Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Gospodarki złamią obietnice nie do spełnienia

W opinii Edwarda P. Lazeara, profesora ekonomii na Uniwersytecie Stanforda, są podstawy do rozmowy  o możliwości wybuchu paniki w Europie, która mogłaby wywrócić gospodarkę Unii do góry nogami. Fundamentalnym problemem są jednak zbyt duże rozmiary europejskich państw – w sensie ich funkcji i kosztów - w relacji do służących im gospodarek.
Gospodarki złamią obietnice nie do spełnienia

Andrus Ansip, premier Estonii, ma się czym pochwalić. Jego kraj pozytywnie wyróżnia się na tle reszty Europy. (CC By-NC-ND Valsts kancelaria)

Prof. P. Lazear jest także członkiem Hoover Institution, a w latach 2006-2009 był przewodniczącym Rady Doradców Ekonomicznych Prezydenta, czyli głównym doradcą gospodarczym George’a W. Busha. Jego zdaniem wszelkiego rodzaju restrukturyzacje długów zdadzą się na nic lub prawie na nic, jeśli nie pójdą za nimi w parze w Europie (a także w Ameryce) znaczące zmiany w strukturze zadań państwa.

Scenariusz zarazy, która nie jedno ma imię i nosi też nazwę teorii domina, obstawia dziś mnóstwo prawdziwych i domorosłych znawców . W sytuacjach podbramkowych najważniejsze jest w dominie, żeby nie zachwiała się pierwsza kostka, bowiem gdy upadnie, nie liczy się już siła i pozycja pozostałych kostek – leżeć będą wszystkie pokotem. W Europie jest kilkanaście chwiejnych kostek i kilka stojących całkiem mocno, w tym nasza, polska. Jeśli więc gra jest w domino, to w razie czego Polska wyłoży się razem ze wszystkimi innymi. Kłopoty innych, a nie własne przewiny, to główne uzasadnienie powtarzanych bezustannie, do znudzenia i obrzydzenia opinii, że Europie i Polsce grozi wielki, a nawet jeszcze większy kryzys.

Prof. Lazear radzi oderwać się od domina i wziąć na intelektualny warsztat popcorn. Przyrządza się go w ten sposób, że spreparowane odpowiednio ziarna kukurydzy rzucane są do naczyniam w którym wrze olej. Jeśli wyjąć jedno z ziaren z garnka tuż przez „wybuchem”, nie zmieni to sytuacji pozostałych: pod wpływem gorąca spęcznieją i staną się „chrupadłem”. W tym przykładzie widać wyraźnie, że czynnikiem sprawczym jest gorąco, a nie zachowanie innych ziaren (w przeciwieństwie do przyczyn upadku kostek domina). Pod względem czynnika sprawczego teoria domina/zarazy różni się zatem diametralnie od teorii popcornu.

Edward Lazear przypomina, że najczęściej dziś przywoływanym argumentem uzasadniającym obawy przed totalnym bałaganem, ogarniającym wszystko w finansach i gospodarkach na zasadzie pokładania się kolejnych kostek domina, jest upadłość banku Lehman Brothers. Podkreśla, że jest to błędne odczytanie, ponieważ ten przypadek podpada przede wszystkim pod teorię popcornu. Bardzo trudno się z nim nie zgodzić, gdy wskazuje, że upadek Lehman Brothers jest bardziej efektem działania czynników, które osłabiły gospodarczą strukturę Ameryki, niż przyczyną kryzysu.

Poważne oznaki trudności z płynnością zaczęły się pojawiać w świecie jeszcze przed początkiem sierpnia 2007 roku. Recesja rozpoczęła się w USA w grudniu 2007 r., a bank Bear Stearns stanął na krawędzi i następnie został odratowany na początku 2008 r. Od lutego 2008 r. zaczął się załamywać a następnie całkowicie zamarł rynek tzw. auction-rate securities. Rynek ten obejmuje długoterminowe obligacje przedsiębiorstw lub władz miejskich o zmiennym oprocentowaniu ustalanym co jakiś czas podczas tzw. holenderskiej licytacji, w której rozpoczyna się od góry i stopniowo obniża wartość oprocentowania aż do momentu kiedy ktoś nie zaakceptuje określonego poziomu.

Wiosną 2008 r. wielkie trudności stały się udziałem firm ubezpieczeniowych działających na rynku finansowym i sprzedających ubezpieczenia emisji papierów dłużnych (firmy takie określane są mianem monoline insurers – np. Ambac, ACA, Assured Guaranty). Do września 2008 r. indeks giełdowy spadł o ok. 3000 punktów w relacji do poprzedniego szczytu. Na tydzień przed upadkiem Lehman Brothers pod opieką kuratora sądowego znalazła się Fannie Mae i Freddie Mac – dwójka gigantów kredytu hipotecznego znajdujących się w specjalnych stosunkach z amerykańskim rządem. Tuż przed bankructwem Lehman Brothers (LB) inny wielki bank – Merrill Lynch chwycił linę ratunkową rzuconą przez Bank of America.

