji na o połowę mniejsze od planowanych wpływy z tytułu podatku transakcyjnego.

W obliczu „niewykonania planu” władze uznały, że banki powinny zapłacić 150 proc. tej zaległości w formie owego podatku wyrównawczego. Jednocześnie podwojona została stawka podatku transakcyjnego. W przygotowaniach do własnej sprzedaży CIB Bank organizuje swój „bad bank” gdzie ma zamiar przenieść złe kredyty. Wśród innych banków oczekujących na potencjalnego nabywcę wymieniany jest także MKB Bank należący do Bayerische Landesbank, jak równie AXA Bank będący własnością międzynarodowej grupy finansowej AXA.

Banki podnoszą opłaty

Na węgierskim rynku finansowym wiadomości pozytywnych na razie nie słychać. Miał ich dostarczać np. rządowy program pobudzania wzrostu gospodarczego, w ramach którego Węgierski Bank Narodowy przekazał do banków komercyjnych 750 miliardów forintów (ponad 10 miliardów złotych) po koszcie zero procent.

Z tych pieniędzy banki mają udzielać małym i średnim firmom (tzw. sektor MSP) kredyty oprocentowane na 2,5 proc., chociaż podstawowa stopa Węgierskiego Banku Narodowego wynosi 4 proc. Na razie banki wykorzystały to wsparcie przede wszystkim na zamianę starych, wyżej oprocentowanych kredytów, na nowe, więc zasadniczo środki te nie będą wpływać na powiększanie portfela nowych kredytów dla małych i średnich firm, a przez to na wzrost gospodarczy Węgier.

W związku z decyzjami podatkowymi banki rozsyłają klientom zawiadomienia o rosnących opłatach za usługi bankowe. W pierwszym półroczu usługi te zdrożały na Węgrzech już o 50 proc. Coraz wyraźniej ujawnia się negatywne nastawienie społeczeństwa węgierskiego do banków. Po niekorzystnej dla zadłużonych we frankach decyzji Sądu Najwyższego, na ulicach Budapesztu odbyła się masowa demonstracja przeciwko bankom – zaatakowano niektóre oddziały bankowe, ponieważ ludzie zgromadzeni wcześniej przed budynkiem sądu oczekiwali unieważnienia wszystkich umów kredytowych w frankach szwajcarskich i w efekcie – anulowania ich długów.

Kredyty we frankach to jeden z najważniejszych tematów w kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi wiosną przyszłego roku. Skrajnie prawicowa partia Jobbik już zapowiada masowe demonstracje na jesieni pod hasłem anulowania długów bankowych we frankach szwajcarskich, ale także ataki na budynki bankowe. Rządząca partia Fidesz chce wygrać wybory, więc musi przeciwdziałać rosnącej popularności skrajnej prawicy i załatwić problem setek tysięcy rodzin, które nie są w stanie obsługiwać swojego zadłużenia kredytowego.

Najprostsza droga do tego celu prowadzi przez tereny bankowe. Wycofujący się kapitał zagraniczny zrobi miejsce dla rodowitych Węgrów i ustąpi miejsca nowym, krajowym potentatom finansowym, bliskim sercu Viktora Orbána.

OF

Sándor Csányi, prezes banku OTP, w ciągu dwóch dni sprowadził swoje udziały w tej instytucji niemal do zera. (CC By NC Felipe Quintanilha)

Otwarta licencja


Tagi