Kierowcy bronili się przed otwarciem ich zawodu na konkurencję i utratą licencji, które według różnych szacunków są warte od 90 do 200 tysięcy euro. Jak donosił w ubiegły czwartek, 29 lipca dziennik „Wall Street Journal” licencje kierowców ciężarówek zostały wprowadzone jeszcze w latach 70. i handluje się nimi na czarnym rynku. W dodatku nie są opodatkowane. Rząd chce rozbić monopol kierowców i doprowadzić do konsolidacji tysięcy małych firm, żeby w ten sposób obniżyć koszty transportu.
Związkowcy zgodzili się w niedzielę 1 sierpnia na powrót do rozmów z rządem, ale nie za darmo. Prezes konfederacji związków zawodowych kierowców ciężarówek Giorgos Tzortzatos już zdążył ogłosić, że rząd będzie musiał dotrzymać danego słowa. W zamian za zgodę na liberalizację kierowcy mają otrzymać ulgi podatkowe i wliczenie wartości posiadanych przez nich licencji w kapitał akcyjny nowo powstających spółek transportowych. Wczoraj, przed zakończeniem strajku rząd miał dodatkowo obiecać wycofanie się z wprowadzonych 29 lipca przepisów stanu wyjątkowego. Nie opóźni się natomiast ostateczna liberalizacja rynku transportowego. Ma to nastąpić w 2013 roku.
W piątek nic jeszcze nie zapowiadało, że związkowcy tak szybko zrezygnują z protestów. Grecki rząd wprowadził nawet w czwartek 29 lipca dla strajkujących kierowców ciężarówek przepisy stanu wyjątkowego. W stacjach benzynowych brakowało już paliwa, a do sklepów nie docierały dostawy żywności. Na braki w zaopatrzeniu zaczynali narzekać turyści. W tej sytuacji rząd zdecydował, że każdy kierowca ciężarówki miał otrzymać dokument powołujący go do wojska i wzywający do powrotu do pracy. Ci, którzy nie zastosowaliby się do wprowadzonych przepisów, musieli liczyć się z możliwością zarekwirowania ich pojazdów. W ciągu pierwszego dnia po wprowadzeniu nowych przepisów policja zdołała wręczyć zaledwie kilkaset takich dokumentów, a zarejestrowanych właścicieli ciężarówek, posiadających specjalną licencję zawodową, jest w Grecji 35 tysięcy.
W samym środku strajków paraliżujących Grecję do Aten przyjechała delegacja MFW, która ma zbadać postępy we wprowadzaniu reform i zaplanowanych wcześniej z rządem cięć budżetowych. Od efektów pracy rządu Fundusz uzależnia wypłatę kolejnej transzy pomocy finansowej dla Grecji. Do tej pory Grecja otrzymała 20 miliardów euro z pakietu o wartości 110 miliardów euro. Kolejna transza to 9 miliardów euro. Eksperci są przekonani, że dotkliwy protest kierowców nie będzie przeszkodą w otrzymaniu pomocy, bo rząd konsekwentnie wprowadza oszczędności.
– Strajkujący nie mają poparcia żadnej poważnej siły politycznej, nawet ze strony komunistów. Opinia publiczna jest zresztą tym strajkom także przeciwna, bo szkody, jakie przynoszą gospodarce, są ogromne. Nawet kilkudniowy paraliż transportowy to przecież cios dla greckiej turystyki – przekonuje prof. George Mergos z Uniwersytetu w Atenach. Jego zdaniem strajki skończą się w ciągu najdalej dwóch dni. – Kierowcy ciężarówek stworzyli monopol, na którym całkiem nieźle zarabiają. Rozbicie tego monopolu i deregulacja tego i innych sektorów greckiej gospodarki są po prostu konieczne. Rząd jest dostatecznie zdeterminowany – dodaje prof. Mergos.
Kierowcy to oczywiście nie jedyna grupa zawodowa, z którą musi zmierzyć się grecki rząd. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przez Grecję przetoczyły się strajki m.in. taksówkarzy, kontrolerów lotów, aptekarzy i pracowników portów. 10 greckich central związkowych, m.in. ADEDY (Związek Zawodowy Urzędników Państwowych) i ESIEA (Związek Zawodowy Dziennikarzy w Atenach) złożyło w Trybunale Konstytucyjnym skargi na rządowe plany obcięcia wynagrodzeń. Ich zdaniem oszczędności, które planuje rząd, są nie tylko niezgodne z konstytucją i unijnym prawem, ale okażą się nieskuteczne. – Obniżka emerytur i pensji urzędnikom państwowym nie ma nic wspólnego z wprowadzaniem gospodarki rynkowej – uznali związkowcy.
OPINIA
Dr Cinzia Alcidi, ekspert Centre for European Policy Studies w Brukseli:
Przeciągające się tydzień strajki kierowców ciężarówek w Grecji świadczą o tym, że plan oszczędnościowy, który w zamian za pomoc MFW próbuje wprowadzić grecki rząd, nie cieszy się poparciem całego społeczeństwa. Na strajkach kierowców pewnie się nie skończy, ale nie to jest najważniejsze dla delegacji MFW, która przyjechała do Aten. Urzędnicy Funduszu chcą przede wszystkim sprawdzić, czy grecki rząd zrobił jakikolwiek postęp we wprowadzaniu reform i cięciu wydatków budżetowych, bo tylko pod tym warunkiem MFW wypłaci Grecji kolejną transzę pomocy finansowej. Wiadomo skądinąd, że MFW nie stosuje w takich przypadkach żadnej taryfy ulgowej. Pieniądze płyną do potrzebujących tylko wówczas, jeśli spełnią uzgodnione wcześniej warunki. Fundusz sprawdza zazwyczaj przebieg zaplanowanych reform co sześć miesięcy. Może dlatego rządy zwracają się do MFW o pomoc tylko w ostateczności. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby całe greckie społeczeństwo popierało reformy, ale rząd Papandreu i tak wydaje się w tej chwili zdeterminowany do wprowadzania reform, bez względu na protesty części opinii publicznej. Wśród ekspertów związanych z Europejskim Bankiem Centralnym i Komisją Europejską panuje zresztą przekonanie, że zmiany idą w Grecji w dobrym kierunku.