Wyniki banków wciąż dobre, ale już widać wyzwania

Niemal wszystkie zarządy giełdowych banków uważają, że ich wyniki były w drugim kwartale solidne i stabilne. Po bliższej analizie można jednak dostrzec, że wzrosty są coraz słabsze. Być może więc szczyt dobrej passy banki mają już za sobą. Wyniki całego 2012 roku będą zapewne dobre, ale wyzwaniem mogą się okazać warunki 2013 roku.
Wyniki banków wciąż dobre, ale już widać wyzwania

Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, uważa, że banki muszę się liczyć z tym, że marże będą spadać. (Fot. PAP)

Raport Komisji Nadzoru Finansowego omawiający sytuację w sektorze bankowym w 2011 roku wymienił dwa główne źródła rekordowych wówczas zysków netto – wzrost wyniku odsetkowego oraz zmniejszenie ujemnego salda odpisów i rezerw. W przypadku tego pierwszego źródła sytuacja w pierwszej połowie obecnego roku nie uległa zmianie. Banki giełdowe nadal notowały wzrost wyniku pochodzącego z odsetek.

Przyczyniły się do tego: majowa podwyżka stóp procentowych w maju przez RPP oraz rosnący portfel kredytowy. Na dodatek sektor bankowy nie śpieszył się z podniesieniem oprocentowania depozytów, co znalazło wyraz w rosnącej marży odsetkowej. Gdyby wyniki banków zależałyby wyłącznie od tej kategorii przychodów 2012 rok okazałby się rekordowy. Apetyty studzi Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP.

– Nie widzimy przesłanek, które wskazywałyby na dalszy wzrost marży. Liczyć się trzeba z jej spadkiem na początku kolejnego roku – mówi prezes Jagiełło.

W przypadku drugiego czynnika rekordowych wyników w 2011 roku, którym było zmniejszenie ujemnego salda odpisów i rezerw, sytuacja w 2012 r. nie jest już tak dobra. W części banków saldo to zaczęła się na nowo powiększać, choć sytuacja w przypadku różnych segmentów rynku jest odmienna. Następuje spadek odpisów w przypadku kredytów konsumenckich przy kontynuacji powolnej tendencji wzrostowej w przypadku odpisów na kredyty mieszkaniowe.

Spodziewać się należy także wzrostu odpisów na kredyty dla przedsiębiorstw, na co zwraca uwagę Michał Sobolewski, analityk rynku akcji Domu Maklerskiego IDMSA. Wzrost ten wynikać będzie m.in. z pogorszenia sytuacji firm w sektorze budowlanym. Poszczególne banki  w różnym jednak stopniu były zaangażowane w kredytowanie tej branży. Przed ogłoszeniem wyników za półrocze łączne zaangażowanie PKO BP i Pekao SA w sektorze budowlanym było oceniane na 26 mld złotych, czyli na około 10 procent portfela kredytowego całego sektora bankowego. Wśród firm kredytowanych przez PKO BP znajduje się m.in. Polimex-Mostostal, podczas gdy ciężar finansowania innej dużej firmy w tarapatach,  grupy PBG spoczywał na barkach Pekao SA.

Dozowanie odpisów

Należy jednak pamiętać, że mowa jest o wynikach za półrocze, a więc w bilansach uwzględnione są na razie odpisy dokonywane do końca czerwca. Tymczasem najbardziej negatywne informacje z budownictwa, jak dotąd, pojawiły się dopiero w lipcu. Oznacza to, że nie wszystkie jeszcze złe wiadomości zostały już w pełni uwzględnione w kosztach ryzyka.

– W przypadku Polimex-Mostostalu spłata zobowiązań, które wobec sektora bankowego są szacowane na 2,5 miliarda złotych, została odroczona o cztery miesiące. Trudno jednak oczekiwać, aby do listopada sytuacja tej giełdowej spółki zmieniła się w istotnym stopniu – zauważa Tomasz Bursa, analityk akcji sektora bankowego w Ipopema Securities S.A.

Jeszcze gorsza sytuacja jest w przypadku PBG.

