Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Firmy uciekają z giełdy ku prywatności

Ten rok przyniósł ożywienie w transakcjach, których celem jest wycofanie akcji spółki z giełdy. Z danych firmy Dealogic wynika, że w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku wartość ogłoszonych transakcji związanych z wycofaniem spółki z giełdy była ponad pięć razy wyższa niż w 2012 roku, gdy wyniosła 14 mld dolarów.
Firmy uciekają z giełdy ku prywatności

Michael Dell, założyciel firmy Dell, odkupi giełdowe akcje swojej spółki i wycofa ją z rynku publicznego. (CC BY Oracle Photos)

Duża w tym zasługa wykupienia przez Berkshire Hathaway i 3G Capital firmy spożywczej Heinz (wartość transakcji 23 mld dolarów) oraz wartego blisko 25 mld dolarów trwającego od lutego wykupu Della.

Tegoroczny wynik, choć świetnie wygląda na tle ubiegłego roku, nie jest rewelacyjny. W rekordowym 2007 roku w pierwszych sześciu miesiącach ogłoszono wykup i wycofanie z giełdy spółek wartych w sumie niemal 292 mld dolarów. Patrząc na wartość takich transakcji warto też zauważyć, że globalny rynek fuzji i przejęć wzrósł w ciągu pierwszych trzech kwartałów tego roku o 13 proc. do ponad 2 bilionów dolarów, przy jednoczesnym spadku liczby transakcji o 20 proc. do ponad 26 tys.

Technologie schodzą z giełdy

I Dell i Blackberry jeszcze kilka lat temu były dochodowymi spółkami dobrze radzącymi sobie na rynku. Dell był numerem jeden wśród producentów komputerów, zaś Blackberry czołowym graczem na rynku smartfonów. Zmiany technologiczne i upodobań klientów, zbyt późne reagowanie na trendy rynkowe i wreszcie konkurencja ze strony innych producentów, zwłaszcza azjatyckich sprawiły, że obie firmy utraciły swoje pozycje. Najpierw przestały zwiększać przychody, a potem odnotowały ich spadek. W przypadku Della jest to spadek na zmniejszającym się rynku. Blackberry nie dość, że traci na rynku rosnącym, to jeszcze ponosi straty.

Kurczenie się firm sprawiło, że zmniejszyła się ich wartość rynkowa. Jeszcze w 2009 roku kanadyjski producent smartfonów wart był na giełdzie ok. 80 mld dolarów. Teraz ma być wykupiony – za zgodą władz spółki – za 4,7 mld dolarów przez grupę inwestorów finansowych na czele której stoi Fairfax Financial Holdings, wehikuł inwestycyjny Prema Watsa, byłego członka rady nadzorczej Blackberry zwanego kanadyjskim Warrenem Buffettem.

Dell, który nadal jest czołowym światowym producentem komputerów osobistych i serwerów, zostanie wykupiony przez swego założyciela Michaela Della oraz współpracujący z nim fundusz private equity Silver Lake Management w transakcji wartej 24,9 mld dolarów. Akcje spółki, które w 2005 roku kosztowały nawet ponad 40 dolarów w ostatnich czterech latach wahały się między 10 a 18 dolarów.

Kupowanie czasu

Przed spółką giełdową i firmą prywatną stoją dokładnie takie same wyzwania i problemy. Jednak wielu ekspertów jest zdania, że głębokie zmiany w firmie lepiej prowadzić, gdy przedsiębiorstwo nie jest notowane na giełdzie. Zmiana statusu ze spółki publicznej na prywatną pozwala firmie kupić czas. Schodzi bowiem ona z radarów analityków i inwestorów i dzięki temu ma więcej czasu na rozwiązanie problemów.

Co byśmy nie mówili, inwestorzy i analitycy giełdowi nastawieni są krótkoterminowo. Interesują ich co najwyżej roczne wyniki, a perspektywy firmy za kilka lat są istotne tylko wtedy, gdy przydają się do uzasadnienia takiej, czy innej decyzji inwestycyjnej. Wejście w prywatność pozwala spółce i zarządowi zrzucić presję na krótkoterminowe wyniki i skoncentrować się na strategicznych celach.

– Zazwyczaj firmy zmieniają status z publicznego na prywatny, by wdrożyć i zrealizować długoterminową strategię – mówi Jan Dawson, analityk firmy badawczej Ovum.

– Nasze sukcesy będą mierzone nie tylko wynikami kwartalnymi, ale także naszą zdolnością do tego, by pomóc klientom osiągnąć sukces za pięć, dziesięć, czy dwadzieścia lat – mówił Michael Dell rysując obraz firmy po wycofaniu z giełdy. – Nie możemy patrzeć tylko na kwartał do przodu. Musimy patrzeć na dekadę wprzód i inwestować w długoterminowe tworzenie wartości dla klientów.

Podobnie sytuację ocenia Bob Beauchamp, prezes produkującej oprogramowanie spółki BMC Software, która została za 6,9 mld dolarów przejęta przez fundusze private equity i we wrześniu wycofana z giełdy.

– Jeśli w tym tygodniu będziemy musieli zainwestować w nowe rozwiązania 10 mln dolarów nie będę musiał sprawdzać jaki to będzie miało wpływ na nasze zyski w tym kwartale i cenę akcji – mówił w jednym z wywiadów Beauchamp.

Inne powody opuszczenia giełdy i powrotu do statusu spółki prywatnej to zbyt niska wycena giełdowa, co utrudnia przejmowanie innych firm w zamian za akcje, słabe zainteresowanie inwestorów spółką, problemy w dogadaniu się z rynkiem i pogodzeniu interesów inwestorów finansowych i drobnych ciułaczy, uwierające rygory związane z raportowanie oraz konflikty zarządu z akcjonariuszami i obligatariuszami.

Z analiz Zarządu Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku wynika, że częściej na opuszczenie giełdy decydują się firmy, których duże pakiety akcji mają członkowie władz spółki. Z obserwacji Fed wynika też, że w sporej liczbie przypadków firmy zmieniających status ze spółki publicznej na firmę prywatną ta sama osoba była prezesem zarówno od czasów przed pierwotną emisją akcji (IPO) po wycofanie spółki z giełdy.

Eksperci podkreślają, że koszty działania firmy prywatnej są niższe niż spółki giełdowej, bo nie musi ona wypełniać wielu obowiązków informacyjnych. Dobrze to widać na przykładzie badania rocznego sprawozdania finansowego. Według danych zebranych przez Financial Executives International, audyt amerykańskiej spółki prywatnej kosztuje średnio 300 tys. dolarów, czyli niemal 14 razy mniej niż średni koszt badania raportu spółki giełdowej.

– Zaoszczędzone pieniądze można zainwestować w nowe produkty i poprawę jakości usług – twierdzi Bob Beauchamp.

Prywatny nie znaczy lepszy

W ocenie ekspertów, zmiana statusu z firmy publicznej na prywatną nie jest gwarancją powodzenia. Z zaprezentowanej przez pismo „Journal of Financial Economics” analizy wyników finansowych ponad 300 firm, które w latach 1995-2007 stały się spółkami prywatnymi w związku z przejęciem ich przez fundusze private equity wynika, że uśrednione wyniki badanych grup firm nie odbiegają od średniej z czasów, gdy były notowane na giełdzie.

Według firmy doradczej McKinsey, władze spółek giełdowych skoncentrowane są na kontroli budżetów, dostarczaniu dobrych kwartalnych wyników i unikaniu zaskakiwania rynku niespodziewanymi informacjami. Na dodatek stosunkowo wolno reagują na sygnały koniecznych zmian. W przypadku firm prywatnych działania władz spółki są bardziej efektywne niż w spółkach publicznych.

Przejęcie firmy i zmienienie jej statusu na prywatny często oznacza zmiany w zarządzie. Dlatego wielce prawdopodobne jest, że fotel prezesa Blackberry może stracić Thorsten Heins. Inaczej jest w sytuacji, gdy to zarząd inicjuje taką operację i jest jej finansowym uczestnikiem. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku Della. Michael Dell jest nie tylko założycielem spółki i jej istotnym akcjonariuszem, ale także prezesem. Dlatego nikogo nie zdziwiła informacja, że Dell wynajął firmę doradczą AlixPartners, która ma wspierać spółkę w procesie restrukturyzacji.

AlixPartners ma dobrą renomę. Wspierała General Motors w procesie restrukturyzacji, gdy amerykański koncern motoryzacyjny w 2009 roku ogłosił bankructwo. Pracując z Dellem AlixPartners ma pomagać w tworzeniu nowej struktury organizacyjnej spółki i cięciu kosztów.

Dług na wykup

Wykup z reguły oznacza dodatkowe zadłużenie spółki, bo inwestorzy przenoszą na firmę dług zaciągnięty na jej zakup. Zazwyczaj jest to 60-70 proc. pożyczonych na wykup pieniędzy. W przypadku Della zadłużenie wzrośnie z 6,8 mld dolarów do ok. 18 mld dolarów.

Jak podkreślają eksperci, w przypadku wykupu spółki zarząd musi dokładnie policzyć, czy będzie ona w stanie obsłużyć dodatkowe zadłużenie i jednocześnie rozwijać się.

– Koszty obsługi długu będą niższe niż nasze dotychczasowe coroczne wydatki na dywidendę, wykup akcji i obsługę zadłużenia – przekonuje Michael Dell i dodaje, że zaoszczędzone pieniądze będzie można przeznaczyć na rozwój firmy.

Wykupowi Della sprzyja sytuacja na rynkach długu. Oprocentowanie papierów dłużnych co prawda jest wyraźnie wyższe niż w końcu kwietnia, gdy wartą 17 mld dolarów ofertę sprzedaży obligacji przeprowadziło Apple, ale nadal jest stosunkowo niskie.

OF

Michael Dell, założyciel firmy Dell, odkupi giełdowe akcje swojej spółki i wycofa ją z rynku publicznego. (CC BY Oracle Photos)

Otwarta licencja


Tagi