Ryzyko ESG w sektorze bankowym: wyzwania a rzeczywistość
Kategoria: Usługi finansowe
Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych
(CC BY woodleywonderworks)
10 maja „Parkiet” na pierwszej stronie poinformował, że notowana na GPW spółka Emperia domaga się 430 mln zł od audytora, Ernst & Young, za zwlekanie i żądanie wyższego wynagrodzenia przy audycie poprzedzającym sprzedaż hurtowej części Emperii – spółki Tradis.
Zbieg okoliczności sprawił, że kilka godzin później kilkuset audytorów, biegłych rewidentów zebrało się na konferencji, by omawiać przyczyny problemów firm, pod kątem możliwej kontroli ryzyka i nadużyć.
– Kiedy mamy kryzys to musimy myśleć w kategoriach rzetelnej księgowości, a nie zwariowanego rynku. Gdyby świat finansowy słuchał dobrych księgowych, to pewnie tego kryzysu by nie było – uważa Andrzej Raczko, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego.
Przekonuje, że kiedy rynek wariuje jedna z podstawowych kategorii rachunkowości – wartość godziwa (kwota, za jaką dany składnik majątku mógłby zostać wymieniony, a zobowiązanie uregulowane, na warunkach transakcji rynkowej pomiędzy zainteresowanymi i dobrze poinformowanymi stronami – przyp. red.) nie musi odpowiadać cenie rynkowej.
Szereg błędów doprowadził do kryzysu hipotecznego w Stanach Zjednoczonych i kryzysu zadłużeniowego w Europie. W pierwszym przypadku złożyło się na to poluzowanie zasad dotyczących zdolności kredytowej, brak przejrzystości informacji, koncentrowanie się audytu zewnętrznego tylko na określonych elementach, a nie powiązaniach między nimi i przenoszeniu się ryzyka, a także dominacja transakcji OTC (ang. over the counter market – rynek pozagiełdowy), która po bankructwie Lehman Brothers doprowadziła do gwałtownego wzrostu popytu na gotówkę.
W strefie euro bezkarnie naruszano pakt stabilności i wzrostu, a agencje ratingowe na zasadzie efektu aureoli wystawiały najwyższe ratingi wszystkim krajom nie patrząc na ich wskaźniki gospodarcze i zadłużenie.
– W momencie kiedy okazało się, że mamy kryzys finansowy zaczęła powstawać spirala, czyli jak zaczęło być źle w sektorze finansów publicznych to się przenosiło na sytuację w sektorze finansowym, a jeżeli tam źle się działo to trzeba było go ratować, co się przekładało na pogłębienie trudności w sektorze publicznym – wyjaśnia Andrzej Raczko.
Optymistycznie wypowiadał się za to o polskiej gospodarce, której jedyną słabością jest ilość walutowych kredytów hipotecznych. Co ciekawe pesymistą okazał się wiceminister finansów Mirosław Sekuła, choć zastrzegł, że to jego prywatna opinia.
– 850 mld zł długu publicznego to poważne zagrożenie, bo każdy ma przecież świadomość, że co roku coś dodajemy do tego zadłużenia. ZUS w zeszłym roku zebrał 101,6 mld zł, a świadczeniobiorcom wypłacił 162,7 mld zł, KRUS zebrał 1,4 mld zł, wypłacił 14,2 mld zł. Jeżeli do tego dołożymy bardzo mały, ale wynoszący 25 mld zł deficyt budżetu państwa w ubiegłym roku, to widać, że to generuje około 100 mld zł rocznie przyrostu zadłużenia. Główne ryzyko dla naszych finansów publicznych jest takie, że oscylator zadłużeniowy ciągle pracuje – mówi Mirosław Sekuła.
Siedem grzechów, które prowadzą do błędnej oceny ryzyka przy podejmowaniu decyzji wymienia prof. Aldona Kamela-Sowińska ze Stowarzyszenia Księgowych w Polsce, była minister Skarbu.