Prof. Lazear stwierdza, słusznie zresztą, że to aż za wiele przykładów uwidaczniających, że kryzys finansowy panoszył się w Stanach na dobre przed upadkiem Lehman Brothers i pogłębiał istniejącą już wcześniej recesję. Dodaje zaraz potem, że bankructwo tej instytucji zaostrzyło kryzys i – być może – sprawy nie nabrałyby tak złego, jakiego dziś doświadczamy obrotu, gdyby udało się uniknąć tego upadku. Nie trzeba też od razu całkowicie zaprzeczać teorii rozprzestrzeniającej się zarazy głosząc pogląd, że Lehman Brothers nie był kostką domina, która przewróciła innych.

Amerykański, a zaraz potem lub nawet jednocześnie – globalny kryzys finansowy, był wywołany czynnikami, które oddziaływały na cały system gospodarki, tak jak gorący olej podgrzewa drobiny wody w ziarnach, które zamieniają się w parę wodną, a ta „nadyma się” i robi z kukurydzy popcorn. Były główny prezydencki doradca sądzi, że europejskie rządy zbyt mocno zajmują się groźbą zarazy, a tym samym słabiej widzą prawdziwe zagrożenia i ich źródła. Są nimi wydatki rządowe nadęte obietnicami nie do spełnienia. To samo dotyczy Ameryki, gdzie do 2012 roku dług publiczny będzie dwukrotnie większy niż jeszcze niemal wczoraj, czyli w 2008 roku. Uratowanie tego, czy innego państwa od ogłoszenia niewypłacalności nie zapewni zdrowia fiskalnego obu wielkim uniom: europejskiej i amerykańskiej. Domino można zatem odłożyć, a trzeba zająć się popcornem.

Cytowany tu dyskutant przywołuje przykłady Turcji i Estonii. Kraj na południowo-wschodnich flankach kontynentu przeżył w 2001 r. wielki regres gospodarczy. Władze zaordynowały zdecydowaną konsolidację fiskalną. Do końca 2002 r. tempo wzrostu sięgnęło 6 proc. a w 2009 r. wyniosło już 9 proc. W zestawieniu publikowanym stale przez The Economist, ze wzrostem w wysokości 5,6 proc. Turcja wyprzedzana jest w 2011 r. jedynie przez Chiny (9 proc.), Argentynę (8,5 proc.), Indie (7,9 proc.), Chile (6,7 proc.) oraz Indonezję (6,5 proc.). Turecki deficyt budżetowy w relacji do PKB też jest na dość jeszcze bezpiecznym poziomie 1,7 proc.

Estońskie przewagi również są spektakularne. Pod koniec 2009 r. tamtejsza gospodarka cofnęła się aż o prawie 20 proc. Po radykalnych krokach polegających m.in. na natychmiastowym obniżeniu wydatków operacyjnych budżetu o 10 proc. i działaniach w celu spłaszczenia trajektorii wzrostu zobowiązań emerytalnych, w 2010 r. wzrost gospodarczy wyniósł ok. 3 proc. a tegoroczny ma być jeszcze większy. Elementarna racjonalizacja nie doprowadziła ich społeczeństw Turcji i Estonii do poniewierki i głodu, a do znacznie zdrowszej kondycji.

Ameryka i Europa są od lat jak grubasy wyhodowane na śmieciowym jedzeniu z fastfoodów. Dobrobyt za pożyczone tak jest zdrowy jak organizm zaduszony tłuszczem. Po kilku latach zapalczywego odsądzania od czci i wiary nawet łagodnych niedowiarków lub krytyków keynesizmu Europa zdaje się dostrzegać, że żadna, czy to gospodarcza, czy państwowa konstrukcja nie ustoi długo na lotnych piaskach w roli fundamentów. Prawda ta dotarła nareszcie, w zapowiedziach przynajmniej, do Polski, gdzie zamiast niemal paraliżu w strachu przed zarazą, systematyczna rządowa robota nad ekonomicznym zdrowiem państwa już od dawna toczyć się powinna.

Autor jest publicystą ekonomicznym, byłym szefem redakcji serwisów ekonomicznych PAP. Publikuje w internetowym Studiu Opinii

Andrus Ansip, premier Estonii, ma się czym pochwalić. Jego kraj pozytywnie wyróżnia się na tle reszty Europy. (CC By-NC-ND Valsts kancelaria)

Otwarta licencja


Tagi