Wojna na konta trwa

Banki cały czas starają się pozyskać klientów, którzy założą rachunek osobisty. Starają się przyciągać przede wszystkim do rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych, popularnie zwanych ROR-ami, bo to dla banków najbardziej opłacalne. Banki – co widać - reagują również na kolejne podwyżki stóp procentowych.

Klienci, którzy posiadają w banku ROR i korzystają z konta nie tylko dają bankowi zarobek w postaci opłat i prowizji, ale również oddają do dyspozycji środki trzymane na zazwyczaj darmowym koncie, jak również są pierwsi na liście do zaproponowania im kolejnych produktów.

Nic więc dziwnego, że banki mocno starają się zwiększyć liczbę prowadzonych ROR-ów. Według szacunków portalu Bankier polskie banki prowadziły na koniec pierwszego kwartału już 24 mln rachunków osobistych, co oznacza przyrost o ponad 387 tysięcy od końca ubiegłego roku. Najwięcej rachunków otwierały w ostatnim kwartale: grupa Getin Noble Bank, mBank i ING Bank Śląski.

Ostatnio o klientów postanowił również powalczyć Kredyt Bank. W ofercie pojawiło się nowe konto z oprocentowaniem sięgającym 7 proc., czyli stawką, którą trudno osiągnąć nawet na kontach oszczędnościowych. Do tego bank nie pobiera opłaty za prowadzenie rachunku, za przelewy internetowe i darmowe wypłaty ze wszystkich bankomatów. Oczywiście wszystko pod pewnymi warunkami. Oprocentowanie wynosi 7 proc. w skali roku  tylko dla kwoty do 3000 zł, przy założeniu, że na konto wpływa minimum 1 tys. zł dochodów.

Kredyt Bank nie ograniczył się jednak tylko do wabiku w postaci wysokiej stawki oprocentowania. Sięgnął po inny sprawdzony sposób, czyli kampanię reklamową z udziałem celebrytów. KB zatrudnił Wojciecha Manna i Krzysztofa Maternę, twórców legendarnego cyklu „Za chwilę dalszy ciąg programu”, do którego zresztą nawiązują telewizyjne spoty. Wybór wydaje się być trafiony, bo Mann i Materna to ikony polskiego showbiznesu, a tworzony przez nich w latach 90-tych program nadal śmieszy.

Na tym jednak tegoroczny wysyp celebrytów w bankowych reklamach się nie kończy. Meritum Bank postawił na znanego muzyka i do kampanii zaangażował Macieja Maleńczuka, który zachęca do założenia rachunku w tym właśnie banku. W reklamach SKOK-u Stefczyka pojawił się zaś Artur Żmijewski znany z serialowej roli Ojca Mateusza. Przypomnijmy również, że BZWBK zaangażował Antonio Banderasa, a PKO BP Szymona Majewskiego.

Ten ostatni bank nie ustaje zresztą w ofensywie na rynku kont osobistych. Do oferty wprowadził kolejne nowe produkty. Aktywnym klientom, wykonującym dużą liczbę transakcji zaproponował Konto bez Granic, w przypadku którego opłata miesięczna jest dość wysoka, bo wynosi 15 zł, ale klient nie płaci za wszystkie podstawowe usługi.

Pojawiły się także nowe propozycje dla zamożnych klientów z sektora personal i private banking. Warto wspomnieć o nowej kampanii mBanku, który ciekawie odniósł się do panującego w bankach trendu pytając na billboardach: „Czy potrzebujesz gwiazdora by wybrać bank?”. Pomysł niezły, a na pewno dużo tańszy niż zatrudnianie celebryty. Przy okazji mBank zafundował swoim klientom niemiłą niespodziankę wprowadzając opłatę za kartę debetową. Na forach internetowych aż zahuczało, a niektórzy obwieścili koniec pewnej ery w bankowości. Trzeba jednak pamiętać, że mBank już kilka lat temu próbował tę erę zakończyć wprowadzając opłatę za przelew, z której się jednak wycofał. Aktualna podwyżka nie jest jednak dotkliwa. Bank zostawił bowiem klientom bardzo niski próg zwolnienia z opłaty za kartę, czyli konieczność wykonania transakcji za 100 zł miesięcznie. Wygląda to więc bardziej na dostosowanie się do realiów, niż jakiś przełom.

Poza aktywnością banków w wojnie na konta nadal widać ożywienie na rynku hipotecznym. Kolejne instytucje uatrakcyjniają warunki, wprowadzają promocje, czyli krótko mówiąc aktywnie walczą o klienta. DnB NORD przedłuża promocję, w której można w pierwszym roku mieć zerową marżę kredytu. Warunkiem jest tu 10-proc. wkład własny, a także skorzystanie z innych produktów banku. PKO BP kusi z kolei klientów kredytem z czterema zerami: brak prowizji za udzielenie, brak opłaty za pierwsze przewalutowanie, brak opłaty za wcześniejszą częściową spłatę kredytu, darmowa  kontrola inwestycji przed każdą wypłatą transzy.

Marże kredytowe (o 0,1-0,2 p.p.) obniżył od połowy maja ING Bank. Na podobny ruch zdecydował się Nordea Bank, który wprowadził promocyjną, obowiązującą do końca czerwca, marżę dla kredytów w złotych na poziomie 0,8 punktu procentowego.  Promocję polegająca na obniżeniu marży kredytów mieszkaniowych i budowlanych znajdziemy również w Banku BGŻ. Efektem tych zmian jest obniżenie przeciętnej marży kredytu w złotych. Z danych firmy doradczej Expander wynika, że spadła ona w czerwcu do 1,3 p.p., czyli jest o 0,1 p.p. niższa niż miesiąc wcześniej. W przypadku kredytów we frankach szwajcarskich średnia marża zatrzymała się od początku roku na poziomie 3,8 p.p., a dla kredytów w euro w ostatnim miesiącu nieznacznie wzrosła z 2 p.p. na 2,05 p.p.

Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny, czwarty w tym roku, podniosła stopy procentowe. Główna stopa procentowa doszła do 4,5 proc. Podwyżki stóp NBP ciągną również do góry stopy rynkowe, bo WIBOR 3M doszedł już do 4,65 proc., podczas gdy pół roku temu nie przekraczał 4 proc. To oznacza, że klienci  posiadający kredyty w złotych płacą coraz wyższe raty, bo rosnący WIBOR przekłada się na wzrost ich oprocentowania. Posiadacz przeciętnego kredytu hipotecznego w złotych zaciągniętego na 30 lat w kwocie 300 tys. zł, z powodu powyższej zmiany WIBOR-u będzie musiał zapłacić ratę o ok.130 zł wyższą. A to może oznaczać, że posiadacze kredytów w złotych zaczną mocno odczuwać efekty zmiany stóp w domowym budżecie.

Banki podnoszą oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych. Stopa lombardowa doszła do 6 proc., a zgodnie z przepisami antylichwiarskimi maksymalne oprocentowanie kredytu nie może przekroczyć czterokrotności tej stopy, czyli aktualnie 24 proc. Oprocentowanie kart kredytowych i niektórych kredytów gotówkowych będzie dążyło w tym kierunku. Równocześnie banki podnoszą oprocentowanie depozytów, choć cały czas robią to w dużo wolniejszym tempie niż RPP. Według danych Open Finance w ostatnim miesiącu wzrosło średnie oprocentowanie lokat kwartalnych (z 4,31 proc. na 4,38 proc.), jak również lokat rocznych (z 4,9 proc. na 4,94 proc.). Oprocentowanie depozytów półrocznych i dwuletnich pozostało stabilne (odpowiednio 4,72 proc. i 5,01 proc.). Banki najchętniej podnoszą ostatnio oprocentowanie depozytów kwartalnych. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że za pół roku znika możliwość oferowania lokat antypodatkowych, więc banki skupiają się na takich depozytach, które zapadają przed tym terminem.

Na podstawie opublikowanych ostatnio przez NBP danych możemy również zobaczyć co dzieje się w systemie płatniczym. Cały czas zmniejsza się liczba kart kredytowych, których w I kwartale tego roku ubyło ok. 400 tys., a aktualnie jest ich 8,5 mln sztuk. To żniwo zaostrzonej polityki kredytowej banków, które mocno ograniczyły wydawanie kart kredytowych, jako produktów zagrożonych dużym odsetkiem złych kredytów.

Równocześnie widać spowolnienie jeśli chodzi o rozwój sieci bankomatów w Polsce. Pierwszy kwartał przyniósł śladowy wzrost liczby działających maszyn, bo postawiono ich zaledwie 46 sztuk i całkowita liczba wzrosła do 16 699. To z kolei efekt decyzji MasterCard i Visy, które obniżyły w zeszłym roku prowizje, jakie banki i inni właściciele maszyn mogą pobierać za skorzystanie z ich bankomatu przez obcego klienta. To odbiło się na opłacalności całego biznesu i ograniczyło nowe inwestycji.

Paradoksalnie jednak z punktu widzenia klientów liczba bankomatów w pewnym sensie znacząco się zwiększyła. Kolejne banki dają bowiem swoim klientom możliwość korzystania z wszystkich maszyn w kraju bez ponoszenia żadnych prowizji. Okazuje się więc, że racjonalny klient unikający płatnych bankomatów ponad rok temu miał do dyspozycji w najlepszym wypadku 2-3 tys. bankomatów, a teraz ma ich prawie 17 tys.

Otwarta licencja


Tagi