Wielka debata bankowa wreszcie się rozpoczyna

Potrzebne jest przedyskutowanie wszystkich za i przeciw bezpośrednich restrykcji wobec modeli biznesowych - powiedziała Christine Lagarde, szefowa MFW, o niedokończonym programie reform globalnego sektora finansowego. Opublikowanie tzw. raportu Liikanena o reformie bankowej w UE oznacza, że pięć lat po wybuchu kryzysu ta dyskusja wreszcie się zaczyna.
Wielka debata bankowa wreszcie się rozpoczyna

Komisja ICB, John Vickers, przewodniczący, na zdjęciu stoi drugi od prawej. (CC By NC rossjamesparker)

Propozycje Erkki Liikanena wiele łączy z wnioskami wysuniętymi przez Niezależną Komisję ds. Bankowości (Independent Commission on BankingICB), której przewodniczyłem w 2011 roku w Wielkiej Brytanii.

Obydwa zestawy zaleceń podkreślają wagę pakietu zazębiających się posunięć, które łączą w sobie znacznie większą zdolność do ponoszenia strat z reformą strukturalną. W obu również tak samo uzasadnia się je ekonomicznie. Chodzi bowiem o to, by:

– odseparować podstawowe usługi bankowe od ryzyka bankowości inwestycyjnej;

– ułatwić, a przez to i uwiarygodnić rozwiązywanie spółek bankowych;

– chronić podatników przed ryzykiem, którego miejsce jest w sektorze prywatnym;

– a tym samym zapewnić, iż podejmowanie przez banki ryzyka będzie poddane odpowiedniej dyscyplinie rynkowej.

Co więcej, zamiast nawoływać do unicestwienia banków uniwersalnych (na co nalegają zwolennicy całkowitej separacji działalności komercyjnej i inwestycyjnej) zarówno Liikanen jak i ICB opowiadają się raczej za dobrze skonstruowanymi bankami uniwersalnymi, z prawnie wydzielonymi jednostkami i z osobnym kapitałem, kierownictwem i tak dalej. W przypadku dużych banków Liikanen oddzieliłby obrót papierami wartościowymi od przyjmowania depozytów, podczas gdy w propozycjach ICB (które w Wielkiej Brytanii włączono do projektu ustawy) mówi się o „płocie”, otaczającym bankowość detaliczną.

Mimo odmiennych sformułowań tak naprawdę nie ma tu różnicy. W końcu płot chroniący jelenie przed lwami i płot oddzielający lwy od jeleni to przecież to samo. Ani propozycja Liikanena, ani zalecenia brytyjskie nie usiłują przy tym – inaczej niż pokrewna im „zasada Volckera” – wyznaczać granic między różnymi typami obrotu papierami wartościowymi.

Wprawdzie ustalenie, czy bank dokonuje go na własny rachunek, nie wymagałby może aż „zaglądania w ludzkie dusze”, czego królowa Elżbieta I rozsądnie uniknęła (autor nawiązuje do określenia użytego w kontekście konfliktu religijnego w Anglii przed ponad 400 laty, przyp. red. OF), ale amerykańskie doświadczenia pokazują, że byłoby to jednak kłopotliwe.

Ale projekty Liikanena i brytyjski nie są bynajmniej identyczne. Zresztą – nie powinny. W Wielkiej Brytanii system bankowy jest w stosunku do skali gospodarki znacznie większy niż w Europie jako całości, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych. System brytyjski narażony jest na odmienne ryzyka, a w interesie Europy leży dobre nimi zarządzanie. Co więcej, podejście Liikanena to nie jest „jeden rozmiar dla wszystkich”, gdyż wyraźnie proponuje się w nim uprawnienie do żądania głębszej separacji banków jeśli byłoby to potrzebne do zapewnienia możliwości ich likwidacji.

Jedna wyraźna różnica polega na tym, że propozycja Liikanena – inaczej niż brytyjska -zezwala bankom depozytowym na gwarantowanie papierów wartościowych. To przeciwnie niż było w USA po zniesieniu w 1999 roku zawartego w ustawie Glassa-Steagalla zakazu powiązań między bankami i spółkami zajmującymi się głównie gwarantowaniem papierów wartościowych.

Kłóci się to zresztą z dążeniem do oddzielenia obrotu papierami wartościowymi i derywatami od bankowości depozytowej, ponieważ udzielanie gwarancji przypomina sprzedawanie opcji sprzedaży i jest zwykle bardziej ryzykowne od normalnych transakcji obrotu. Jeśli gwarancje znajdą się po tej samej stronie „płotu” co obrót, bank depozytowy i tak może klientom oferować tego typu usługi, ale działając jako pośrednik (broker), a nie na własny rachunek (jako dealer). Gwarantowanie przynależne jest lwom.