– Złe założenia makroekonomiczne. Utożsamia się rynek tylko z wolnością przepływu kapitałów;
– Zbyt duża wiara w modele matematyczne i komputerowe oceny ryzyka;
– Automatycznie utożsamia się stanowisko zajmowane przez menadżera z jego wiedzą i doświadczeniem, a nie zawsze to uzasadnione;
– Wtłacza się społeczeństwu przekonanie, że sprawozdania finansowe mają być zrozumiałe dla wszystkich, tymczasem to wiedza specjalistyczna;
– Bazuje się na pieniądzu jako na powszechnym mierniku wartości, a w dzisiejszych czasach wirtualnych transakcji finansowych jest on miernikiem wyobraźni;
– Definicja zysku jest zła. To nie różnica między przychodem, a kosztem, lecz różnica między kosztem historycznym nakładu na wyprodukowanie towaru, a jego ceną na rynku;
– Także aktywa należałoby inaczej zdefiniować, bo dziś posługujemy się tautologią „aktywa to są takie środki, które w przyszłości mają wypracować aktywa ekonomiczne”. Nic dziwnego, że sprawni księgowi mogą zaliczyć do tej kategorii niemal wszystko.
Z czwartym z tych grzechów polemizował Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów.
– Audytor nie jest kapłanem tajnej magii, jest sojusznikiem inwestora, sojusznikiem rynku – przekonuje. Uważa także, że droga do zaufania i ograniczania ryzyka wiedzie przez wzmacnianie ładu korporacyjnego.
Podobne wątki poruszyła na spotkaniu prof. Elżbieta Mączyńska z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
– Dlaczego ciągle nie ma decyzji oddzielenia bankowości inwestycyjnej od depozytowej? Dlaczego nowa definicja wartości godziwej nie jest lepsza od starej? Trzeba jak najszybciej wrócić do tradycyjnej rachunkowości i oddzielić reguły dla sektora finansowego od reguł dla sektora realnego – mówi prof. Mączyńska.
W bankowości proponuje zaś powrót do tradycyjnego modelu „3-6-3”, czyli „na 3 proc. zbieraj pieniądze, na 6 proc. pożyczaj, o 3. po południu zbieraj manatki i idź do domu”.
W tym kierunku idą także proponowane regulacje Unii Europejskiej. Joanna Dadacz z departamentu rachunkowości Ministerstwa Finansów mówi, że UE rekomenduje tworzenie firm czystego przeznaczenia i oddzielenie audytu od doradztwa. Do 2014 roku zmieniona będzie także ustawa o rachunkowości. Firmy zostaną podzielone na mikro, małe, średnie i duże, a z każdym szczeblem będą rosły wymogi sprawozdawczości. Mikrofirmom wystarczą zaledwie dwie, trzy pozycje bilansowe i dwie, trzy pozycje z rachunku wyników.
– Unia Europejska zakłada brak zaufania do biegłego rewidenta – podsumowuje proponowane zmiany Joanna Dadacz.
Krzysztof Szwedowski z Kancelarii Komar/Szwedowski/Herman zauważa jednak, że jeśli chodzi o przestępstwa typu corporate fraud największe szkody mogą wyrządzić nie audytorzy, ani szeregowi pracownicy, ale menedżerowie.
– Dzielą oni los wyczynowych sportowców – jeśli w ciągu dwóch kwartałów nie mogą się wykazać rekordowymi wynikami, to się z nich rezygnuje. Stąd pokusa nadużyć – uważa Krzysztof Szwedowski.
Przytacza statystki, z których wynika że sprawcami tego rodzaju przestępstw są najczęściej mężczyźni, mający rodzinę, wierzący, o wyksztalceniu wyższym niż przeciętne, powyżej 60. roku życia. Pół żartem, pół serio można więc powiedzieć, że wreszcie wiemy kogo winić za kryzys.
Wypowiedzi pochodzą od uczestników konferencji „Ryzyko pod kontrolą – audyt dla bezpieczeństwa i rozwoju biznesu” zorganizowanej przez Krajową Izbę Biegłych Rewidentów.