– Osobiście spodziewałbym się tworzenia dalszych rezerw na należności od tej spółki już w trzecim kwartale. W przyszłości podobnie będzie także w sytuacji  Polimex-u – dodaje Bursa.

Niekiedy wzrost odpisów wydaje się umiarkowany jak w przypadku BZ WBK, ale warto zwrócić uwagę na strukturę zmian. Niskim odpisom w segmencie detalicznym towarzyszy jednoczesny ich wzrost w segmencie korporacyjnym.

O złej sytuacji firm budowlanych już wiemy. Jednym z najbardziej gorąco dyskutowanych tematów wśród analityków odpowiadających za analizy sektora bankowego jest pytanie – kto jeszcze. Część analityków jest przekonana, że branża budowlana wyczerpuje listę negatywnych bohaterów.

Inni wskazują jednak na upadłości firm w innych sektorach. Upadek sieci supermarketów detalicznych BOMI jest sygnałem, że napięcia mogą się pojawić także w handlu oraz w grupie małych i średnich firm. Zbyt wiele w ostatnich tygodniach upadło także biur podróży, aby takie przypadki można było klasyfikować wyłącznie jako wynik złego zarządzania na szczeblu indywidualnym. PKO BP szczególną uwagę zwraca w tym kontekście na sektor małych i średnich przedsiębiorstw.

Podwójna niespodzianka

Duża grupa giełdowych banków odnotowała wzrost wolumenów na rynku kredytów gotówkowych. To dość zaskakujące biorąc pod uwagę pesymistyczne opinie przedstawicieli sektora o sytuacji w tym segmencie rynku. Część z banków, jak się okazuje, preferuje bardziej agresywne zaangażowanie na rynku consumer finance korzystając z faktu, że trwa zmiana jego struktury.

Część mniejszych banków, które finansują się liniami kredytowymi od zagranicznych właścicieli, a nie są notowane na warszawskiej giełdzie, wyraźnie wycofują się z udzielania kredytów gotówkowych czy hipotecznych. Ich miejsce zajmują banki dopuszczone do publicznego obrotu, które opierają akcję kredytową na krajowych źródłach finansowania i mają wskaźnik kredyty/depozyty mocno poniżej 100.

Pod koniec pierwszego półrocza wskaźnik ten dla całej branży kształtował się na poziomie 104,4. Wiele z banków może już obecnie zwiększać akcję kredytową bez pogarszania wskaźników. Dla tej grupy banków otwiera się zatem przestrzeń do zagospodarowania luki rynkowej i tej szansy potrafił w ubiegłym kwartale skorzystać bank Pekao SA i BZ WBK. Prezes Pekao SA Luigi Lovaglio prezentując wyniki za drugi kwartał z dumą wskazywał na rekordowe wielkości uzyskiwane w tym obszarze. Wzrost ten pozwolił Pekao SA zrekompensować zwiększone odpisy związane z pogorszeniem się sytuacji w branży budowlanej.

Inne banki jak Millennium modyfikują metody funkcjonowania na rynku consumer finance odchodząc od sprzedaży niewielkich pożyczek w niewielkich miejscowościach na rzecz większych kredytów w większych ośrodkach miejskich.

Prowizje nadal pod presją

Sytuację finansową banków, kształtowaną przede wszystkim przez wynik z odsetek oraz przez saldo odpisów i rezerw, w niewielkim tylko stopniu zmienia osiągnięty w drugim kwartale przez banki wynik z prowizji i transakcji. Od co najmniej kilku kwartałów ten ostatni wynik spada, chociaż jest tu kilka niespodziewanych wyjątków. Przykładem może być bank Millennium, który nawet ku zaskoczeniu swoich władz odnotował wzrost w tej pozycji. Na uwagę zasługuje także dobry wynik PKO BP.

Wyraźnie widać, że banki starają się znaleźć taki model działalności, który wyniki z prowizji i transakcji ustabilizować. Świadczy o tym to, że coraz więcej banków  obudowuje umowy kredytowe dla przedsiębiorstw rosnącą liczbą aneksów zakładających świadczenie dodatkowych usług. Dopiero łączna rentowność takiego pakietu określa zyskowność udzielonego kredytu.

W poprzednich latach podobne podejście można było dostrzec w przypadku kredytów hipotecznych, gdzie sama marża była traktowana jako część dotowana przez dodatkowe dochody z produktów oferowanych na zasadzie cross-sellingu. Z perspektywy czasu raczej nie można uznać tych doświadczeń za zachęcające zwłaszcza, gdy w ten sposób budowana miała być rentowność produktu na dwadzieścia czy trzydzieści lat.

– W przypadku kredytów dla podmiotów gospodarczych, gdzie czas finansowania jest ograniczony do kilku lat ta strategia być może ma większe szanse odniesienia sukcesu – ocenia Michał Sobolewski.

Niepewne perspektywy

Jeśli zatem mówimy o wyniku prowizyjnym w grupie giełdowych banków to zaczyna się on niekiedy dzielić na część związanych bezpośrednio z działalnością bankową i na część opartą o działalność na rynku kapitałowym.

– W tym drugim przypadku osiągnięcia prezentują się mniej okazale i jeśli można spodziewać się poprawy to najwcześniej w przyszłym roku – dodaje Tomasz Bursa.

Bank Pekao SA spadek o blisko 9 procent wyniku w ujęciu rocznym z tytułu opłat bankowych i prowizji wiąże z negatywnym wpływem migracji klientów do internetowych kanałów obsługi. Presja taka w branży będzie się zapewne utrzymywać jeśli znajdą się naśladowcy modelu biznesowego, który realizuje wirtualny Alior Sync i nie zmienią jej kierunku próby zwiększenia dochodów z opłat w liniach korporacyjnych.

Drugi kwartał był dla większości banków stosunkowo korzystny dla biznesu związanego z kartami płatniczymi.  Pomagała tu zdobywająca popularność w branży metoda cash-backu, która ma jednak też swoje ograniczenia. Generalnie pozwala ona budowanie wolumenu sprzedaży, co pokazują osiągnięcia np. banku BGŻ. Nie przekłada się to jednak w tym samym stopniu na wzrost wyniku finansowego.

– Jeśli od 1 stycznia 2013 obniżona zostanie wysokość opłat interchange to z tego powodu zysk netto w branży może być mniejszy o 4-5 procent – ocenia Tomasz Bursa. Podobny efekt dla wyniku finansowego może mieć wprowadzenie opłaty stabilizacyjnej do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Efekt kalendarza

Prezentując swoje osiągnięcia zarządy banków zwykle dużo czasu poświęcają omówieniu  nowej oferty produktowej czy innowacji w działalności instytucji, które powinny mieć pozytywny wpływ na wyniki w kolejnych kwartałach. Tym razem było inaczej. Ten żelazny niemal punkt każdej konferencji został sprowadzony do minimum. W wielu przypadkach przyczynił się do tego przejściowy charakter okresu – między wygaśnięciem obecnie obowiązującej strategii i przyjęciem nowej – w jakim znalazło się wiele banków.

Duża grupa banków swoje cele strategiczne na kolejne dwa, trzy lata określiła w dokumentach przyjętych w roku 2009 i w roku 2010. Do końca tego roku powinny być one zastąpione przez nowe założenia na kolejny okres. Nowa strategia jest spodziewana w Banku Handlowym, a jej przedstawienie w czwartym kwartale tego roku zapowiedziały już władze banku BPH, Millennium i PKO BP.

W tej sytuacji banki czuły się zwolnione z obowiązku prowadzenia kosztownych kampanii reklamowych produktów, których ranga może się skurczyć w nowej strategii lub wymagają one gruntownego odświeżenia. Ograniczając wydatki na marketing banki mogły się teraz pochwalić skutecznością w kontroli kosztów i zaprezentować to jako przygotowanie na okres słabszej koniunktury gospodarczej.

Strategie na kolejny okres muszą jednak w coraz większym stopniu uwzględniać rekomendacje porozumienia Bazylea III dotyczące zwiększenia udziału długoterminowych źródeł finansowania. A te nie należą przecież do najtańszych.

Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, uważa, że banki muszę się liczyć z tym, że marże będą spadać. (Fot. PAP)

Otwarta licencja


Tagi