Są istotne powody, żeby w Wielkiej Brytanii nie wprowadzać „zasady Volckera” (pomijając nawet kłopoty z wcieleniem jej w życie) lecz raczej propozycje ICB i Liikanena.

Po pierwsze, nie stanowi ona dla bankowości detalicznej wystarczającej „tarczy” przed cechującym bankowość inwestycyjną ryzykiem, które tylko w małej części wiąże się z obrotem na własny rachunek.

Po drugie, system bankowy USA jest zupełnie inny od europejskiego, rożne są też przepisy odnoszące się możliwych relacji między instytucjami depozytowymi a jednostkami zależnymi, które zajmują się obrotem.

Sugeruje to, iż tak naprawdę trzeba zapytać, czy zasady Volckera nie należałby stosować nie zamiast płotów, ale oprócz nich, dodatkowo. Jednak w imię prostoty rozwiązań powiedziałbym: nie.

Wymuszenie całkowitej separacji zamiast stawiania „płotów” zapewniłoby silniejszą ochronę, ale potencjalnie wysokim kosztem, aż do zagrożenia stabilności finansowej. Całkowita separacja oznacza przecież, że pochodzące z innych źródeł środki danej grupy bankowej nie są dostępne w celu zażegnania kryzysu bankowości detalicznej, będącego wynikiem np. załamania cen nieruchomości mieszkaniowych i komercyjnych.

Takie kryzysy mogą się zdarzać. Dlatego ICB doszła do wniosku, że w pakiecie reform dla Wielkiej Brytanii cel główny czyli odseparowanie bankowości detalicznej można będzie osiągnąć mniejszym kosztem i bez stwarzania zagrożenia stabilności finansowej, jakie mogłyby stanowić niezdywersyfikowane, pozostawione samym sobie krajowe banki detaliczne. Czy takie podejście zapewni sukces, zależy od tego, czy „płoty” będą cały czas mocne. To wymaga dobrego zaprojektowania ich na początku oraz stałego nadzoru – ale przy całkowitej separacji jest tak samo.

Strukturalna reforma banków nie rozwiązuje wszystkich problemów. Stanowi jednak -przynajmniej w Wielkiej Brytanii i w Europie – kluczową część całościowego pakietu reform, obejmującego też silniejsze wymogi kapitałowe i płynności, możliwość spisania na straty pożyczek (i ratowania dłużnika przez wierzycieli), rzeczywistą możliwość rozwiązania przedsiębiorstwa bankowego i tak dalej. Pojawia się także pytanie, jak chronić stabilność finansową przed zagrożeniami powstającymi w tzw. bankowości nieoficjalnej (ang. shadow banking) i ryzykiem przenoszenia się ich do bankowości tradycyjnej: „płoty” mogą pomóc to powstrzymać.

Reformy strukturalne mają także zasadnicze znacznie dla działań ku europejskiej unii bankowej, ponieważ ma ona lepsze szanse, gdy obejmuje banki dobrze dokapitalizowane i bezpiecznie skonstruowane. Inaczej uwspólnienie zobowiązań warunkowych może spowodować nasilenie problemu banków zbyt wielkich, by upaść.

Obecnie, gdy reforma strukturalna znalazła się już na porządku dnia, dyskusja o reformie bankowości europejskiej wkracza w nową fazę. Jak jednak podkreśla MFW, ta dyskusja musi wyjść poza Europę. Poza tym jest ona czymś więcej niż dyskusją o polityce publicznej, gdyż w pokryzysowym świecie to bodźce rynkowe mogą wskazywać formy separacji bankowości detalicznej i inwestycyjnej.

Te rynkowe bodźce wobec różnych modeli biznesowych będą jednak zniekształcone dopóty, dopóki to podatnicy będą ponosić odpowiedzialność za straty banków. Tym bardziej są więc powody, by poprzez strukturalne i inne reformy bankowe wybawić ich z opresji.

Autor jest dyrektorem All Souls College w Oksfordzie, był wcześniej głównym ekonomistą Banku Anglii i członkiem komitetu polityki pieniężnej, a ostatnio – przewodniczącym Niezależnej Komisji ds, Bankowości. Komentarz pochodzi z jego najnowszej publikacji „Some Economics of Banking Reform”.

© Project Syndicate, 2012

www.project-syndicate.org

Komisja ICB, John Vickers, przewodniczący, na zdjęciu stoi drugi od prawej. (CC By NC rossjamesparker)

Tagi


Artykuły powiązane

Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Kategoria: Analizy
Aktualna inflacja w USA pozostaje blisko poziomów z okresu czarnej dekady bankowości centralnej, czyli lat siedemdziesiątych. Czy odpowiedzialnością za wysoką inflację z tamtych czasów możemy obarczyć szoki podażowe?
Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu